Skocz do zawartości

Bonzo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2346
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    30
  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bonzo

  1. Przecież i tak są :) wiec co za róznica ?
  2. Panowie. Zadajcie sobie jedno proste pytanie - USA to nasz przyjaciel czy wróg ? Bo ja od pewnego czasu próbowałem poszukiwać jakichś przesłanek, z ktorych wynikałoby że USA to nasz przyjaciel i poszukiwania nie przyniosły żadnego rezultatu. Dodatkowo - USA są ponoc najważniejszym sojusznikiem Polski od 30 lat. Próbowałem poszukać korzyści REALNYCH jakie odniosła Polska z tego sojuszu - i też poszukiwania nie przyniosły zadnego rezultatu. O wiele łatwiej natomiast poszło z poszukiwaniem problemów, jakie za przyczyną USA w Polsce się pojawiły. W zwiazku z tym jest teoretyczne, hipotetyczne pytanie: Wyobraźmy sobie (ja wiem, że to niemożliwe, ale co nam szkodzi sobie wyobrazić ? przecież to zawsze możemy zrobić) - że USA znikają. Od jutra ich nie ma. W ogóle. Cyk - nie ma, Znikają z ziemi (tej ziemi). Co się w Polsce stanie wówczas ? Ktoś będzie starał się wypełnić lukę po USA - ale zanim to nastapi - to jakie Polska poniesie szkody ? "Obawiam się" że żadnych :) Dlatego - moim zdaniem dla Polski jest drugorzędne czy finalnie obejmie władzę w USA Trump czy Biden. Natomiast korzystnym z p-tu widzenia teorii gier byłaby zadyma w USA. Wojna domowa i rozpad tego państwa - co nie jest takie niemożliwe. Kowboje posiadają 330 milionów sztuk legalnie zarejestrowanej broni. Ile jest niezarejestrowanej ? Na pewno więcej niż jedna sztuka. To jest poważna siła, trudna do unicestwienia. Przewiduję, że będzie tam grubo. Zadyma u okupanta (a to, że USA są okupantem Polski nie wymaga dalszego uzasadniania) - jest zawsze korzystna dla okupowanego. Wynika to wprost z teorii gier.
  3. Powiem tak - nie wiem ile lat masz. Ja za rok mam półwiecze. A z tego mozna wnioskować, że okoliczność z rówieśniczkami miałem niejednokrotnie. Co za tym idzie - będąc 20 latkiem - testowałem 20-latki, jako 30-latek - smakowałem 30 latki zaś jako 40 latek - delektuję się 40 latkami. Wniosek jest taki - mam porównanie jakości seksu. Stwierdzam jedno - zdecydowanie wolę 40-tkę od 20-tki. Nie żebym coś miał przeciwko 20-tkom - też są fajne, ale chyba Bracia młodsi nie mają mi za złe - że tę grupę wiekową pozostawię dla młodszych kolegów - niekiedy wręcz koneserów dziewic ? Po prostu - wolę dojrzałe. I nawet jesli udaję się "na divy" - to CELOWO wybieram te starsze mimo, że młodszych nie brakuje. Inna kwestia, że ja od lat nie korzystam z typowych agentur na zasadzie wyszukiwarka z roksy czy odlotów - tylko z cichodajek odpłatnych. Co nie zmienia faktu - że też stawiam kryterium wiekowe. Ostatni romans z małolatą miałem o ile pamiętam jakoś w 2013, najpóźniej 2014 roku (pamietam jaki samochód wtedy miałem, sprzedałem w 2014) Małolata miała imię na literę K, pochodziła z bliskich okolic (podręcznikowa Kaszubka), była mężatką i miała lat uwaga..... 23. A ja wtedy 42. Nie powiem - łózkowo zajebiście było, inaczej niż z 40-tką, jędrna, fajna całuśna, głosik jak sobie przypomnę to się zaraz rozmarzę. Romans trwał jakiś czas, potem mąż wrócił z .de i się skończyło. Wspominam z prawdziwą przyjemnoscią - ale nie jest to bodziec bym zmienił upodobania. Ale jedno jest niezależne od wieku - jak zamężne 40-tki na spotkaniach o mężach wyrażają się w jak najgorszy sposób - to ta małolata ani trochę mniej krytyczna nie była. Słychać było w jej wypowiedziach na temat ślubnego Himalaje pogardy. Cóż, życie. I jak tu nie cieszyć się z bycia rozwiedzionym ?
