-
Posts
505 -
Joined
-
Last visited
-
Donations
0.00 PLN
Profile Information
-
Płeć
Mężczyzna
-
Miejscowość
Bangcock
Recent Profile Visitors
11,012 profile views
Tajski Wojownik's Achievements
Sierżant (7/23)
1.1k
Reputation
-
Nie ma sensu tracić czasu na Polki, ich wymagania i pierdzielenie trzy po trzy. Lepiej odłożyć trochę kasy, pozwiedzać świat i zrobić coś, co będzie się wspominało z uśmiechem na twarzy. Jak na przykład ja, jestem teraz na Shinjuku w Tokyo, by ogarnąć sobie jakiś Japonski striptiz i potańczyć. Pozdrawiam
- 171 replies
-
- 16
-
Napiszę na szybko, bo właśnie zacząłem czytać odpowiedzi innych użytkowników po przeczytaniu twojego postu @Ksanti Poprawię ci humor i to szybko. Pracujesz zdalnie, więc możesz podróżować. Pakuj walizki, kupuj bilet do Tajlandii i wio. U mnie zawsze ładna pogoda (teraz jest pora deszczowa, ale ogólnie jest pięknie). Wieczorem możesz wyjść do baru, dookoła będą cię otaczać uśmiechnięci ludzie, w wielu miejscach wręcz za bezcen jest możliwość wypicia dobrych trunków, spotkań z niezliczoną rzeszą lasek i dobra muzyka. Ostatnio za niecałe 160 złotych obleciałem wyspy PhiPhi Island. ] Koszt kilkudniowej wycieczki ze znajomym wyniósł nas niecałe 800 złotych z biletami, hotelami, barami, drinkami, laskami itp. 800 złotych. Wyobrażasz to sobie? A z kompem w ręku to mógłbyś takie miejsca zaliczać co tydzień. Nic ci tak nie poprawi humoru i zdrowia jak samotna wycieczka w dżunglę, hamak na plaży, coś co facet naprawdę potrzebuje. Jak pobędziesz sam ze sobą w takim cudownym miejscu to znikną ci wszystkie dolegliwości. Uwierz mi. A tutaj fajna fotka co strzeliłem sobie z ekipą jak robiliśmy trekking po dżungli. 120 złotych dałem, a miałem przygody jak Indiana Jones. Niezapomniane wspomnienia. Tu z kolei bawiłem się z filipińczykami: https://streamable.com/zolpoe Zobacz. Ci ludzie chodzą uśmiechnięci cały czas, bije z nich bardzo pozytywna energia. Nie ma co marnować życia na narzekanie. Kupuj bilet i dawaj do mnie. Zabieram się za czytanie reszty wątku. Pozdrawiam
-
Czemu to jest szczyt niezaradności życiowej? Ja też nie mam prawa jazdy, bo nie lubię jeździć samochodami. Wolę dwukołowiec na który mam prawko. Ale to też zależy o jakim prawku mówisz: na samochód tylko czy w ogóle. Przez to, że nie jeżdżę samochodem nie czuję się jakoś niezaradny życiowo. Stąd też myślę, że brak prawka nie jest czerwona flagą.
-
Tajski Wojownik started following Wychodzi pierwsza rządowa aplikacja randkowa w Japonii
-
Przysięgam przed braćmi, że to się skończy
Tajski Wojownik replied to Tajski Wojownik's topic in Przysięgam przed Braćmi...
