Skocz do zawartości

Tajski Wojownik

Starszy Użytkownik
  • Postów

    478
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

1 obserwujący

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość:
    Bangcock

Ostatnie wizyty

10022 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Tajski Wojownik

Plutonowy

Plutonowy (6/23)

1,1 tys.

Reputacja

  1. Psychoterapeuta miał rację. Czemu zrezygnowałeś z terapii? Ja bym pracę zaczął nad zrozumieniem swojego ego. Czemu ciężko ci znaleźć towarzystwo? Ludzie pewnie widzą, że masz wysokie ego, że przez swoją mowę ciała pokazujesz, że jesteś od nich lepszy.
  2. Mógłbyś bardziej rozwinąc? Bo parafilia to jakaś choroba, dewiacja... a ja podejrzewam, że nie jestem na coś chory.
  3. Dokładnie. Wszystko płynie naturalnie. Zauważyłem, że mam ED tylko z laskami, z którymi nie mam żadnego głębszego połączenia. Włącza się tryb rozkminy, że muszę się starać, udowadniać coś itp. Po spotkaniu tamtej Japonki, wiedziałem już w czym tkwi mój problem. To się chyba nazywa demiseksualizm. Tyle, że ten mój demiseksualizm musi być Japoński Z wikipedii: Choćbyś mi podstawił modelkę 10/10 i nie nawiążę z nią więzi emocjonalnej, to mi nie stanie. Czy wpadałem w ciągi masturbacyjne do porno? Ależ oczywiście. Nie raz wpadałem na Japonki w Bangkoku i nie mogłem poruchać to dawałem na Po*nHub w domu i od razu hashtag #Japan itd. Trwało to jednak może z tydzień, dwa i mi przechodziło samo z siebie. Nigdy nie miałem żadnego uzależnienia od porno dłuższego niż dwa tygodnie. Przyznam, że dobrze kontroluję siebie. Po 24 latach postu jak cię walnie fala podniecenia to nie ma zmiłuj. Ale wtedy już wiesz z kim masz się związać. Stąd też moje plany przeprowadzki do Japonii w następnym roku.
  4. Nie, nie jestem. Wcześniej podobały mi się Tajki, więc z nimi byłem, ale po doświadczeniach z nimi związanych odwidziało mi się w głowie. Stąd też mogę teraz siedzieć na Semen Retention przez długi czas, ale to nie oznacza, że w ogólę się nie masturbuję. Jak mieszkałem jeszcze w Polsce to Polki w ogóle mnie nie pociągały. Brzydkie to jak cholera. Europa czy Ameryka to dla mnie totalne dno. Powiedziałbym SMV 1/10. Dopiero jak przyleciałem do Tajlandi w wieku 24 lat poznając swoją pierwszą ex, to otworzyłem się seksualnie. Dwa tygodnie byłem w Energy 2000, dookoła pełno lasek i nie poczułem w ogóle nic. Chodziły skąpo i seksownie ubrane, a ja nawet nie drgnąłem. Podczas, gdy jak spotkałem Japonkę na Khao San Road to tak się rozpaliłem, że strzeliłem prawie 3 razy w ciągu jednej nocy (co mi się nigdy nie zdarzyło - nie, nie zaruchałem, bo się zwinęła z przyjaciółkami). Do tego żadnych efektów po spuście, żadnego przeziębienia. Nigdy nie zapomnę tego uczucia. Wszystkie moje problemy z ED, anxiety performance itp. zniknęły jak ręką odjął. Tak więc zdałem sobie sprawę, że mam fetysz na punkcie Japonek, a wszystko inne wydaje się po prostu nijakie. PS: Dodam jeszcze, że efekt przeziębienia i myśli o unikaniu masturbacji przychodzą tylko wtedy, kiedy mam zepsuty humor, jestem w dołku, depresji, rozmyślam za dużo... natomiast, kiedy chodzę napalony jak w przypadku tej Japonki albo mojej drugiej ex to nigdy nie mam problemów ze zdrowiem, w tym psychicznym.
