Skocz do zawartości

Stefan

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Stefan

  1. Plan na teraz to telefon do Geodety - byłem na działce, słupki graniczne stoją - wyglądają na świeże. Dowiem się co i jak, poproszę o spotkanie. Notariusza mam - kwestia załatwienia papieru. Dla pewności i braku kolejek pojadę pogadać co trzeba przygotować do takiego zabiegu. Postaram się być przygotowany. Dzięki na ten moment, będę robił update na bieżąco.
  2. Panowie dziękuje, za każdą radę. Faktycznie, ton może był arogancki, może miał taki być z racji historii i tego co tam przedstawiłem. Może jestem lamus i długa droga przede mną, może odbieracie mnie zbyt agresywnie a nie taki miałem zamiar pisząc ten wywód. Może jestem jedynakiem, wychowanym przez mamę i babcie z okazjonalnymi wizytami ojca jak zjeżdzał z roboty. Także krytyka jak najbardziej, działa jak należy, ale proszę też nie przyjmować postawy anty, jestem tutaj aby uzyskać pomoc, nie tylko w finansowym aspekcie, ale też kto mądrzejszy może mnie nakierować na inne rzeczy. Uff Może jestem zdenerwowany, podbuzowany, ciągle się dzieją różne rzeczy do tego jej rodzina wchodzi w temat. Mieszkamy u mnie, postanowiłem, że moja noga tam nie postanie już z racji ostatniej wizyty, gdzie zaczeła jakiś temat z tyłka z mamusią tak abym słyszał. Wyszedłem, podziękowałem. Była bomba awaria furia z jej strony. Ale to niżej opiszę. U mnie natomiast jest takie podejście, że co z nami to z nami i nigdy nie mówiłem nikomu nic w tym temacie, rodzice wiedzą tyle ile usłyszą i to tyle. Z drugiej strony ona dzwoni z każdą awarią do matki, ta też gra miła fajną sympatyczną pomocną, nawet czasem stanie po mojej stronie!!! Aby zaraz słyszeć w pokoju obok jak się śmieje ze mnie i po mnie jedzie do córeczki. ale wiele rzeczy nie zostało też powiedziany. To może teraz historia nr.2 jak to z nami było, dam więcej obrazu. Postaram się w ciągu 2 dni ogarnąć cały temat od A do Z
  3. Nie ma papieru i o to walczę 3 lata - na początku lekko napominałem jej rodziców - skoro to prezent to to legalizacja - jak mam ładować kasę w coś nie swojego? I tak to trwa aż do dzisiaj. Dlatego też piszę bo wydaje mi się, że jeśli to ma iść w dobrym kierunku to tylko jak już ich przyciśną okoliczności do ściany. Moja Pani też się nie Pali do tego - a skoro to prezent a chcę to na syna nie na mnie bo jakbym czasem nie daj boże popłyną po co mają ściągać - a tak dostanie to od dziadku jest jego. Tak było do 21 roku życia - nie przeczę, nie byłem ogarnięty na tyle, by żyć samemu. Do tego etat i 1400 zł (haha) jak życie premierze? Firmę założyłem SAM. Napisałem sam dofinansowanie, siadło, poszło. Jak brakowało to vivus, wonga.com lub pożyczki. Rodzinne pożyczki w ostateczności. Od 10 lat tata jest w domu i zarabiają na siebie, mają może 3k razem. Pomagają mi jak mogą , nie przeczę, ale to co mam w kwesti materialnej od A do Z jest wykombinowane samemu. Jestem pokorny na tyle(może złe słowo), że nie korzystam z tych pieniędzy tylko wciągam rodzinę i im płacę - dobry układ, oni mają kasę i pracę, ja myślę co dalej jak to ciągnąc. Kombinuję. Ale na początku masz rację, za młodu ssałem jak mogłem aczkolwiek mama miała dobrej podejście. Chcesz coś? Dołożymy. Ale nigdy nie kupimy. To tak jak z czymś darowanym. Nie ma takiego podejścia, szacunki. Od 6 do 16 na budowie i wozisz cegły żeby mieć wypłatę, potem kupić auto. To daje do myślenia. Sam to wymyśliłem aczkolwiek trwa to już ok. roku więc jest to kwestia wielu sytuacji i przemyśleć - zebrałem to do kupy na forum Nie chłopaku, chciałbym, ale mam już 27 i jakoś tak wszystko zleciało w mig. Zawaliło się nie raz - tata miał raka, wyszedł, trzyma się, dziękujemy bogu. Sam w boga jako tako nie wierzę, mamy inne przemyślenia, ale to nie ten temat.