Dziewczyna, z którą się spotkałem dwa razy zerwała ze mną przez smsa. Napisała, że po głębokich przemyśleniach - nie pasujemy do siebie. Wiem, że to przez brak seksu. Wszystko było perfekcyjne do momentu, kiedy nie wylądowaliśmy w łóżku. Czułem nadchodzącą burzę od ponad tygodnia. *** Czy jestem załamny? Czy jest mi źle? Nie. Coś we mnie pękło, po tym jak dziewczyna "zerwała" przez mój brak erekcji. Zawsze to ja zrywałem. To mój pierwszy raz. Dostałem jakiegoś dziwnego powera, boosta. Teraz pragnę władzy, siły i pieniędzy. Nic innego się nie liczy. Chcę być znany, chcę coś wynaleźć i stać się popularny. By moję imię ludzie wypowiadali z szacunkiem. Wiem, że mam talent, bardzo dobry pomysł na biznes. Czy to złość? Czy to wkurw? Czemu tak się czuję? Nad problemem z erekcją dalej będę pracował, jak przysięgłem wyżej. NO WOMAN CAN BREAK ME -
Przysięgam przed braćmi, że to się skończy
Tajski Wojownik replied to Tajski Wojownik's topic in Przysięgam przed Braćmi...
Ależ oczywiście Nie ma najmniejszego problemu tylko bez osób towarzyszących z problemami psychicznymi -
Przysięgam przed braćmi, że to się skończy
Tajski Wojownik replied to Tajski Wojownik's topic in Przysięgam przed Braćmi...
Dokładnie. To jest mój ostatni wątek na forum na temat moich relacji damsko-męskich. I jedyne miejsce, gdzie będę o sobie pisał to tylko tutaj, bo chcę dotrzymać przysięgi. Nie założę już kolejnego. Dostałem pomoc od psychoterapeutki, żeby pomyśleć co ja właściwie w życiu chcę. Dostałem książki od braci i je czytam. Chyba, że tamci bracia nie wiedzą na co tracą czas. Rozpisałem na forum wszystko co mi na sercu siedziało. I bardzo mi to pomogło, rozluźniłem się. Coś w tej głowie się poprzestawiało jak napisałem to tutaj przed wszystkimi. Nie chcę żadnych tabletek, nie chcę zmieniać siebie, żeby zostać jakimś ruchaczem. Nie lubię ONS. Stawiam na więź z kobietą i tego będę się trzymał, bo tego chcę. Inaczej zmuszam się do zachowań, których nie lubię, nie toleruję, są sprzeczne z moim kodeksem moralnym. Spokojnie. Już więcej o mnie nie usłyszysz. Tylko ten temat będzie aktywny. BTW. Zmiana otoczenia nic mi nie pomoże, jak głowa będzie taka sama. -
Przysięgam przed braćmi, że to się skończy
Tajski Wojownik replied to Tajski Wojownik's topic in Przysięgam przed Braćmi...
Wiecie co? Wkurwiliście mnie. Co nie zrobię to źle. Człowiek czyta książki od innych braci, ogląda video, gdzie można sobie poradzić z nadmiernym myśleniem. Ale nie. Znowu kurwa źle. Chciałem, ale nie tak często jak jej. Próbowałem. Dwa lata na tabletkach i nic się nie przestawiło. Dwa lata. Wyobrażasz sobie ile zjadłem Viagry? Ale po co się będę produkował i tracił czas, jak znowu mnie tu ktoś zjedzie. -
