Skocz do zawartości

Animavilis

Użytkownik
  • Postów

    212
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Animavilis

  1. "Milionerową presję" pewnie nie jedna osoba czuje, również i ja trochę. Tyle że ja mam taką przypadkłość, że zawsze kopię i szuam drugiego dna, gdyż nie wierzę w takie proste i łatwie dorobienie się bańki. Często po prześwietleniu danego delikwenta okazuje się, że sposoby jakie stosował żeby dojść do tego miliona (czy więcej) są przeze mnie nie akceptowalne, albo nie mam takich zasobów (znajomości). Kolejna kwestia to taka, ile z tych celebrytów milionerów, jest faktycznie milionerami, a ilu tylko na takich się kreuje. Dodam, że irytuje mnie moda na kręcenie filmików/wywiadów w samochodzie, których teraz masa na YT.
  2. @greedozg kurcze, też jestem w Twoim wieku, jakos staro się poczułem.
  3. Obawiam się, że nie do końca. Mianowicie owa bezwzględność często prowadzi na szczyt w instytucjach o rozbudowanej strukturze, i zresztą nie tylko. Osobowośc psychopatyczne nie koniecznie jest związana z przestępczością. Odpowiadając na pytanie, czy w pogoni za sukcesem, dana jednostka może stać się psychopatą? Otóż według mnie nie. Osobowosc psychopatyczną wynika z uszkodzeń mózgu. Oczywiście środowisko może w niektórych przypadkach miec wpływ na zmianę osobowości (która z regóły jest wrodzona), ale nawet jeżeli to nastąpi, to nie sądze, żeby taki człowiek równał się z tymi, którzy otrzymali to w pakiecie w momencie urodzenia.
  4. @Tornado utrzymanie samochodu tez tanie nie jest. Jezeli umie sie samemu dokonywac napraw, to mozna zaoszczędzić, ale i tak sa to spore koszty. Bylem kiedys w podobnej sytuacji jak autor. W domu ze starymi nie wytrzymywalem, a posiadanie samochodu w niczym nie pomagalo. Wynioslem sie odzyskalem spokoj i motywacje, pozniej znow kupilem samochod. Teraz mozna kupić jakiegos parcha w granicach tysiaca do turlania.
  5. @Zupa15 Odnosiłem się do Twojego położenia. Wynajmując mieszkanie i dzięki temu odseparowując się od tego co Cie prześladuje, będziesz miał spokój. Dzieki temu będziesz mógł się na czymś skupić. Podnoszenie kwalifikacji odnosi się głównie do sfery zawodowej. Nie wiem czy pracujesz w tym w czym chciałeś i realizujesz swoją wytyczoną ścieżkę zawodową, czy pracujesz w jakiejś branży z przypadku. Bez względu na to, czy obecne miejsce pracy jest zamierzone czy nie, warto podnosić swoje kwalifikacje. Przeważnie są to kursy, które dają jakieś certyfikaty, które mają również tą zaletę, że coś dokumentują, w tym przypadku zdobycie jakiejś wiedzy lub umiejętności. Po za tym warto śledzić publikacje branżowe, z tego papierka nie będzie, ale za to bedzie wiedza.
  6. @typek nom, ale niedopracowane, drogie, no i już więcej paliwa idzie. Może się to rozwinie jakoś w przyszłości.
  7. @Stulejman Wspaniały ja też mało jeżdzę, ale pozwoliłem sobie na silnik z większym kalibrem, nawet przy małych przebiegach jest różnica między 16l Pb, a 20l LPG/100km, z korzyścią dla LPG. Po za tym Panowie, po pierwsze, kiedyś instalację może i były gorsze, ale i silniki mniej wymagające, po drugie teraz mamy lepsze instalacje, ale jakość gazu jest kilkukrotnie (lub kilkunastokrotnie) gorsza niż kiedyś, po trzecie, niestety pozostanie nam montowanie gazu do starych silników (samochodów) bo nowe benzyniaki coraz częściej są na bezpośrednim wtrysku, a póki co z instalacją na taki układ zasilania narazie ciężko.