  4. Chcą mnie oskubać z racji tego, że dom jest załatwiany już 3 lata, dostaliśmy to jako prezent na ślub i tak utknęło. Zawsze coś tam wkładamy jakiś kesz a mimo to jest to cały czas jej rodziny. A ma też brata w moim wieku, równie dobrze dom finalnie może być jego. Skończone remonty, kop w tyłek i papa. Różnie bywa. Może też późno się za to wziąłem, fakt. Przepraszam jeszcze raz za klniecie i określenia, to ostatni raz. Faktycznie, troszkę się wylałem, ulżyło mi. Proszę o więcej krytyki stawiającej do pionu.
  5. Może faktycznie nie rozumiemy się na zasadzie określeń - nie było z mojej strony płaczu, użalania, ale brałem się za siebie i stawałem na nogi - równie dobrze, mogę być alfa 1%, nie trafiłem dobrze w punkt określenia. Mówicie o własnej ścieżce - to chcę osiągnąć i proszę o pomoc bo w tej chwili to mnie chcą wydymać a spotkałem się z krytyką. Może faktycznie mój sposób pisania i klnięcie jest nie na miejscu - sorry, mój 2 post, mam nadzieję, że załapię klimat. Ona zostanie opiekunem prawny, nie ma to znaczenia, dzieciak będzie miał ojca, po prostu nie chcę aby ona ingerowała dalej w moje życie. Nie próbuję w żaden sposób siebie ustawiać bo dom będzie suma sumarum jej, pieniążki na syna i na całą resztę a to więcej niż wszystko co mam, chcę mieć tam swoje miejsce i to tyle, nie zamierzam tam przebywać. Innego sposobu nie ma w moim odczucie na ten moment, ten typ osoby to klasyka jeśli chodzi o historię ze strony, łatwo nie odpuści. Geodeta państwowy załatwia te sprawy, byłem przy planie podziału no i na tym sprawa utknęła. Jutro zadzwonię, dowiem się co i jak, dam znać.
  6. Witam szanowne grono, klasyka gatunku. Nie ma co się rozwodzić na temat biało-rycerstwa i innego dawania-się-w-dupę-ruchania. Jak to jest, każdy bez doświadczenia w w temacie wie, i każdy(albo większość) to przeszedł. Sytuacja tego typu. Ojciec zapierdalał za granicą całe życie kiedy był mi potrzebny aby przejmował jakieś typy zachowania. Wiem, że matka się go zawsze "bała" (respect total, nie mówiła mu nawet wszystkiego żeby się czasem nie wkurwił ;D) no ale jako, że go nie było to byłem z matką do 15 roku życia. Chciało by się rzecz - egzemplarz ze mnie idealny do bycia pizdą. A tu taki chuj. Faktycznie, byłem nie śmiały. Ale do kobiet wyjątkowo miałem luz. I tak to się ciągnęło od podstawówki (gdzie byłem gruby a wiele osób wie co się z tym wiąże w tym wieku, docinki, prześladowania itd) do 3 klasy to mnie kształtowało i dało po dupie. Od 4 klasy pojawiły się kobiety z racji tego, że się wyrobiłem. Pewność siebie w górę, smv też, lepsze kobitki na celowniku. W gimnazjum to już był total który mnie zadziwiał, same podchodziło, sytuacje takie, że stoimy z chłopakami przed klasa a jakieś dupy podbijają, jedną znam, druga chce poznać mnie, nawijka prosto z mostu. Panowie na mnie patrząc, fajna sprawa ale czułem się dziwnie. Potem jakoś przywykłem. Były sms, podchody i inne tego typu rzeczy. Najlepsze jest to (dla mnie oczywiście bo innym żal dupę ściskał) , że tylko ja tak miałem a reszta grupy taki chuj. Swego czasu, śmiali się, muszą zacząć żelował włosy i kupić sobie taki telefon ja jak, może przyciągną się do nich panienki. Taki chuj niestety. Byłem wysoki, siłka od podstawówki, wydaje mi się, przystojny. Do tego jedynak i stosunkowo bogaci rodzice. Wychodzi na duży naturalny SMV. Tak wyglądały młode czasy, z tymi tematami było bardzo fajnie. I tak się do ciągnęło do 21 roku życia, związki rozpady itd. Najlepsze jest to, że byłem alfą ale do 80%. Czyli od początku relacji to im zależało na mnie i inne tego typu akcje, nie dawałem sobie jeździć po piździe, niestety ja wysypywałem się po rozstaniach, bolało i mózg się unieruchamiał. Jak to się kończy każdy wie Potem przyszła loszka innej urody, wysoka (181 cm), zgrabna, figura książkowa - ALE.... była do dopracowania z powodu lekkiego zaniedbania się oraz przeszłość. Okazało się, że to Borderka. Po przejsciach. Pobił ją jeden tak, że była długo w szpitalu. Teraz wiem, że to jej wina, prowokuje do tego niesamowicie