  5. No można by tak powiedzieć. Ale nie powiem... dużo korzyści mi z tego przyszło. Na przykład to, że jeszcze nie wpadłem
  6. Nie masturbowałem się do 24 roku życia. Teraz się nabawiłem problemów z erekcją oraz dziwną przypadłością bycia przeziębionym i osłabionym po spuście. Unikam masturbacji jak tylko się da, żeby nie brać wolnego od pracy (L4). NoFap jest dobry tylko po to, żeby się zresetować (kiedy masz problem z porno). W innym wypadku jest to moim zdaniem niezdrowe. Jeśli chodzi o mnie to doktor nie wiedział dlaczego mam przeziębienie po spuście. A byłem u lekarza sporo razy na ED i masturbacje.
  7. Kiedyś stawiałem kobietę wyżej od siebie. Miałem podobny problem co autor. Też sprawdzałem telefon, też się uzależniłem emocjonalnie i co mi z tego przyszło. Laska wygląda jakby coś ukrywała. Macie się spotkać w 2025 roku? Co to w ogóle za poje**any pomysł? Mi się ogólnie skończyła cierpliwość do lasek. Jak się nie podoba, to niech wypierdziela. W życiu jest tyle rzeczy do zrobienia, że zaprzątanie sobie głowy laska jest po prostu grzechem niewybaczalnym dla faceta. My powinniśmy się skupić na sobie, budować, tworzyć. Ogólnie mówiąc działać, żeby być najlepszą wersją samego siebie. I teraz autorze wątku pomyśl jak możesz zagospodarować swój czas zamiast przejmować się czy laska odpisze czy nie. Ile rzeczy możesz zrobić, które sprawią ci radość. To jest wstyd, ale kiedyś trzeba się otrząsnąć. Ja też swoje nawywijalem. Nigdy kurwa więcej.
  8. Witam Od mojej ostatniej wizyty w Polsce minęło pięć lat. Postanowiłem więc kupić bilet i odwiedzić ojczyznę jak i rodzinę. Tym razem jako singiel. Pobyt trwał dwa tygodnie i ogólnie zwiedziłem z mamą kilka fajnych niezapomnianych miejsc. Chciałbym tutaj opisać swoje doświadczenia oraz spostrzeżenia na temat tego jak się Polska zmieniła , co przykuło moją uwagę lub zdenerwowało. Być może wielu z was podzieli moje zdanie. A więc zaczynajmy... *** Przyzwyczajony do całorocznego skwaru w krainie uśmiechu, po wyjściu z lotniska Chopina w Warszawie ciężko mi było przestawić się na polskie klimaty. Dokuczliwy chłód przenikał przez zakupioną w Bangkoku jesienną kurtkę i sprawiał, że trzęsłem się jak galareta. Założyłem dodatkowe bluzy i czekałem na bus do Gdańska. Gdy już wsiadłem i byliśmy w drodze podziwiałem przez okno widok Polski, która była niczym innym niż kupą szarych, czarnych i białych kolorów. Drogi na północ były pełne dziur lub wyrw. Nikt przy nich nie pracował, a opuszczone maszyny sprawiały wrażenie porzuconych wieki temu. Korytarz Gdańsk-Warszawa ciągnął się niczym ciało węża. Dawno nie bujałem się na lewo i na prawo jak podczas jazdy tym busem. Ogólnie rzecz biorąc nie mam choroby lokomocyjnej, ale po godzinie zbierało mi się na wymioty. Uspokoiło się gdzieś po 70-100km. Droga prowadziła przez Płońsk, potem Elbląg i na końcu Gdańsk, gdzie mama miała mnie odebrać, by na końcu dotrzeć do domu w innej małej miejscowości. Mama jak na pięćdziesiąt dwa lata trzyma się bardzo dobrze (na zewnątrz). Sprawia wrażenie osoby niezłomnej, ale niestety wiek robi swoje i powoli siadają jej stawy. Chciała gdzieś pojechać, odetchnąć od ciężkiej pracy jaką jest zajmowanie się ludźmi w Domu Seniora. W głównej części są to ludzie opuszczeni przez rodziny. Mama, niczym licencjonowana pielęgniarka, musi