  8. @chudybyk nie wiem jak to wytlumaczyc, ale sprobuje. Wiec w moim rozumieniu zwiazek techniczny to taki ktory sluzy celom rozrodczym, w ktorym panuja suche relacje miedzy partnerami, bez empatii, zaangazowania, ogolnie na odpierdol, ale bez jakiejs patologi w potocznym rozumieniu tego pojecia. Temu zjawisku czesto towarzyszy nieodcieta pempowina, lub innego rodzaju ciagoty do mamusi. Ponadto strona bierna czesto jest strona chamujaca rozwoj i wykorzystanie potencjalu i relacji miedzy partnerami. Mam nadzieje ze w miare zrozumiale przedstawilem definicje (: @chudybyk dodam, ze chyba mam deko lapiej, albo tak mi sie wydaje, bo u mojej zony zawsze najwazniejsza byla mamusia i siostrzyczka no i im pochodne czyli maz siostrzyczki i przydupas mamusi, a ja to ten najgorszy. Ja przygotowuje sobie "plan wyjscia", czyli odchowam dzieciaki i spierdalam. W wieku piecdzisieciu paru lat tez jeszcze mozna posmakować zycia, nie dopuszczam do siebie mysli ze juz po mnie. Dzieciaki pojda na swoje a ona niech wraca wpizdet do rodzinki. @jaro670 tak, beczka 230 coupe ;-)
  9. @chudybyk Może Twoja kobieta, to nie po Alfie taka, tylko ogólnie może ma problemy ze sobą? Moja żona sama jest samcem Alfa (: Ale skoro daje jej rade, to nie jest źle, ale co z tego jak to jest "związek techniczny". Przyznam że trochę mi brakuje tego chaju(:.
  10. @Mayki Generalnie "ciche dni" to oznaka słabości, są domeną kobiet. To one się nie odzywają w nadziei, że facet przyleci i ją przeprosi. Sam to kiedyś stosowałem myśląc że jest to jakies narzedzie, ale raz że moja żona to twarda sztuka i nic ją to nie ruszało, to wręcz pogarszałem swoją sytuację. Z czasem sama przyznała że takie zachowanie jest żenujące i wprost mi mówiła że zachowuje się jak baba. Potwierdzenie równiez uzyskałem od gościa który prowadził terapię małżeńską. Według mnie dużo bardziej skuteczne jest soczysty opierdol (adekwatnie do rangi przewinienia), narzucenie swoich zasad ( w taki sposób, że każde ich złamanie przez kobietę, narazi ją na dotkliwe dla niej konsekwencje), i trzymanie ramy w obronie tych zasad. W ten sposób wychowujesz babę. Ciche dni w życiu codziennym sa wręcz uciążliwe, szczególnie jak ma się dzieci i inne obowiązki domowe czy zawodowe. Zwyczajnie jak coś spierdoli, kontaktuje się z nią "służbowo", czyli bardziej (lub dużo bardziej szorstko). W niektórych przypadkach trzeba zastosowac separację, ale trzeba to zrobić mądrze, na przykładzie autora była to odpowiednia sytuacja, żeby zastosował "ciche dni"/separacje w formie baletu z koleżankami. @chudybyk Nie będziesz musiał się pilnowac, jeżeli się "przewartościujesz". Krótko mówiąc musisz mieć ją w dupie, znaleźć pasję, jakiś inny cel. Zmiana pojmowania związku czy rodziny, i zmiana kategorii tego aspektu Twojego zycia dokona w Tobie trwałych zmian. Nastaw się na wyższe wartości. Tak jak moja żona przez wiele lat była kłodą, tak teraz codziennie za mną lata i zawraca dupę, żebym ją przeleciał. Tylko że teraz mam coś lepszego(: wróciłem do "dawnej kochanki" (36 letniej Mercedes - Benz) i mam w dupie. Jak masz jakieś inne wartosci, i zainteresowania, to poradzisz sobie. Ja już się nie pilnuję, ja tylko komunikuję i egzekwuję, dzięki między innymi temu forum i chłopakom tu obecnym.