i sama zaczyna. Wiele razy sam chciałem jej dojebać niemiłosiernie, po prostu wyzwala w człowieku niesamowity gniew i agresję. Okazało się, dużo za późno gdyż wiadomo, takie się dostosowują aby coś ugrać i (o zgrozo) wydają się TAKIE ODPOWIEDNIA dla nas. KURWA jak z tym jest lipa, idzie się ujebać po uszy. No i poszło ślub z racji tego, że się wybawiłem, nie ciągłą mnie na zewnątrz. Teraz widzę, że ciągnie jak chuj a borderka niszczy życie. Zmarnowałem 4 lata życia. W sumie pech chciał, że na początku straciłem pracę. I te 4 lata poszły na firmę która, dzięki bogu, okazała się na ten moment sukcesem. Czas pokaże, co dalej, ale trzeba teraz zaczać nowe życie. 60% alfy dawało zawsze znać o sobie, także nie byłem może typowy papuć, ale mimo wszystko byłem w swoich oczach(patrząc teraz w przeszłość) typowym cipeuszem. 20% uciekło gdyż zdominowała mnie manipulacją. Na szczęście się tak wiele złych sytuacji miało miejsce, że nie ma szans powrotu. Teraz trzeba coś ugrać. DO SEDNA. Potrzebuje was Panowie abyście doradzili mi co teraz zrobić. Wydaje mi się, że jestem w dobrej sytuacji na start. Mamy firmę która jest w domu moich rodziców, sprzęt, towar itd, 40 km od jej rodzinnych stron. Magazyn mamy w domu rodzinnym moich rodziców, 50 km od niej. Teraz czas na śmietankę. Firma jest na nią... Tak samo jak 40k kredytu co na jej możliwości jak i rodziny to mur nie do przejścia. Do tego mamy samochód warty 120tyś do którego ja mam klucze oraz dokumenty i sobie go spłacam. Jest jeszcze lepiej - remontujemy dom który stawiali jej rodzice. Stan zamknięty. Teraz wykończenie. Czując pismo nosem jak i patrząc, jakie jaja miała kuzynka którą wyruchali bez mydła, zażądałem zapisu domu. Okazało się, że trzeba najpierw podzielić działki. I to kurwa trwa już 3 miesiące. Na prawdę to tyle trwa? Ktos miał do czynienia z czymś takim? Jest to ponoć niezbędne aby dokonać zapisu domu. Ustaliliśmy, że dom będzie zapisany na SYNA (tak, mam syna, chciałem mieć SYNA, to była moja inicjatywa aby mieć komu przekazać majtki a loszka to dobry genotyp chcąc nie chcąc) a mym mamy dożywotnio po 1 pokoju. Do tego dochodzi wymagalność zapłaty 20k fachowcą za poczynione pracę. No kurwa lepszego momentu na ugranie czego trzeba chyba nie będzie. Co chcę ugrać - zaoferować jej w kluczowym momencie - albo będzie mądra i zamieszka w nowym domu z synem, niczego jej nie braknie, będzie ustawiona - albo ja (rolnik bez szkoły, kto czytał mój post powitalny ten wie) odetnę się od firmy w której ona jest pozorantem, nie będzie domu, remontu pieniędzy a zostanie kredyt i brak perspektyw. Jak to widzicie Panowie. PS. Zamierzam w dziale biznes rozpocząć temat w którym będę chciał pomagać w każdy z tematów działalności gospodarczej i inwestycji szerokorozumianych, proszę śmiało pytać, pisać.
  7. Cześć Panowie. To już moje drugie podejście do forum. Książki kupione przeczytane jakiś rok temu. Za pierwszym razem nie wyszło z udziałem na forum, zbyt wiele "problemów" z moją Panią i życiem. Brak czasu (lub tak mi się wydawało) Teraz przyszedł czas na odejście. Od niej. Mam plan. Ale plany nie wypalają. Więc będę improwizować. I będę z wami szczery. Tam gdzie tylko się da Coś o mnie. 27 lat, rozpoczęte 3 kierunki studiów, żadne nie skończone Praca na etacie od 19 roku życia, po 3 latach tułaczki mnie zwolniono. Ponoć zła atmosfera w pracy bo powiedziałem prawdę Pani księgowej. Whatever. Od 23 roku życia DG, początki - ledwo na ZUS. Teraz mam 4 pracowników z ochotą na więcej. Jak już ktos pisał - w życiu wiele razy dostajemy kopa aby być mocniejszym i we wszystkim może być plan. Nie wiem czy tak jest, ale trochę tak do wygląda. Zawsze lubiałem MATME praktyczną, czyli potrafię LICZYĆ. Może dzięki temu DG jest dla mnie bardzo przyjemna jeśli chodzi liczby. Bardzo chętnie pomogę w tym temacie. Lubię biznes, inwestycje i tematy pokrewne, chętnie doradzę. Więcej opiszę w mojej histrorii w innym temacie. To tyle na ten moment. Stefan. PS. Zaraz dodam Avatar
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.