zadbać o zdrowie i bezpieczeńtwo tych ludzi, ale również (jeśli nastąpi taka konieczność) uratować im życie. Spędziliśmy długie godziny rozmawiając na ten temat i dowiedziałem się, że mama miala do czynienia ze śmiercią pacjentów tyle razy, że teraz nie robi to na niej żadnego wrażenia. Jest odważna i bardzo empatyczna. Niestety musi za to płacić swoim zdrowiem. W związku z tym musiałem dostosować tempo wycieczki do jej zdrowia, by go nienadwyrężać. Pojechaliśmy na Fort Gradowy oraz Długi Targ. Ten pierwszy był ciężką wspinaczką, ale ostatecznie udało się nam zobaczyć cały Gdańsk, w tym monumentalną Stocznię Gdańską oraz zapoznać się z historią Fortu. Kto by pomyślał, że owe miasto posiadało taką twierdzę, że w przeszłości obawiano się ją zaatakować. Długi Targ charakteryzował się linią okazałych kamienic z dużym pomnikiem Neptuna. Potem był jeszcze ratusz i most Stągiewny, gdzie pstryknęliśmy sobie wiele fotek. Super doświadczenie. Ogólnie przyznam, że Gdańsk wyglądał przyzwoicie. Restauracje pękały w szwach od turystów chcących zakosztować polskiej kuchni. Byli Niemcy, Anglicy, Ukraińcy a nawet Chinki i Japonki (mniammmm ). Nie powiem, polska kuchnia i klimaty cieszą się dużą popularnością wśród obcokrajowców. My zjedliśmy pierogi, rozmiarem przypominające kule śniegu, którymi bawią się dzieci w zimie. Zamówiłem pięć, ale zjadłem tylko trzy, ponieważ nie spodziewałem się takiej objętości piergów. Czułem się wniebowzięty, ponieważ od dawna nie jadłem czegoś tak dobrego. Na następny dzień pojechaliśmy busem na drugi koniec Polski w okolice Rzeszowa. Mróz zaatakował nas niespodziewanie i mając jeszcze godzinę czekania na kolejny transport do miejscowości, gdzie się urodziłem postanowiliśmy zostać na Dworcu Autobusowym. I tu się zaczyna cała opowieść... Dookoła pełno Ukraińców. Gdziekolwiek nie spojrzysz, nie wytężysz ucha słyszysz Ukraiński. Na początku nie zwracałem na to większej uwagi, ponieważ zdawałem sobie sprawę z obrotu spraw za naszą wschodnią granicą. Jednakże, kiedy z mamą siedliśmy w McDonaldzie w mojej rodzinnej mieścinie to przeszło to już ludzkie pojęcie. Zostaliśmy zagłuszeni przez akcent naszych sąsiadów i w związku z tym nie udało się w ogóle ze sobą porozumieć. Byli to ludzie w głównej mierze młodzi. Nie mający więcej niż 35 lat. Sporo dzieci i nastolatków. Wymieniliśmy z mamą spojrzenia i ruszyliśmy do hotelu (domu nie posiadamy w tych stronach od momentu, kiedy dziadek nie przepisał go nikomu i została zlicytowana przez tamtejszy zarząd). Dookoła nas panowała pustka i cisza. Żadnej żywej duszy, tak jakby miasto było wymarłe. Strach było gdziekolwiek wyjść. Właściwie to uczucie kłębiło się we mnie odkąd opuściłem lotnisko Chopina. W Polsce panuje jakaś dziwna kultura wykrzywionej i pochmurnej twarzy. Pomimo ładnej pogody i słońca na niebie ludzie wydają się jakby mieli zaraz umrzeć. W porównaniu do Tajlandii, Polska wydaje się cmentarzem. Wiele razy musiałem się oglądać za siebie, gdzie wchodziłem sam lub z mamą w ciemny zaułek. Czułem się niepewnie, jakby coś czyhało na mnie w ciemności. Natomiast w Tajlandii gdy człowiek wychodzi o 2-3 w nocy do sklepu to nie ma się czego bać. Wiele razy widziałem kobiety w piżamach wchodzące do 7/11, kiedy ja napruty w trzy dupy wracałem z Kao San Road. Podejrzewam, że w Polce