Skocz do zawartości

s_golawski

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia s_golawski

Kot

Kot (1/23)

1

Reputacja

  1. Panowie przygoda już dawno zakończona Laska z tym typem już się nie spotyka - podejrzewam, że ją przeleciał i zostawił. Dzwoni do mnie co tydzień, chcę wpaść na kwadrat jednak zawsze odpowiadam jej że nie mam czasu. Rozmowa z nią wygląda ,,co tam", ,,jak na uczelni", ,,jak w pracy" itp. - gadka szmatka, nic sensownego. Co do mnie to czuje że wreszcie żyje, mam czas na wszystko, rozwijam się Nie ukrywam czasem o niej myślę, chciałbym potrzymać za cyca, ale jak sobie przypomnę jak to wyglądało to szybko mi mija
  2. Bracia, po przerwie wracam... Sprawa wygląda następująco - z panną rozstałem się 2 tygodnie temu, po rozstaniu mieliśmy jakiś kontakt, jednak od kilku dni się nie odzywamy. Laska spotyka się z trenerem personalnym - to ten gość co do niej pisał. Widać, że strasznie jej na nim zależy, telefon cały czas w ręku, cały czas pisanie itp. Gość jest w moim wieku, jednak o wiele większy ( mam kompleksy na tym punkcie, czuję się gorszy). Z jednej strony mam wyrzuty sumienia, że jej nie zatrzymałem, z drugiej cieszę się, że tak to wyszło. Ogólnie cały czas o niej teraz myślę, zaczyna mi jej brakować, ale mam świadomość tego, że i tak nie ma czego ratować i byłoby to bez sensu. Walczę sam ze sobą, jednak nie mogę się na niczym skupić. Dopóki nie wiedziałem kim jest ten gość miałem wszystko w dupie, jednak włączył mi się teraz ,, pies ogrodnika".. Zaczynam ją idealizować. Rośnie we mnie poczucie winy, że zachowywałem się jak dupek. Panowie, potrzebny kop w dupę
  3. Witam ! Na wstępie Panowie chciałem podziękować za kubeł zimnej wody! Daje do myślenia! Sprawa przedstawia się następująco - ograniczam kontakt, z mojej strony zero telefonów, ona dzwoni. Wczoraj rozmawialiśmy - na koniec rozmowy dodała ,,Przed snem, jak będziesz chciał rozmawiać to zadzwoń'', nie zadzwoniłem; o 23:00 2 telefony od niej, nie odbieram. Dzisiaj rano się budzę, mija parę minut telefon od niej ,, Dlaczego nie zadzwoniłeś, przecież byłeś na fb, gadka, szmatka itp." Później znowu telefon - odpowiadam ,,prowadzę, nie mogę rozmawiać". 2 godziny później znowu dzwoni: znowu gadka szmatka, nagle pyta się mnie ,, Zgadnij kto do mnie napisał" ( wiedziałem kto, ale udaje, że nie wiem). Okazało się że ten typ co do niej podbija , odpowiadam ,, Okey, to piszcie sobie" ( bez ironii), ona: ,,Ale mogę? Nie jesteś zły?'' Ja mówię: ,,No co Ty" ( bez ironii). Chwila ciszy, w końcu pytam się ,,dlaczego się nie odzywasz?'', a ona ,, zdenerwowałeś mnie" ,,dlaczego?" ,,obojętne jest Ci to?" Nagle ja zmieniam temat Oczywiście rozmowa w wielkim skrócie, ale sens zachowany. Na koniec ona znowu do mnie że jak wrócę do domu żebym zadzwonił do niej itp. Nawiązując do tego co pisaliście - w łóżku mogę z nią robić co chce, nigdy nie odmówiła, twarz, połyk, wszystko jest. Jednak jako, że pierwsza szparka na początku wiadomo jak to było, teraz jest trochę lepiej, zawsze bez gumy. Śniadanie, obiad, kolacja zawsze jest, ogólnie dba, przynajmniej tak mi się wydaję. Teraz co do tego typa, który do niej podbija - gość rok starszy, nigdy nie miał dziewczyny, fajna sylwetka, wysoki, dobrze ubrany. Nie ukrywam - trochę ściska, jednak staram sie o tym nie myśleć. Mówiła o nim jej koleżance, bo mi o tym wspominała. Jej koleżanki lubią mnie, zawsze powtarzały że ma ze mną dobrze itp. Co do zdjęcia- nie wiem czy to coś zmienia, ale było to ze 2 lata przed tym jak byliśmy razem, na imprezie, po pijaku. Najgorsze jest to, że jak sobie pomyślę, że ktoś robi z nią to co ja, albo i lepiej to rozpierdala mnie od środka...