  4. Zgadza się. Dlatego najwazniejsze jest "wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym" Ja mam o tyle łatwiej, że spotykam się z 40+ i wyżej. A w tej grupie wiekowej ciśnienie na właśnie tzw "ugrywanie czegoś wiecej" jest znacznie obniżone. Z kilku powodów: - raczej dzieci nie planuje, instynkt by mieć lepszą gałąź nie jest tu tak silny (lepsza gałąź to przede wszystkim warunki dla dziecka) - jest już mniej atrakcyjna w porównaniu z 20 - latkami - wiekszość ustawionych zyciowo, zawodowo, społecznie facetów, którzy dla 40+ są atrakcyjni - albo w ogóle nie są zainteresowani stałym związkiem albo jesli są zainteresowani - to znajdą damę 15 lat młodszą bez łaski - no i co wazne - grupa kobiet w wieku 40+ jest znacznie bardziej liczna niż grupa 20+ (piramida wieku) - zatem za wysokich oczekiwań mieć dama 40+ nie moze bo jest znaczna konkurencja I dlatego w bardzo wielu wypadkach mozna mieć fajną relację na luzie za minimalne stawki. A to zapłacisz za hotel, a to postawisz obiadek, a to naprawisz jej samochód, a to kupisz jakiś prezencik raz na jakiś czas za pare stowek, zabierzesz na spacer, na motór, na wycieczkę - i będzie szczęśliwa jak nigdy. I takie relacje można ciągnąć w nieskończoność i jest fajnie. Bo o co się z nią pokłócisz ? O pieniądze ? Żarty. Te ja mam, ona też - więc nie ma pola do kłótni O co ? O dzieci ? Bez jaj - ona ma już dorosłe, na swoim, zdarza się że wnuki O menu co na obiad ? Hehe - a wybierz sobie moja Ty czarodziejko serc złodziejko z karty co sobie życzysz - a co, stać mnie, nie to co inni O bałagan w mieszkaniu ? Jej kwadrat to nie mój kwadrat. Mój dom to nie jej dom - więc kingsajz dla każdego. I tak upływa mi żywot stabilnego rozwodnika. Żeby było jasne - jakies 50% moich relacji kończy się nakazem spadania lub sam się ewakuuje gdy dochodzi do etapu realizacji zysków. No ale w pozostałych 50% - ten etap jeszcze nie nadszedł i nie wiadomo czy w ogóle nadejdzie. Reasumując - po 40-tce jest taniej.
  5. Eeee, ja bym pociągnał dalej tę rozmowę. Niech poopowiada ze szczegółami. Nalej jej dobrego wina, whisky, co tam lubi, rozpal kominek, postaw świeczki na stole i niech opowiada. Posłuchałbym uwaznie i z rosnącą uwagą. Takie informacje są szalenie cenne - ukazują nam bowiem jaka jest PRAWDZIWA natura wielu kobiet. Tej jesieni miałem właśnie takie posiedzenie z pewną damą. Kobieta lat 45, eksponowane stanowisko, mnóstwo ludzi ze świecznika z Trójmiasta ją zna. Rozmowa zeszła na "te" tematy, ja jej powiedziałem, ze wyluzowany jestem, ona miała za sobą już z dobre dwie setki Jacka czarnego wiec się język rozwiązał. Jestem przekonany, że 90% facetów w tym kraju zareagowałoby jak Stanisław Anioł gdy docent Furman wróciwszy z nocnej imprezy w Kongresowej powiedział do niego: - a taka jedna Mery powiedziała, że zrobi mi (i tu mu szepcze na ucho) Anioł na to: - nieeeee, to niemożliwe Docent: - jak to nie ? - nie, no panie, takie rzeczy, ja jestem 15 lat żonaty ! - to pan żony zapyta ! - hehe, hehe - a wie pan ze ja tak zrobię ? Poszedł do kuchni - Miećka ! - ahaha hihi hehe Wrócił i zaskoczony i zrezygnowany mówi: - tak, to jest możliwe ! Dlatego jesli masz okazję - ciągnij za język. I się nie bój - to jest życie, które istnieje a Ty jego JESZCZE nie widziałeś. Nawiasem - masę ludzi umiera nie dostrzegając. Dlatego nimformanki uwielbiam. Opisana powyżej właśnie taką była. I najwazniejsze - wygląd zewnętrzy - absolutnie i totalnie szara mysz. Typowa matka Polka Niejednokrotnie Wam wspominałem, że własnie takie są w "te klocki" najlepsze.