byłoby to nie do pomyślenia. Wracając do historii... miałem się spotkać z przyjacielem, którego znam ponad 25 lat (znamy się od dziecka). Mieliśmy ustaloną godzinę i spotkanie. Zdeklarował się nawet pojechać na Energy 2000 ze mną i kilkoma kumplami (w tym z jednym z użytkowników forum). Nie widzieliśmy się 5 lat, a w tym czasie on wpakował się w takie gówno, w które normalni ludzie nie wchodzą: Otóż zrobił dziecko, potem się z żoną rozwiódł. Eks nie pozwala mu teraz zobaczyć dziecka. Musi natomiast płacić alimenty. Kiedy był jeszcze w związku małżeńskim to przyprowadzał sobie do domu kobietę, do której miał jakieś uczucia. Działo się to wszystko w obecności eks żony, a nową panią tłumaczył, że jest ich nową sprzątaczką. W ten sposób jego eks żona prawie popełniła samobójstwo, bo nie mogła sobie z tym wszystkim poradzić. Po rozwodzie owa "sprzątaczka" (którą też poznał w zakładzie pracy) stała się jego dziewczyną. Wcześniej jak dzwonił na mesku i rozmawialiśmy to bardzo na nią narzekał. Wyzywała go przy mnie od największych chu***, frajerów, głupców i innych magicznych epitetów. Wstyd było tego słuchać. Potem nagle się kontakt między nami urwał, a on zdążył się potajemnie ożenić i.... drugie dziecko w drodze. Do tego (jak się dowiedziałem od jego siostry) jest zadłużony na 30 lat. Na spotkanie się spóźnił, bo... zapomniał, a na Energy 2000 nie pojechał. Gdy mówiłem mu, że obiecał pojechać i że jest mi przykro to skwitował tylko, że on nie ma czasu wysłuchiwać moich żalów i że ma ważniejsze rzeczy na głowie. Z szacunku do siebie wyrzuciłem ze znajomych i zablokowałem. Nie ma co tracić czasu na ludzi, którzy topią się w takim bagnie, że nawet jak podajesz im gałąź to ją odtrącają ręką. *** Nazajutrz odwiedziliśmy z mamą pierwszą stolicę Polski, Kraków. Miasto królów z przepiekną Bazyliką i Sukiennicami oraz pomnikiem Adama Mickiewicza na Rynku Głównym zapierały dech w piersiach. To jest polskość. To tutaj panowali tacy królowie jak Mieszko I czy Bolesław Chrobry. Na miejscu zobaczyliśmy też ołtarz Wita Stwosza. Niczym kopalnia złota pełna nieziemsko wyrzeźbionych ludzkich figur. Byłem pod wrażeniem jak długo się to zachowało i nie zepsuło, ale myślę, że władze Krakowa musieły jakoś to odrestaurowywać. Podobnie jak Wawel, gdzie odwiedziliśmy Zbrojownię oraz Prywatne Apartamenty. Na koniec byliśmy w Oświęcimiu w Aushwitz i Brzezince. Prowadzący nas przewodnik był bardzo profesjonalny. Była to starsza kobieta, ale jej dykcja i dobór słów sprawiał, że chciało się usłyszeć więcej i więcej na temat obozu. "Arbeit Macht Frei" wzbudził we mnie mieszane uczucia. Miałem wtedy przeświadczenie, że wstępuję na ziemię, gdzie zginęły tysiące ludzi, że jak wyjdę to opętają mnie jakieś duchy. Tak, wiem... troche szalone myśli. Kilka dni przed wylotem spotkałem się z kolegą z forum, jego znajomym i Koreańczykiem, który mówi po polsku i poszliśmy pić w Katowicach, by zakończyć naszą zabawę w Energy 2000. Nie powiem, cała ta sytuacja bardzo mnie rozbawiła, bo według "Sławka", znajomego naszego kolegi z forum, ów Koreańczyk za bardzo się "upokarzał". Takie przyjacielskie dogryzanie sobie. Energy 2000 to naprawdę super impreza i polecam ją każdemu, kto chce się napić i potańczyć. W środku zapłaciliśmy 35 złotych za wejście, oddaliśmy kurtki i walnęliśmy po