Piszę ten post o 2 w nocy, ale uważam, że nie może to dłużej czekać. Nawiązując do mojego ostatniego postu odnośnie problemów ze strefami intymnymi, przysięgam przed braćmi, że... w tym roku poprawię jakość swoich erekcji oraz będę dążył do całkowitego wyeliminowania problemu w nie dłużej niż rok lub dwa lata. *** Minęło kilka dni i udało mi się odkryć źródło swoich problemów. Najlepszą metodą ich wyleczenia będzie pierw rozpisanie, a potem wdrożenie w życie różnorakich ćwiczeń oraz afirmacji. Zacząłem sobie zadawać niewygodne pytania, jak np. "Co mi przychodzi z rozmyślania nad kimś, z kim się obecnie spotykam?" "Dlaczego zawsze muszę dawać więcej niż inni, by czuć potrzebę bycia ustafysfakcjonowanym?" "Gdzie w tym wszystkim jestem ja i moje uczucia?" "Kim jestem, jakie są moje upodobania? Czy mój problem erekcji jest naprawdę poważny, czy po prostu nie zrozumiałem samego siebie i stąd wszystkie niedogodności?" *** Doszedłem do tych wniosków czytając książkę Erection Master napisaną przez Christian Goodman, w której autor opisuje metody zwalczania problemów z erekcją. Wówczas nastąpiło moje olśnienie. To co, kiedyś wydawało się nielogiczne, teraz układało się w całość. Przedstawione zostały schematy "zabawy ze sobą", "rozluźnienia i budowania energii seksualnej pomiędzy kochankami" oraz "jak mieć silniejszą erekcję przy użyciu ćwiczeń mięśni Kegla". Moje związki polegały na tym, że nie było tam żadnej zabawy w łóżku, tylko zadaniowe podejście kobiet do uprawiania seksu, tj. ściągnąć ubrania i zrobienia tego szybko. Podczas pierwszego związku mogłem ruchać przez kilka miesięcy bez problemów z erekcją, jednakże, kiedy byłem zmęczony po pracy i nie miałem ochoty na seks, to partnerka manipulowała mną w taki sposób, żeby ten seks osiągnąć, a sama z siebie nic nie dawała. Stąd pojawiło się performance anxiety. Druga partnerka w ogóle się mną nie zajmowała w łóżku. Miało być szybko, tu i teraz. Nigdy też nie miała ze mna orgazmu. Związek posypał się szybko. Trzecia partnerka dawała coś od siebie tylko na początku. Trwało to może miesiąc, ale potem zrezygnowała i była taka sama jak pierwsza. Nie było w tym w ogóle mnie, moich uczuć. Miałem być żywym wibratorem do "ruchania". Natomiast ja jestem osobą dość uczuciową. Jeśli nie mam połączenia z kobietą, to nie jestem się w stanie podniecić, choćby nie wiadomo jak kobieta była piękna. A żeby doszło do tego podniecenia muszą być spełnione pewne warunki: - musimy się lubić (dużo śmiechu, poważnych rozmów, zwierzania się sobie) - musimy się trochę znać - nie może być przed nami sekretów czy niedomówień - dziewczyna musi być mną zainteresowana, chce, żeby było mi dobrze Wtedy wpadłem na forum na termin demiseksualny, który został podany przez jednego z braci. Cytat z Google: Jestem demiseksualny i nareszcie zrozumiałem kim jestem, kiedy odczuwam pociąg do kobiet i dlaczego moje związki były porażkami. Nie mogłem z tymi dziewczynami uprawiać seksu, ponieważ ich prawdziwie nie kochałem (albo przestałem kochać po czasie), i też nie miałem z nimi żadnej więzi emocjonalnej. Jedynie pierwszy związek na początku dał mi to, co potrzebne było do seksu. Po zerwaniu wszedłem w drugi i trzeci z powodu strachu przed samotnością. I tak oto powstała powielająca się spirala niepowodzeń. *** Obecnie stawiam na siebie i pracuję nad samooceną. Rozpisałem sobie na kartce swoje osiągnięcia, talenty oraz plany na przyszłość. Mam w ciągu dnia zaplanowane 10-15 minut na zamartwianie