  4. Witam Panowie! Zacznę o swoim dzieciństwie w wielkim skrócie: w małżeństwie moich rodziców nigdy nie było dobrze - od dzieciaka byłem świadkiem ciągłych awantur podczas których dochodziło do rękoczynów, ciągłe wyprowadzki do dziadków, później powroty do domu i tak co miesiąc; 3 krotna zdrada taty, 2 krotna zdrada mamy ( i w tym i w tym przypadku ja to odkryłem), kilkukrotne składanie pozwów o rozwód ( do którego do tej pory nie doszło, rodzice mieszkają razem, nie pamietam kiedy rozmawiali normalnie, codziennie są kłótnie), tata alkoholik ( obecnie się ogarnął, nie pije od 2 lat). Ogólnie nie było kolorowo. I tak to wszystko się kręci od prawie 18 lat. W liceum pierwszy ,,poważny” związek - starałem się o nią rok ( pochodzi z miejscowości 30 km ode mnie, uczy się w moim mieście, mieszka w internacie, na weekendy zjeżdża do domu), uff w końcu udało się, jesteśmy razem... Związek oparty na kłótniach, jednak mi na niej zależy, ona mówi ze jej na mnie też, ja się staram, jeżdżę do niej do domu, myśle będzie OK... po 3 miesiącach rozstanie, zostawia mnie dla innego... myśle sobie ,,co kurwa, jak to”... poniżam się, przepraszam ją, strasznie przeżywam, jednak z czasem przechodzi... Dodam tylko, ze teraz (po 1,5 roku) zostawił ją ten chłopak i ze 4 dni temu pisała do mojego kolegi co tam u mnie, ze żałuje tego wszystkiego, ze myśli o mnie itp Przechodząc do sedna: Po pierwszym związku zaczynam wreszcie cieszyć się z życia, chodzę na imprezy, poznaje nowe laski. Coraz częściej z chłopakami wychodzimy z 4 koleżankami - z jedną chodziłem do klasy w liceum ( lubiłem ją, jednak nie utrzymywaliśmy jakoś specjalnie kontaktu), ona podobnie jak ja jest po nieszczęśliwym związku ( też zostawił ją chłopak dla innej). Klasa maturalna, okres matur nasza znajomość nabiera tempa, pierwsze, drugie, trzecie lizanko, wspólne wyjścia, wyjazd z paczką nad jezioro ( zachowujemy się jak para, jednak nie jesteśmy razem).. Tam ona wskakuje mi do łóżka ( ja prawiczek, ona podobno dziewica), nie śpimy ze sobą. Ja powtarzam sobie ze nic nie chce, chce tylko ją puknąć i tyle ( od początku miałem taki zamiar). Jednak w miarę upływu czasu zacząłem coś do niej czuć, przyzwyczajać się, zostaliśmy parą. Układało nam się bardzo dobrze, zero kłótni, obrażania się, fochów, ideał. Rodzice chcą żebym szedł na studia, ja nie chce, oni nalegają, ja mówię nie, ale rodzi się pomysł zamieszkania z tą dziewczyną. W końcu idę na studia dzienne do stolicy, tylko po to żeby z nią mieszkać ( 3 miesiące związku i zamieszkaliśmy razem...). Znaleźliśmy mieszkanie, ja, ona i jej przyjaciel. Ja mam pokój razem z nią, przyjaciel oddzielny. Już pierwszego dnia doszło między nami do kłótni - pojechaliśmy na zakupy do Ikei... I co? Ja robię zakupy sam, wybieram sobie wszystko, a ona lata za tym przydupasem i mówi jemu weź to bo to lepsze, ładniejsze, wygodniejsze... Ogólnie to nie jestem idiotą i sam sobie poradzę, wiem co mam kupić, ale jak to żeby moja dziewczyna z którą planuje przyszłość pomaga innemu facetowi, zamiast mi... Oczywiście wkurw z mojej strony, olewam ją, ona się pyta co się stało, ja zaciskam zęby, nic nie odpowiadam, zero kontaktu do końca dnia. Od tamtej pory zaczęło wszystko się sypać... Ona często chodziła w samych strinach po mieszkaniu przy tym typie, rozmawiałem z nią o tym, powiedziałem ze mi się to nie podoba. Powiedziała ze rozumie, ograniczyła, ale nie w 100%.. Pytałem się jej czy kiedykolwiek całowała się z tym gościem, powiedziała ze nie - znalazłem zdjęcia jak się z nim całuje tłumaczenie ze to po pijanemu. Po tym moje zaufanie do niej spadło bardzo mocno. Pojawiły się wątpliwości co do tego czy chce z nią być. Zacząłem ją kontrolować, na każdym kroku, stało się to chore - cały czas sprawdzałem jej telefon, gdy na siłowni spojrzała się na kogoś innego był foch z mojej strony, nie pozwalałem jej chodzić w spódnicach do szkoły, na siłownie miała zakładać normalne majty, chciałem walić trenera personalnego (?), bo się cały czas na nią patrzył... Przez rok chodziliśmy razem na siłownie i praktycznie za każdym razem ja waliłem fochy ot tak po prostu.. Nie odzywałem się do niej, gdy ona przychodziła i się pytała co się stało ja wolałem milczeć, niż