shotach. Potem z tym Koreańczykiem poszedłem na parkiet. Chłopak starał się złapać kontakt z Polkami, ale nie wychodziło mu i zazwyczaj patrzyły na niego z odrazą. Ja nawet nie próbowałem, bo Polki są dla mnie po prostu brzydkie. Pijani lub pół pijani wróciliśmy do Hotelu, odespaliśmy swoje, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do siebie. Impreza udana, pozostały fajne wspomnienia. Dzisiaj mam wylot powrotny do Bangkoku i po dwóch tygodniach spędzonych tutaj, wyciągam takie wnioski: - Mamy piękną kulturę i zabytki - Kuchnia Polska jest smaczna, ale bardzo droga (za zwykłe pierogi w Gdańsku musiałem dać 150 złotych). Jedzenie bardzo podrożało i myślałem, że będę się stołował na mieście. Zrezygnowałem z tego pomysłu po pobycie w pierogarniu (pieniądze miałem, ale się nie opłacało. Nakupowałem za to dużo czekolad i innych smakołyków - Pełno unikatowych pamiątek i turystów je kupujących - Fajna zimna pogoda, idealna na spacery po lesie czy rynku - Za dużo Ukraińów proszących o pieniądze (na Rynku Głównym w Krakowie przy pomniku Adama Mickiwiecza robili codziennie wiec i śpiewali swoje piosenki, a Ukraińscy nastolatkowie chodzili po ludziach z pudełkiem i prosili o wsparcie na jakieś biedne dzieci) - Bezbarwna okolica poza granicami większych miast - Strach chodzić gdzieś wieczorami - Ogromne opłaty za wynajem mieszkań (2000, 2500 czy nawet 3500, kiedy moi znajomi zarabiają po 5-6000 złotych) Także to by było na tyle. Kocham Polskę, ale niestety nie mógłbym tu ponownie zamieszkać. Jest za drogo i niekolorowo. Zmieniłem się, odkąd mieszkam tyle lat w Azji. A wy co myślicie o Polsce? Czy gdybyście mieli możliwość zamieszkania w Tajlandii lub innym Azjatyckim kraju jak ja, to byście z tej szansy skorzystali? Zapraszam do dyskusji
  9. Pierwsze dwie ex nie odezwały się w ogóle. Miały mnie za śmiecia, który im tylko zniszczył życie. Co tam, że utrzymywałem i płaciłem za wszystko. Miałem święty spokój, bo nie używam social mediów, nie mam aktywnego instagrama czy fejsa. Żadnych fotek, tylko pusty profil z pełną ilością materiałów do nauki Japońskiego na ścianie. Stąd też żadna nie miała co widzieć i pisać. Trzecia chciała ze mną zerwać kilka razy, a ja głupi to utrzymywałem, ale w końcu odpuściłem i zgodziłem się na jej zerwanie. Kilka dni potem @RENGERS znalazł ją na Tinderze i mi o tym powiedział. Ja powiedziałem jej i od tamtego momentu płakała, pisała, dzwoniła i przepraszała za swój błąd 😀 haha Nie rozstaliśmy się w złej atmosferze, więc coś jej tam odpisywałem. Ogólnie szalała, bo nie widziała czegokolwiek na moich social media i to ją dołowało. Jak twierdziła, ukrywam przed nią swoje dziewczyny haha Poza tym brak social media to jest jakiś ewenement, bo każda napotkana laska mnie o to pyta, a kiedy odpowiadam, że nie mam to albo je to intryguje, alb podejrzliwie na mnie patrzą i pytają czy jestem w związku. Beka haha
  10. To brzmi jakby siłownia i to jak wyglądasz nie miało wielkiego znaczenia w tym jak podrywasz kobiety.
  11. Nigdy nie miałem problemów z social mediami swoich lasek. Każda wiedziała od początku, że takich fotek jak wyżej opisałeś się nie wrzuca. Wyjaśniłem każdej z osobna, że jest moją wizytówką, której social media mogą wpłynąć na moją opinię publiczną. Jestem nauczycielem. Dwa razy nie musiałem się powtarzać.