  6. Dość mało realistyczny ten opis, ale jesli takie coś się trafiło - to swoisty ewenement. Nie wiem czy chciałoby mi się bzykac z damą, która nie szanuje mojego czasu. Drogo to wychodzi bo czas to pieniądz. Poszukałbym takiej szanującej mój czas bardziej. Zawsze trochę taniej uciechy wyjdą - co spowoduje, że mniej będzie nieracjonalnych wydatków a co za tym idzie - więcej zostanie w portfelu. A od tego już tylko krok do mojego ulubionego hasła podrywczego - "a co, stać mnie, nie to co inni" No i poza tym - jprdl - co to za bzykanie bez przytulania ? Ona ma być przeszczęśliwa że znalazła się w Twoich ramionach (a Ty w jej) - jesli nie jest - zmień ramiona. Nie swoje oczywiście. Przejebane nie ? Właśnie. Niejednokrotnie coś podobnego przerabiałem i przerabiam na bieżąco. Jak już Wam mówiłem - niektóre kobiety to mają takiego kopa jak radzieckie papierosy "Biełamor kanał" Nie wiem czy to zakochania - ale dolegliwe bywa jak dama wymiksuje się ze znajomosci. Ratuje mnie tutaj tak zwane doświadczenie życiowe - nie ma takiej zajebistej, że nie znajdziesz lepszej. Parafrazując Grechutę - "ważne są tylko te damy, których jeszcze nie znamy, ważnych jest kilka tych dup, tych na które czekamy" I się wszystko prostuje, moze nie tak od razu ale zawsze
  7. Tzn 251. Moim zdaniem było tak - szybsza była Jawa. Ale był jeden warunek, w zasadzie nie do spełnienia: - idealnie ustawiony zapłon tuz przed wyścigiem - bo jutro juz będzie inaczej - tłoki o jednakowej masie (tu były grube rozrzuty, poza tym zakładanie tłoków w silniku dżawy to zajebista zabawa, igły na tawot, rozpalony denaturat w tłoku i sworzeń wyjęty z zamrażarki) - bardzo rzetelnie dotarta - idealnie wyregulowany gaźnik (hehehe Jikova 2928 wyregulować idealnie, hehehehehe) Krótko mówiąc - na 10 etezet 8 jeździło tak samo. Na 100 Jaw wszystkie jeździły inaczej. I dlatego szansa, że losowo wybrana etezeta 250/251 z okreslonej populacji była szybsza niż tak samo losowo wybrana teeska. PS: Zrobić moto offtopa w tym wątku to sztuka lepsza niż darmo ruchać
  8. 700CC w malanie to był tak zwany BIS. Ciekawa konstrukcja - leżący silnik pod podłoga i nad nim bagażnik i otwierana tylna klapa. Ogólnie maluch ale cichszy w środku bo chłodzony wodą i chyba trochę mocniejszy. Zdaje się że 1:1 ten sam silnik był w cieniasie. No i mnie ani ciut nie dziwi, że załadowany poldomierz 1.5 nawet z tych 82 konnych - nie jechał. Już kredens z 1.5 z silnikiem Poloneza 82 konie nie urywał dupy.
  9. I tu mamy filozoficzne zagadnienie. Bo z jednej strony - jest to zajebiście przyjemna czynność. Z drugiej zaś - czasochłonna i nie ukrywajmy - również kosztowna, niekiedy mogąca nieść za sobą poważne konsekwencje. Koncepcja tableteczki zakłada wyłaczenie libido on demand i na jakiś czas. To byłoby zajebiste - bo wtedy regulowałbyś sobie w komfortowy sposob kiedy chcesz sobie poruchac a kiedy nie chcesz. Tymczasem jest tak, że kontrolowanie popędu - jakkolwiek możliwe - wymaga wysiłku, ktorego możnaby się pozbyc. I powyższe jest jednym aspektem. Drugi aspekt jest czysto praktyczny - zaprojektowane przez Boga (czy nature, kosmitów) ruchanie ma na celu powołanie nowego życia. Pojawia się pytanie - czy jesli nie chcesz mieć dzieci - to czy wyłączenie u Ciebie ruchania wywoła jakieś inne, negatywne skutki. Trudno mi powiedzieć. Wczoraj czy przedwczoraj pisałem, że obcowanie z kobietą (wraz z opróżnianiem jajek) - jak gdyby ładuje mnie energetycznie, niesłychanie relaksuje. I to jest fakt. Pojawia się pytanie czy potrzebowałbym takich relaksów i doładowań - gdybym miał wyłączone libido ? To jest temat do rozkminy przy wódce i zakąsce (brak bab przy stole required !)