  11. Tak apropo zakochania, i jego zgubnego wpływu. Przypomniał mi się przykład z życia wzięty, gościa, który zakochał się w divie. Nawet chyba wziął z nią ślub. Miał pecha, bo to była diva z powołania i długo nie wytrzymała w małżeństwie. Odeszła od niego i wróciła do burdelu. Ten biedak, jeszcze długo się za nią uganiał, wydzwaniał wiele razy dziennie i przedłużał rozmowy, bo wiedział, że w tym czasie z nikim się nie bzyka. Stracił przez nią cały majątek i spierdolił sobie życie - ale to taki skrajny przypadek.
  12. Znajomy mi kiedyś opowiadał przypadek swojego kuzyna. Żona kuzyna wraz z rosnącym stażem robiła się coraz wiekszą jędzą, aż pewnego razu jak ten kumpla kuzyn wrócił do domu, jego żona wyskoczyła do niego z ryjem, z jakimiś rozkazami i litanią pretensji. Ten gość tak jak stał, zawinął się z domu i przepadł na tydzień, wyłączył telefon, nie chodził do roboty, wyjechał w cholerę nad jakieś jezioro "na urlop". Mój znajomy miał kontakt z jego żoną, ale nie wykrakał że wie co się dzieje z jej mężem. Podobno ta panna przechodziła różne fazy od wkurwienia, poprzez płacz, lament i wiele innych stanów emocjonalnych. Gdy wrócił jej mąż, ona odrazu rzuciła się naniego, obrobiła knagę, przeproszała i podobno już nigdy więcej ten gość nie miał żadnych jazd. Uświadomił ją, że następnym razem nie będzie powrotu. Miał o tyle cięższą sytuację, że mieli dziecko, ale postawił na jedną kartę i wygrał.
  13. Do matki bym nie dzwonił i nie pisał, nie masz z nią relacji. Kut wie co jej matka jest warta. Po Twoim telefonie z kolei może powiedzieć córeczce, że nawrzucałeś mamusi (a może tak zrobić, jeżeli istnieje ryzyko, że jej matka Cie nie lubi i nie akcpetuje, wówczas dajesz jej narzedzie do pozbycia się Ciebie). Ale napisałbym do "panienki", że w związku z rozwojem patologicznej sytuacji, walentynki niech spędzi z mamusią, i niech się zastanowi na kim jej zależy. Dodałbym, że powazny związek cechuje powaga i zaangażowanie osób go tworzących, a jej zachowanie jest conajmniej dziecinne i z powagą nie ma nic wspólnego. Według mnie bez względu na ciężar sprawy, kategorycznie nie powinna w to mieszać matki. Doprowadziłbym do takiej sytuacji, w której to matka by do mnie zadzwoniła z przeprosinami za swoje zachowanie. Tak jak ktos wyżej napisał - "DOKRĘCAĆ" Według mnie masz w tej sytuacji dwa wyjścia: dobrą i DOBRĄ ( którą docenisz później): - dobra to taka, że pokażesz kto tu rządzi, zweryfikujesz zaangażowanie i lojalnośc panienki i ustawisz ją na przyszłość -DOBRA to taka, w której zdąbedziesz kolejne doświadczenie, i jeżeli to się rozsypie, to zyskasz wolność ale też zwiększysz poczucie własnej wartości.
  14. @SearcherofPerfection Cóż, według mnie "po japkach" Jeżeli, wydawałoby sie dorosła kobieta, nie radzi sobie ze sobą, to ja bym nie ryzykował własnego zdrowia psychicznego. Jka widać na załączonym obrazku, "mamusia" nie omieszkała się wtrącić. Zrobiła to raz, i będzie robić wiele razy, a napewno kiedy jej córeczka bedzie się żalić. Jeżeli chcesz jeszcze coś popróbować z tą panną, to ja napewno bym ją pociągnął do odpowiedzialności za wiadomość od jej matki. Dla mnie to jest niedopuszczalne, żeby mieszać postronne osoby w waszą relację. W ten sposób tworzy sie trójkąt emocjonalny, w którym Ty jako obca osoba, nie masz szans. I to nie Ty poleciałeś za bardzo, tylko Twoja panna nie dotrzymała własnych postanowień i warunków odnośnie spotykania się z innymi.