  12. Pokolenia chińskie to tak, ale np. taka Tajlandia to już dno. To co widzę w szkołach oraz na mieście przechodzi ludzkie pojęcie. Ostatnio miałem lekcje z uczniami (11-13 lat) gdzie trzeba było podać informacje na temat czasu spędzonego w mediach, na telefonie. Większość z nich miała więcej niż 4-5 godzin dziennie spedzonych na YT, Tiktoku i grach online. A trzeba zauważyć, że te dzieciaki mają dostęp do telefonu po szkole tj. około godziny 16, 17. Potem wszyscy się dziwią, że Tajowie nie umieją mówić po angielsku i poziom nauczania jest jaki jest. Mają dostęp do obcokrajowców, płacą grube pieniądze za szkołę, a i tak są na dole drabiny edukacyjnej w Azji 😀 Z drugiej strony uczę prywatnie chłopaka, który ma 12 lat, a mógłby zdawać IELTS. A dlaczego? A bo rodzice kupują mu książki zamiast dawać do ręki telefon i tablet. Ma wysokie wyniki w nauce i jako jedyny w klasie nie ma ww. gadżetów. Moi najlepsi uczniowie są głównie w wieku 8-10 lat i potrafią się porozumieć z każdym po angielsku. Jakikolwiek dasz im temat, potrafią się do niego odpowiednio odnieść i odpowiedzieć. Gdzie leży mój sukces? Ano w tym, że rozmawiam z rodzicami i przedstawiam im zagrożenia płynące z nadmiernego używania mediów przez ich dzieci. Oni lubią, kiedy wale prosto z mostu. Za to mnie szanują. Sami też ten problem widzą i nie chcą tracić twarzy. Skutkiem czego mam kilka dzieci, które już studiują angielski na poziomie B1+, podczas gdy program nauczania w ich wieku powinien być A1-A2.
  13. Tak, spotkałem ich i każdy wygląda o niebo lepiej ode mnie. Wysoki, lepiej zbudowany, bardziej męski. Czuć było tą aurę i dzięki temu laski oglądały się za nimi cały czas. Dzięki nim myślałem właśnie, że może uda mi się wyrwać jakąs dupę w końcu. Bo kurde tyle wtop to nawet w Polsce nie zaliczyłem. Spotkałem się z tymi braćmi: @zuckerfrei @EmpireState @RENGERS Każdy z nich pewnie powie, że @Tajski Wojownik to spoko koleś, pomógł to i owo. Ale jak wychodziliśmy razem to koledzy mieli powodzenie, a ja byłem tylko takim przewodnikiem itp. Tak. Ludzie mi mówią, że fajnie dobieram sobie ciuchy i buty, że kolor pasuje do mojej sylwetki. Codziennie wracam do domu w godzinach 19-20. I jestem bardzo zmęczony, ale wciąż uczę się tego Japońskiego. Bo chciałbym w końcu tam polecieć i pracować. Jedynie sobota i niedziela to czas na trening karate, który trwa 3 godziny. Nie mam nawet jak gotować, dbać o tą dietę, chodzić na siłownię jak pracuję codziennie po 12-13h. Poza tym chodziłem na siłownię raz, tak porządnie. Jadłem ile wlezie przez miesiąc. Nabiłem 74 kg. Minęły dwa dni i waga zleciała do 70 (bo byłem zajęty, zjadłem 1 posiłek mniej). Potem kolejne kilka dni i było 69. I cały wysiłek poszedł na marne. Ja tam dla laski nie lecę. Po prostu Japonia to kraj moich marzeń. Tam chciałbym zbudować dom. No stary... jak ci nie wychodzi w Tajlandii, gdzie cytuję: to chyba jest naprawdę problem. Zostałem olany i odrzucony tyle razy (a nie jestem nachalnym gościem), że trochę mi to siadło na banie. Nawet pani z bur***elu mi odmówiła Poza tym nawet seksu uprawiać nie mogę. Czterech lekarzy, w brud wydanych pieniędzy. W cholerę włożonego wysiłku i nic się nie zmieniło. No, ale wstyd byłby jakbym się poddał.