  10. Wypas ! Kto miał Simsona - rządził jawkowiczami (sportami i pancerniakami) i nie trzeba chyba przypominać że i komarkowcami. Kto miał MZ (najlepiej ETZ) - też rządził wueskowiczami. Do dziś nie został rozstrzygnięty spór - co jest szybsze - Jawa TS-350 czy Etezeta 250 ? Spory były przy piwie i jabolu po świt. Obstawiam, że Twój PESEL to albo jeszcze 6 z przodu albo tak jak u mnie - wczesne 7
  11. Powiem Wam Bracia, że jeżdzę po Polsce bardzo dużo co skutkije spędzaniem wielu godzin za kierownicą dość wygodnego, usypiającego samochodu - co w połaczeniu z jeszcze bardziej do porzygania nudną autostradą - wymusza na mnie zajmowanie mózgownicy róznymi rozkminami. Jakiś czas temu jadąc z mocno południowej Polski do siebie wpadło mi do łepetyny takie coś - a gdyby można było kupić odwrotną Viagrę ? Czyli - tabletkę na wyłączenie libido, popędu seksualnego. Oczywiście nie na stałe - ale ja jakiś czas. Łykasz - gasi Ci popęd na przykład na dobę. Albo dwie. Mało ? To łykasz kolejną i tak dalej. Zakładając przystępną cenę (np 20 złotych za tabletkę) - świat stałby się piękniejszy. Ba - rzekłbym, że stałby się rajem na ziemi (tej ziemi). Weźmy prosty przykład - mnie. Ruchanie sobie jakoś ogarniam i nie brakuje mi tego. Sam jestem, zarabiam możliwie, po rozwodzie koszty życia spadły mi bardzo radykalnie, nie mam kredytów, nie mam alimentów - więc stać mnie śmiało płacić divom nawet często. Nie odczuwam tu obciążenia. Ale dzięki takiej tableteczce - ileż miałbym więcej czasu ! Toż to nawet mają divę w budynku na przeciwko - też trzeba do niej pójść, posiedzieć, pożartować, pogada, poruchać, pożartować, pogadać, może nawet zapalić fajeczkę dla jej towarzystwa mimo, że nie palę. Tego, że trzeba się ogolić i wykąpać nie wliczam - bo to czynność niezależna od ruchania. Wniosek - z takiej tableteczki odniósłbym korzyści wymierne. Ale teraz przełożą to Bracia na analizowany wątek. Gdyby Pan Wojtuś wiedział że są takie wypasy i zażył w odpowiednim momencie - to miałby wszelkie szanse nie znaleźć się w tym położeniu, w ktorym się znalazł. A jesli nawet znalazłby się - to tableteczka ułatwiłaby mu trzymać ramę i rozjebać "w driebiezgi" najbardziej wymyślny szit-test, który urodziłby się w głowie jego żony. I każdy podobny problem u p. Wojtka - to byłby pikuś. Pan Pikuś.... yy wróć - Pan Wojtuś. Wniosek - żonaci też skorzystają Idźmy jeszcze dalej - świat stałby się piękniejszy i od strony damskiej. Gdyż okazałoby się, że aby uodpornić się na babskie gierki dupą - nie trzebaby wcale udawać się do div. Idziemy do łazienki niby się odlać - po czym łykamy dyskretnie nazwijmy to black-pilla i problem solved Rozmarzyłem się. Czas zjechać z autostrady na bardziej urokliwą trasę.
  12. Bonzo

    Brak seksu

    Jurek - a ja znam tę tajemnicę ? Wielki Szu - znasz, znasz, ale nie rozumiesz - znam i nie rozumiem ? ciekawe ! - kiedy ją zrozumiesz będzie prawdopodobnie za późno
  13. Zakładając, że Wojtuś aktualnie jest na etapie "spasionej ofermy pijającej ukradkiem piwo w garażu" - sytuacja jest trudna, ale nie bez wyjścia. Bo stan istniejący jest taki, że jest mężem ponoszacym z tego tytułu znaczne koszty finansowe plus psychiczne (jebany przez żonę w nieseksualnym tego słowa znaczeniu) Jesli wyrwałby się z małzeństwa (rozwód) - to przez jakiś czas będzie mu trudniej, ale potem ma wszelkie szanse się odbić od dna, w ktore de fakto już w tej chwili puka od spodu. Oczywiście - przeszłe wywijanie nieogumionym kutasem w grocie rozkoszy Ani ma skutki odczuwalne do śmierci, a często i po niej (zdarza się, że ojciec umarł a dziecko żyje dalej) - niemniej jednak wolałbym ponosić koszty finansowe (alimenty) nie ponosząc psychicznych - niż ponosić koszty psychiczne plus jeszcze wyższe finansowe (małzeństwo) Krótko mówiąc - Wojtuś powinien z małzeństwa uciekać, gdzie odległość celu ucieczki nakreśliła kiedyś Edyta Górniak w piosence ze słowami "Jak najdalej stąd, jak najdalej chcę biec, byle jak najdalej" Święte słowa ! I dlatego w życiu najwięcej pieniędzy wydałem na graty do warsztatu i samochody. Nawet jak nic zepsute nie jest - idę sobie na warsztat, posiedzę nawet bezczynnie w tej atmosferze i od razu człowiek kwitnie Jak Telimena w Świątyni Dumania.