z nią rozmawiać, udawałem ze jest mi to obojętne, choć w środku wszystko mnie ściskało. Odwalałem chore akcje, czasami bezpodstawnie. Potrzebowałem dowódow na to ze jej zależy. Często potrafiłem odwrócić się do niej plecami i przez kilka godzin nic do niej nie mówić, pomimo tego ze ona często przychodziła pogadać, przy tym płacząc. Często mnie przepraszała, lubiłem to. W międzyczasie kilka razy ją zostawiałem i za każdym razem po kilku godzinach godziliśmy się, głównie z jej inicjatywy. Trwało to tak calutki rok. Aż do czasu zmiany mieszkania. Przyszedł 1 września 2017 - czas się wyprowadzić z obecnego mieszkania. Przed wyprowadzką się pokłóciliśmy, ja zabrałem swoje rzeczy, ona zabrała swoje. Rodzi się pytanie - co robimy dalej, rozstajemy się? Oczywiście rozstaliśmy się. Ja wróciłem do domu rodzinnego, ona wprowadziła się do czasu znalezienia mieszkania do swojej koleżanki. Po kilku dniach ona zadzwoniła do mnie czy możemy pogadać, pojechałem do niej, i co? - pogodziliśmy się i bierzemy się za szukanie wspólnego mieszkania... Wyszło idealne, w dobrej lokalizacji, cena przystępna, jedziemy oglądać. Po oględzinach zdecydowaliśmy się je wynająć, umówiliśmy się na następny dzień na podpisanie umowy, wszystko okey. Wieczorem telefon od niej z płaczem, że jednak nie będzie ze mną mieszkała.... Jak to przecież mamy wszystko już umówione, o co chodzi?! Nie mogę z Tobą mieszkać, rodzice mi nie pozwalają itp ( ona jest na utrzymaniu rodziców). Mówię - ja będę więcej płacił, jakoś to będzie... Koniec końców wyszło tak, że ona znalazła mieszkanie z jakąś koleżanką.. Mam jakieś dziwne podejrzenia, ale dobra przetrwamy, jakoś damy radę. No i tak się to ciągnie, aż pewnego dnia przyjeżdżam do niej, patrzę w telefon a tam rozmowa z chłopakiem z którym z 3 lata temu się przelizala, podobno daleka rodzina, od czasu do czasu coś tam pisali. Czytam rozmowę i coś mi się ona nie klei - pytam się ,, Usunęłaś wiadomości?” ,,Nie” ,,Na pewno?” ,,Tak, na pewno”. No to jej udowodniłem ze oszukuje i wyszedłem od niej. Zaczęły się telefony - powiedziałem ze jak się spotkamy to będziemy musieli porozmawiać, chciałem się z nią rozstać. Zostawiłem ją. 4 dni później ona dzwoni, ze chce wszystko wyjaśnić, mówię okey. Spotkaliśmy się, rozmawialiśmy normalnie, wspominaliśmy wszystko, ona chciała mnie przytulić, pocałować, nie pozwoliłem. Powiedziałem jej ze to ostatnie spotkanie i odjechałem. Pojawia się u mnie tęsknota, głupie myśli ze ktoś ją właśnie rżnie.. Znowu mija kilka dni i ona dzwoni do mnie jak gdyby nigdy nic. Ja jestem chłodny wobec niej, choć w głębi czuje ze chce z nią rozmawiać.. przychodzą do niej jakieś SMS, a ja coraz bardziej się wkurwiam.. w końcu nie wytrzymuje i się rozłączam... mijają 2 dni, przechodzi mi złość i myśle sobie, ze może to ja jestem winny, to ja się zachowywałem nie wporzadku i jak głupia cipa dzwonię do niej... na następny dzień spotkaliśmy się, pogodziliśmy się i wróciliśmy do siebie... i tak to trwa do teraz, spotykany się ale ja ciagle mam jakieś wątpliwości, ciagle o coś ją podejrzewam... poza tym zaczął do niej podbijać jakiś typ... chodzi teraz sama na siłownie, opowiada mi jak podchodzą do niej jacyś goście a mi kurwa rośnie gul, choć nie daje po sobie tego poznać.. staram się jakoś to wytrzymać ale nie mogę... jebany matrix... Nie mogę nic zrobić, czuje ze wpadam w deprechę, moja samoocena i pewność siebie spadły do zera, czuje się jak totalne dno... Co najgorsze ze wszystkimi kumplami pogorszył mi się kontakt... Ogólnie w życiu sobie jakoś radzę, zawsze wychodzę z trudnych momentów, ale to jakoś mnie przerasta. Bracia jak radzicie, co robić?
  5. s_golawski

    Witam ! :)

    Cześć wszystkim! Nazywam się Sebastian, mam 20 lat, typowy biały rycerz (jeszcze). Forum czytam od dłuższego czasu, ale zarejstrowałem się dopiero teraz. Cieszę się, że mogę do was dołączyć. Pozdrawiam!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.