się. To jest czas, który mogę poświęcić na troski, żale, coś, co kiedyś siedziało we mnie cały dzień. Dziwna technika, ale czyni cuda. Przeczytałem Erection Master i wyciągnąłem odpowiednie wnioski. Następna pozycja to Byron Katie: I complain....because... Potem Optymizmu można się nauczyć. Jak zmienić swoje myślenie i swoje życie. Tytuł podesłany przez @lync. Dzięki wielkie. Na koniec: No More Mr. Nice Guy. Dodatkowo ZDJĄŁEM z siebie presję, że muszę dążyć do tego, żeby kobieta pierw czuła się dobrze, a dopiero potem ja. Skupiam swoją energię teraz na WSPÓLNEJ zabawie sobą, na poznaniu siebie, gdzie w tym wszystkim jestem JA i moje potrzeby są w jakiś sposób zaspokojone. Też jestem WAŻNY. Staram się nie rozmyślać, nie budować niczego poważnego, opartego na kilku spotkaniach bez seksu. Jeśli dziewczynie zależy i mnie szanuje lub kocha to sprawi, żebym czuł się zadowolony z naszych spotkań, gdzie nie będzie pretensji do braku erekcji lub seksu. Nigdy w życiu nie myślałem o sobie w pierwszej kolejności, ale uważam, że czas najwyższy to zmienić. Stąd ta przysięga. To ona sprawi, że wygram życie i będę mógł swobodnie uprawiać seks z kimś, kto będzie stawiał moje dobro na równi ze swoim. Nie chcę się więcej zmuszać do niczego, nawet jeśli to oznacza walkę ze strachem przed samotnością. *** Dzięki za dotrwanie do końca. Będę wrzucał update, ponieważ dużo braci się zaangażowało i chcę, żeby widzieli, że coś ze swoim życiem robię. Nie wymagam, by ktoś na ten post odpowiadał. Jego celem była przysięga przed braćmi i ma on charakter terapeuteczny. Dzięki
- 18 replies
-
- 13
-
Czy to się kiedyś skończy?
Tajski Wojownik replied to Tajski Wojownik's topic in Na linii frontu; podrywanie
Nie mam z tym problemu. Nazywałem laski różnymi imionami i masz rację, to im się podoba. Mi też. Jak nie ma problemów z erekcją to jestem bardzo dominujący, ciągnę za włosy i to mocno, klapsy, ale takie, że aż tyłek ma czerwony lub ...podduszanie. Nie wiedzieć czemu, bardzo lubię widzieć, kiedy laska jest bezbronna i na mojej łasce, to wtedy rucham ją jeszcze intensywniej. Druga eks, jak byłem na pigułkach, patrzyła na mnie z przerażeniem wręcz, jak ją ruchałem przez ponad godzinę bez przerwy. Pozycji było chyba z 10. Po wszystkim nie mogła się ruszyć, chodziła okrakiem, bolało ją, ale była bardzo zadowolona. Urodziłem się z końskim zdrowiem. Od zawsze tak było, że wytrzymywałem wszystko dłużej niż inni. W biegach zawsze byłem na czele, na treningu Karate zawszę daję 200%, w szkole więcej się uczyłem i zdobywałem coraz to nowsze nagrody, na imprezie tańczę od 4 do 5 godzin na parkiecie, w seksie jak wszystko idzie dobrze, to ja nie rucham przez 15-30 minut. To mi nie wystarcza. Ja lubię maraton...Ze mnie zazwyczaj leci pot jak wodospad, kiedy jestem napalony, a łóżko jest zalane. Nie piję kawy. Nie piję energetyków. Po prostu regularna dieta + whey protein + suplementy + dobry sen. Wiek 31 lat. Dzięki za wpis, ale ja oznajmiłem wprost, że nie bawię się w żadnych przyjaciół (FWB). Jeśli to ma tak wyglądać, to mam to w dupie. -
Czy to się kiedyś skończy?