  14. Bonzo

    Brak seksu

    W "Vabanku-II" Machulskiego Sztyc zorganizował ucieczkę Kramera z więzienia i następnie miał załatwić przerzut bankiera do Szwajcarii. Sztyc jest u Kramera w kryjówce w piwnicy domu Stawiskiego. Kramer zażądał by zabić Kwintę. Sztyc go zjebał, że tego nie było w planie i dodał: - ja nigdy nie zajmowałem się mokrą robotą, jestem uczciwym oszutem Kramer na to, że dopóki Kwinto żyje to on nie wyjdzie stąd nigdzie. Sztyc ulega i rzecze do Kramera - dobra, znajdę ci tego Kwitno, ale potem wyjeżdzamy do Szwajcarii Kramer - My ? - Tak jest wspólniku ! - odrzekł Sztyc - Ale jak to "my" ? - No cóż wspólniku, ty wprowadziłeś do umowy lewy punkt - ja też. - Wykorzystujesz sytuację ty łobuzie ! - Gdybym bym skautem nie miałbyś ze mną kłopotów, ale nadal byś kiblował - Skoro jestem na wolności - wolałbym abyśmy mówili sobie per "pan" - Nasz klient - nasz "per pan" Strugać bardziej drewniany model ? Moim zdaniem powyższy jest dostatecznie zrozumiały.
  15. Bonzo

    Brak seksu

    Zasadniczo wyboldowane i podkreślone fragmenty zacytowanej powyżej Twojej wypowiedzi wyjaśniają wszystko. Spełniłeś jej wymagania (duże) i dlatego uznała, że nie musi się już starać o Ciebie (seksem). Jest to standard do porzygania powtarzalny. I dlatego zawsze przy takich tematach powtarzam - jesli jestes w zwiazku - nie możesz nie mieć alternatyw. Czyli - nie ? Cóż, trudno. I nic nie mówisz swojej damie, wychodzisz "z kumplami" czy też "na motor" albo "do garażu do kumpla ustawiać zazębienie przekładni głównej tylnego mostu uzywając tuszu i mikrometru". Po czym udajesz się grzecznie do zaprzyjaźnionej divy (dyskrecja w 100% gwarantowana), czy też cudzej żony (mężatka gwarantuje 95% dyskrecji) - opróżnić jajeczka. Wracasz uśmiechnięty do wstępnie podkurwionej takim obrotem sprawy myszki i oświadczasz jej - sukces jest pełen kochanie. Most już nie wyje ! A co za tym idzie - posiadłem nową umiejętność, ktorą zamierzam spieniężyć. Od dziś regulujemy mosty komercyjnie ! PS: Oczywiście podane powyżej rozwiazanie jest połowiczne. Bo nadal utrzymujesz w domu kobietę, z której pozytek jest żaden. Ale mam dla Ciebie dobrą wiadomość - jesli zrealizujesz schemat powyżej podany (diva) - to dowiesz się jak wiele otrzymać możesz za jak niewiele od jakże licznych - i to z kolei spowoduje, że bez najmniejszego żalu rozstaniesz się ze swoim życiowym bądź co bądź balastem. Zasady to są dobre pośród ludzi, którzy ich przestrzegają. Czyli - jesli facet z facetem się umówi na coś - to zazwyczaj to działa. Z kobietami nie ma zasad. To nie istnieje bo kobieta ma inną psychikę ! Ona dziś powie, że Cię kocha, a jutro będzie skakała na nie Twoim bolcu - mówiąc to samo. Tak wiec zasady są świetne ale nie w relacjach męsko-damskich.