  14. Nie wiem. Może miałeś fart, albo kwadratową szczękę. Przy mnie się tak nie zachowywały. Taa... Mam 183 cm wzrostu. Ważę około 70kg. Jestem ektomorfikiem i żeby przytyć muszę się ostro napracować (na siłownię niestety nie mam czasu jak mam tyle zajęć, pracę i Karate). Wyglądam jak dziecko w porównaniu do innych obcokrajowców. I to nie z powodu ciała, ale twarzy. Dlatego musiałem zapuścić brodę, bo tak to żadna mnie nie chciała. Na samym Tinderze, Badoo susza. Zero lajków jak w Polsce. Poprawiłem jakość zdjęć, ale i tak to nic nie dało. Teraz zagadałem do jednej to nasze rozmowy na czacie trwały może z 5-10 minut. Na żywo było lepiej, ale tak jak zwykle zniknęła bez słowa na 3 dni. I ponownie nie mam kontaktu z żadnymi kobietami. Stary, już przestałem liczyć ile razy mnie odrzucono. Ubieram się bardzo dobrze. Lubię eleganckie ciuchy. Dbam o fryzurę i zapach. Zawsze mi ludzie mówili, że mam dobry styl. Nauczyłem się komunikatywnego Tajskiego. Poświęciłem na to czas i pieniądze. Zawsze jak z kimś wychodziłem to ta druga osoba wyrywała laski, a ja rzadko. To moi koledzy ruchali, a ja nie. Mnie traktowały jak bankomat, a jak się nie zgadzałem to znikały w pośpiechu. Dlatego mając takie doświadczenia w Tajlandii, dałem sobie spokój z kobietami. Zazwyczaj wychodzę sam w sobotę, jadę na Kaosan, piję i tańczę sobie do białego rana. Bez presji na znalezienie jakiejkolwiek laski.
  15. Głównie tańczę sam, ale jak jakaś dziewczyna mi się spodoba to wtedy się dołączam do jej grupy (ponieważ przychodzą razem) i wtedy normalnie tańczymy razem. Jako, że jest to Tajlandia to nie można tańczyć w jakiś wyuzdany sposób albo się całować. Taka kultura. Zazwyczaj po tańcu zwijałem się do domu, bo one nie były chętne na nic dodatkowego. Tak. Nie. Ze swoim problemem niestety wyszedłbym na totalnego głupka, jakbyśmy się znaleźli sam na sam w pokoju. Tylko raz na 6 lat w Tajlandii udało mi się zabrać dziewczynę do domu. Więc dla mnie to nie jest takie łatwe. Chciałem raz jakiejś lasce zapłacić, ale mi odmówiła Natomiast jak niektórzy bracia z forum przylecieli do Tajlandii to ruchali w ten sam dzień. Byłem z nimi w barach GoGo. Zdarzyła się sytuacja, że można było zamówić sobie laskę do stolika. Ona miała przyjść, potańczyć, zająć się klientem. Wziąłem jedną to posiedziała ze skwaszoną miną przez 5 minut. Aż się dotknąć nie chciała, ale pieniądze wzięła. Bardzo nieprzyjemne doświadczenie. Kolega natomiast zamówił jedną to posiedziała z nim długi czas, a potem poszli na seks. Ja na niego czekałem przed hotelem, a on po wszystkim wrócił zajebiście zadowolony.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.