Tajski Wojownik replied to Tajski Wojownik's topic in Na linii frontu; podrywanie
Jestem po spotkaniu. Było bardzo fajnie i....dziwnie. Kupiłem alkohol i poszedłem do niej z nastawieniem totalnie wyjebongo jak poradził mi @kenobi i inni. Dałem upust wszystkiemu. Pośmialiśmy się, wypiliśmy i potańczyliśmy. Podczas tańca było dużo całowania, zaczęliśmy oglądać film, ale nie dokończyliśmy, ponieważ wylądowaliśmy nagle w łożku. Wyluzowałem się, trochę odpłynąłem i zaczęliśmy się znowu całować, ściągając ciuchy itp. I panowie szok: pojawiła się erekcja, która utrzymywała się przez pewien czas. Potem pojawiła się drugi raz, kiedy mnie ujeżdżała. Zaje***ste uczucie. Teraz już wiem czego mi trzeba. Kwestia teraz wprawy, która pewnie zajmie trochę czasu. Zająłem się nią, ona trochę mną i wtedy próbowałem ją skończyć palcówką, bo jestem w tym dobry. Niestety nie skończyła, a wyglądała jakby była blisko. Albo mi się wydawało. Mną zajęła się dosłowanie na minutę. Nie kwapiła się do tego w ogóle, tylko raz na mnie skoczyła, żeby ujeżdżać, bo była erekcja, a potem jak niestety opadła to zeszła i położyła się na łóżku. Mówiłem, żeby mi pokazała jak się masturbuje, że zrobimy to wspólnie, a ona najzwyczajniej w świecie odmówiła. Nie, i chuj. Nagle ni stąd ni zowąd mówi mi, że ona się otworzyć nie może, bo jej jeszcze nie przeszło po byłym, że jeszcze ma z nim kontakt (shit test). Że ma problemy z dojściem, bo jeszcze mnie nie czuje jak powinna, że się uczy itp. Chce to ze mną robić, ale potrzebuje czasu. Ja wówczas potrzebowałem chwilę, żeby to ogarnąć, bo to było jak grom z jasnego nieba. Najpierw się z kim całujesz, dotykasz, a potem taki ZONK. Zapytałem, kiedy z nim zerwała, a ta mi mówi 2 lata temu i od tamtego momentu spotykała się z innymi, ale nie potrafiła nic stworzyć (nie uwierzyłem, bo to babskie pierdolamento). Podszedłem do tego na luzie i powiedziałem, że spoko. Możemy sobie dać czas, poznać się, zbudować połączenie, ale po warunkiem że ja nie będę plastrem na jej byłego. Niech się zdecyduje. Zaczęła się kajać, mówić, że jest ze mną na serio, że chce kontynuować i pogłębiać ze mną znajomość. Nie simpowałem, po prostu leżałem na łóżku i słuchałem co do mnie mówi. Nagle... patrzy na zegarek i mi mówi, żebym poszedł do domu. Tak nagle... Ja, aha. Byłem w szoku. Powiedziałem jej, że czuję się jak jej fuck buddy i mi się to nie podoba. Nie minęły dosłownie 4h spotkania u niej w domu. Zapytałem: "no to jak? Znowu mamy się spotkać na kolejnym weekendzie i to na 4h? Chcesz na serio, ale nie rozmawiamy w ogóle, bo jesteś wciąż zajęta, nie masz czasu. W dupie to wszystko mam". Wstałem, zacząłem się zbierać. Moje zachowanie i słowa ją zszokowały, ale również zreflektowały , bo... Zatrzymała mnie i zaczęła się ponownie kajać i tłumaczyć, że nie myśli o mnie jak o fuck buddy, ale o kimś więcej. Obiecała, że zadba o to, żeby się częściej ze mną spotykać. I oczywiście tak jak wcześniej dużo przytulania do mnie. Chwilę potem wstała, ja zostałem w łóżku (nagi), a ona zaczęła sprzątać i zachowywać się jakby nic się nie stało. Rozeszliśmy się po 15 minutach. Nie wiem co o tym myśleć. Psychoterapeutka mi mówiła, żebym sprawdził jak się czuję przed, w trakcie i po zajściu. A więc przed i w trakcie czułem się bardzo dobrze, nie było żadnej presji, więc pojawiła się erekcja. Niestety zniszczona jej nagłym shit testem o byłym. To była gra na emocjach. Po spotkaniu czuję się dobrze, bo była erekcja... i dziwnie, bo odwaliła zonk z byłym. Miałem też poważną rozmowę z kolegą (jeden z użytkowników forum), który wyjaśnił mi dobitnie, gdzie jest mój problem. Potrzebny mi czas, żeby się przewartościować i oczyścić umysł.