  16. Jesli ktoś chce sobie cokolwiek wstrzykiwać - proszę bardzo jego sprawa. Może być to szczepionka, antybiotyk, alkohol dożylnie a nawet "złoty strzał" Volenti non fit iniuria. Zasada jest prosta - jesli coś jest dobre - przymusu nie wymaga. Nie ma przymusu zjadania śniadania, obiadu czy kolacji. Tymczasem "szczepionka" lansowana jest jako coś pozornie dobrowolnego - ale jednak de fakto przymusowego. Zaczyna się zawsze od szantażu moralnego a kończy w najlepszym razie na przywilejach (lub braku ograniczeń) dla zaszczepionych. Postanowiłem sobie, że się nie zaszczepię. Dlatego, że jesli to jest nachalnie wpierdalane ludziom - to znając życie i rządy na obecnej ziemi - nie może byc to nic dobrego. Bo jesli nawet za zaszczepienie dostaniesz benefit i nie będziesz musiał nosić maski czy mógł latać samolotem - to wcale nie znaczy, że od kolejnego rozporządzenia minister z tego się nie wycofa - a Ty zostaniesz z jakimś syfem w organizmie jak Himmilsbach z angielskim. Nie dalej jak wczoraj prasa doniosła, że otwarta szczepionka musi być w jakimś krótkim czasie zuzyta. A chetnych do szczepienia przesadnie wielu nie ma. Tymczasem szczepionki podac trzeba i "góra" na pewno z tego będzie rozliczać. Sytuacja powyższa generuje radosną łatwośc załatwienia kwita ze jest się zaszczepionym. Lekarzowi w łapsztala, szczepionka do sracza (albo nomen omen PiS'uaru) i już mamy kwit w ręce i jestesmy wpisani do centralnej ewidencji zaszczepionych (o ile taka powstaje - he, he, he) Tym samym w papierach gra, szpital zrobił robotę bo podał szczepionkę i nic się nie zmarnowało, obywatel zadowolniony bo dostał kwit i może latać rajanerami, a lekarz też nie ma powodów do narzekań - bo jak pięciu takich "wyszczepi" z załącznikiem łapowniczym na zmianie po pińcet od łba - to ma lekko licząc dwukrotność pensji nieopodatkowanej przez żaden urząd skarbowy. W "Alternatywach" Barei jest taka scena: U St. Anioła, jeszcze wtedy kierownika wydziału kultury w Pułtusku jest poeta, ktory mówi do Anioła tak: Poeta: W Mławie tłum odprowadzał mnie do autobusu. Skandowali tytuły moich wierszy. W Serocku dyktowałem entuzjastom moje zaangażowane erotyki. A towarzysz Jan Winnicki przysłał mi kosz delikatesowy z Pewexu z tą oto wizytówką. A tutaj u was widzę organizacja szwankuje. Żeby na spotkanie ze mną nie było sali, plakatu, kogoś wprowadzającego, czy nawet publiczności?! Anioł na to: Rozumiem. Wypiszę panu rachunek za trzy spotkania. W ten sposób nasz wydział wykona plan, a pan nie będzie stratny. Poeta: Panie kierowniku, pan obraża godność moją jako twórcy ! No ostatecznie może być... cztery! Anioł: Pani Basiu ! No, i tak się w Polsce załatwia tego rodzaju zagadnienia. Zadowoleni wszyscy.
  17. Dopóki nie staniesz się dziwką w sypialni (ale przez takie zajebiście duże "de") - to będziesz miała taki seks jaki masz albo jeszcze gorszy. Prawdziwa Kobieta (przez duże ka) to kucharka w kuchni, dama w salonie i dziwka w sypialni. Niestety - bardzo wiele dam to kucharka w sypialni, dama w kuchni i dziwka w salonie. Nie chwaląc się udało mi się u kilku przecudownych (już przecudownych) dam skorzystać z tego, że były dziwkami w salonie - i wprowadzić to do sypialni. Cóż - czasem trzeba zrobić coś za męża skoro samemu się już mężem nie jest
  18. Jesli załozyć, że biegająca po internetach relacja z operacji WSI pod kryptonimem "BUŚ" jest prawdziwa (nie zdziwiłbym się że jest) - to kwit stwierdzający iż PJK to waginosceptyk - juz dziś jest wydrukowany, opieczętowany i zalaminowany do okazania w urzędzie skarbowym właściwym dla Żoliborza.
  19. Ileż to już razy Polak musiał kombinować. Nieszczepiony nie poleci rajanerem ? No problem - oto zaświadczenie o szczepieniu - kupione od lekarza z butaprenem na rękach. Co ? Że centralna ewidencja ? I co z tego ? Przegląd samochodu też ma centralną ewidencję - a każdy kierowca wie do której SKP pojechać by wydając nie 100 a 200 złotych - przeszedł przegląd samochód bez kół Bykowe ? Alez jaki to problem. Zaświadczonko o bezpłodności proszszsz - jest ! Albo - zaświadczono że impotent - jest Albo - zaświadczonko, że homoś. Ostatnie niepodważalne - ruszyć dzisiaj homosia - to jak w synagodze na mszy opowiedzieć kawał o góralach ze Wzgórz Golan. Tak więc - keep calm, damy radę. Młodych to przeraża. A ci, którzy komuny liznęli - to się tylko smieją. Dzien dobry, zastałem Jolkę ? Proponuję dla PiSowców i ich wyborców wprowadzić chujowe.