  15. Nie wiem jak inni, ale ja z seksu bym chyba nie zrezygnował, ale zrobiłbym to tylko na użytek własny, w bardzo egoistyczny sposób. Parafrazując pewną mądrość: "Odmawianie sobie przyjemności, jest zemstą na własnym zdrowiu, za głupotę inych"
  16. Animavilis

    Microsd

    To i ja sie dolacze. Chcialbym kupic karte taka zeby sie nie wysypala, gdyz nie chcialbym stracic tego co na niej bedzie. Jakiej firmy polecacie karte?
  17. Jestes analitykiem biznesowym?
  18. A jakby tak pognębić tą nieszczęśliwą panienkę pytaniami? na zasadzie co się zesrało, że tak się stało? My wiemy o co chodzi, ale ciekawe jakby się tłumaczyła.
  19. Ja w takim przypadku jakbym poczul krew, to wdeptalbym w ziemie. Ale ja zwyczajnie po przekroczeniu jakiejs granicy sie nie cofam. Wedlug mnie u Ciebie taka nastapila dawno. Po za tym, bedzie to przypadek z zycia dla innych bab.
  20. Zdecydowanie wynajmij mieszkanie i podnos kwalifikacje.
  21. A jaki rodzaj biznesu masz na myśli? Bo tak na prawdę mozna przyjać, że lekarze dorabiają się na krzywdzie/nieszczęściu innych, to samo zakłady pogrzebowe, laweciarze i wiele innych branż, łącznie z bankami. Od siebie coś dodam, bo może łapię się w ten schemat. Mianowicie, od kilku miesiecy związałem się zawodowo z kancelaria, która specjalizuje sie w odzyskiwaniu odszkodowań od firm ubezpieczeniowych dla osób poszkodowanych. Nie wątpliwie jest zarobek związany z czyimś nieszczęściem. Ale, biorąc uwage, jak zawiłe jest prawo, w jaki sposób firmy ubezpieczeniowe żerują na niewiedzy ludzi wypłacając wręcz ochłapy, z pełną świadomościa mogę powiedzieć, że tego typu działalność, jest pomocna dla człowieka, który został oskubany z należnych mu świadczeń. Natomiast, inwestowanie w firmy, które świadczą usługi, w sposób szkodliwy dla ludzi i społeczeństwa, to ja chyba bym się nie zdecydował. Przykład firmy Monsanto, to przykład przedsiębiorstwa, w które bym nie zainwestował kapitału. Zreszta pośrednio można znaleźć wiele działalności, które działają nie uczciwie.
  22. Kazda kobieta chce byc wyjatkowa. Jak czujesz ze gwiazdorzy, to mozesz ja zgasic " chmm, lubisz podroze, czyli nic wyjatkowego, bo 90% kobiet deklaruje ze lubi". Nie ma sensu zanizac swojej wartosci z tak blachego powodu. Zreszta uwazam ze zamilowanie do podrozy, to cos wiecej niz wykupienie wycieczki "Last Minute" do Egitpu w biurze podrozy.
  23. No to może i ja dodam, coś do tej ciekawej dyskusji. Poniekad moje spostrzeżenia i obserwacje są bardziej zbieżne z poglądami jakie przedstawia @Ruchawicki Jest to również poparte moimi własnymi doświadczeniami, wszak szukając "lepszego chleba", miałem odwagę do przebranżawiania się, również "skosztowałem emigracji", więc wydaje mi się, że mam dość szerokie spojrzenie na problem. Kwestie związane z gospodarką i całym makrootoczeniem przedsiebiorstw to jedno. Odgórnie, przedsiębiorstwa nie mają na to wpływu, lub znikomy. Ale odrębną kwestią, jest moim zdaniem, bardzo słabę, lub brak odpowiedniej edukacji, świadomości i wykształcenia, wśród przedsiębiorców, oraz ogólnie pracodawców (również menedżarów). Bez zmian i pogłębienia pewnej świadomości w tym kierunku, nie zmieni się zbyt wiele. A wynika to z tego, że jeżeli czegoś nie wiesz, lub na czymś się nie znasz, to zwyczajnie się boisz. A te obawy z pewnością mogą dotyczyć, kwestii biznesowych, związanych funkcjonowaniem na rynku, jak i kwestii operacyjnych przedsiębiorstwa, związanych między innymi z zarządzaniem kapitałem ludzkim, i tutaj chciałbym się odnieść do tego o czym pisze @Ruchawicki. Otóż, wszyscy, lub prawie wszyscy, na około zwracają uwagę, że najbardziej wartościowym zasobem firmy są ludzie, tylko, co z tego, jak nie wielu wie, jak tymi zasobami zarzadzać. Między innymi, bardzo ważnym aspektem w zarządzaniu kadrą pracowników, jest ich motywacja, a ta, jak zresztą zauważyliśmy również w innych postach tego wątku, jest głównie związana z kasą. To dla kasy ludzie dają się poniżać i tkwią w patologicznych okładach zawodowych. Jest to przykład skrajny negatywny, ale innym przykładem nie skrajnym i pozytywnym, jest motywowanie pracowników poprzez właśnie transparentność (tu ukłon do @JurekB) współpracy, zasady i uczciwości wynagrodzeń, oraz wizji i możliwości korzyści, jakie może osiągnąć pracownik. W zamian taki pracownik, po pierwsze będzie lojalny i będzie utożsamiał się z przedsiębiorstwem, po drugie będzie miał środki na zdobywanie wiedzy i dokształcanie sie we własnym zarkesie (miło jakby w tym procesie pomagała firma), po trzecie i może najwazniejsze, mianowicie w wyniku dwóch powyższych, podzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem, dając wartością dodaną w postaci wartości niematerialnej, która przełoży się na innowacyjność przedsiębiorstwa. Rynek i otoczenie się zmienia, ale mam wrażenie, że nie wiele małych i średnich firm, reaguje na to co się dzieje wokół. I według mnie, to może być mozliwość wpłynięcia oddolnego na gospodarkę, polegającym na wprowadzaniu innowacji przez przedsiębiorstwa, ale najpierw z wykorzystaniem własnych zasobów. Dopóki w przedsiębiorstwach faktycznie będzie panowało Januszostwo, zazdrość, niska jakość zarządzania, to nic z tego nie będzie. Skupianie się firmy tylko na przepływie gotówki, powoduje krótkoterminowe myślenie, połączone przede wszystkim z eksponowaniem i demonstrowaniem władzy, zamiast odpowiednio zmotywować ludzi (czyt. wynagordzić, dać im jakąś odpowiedzialność i władzę w odniesieniu do własnych pomysłów), dzięki czemu pracownicy zaczną się rozwijać i tym samym rozwijać przedsiębiorstwo. Potraktowanie tego aspektu w kategorii inwestycji (inwestycji w wiedzę) napewno da duży zwrot ekonomiczny, który przełoży się na jeszcze lepsze wynagrodzenia. Jeśli chodzi o wynagrodzenia, to kasa motywuje do pewnego stopnia, najczęściej do momentu, gdy pracownik bez problemu zaspokoi swoje potrzeby + będzie mógł zrobić oszczędności. W Polsce to pułap mniej więcej 10K netto miesięcznie. Najbardziej liczy sie spełnienie i wykorzystanie własnych możliwości, i tutaj jak najbardziej biorę pod uwagę również moje własne doświadczenie, gdyż jestem w samym środku "przepychanek" z moim pracodawcą. Jako jedyny w firmie jestem w stanie połączyć kwestie biznesowe (w tym handlowe) z operacyjnymi (zarządzaniem) i szefostwo samo to komunikuje i o tym wiedzą, gdyż wiele razy to udowadniałem łapiąc się za problemy i wyzwania, które były odrzucane przez właścicieli firmy " jako niemożliwe do zrealizowania". I co z tego jak moje wynagrodzenie na tle firmy jest słabe, nie wspominając o relacji do stawek panujących na rynku. Mają tego świadomość, zle wolą uprawiać "poprawność polityczną wewnątrz firmową" w odniesieniu do pracowników, którzy co prawda pracują tam po ponad 20 lat, ale już nic nie wnoszą do firmy, kurczowo trzymają status quo i są w wieku przedemerytalnym. W tej firmie w zasadzie nie ma żadnej nowej świeżej krwi, która może przyłożyć się do rozpędzania firmy, nie wspominając o kimś kto czuje biznes i nie boi się podjąć ryzyka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.