  20. Zawsze w gumie i najczęsciej do środka Na ciało się trochę obawiam - bo cholera wie gdzie to potem popłynie i czy aby nie we "właściwe" miejsce. A czy dama bezpieczna - tego nigdy TY nie wiesz. Oczywiście ja się spotykam tylko z 40+ więc szansa, że taka będzie chciała dziecko jest bardzo mała. Raczej sama się przerazi perspektywą ciąży i gdyby wpadła - usunie. Ale nigdy nic nie wiadomo. Więc na ciało unikam - szczególnie, że mnie to przesadnie nie kręci. Co innego do buzi. Ryzyko znacznie mniejsze że poleci "we własciwe miejsce" (jesli już to mogłoby zostać przeniesione) ale cały czas trzeba trzeźwo myśleć Powiem tak - chyba jak dochodzimy czasowo blisko siebie (trudno jest zgrać jednoczesność, kombinuję wiec by dojść tuż po niej, ale w tym tez jest u niektorych kobiet pułapka, nieważne) - najważniejsze że ona jest jak by to powiedzieć - "przyklejona" do mnie. Nie mowie, że całą powierzchnią przodu czy tyłu - ale jest między nami taki bardzo fajny kontakt cielesny. Idealnie gdy np dochodzi do tego pocałunek. Nie wiem dlaczego tak jest - ale mam takie wrażenie, że wtedy ona daje mi najwięcej tej energii. I żeby było jasne - ja nie wiem czy na pewno jakaś energia jest przekazywana. Może nie jest i to tylko jakieś moje chore projekcje, ktore się urodziły w głowie starego, półwiecznego zboka. Tak też moze być. Ale jedno jest pewne - ja autentycznie czuję zajebisty relaks - co ciekawe dość podobny niezależnie od kobiety. Z byłą żoną to czułem, z partnerkami tzw "stałymi" - tak samo, identycznie z damą, którą poznałem godzinę temu i dokładnie identycznie (a rzekłbym że z taką jedną nawet lepiej) - z divami. Tak mam i być moze dlatego uwielbiam kobiety. Wszystkie
  21. Podejrzewam ze jest tak: Otóz - z autopsji wiem, że wytrysk sprowokowany własnym działaniem (masturbacją) jakkolwiek jest dosć przyjemny - nie ma żadnego porównania z wytryskiem w czasie seksu z kobietą. Niby jest to taka sama czynnośc ale tak kosmicznie różna i tak gigantycznie inna - że tu moze tkwić przyczyna. Ja na ten przykład robię co moge by zawsze mieć dostęp do - excuse-le-mot "opróżniania jajek" z kobietą. Wtedy czuję jakąs taką niesamowitą głębię tej czynności i nie wiem jak to nazwać - ale czuję, że od kobiety idzie do mnie jakaś energia. Po prostu mimo oczywistego zmęczenia (seks, ktory nie zmęczy fizycznie faceta to nie seks tylko jakies popierdółki) - czuję się tak niebywale zrelaksowany - jak przy żadnej innej czynnosci. Żadne tam siłownie, pływania, biegania, picie drogich alkoholi czy nawet jazda bardzo dobrym samochodem lub jeszcze lepszym motocyklem. A po masturbacji poza wytryskiem nie ma nic. Czujesz że wyrzuciłeś coś z siebie wraz ze znaczną iloscią energii (przekładając to na język urządzeń elektrycznych - mam wrażenie jakby stopień naładowania baterii spadł w dużym stopniu) - i nie masz nic poza tym A jesli spuścisz się z kobietą na Tobie (albo pod Tobą) - to jakby na chwilę bateria uległa rozładowaniu - po czym pierdolnął w Ciebie piorun i bateria ma ponownie 100% i pojawiła się ikonka baterii zapasowej o większej pojemnosci także naładowanej w 100%. I jeszcze całość urządzenia pracuje żwawo, cichutko i nic tylko się z przyjemnością temu przyglądać. Nie wiem co to jest - ale tak ja to odbieram. W tej dziedzinie nauka nie publikuje zbyt wielu prac wyjasniających podobne fenomeny - tak samo jak nie ma publikacji na wspominany tu przeze mnie temat, że jest wykazane iż kobieta przejmująca do swego ciała nasienie mężczyzny - przejmuje też wiele z jego pozytywnych cech. Być moze to byłoby jeszcze przyjemniejsze gdybym uprawiał seks bez gumy - ale niestety - ewentualne koszty takich zabaw są wystarczająco wysokie - by w obliczu nawet niezwykle przyjemnych doznań - nie utracić głowy.
  22. Wszystko na to wskazuje, że właśnie tak jest ! Lekarzem nie jestem. Z facetami nie sypiam. Natomiast sypiam z kobietami, które również sypiają z innymi facetami. Zauwazyłem wielokrotnie taką prawidłowość - po seksie dama zwierza mi się, że miała przede mną jednego i jeszcze wczesniej też jednego. Obaj nie tylko ode mnie znacznie młodsi ale i od niej. No i jednemu nie działał wcale, a drugiem tylko po tabletkach a i to nienajlepiej. I to nie jest relacja od jednej kobiety - ten schemat się powtarza. Inny przykład - do pięćdziesiątki brakuje mi roku i czterech miesięcy. Zdarza mi się niekiedy bardzo cieżko pracować, coś wnosić, z czymś się mocować. Zauważyłem, że młodzi, bardzo zdrowo wyglądający ludzie są po prostu.... słabi. Normalnie młody chłop lat 20, wysoki na bez mała dwa metry (wyższy ode mnie), zbudowany raczej lepiej niż gorzej, sylwetka sportowa (absolutnie nie da się tego powiedzieć o mojej sylwetce) - i zawodnik ma problem dźwignąć to co dla mnie jest bułką z masłem. No nie wiem, może głupi i nie wie jak złapać - ale bez jaj - siła jest potrzebna tak samo jak technika. Albo - niosę z nim coś po schodach - lekko nie jest bo rupieć waży swoje - a widzę, że gość się poci jakby zaraz miał umrzeć. Dopada mnie strach - kurwa, jak upuści to nie tylko grat się pójdzie jebać, okładziny na schodach ukruszy a jak mu na nogę spadnie to jeszcze będzie wypadek przy pracy i zaraz PIP'u, sripy i tak dalej. Przez grzeczność nie cytuję młodym Żdzisia Mroczkowskiego ze "Zmienników" Barei - "kochany, jak dwóch niesie to drugi niech nie nie niesie, a niech niesie" Kolejny przykład - psychika. Znam osobiście minimum kilka przypadków młodych ludzi, którzy wpadli w jakiś niewybrazalny stan nerwicowy gdy tylko dowiedzieli się, że "laska chce ich rzucić" Tak więc chodzących wraków ci u nas skolko ugodno jak to mawiają bracia Rosjanie.
  23. Jeszcze 150 lat temu argumenty za dziećmi były takie: 1. Ludzie biedni płodzili dzieci ponieważ była to - tania siła robocza - jedyna emerytura 2. Ludzie bogaci płodzili dzieci po to by ich majątków po ich śmierci obcy nie rozdrapali. Dziś p. 1 nie ma zastosowania - ZUS P 2 też nie ma zastosowania - bo bogatych jest pomijalnie mało. Wniosek - LOGICZNY sens posiadania dzieci w dzisiejszych realiach nie istnieje. Dlatego też - tylko dobra guma, którą Brat wie kiedy założył, kiedy zdjął i gdzie wyrzucił.
  24. No wiesz - ja mam do Gdyni kilometrów sto, do Radomia mam coś pod pińcet do Sosnowca będzie ze kolejne sto wincy A na poważnie - Gdynia jest klimatyczna. Najlepsze z trzech miast. Uważam, że molo w Orłowie jest ciekawsze na randkę niż to w Sopocie - bo to w Sopocie oklepane jak promenada w Międzyzdrojach (nawiasem - molo w Międzyzdrojach to przecudny, dyskretny urok żelbetu) Dodatkowo - Skwer, Świętojańska, sporo fajnych knajpek. Jest po prostu że tak powiem - "oddechowo" No i mam sentyment do Gdyni, ale to już pozamerytoryczne argumenty. Chocby dlatego, że wszystkie divy jakie na mnie zrobiły wręcz piorunujące wrażenie - pochodziły bez wyjątku z Gdyni (pisałem kiedyś o jednej marynarzowej damie fachu pokrewnego miłości, w której zakochałem się o dwudziestej drugiej i trzymało mnie aż do prawie rana) . A matematyka wyklucza tu przypadkowość. Ach ta Gdynia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.