Skocz do zawartości

deleteduser69

Samice
  • Postów

    1640
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    3.00 PLN 

Wpisy na blogu opublikowane przez deleteduser69

  1. deleteduser69
    "George Bernard Shaw (ur. 26 lipca 1856 w Dublinie, zm. 2 listopada 1950 w Ayot St Lawrence) – irlandzki dramaturg i prozaik, przedstawiciel dramatu realistycznego. Jako filozof twórca koncepcji tzw. siły życiowej (Life Force) i ewolucji twórczej (Creative Evolution).
    Indywidualność twórcza, outsider i obcokrajowiec, irlandzki obserwator, żyjący w niezgodzie ze społeczeństwem, które znaczyło dla niego mniej niż ludzie, których znał i lubił[1] (John Matthews). Znany zwłaszcza[potrzebny przypis] dzięki dramatowi Pigmalion (1913) oraz często przywoływanym aforyzmom."
     
     
    Jako, że lubię czytać cytaty wielu znanych i mniej znanych lecz zasłużonych ludzi, zacznę przytaczać te najodważniejsze w cyklu o aforyzmach.
     
    ***
     
    "Czy świat by został stworzony, gdyby Stwórca bał się narobić kłopotu? Stwarzać życie, to znaczy stwarzać kłopoty. Jest tylko jeden sposób uniknięcia kłopotów – zabijać."
     
    "Dla każdego byłoby dużo lepiej, a także daleko uczciwiej, gdyby uczono młodych ludzi, że to, co nazywają miłością, jest apetytem, który, jak wszystkie apetyty, traci się z chwilą zaspokojenia."
     
    "Ideały są jak gwiazdy. Jeśli nawet nie możemy ich osiągnąć, to należy się według nich orientować."
     
    "Kobiety muszą udawać, że czują wiele rzeczy, których nie czują."
     
    "Nie ma bardziej szczerej miłości niż miłość do jedzenia."
     
    "Nie rób bliźniemu tego, co chciałbyś, aby on uczynił tobie, najprawdopodobniej bowiem macie zupełnie różne gusty."
     
    "Poczucie narodowe jest dla narodu tym, czym kościec dla człowieka. Ale tylko człowiek chory czuje, że ma kości."
     
    "To, że człowiek wierzący bywa szczęśliwszy niż sceptyk, nie znaczy więcej niż to, że ktoś pijany jest szczęśliwszy niż ktoś trzeźwy."
     
    "Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, tylko kto pozostaje."
     
     
    "If you want to tell people the truth, make them laugh, otherwise they'll kill you."
     
    "Life isn't about finding yourself. Life is about creating yourself."
     
    "Youth is wasted on the young."
     
    "You use a glass mirror to see your face; you use works of art to see your soul."
     
    "My way of joking is to tell the truth. It's the funniest joke in the world." / “When a thing is funny, search it carefully for a hidden truth."
     
    "No man ever believes that the Bible means what it says. He is always convinced that it says what he means."
     
    "The whole problem with the world is that fools and fanatics are always so sure of themselves, and wiser people are full of doubts."
     
    "If you start with self-sacrifice for the sake of those you love, you will end up with hatred towards those who sacrificed themselves."
     
    "We know now that the soul is the body, and the body the soul. They tell us they are different because they want to pesuade us that we can keep our souls, if we let them make slaves of our bodies."
     
    "I’m an atheist and I thank God for it."
     
    i wiele innych...
     
    ***
     
    Ponadto w młodości był przystojny.
     

  2. deleteduser69
    Mass Effect: Andromeda to cringe'owa gra. Równie cringe'owe były przepychanki na forum o chadach, normikach i skali SMV.
     
    Kto ma rację? Czy urodę mierzy się obiektywnie czy subiektywnie? Skoro tak łatwo sprawdzić czyjąś symetrię, czemu jedni wybierają tak, a drudzy siak? Weźmy przykład z przytoczonej Andromedy. Fabuła gry dotyczy kolonizowania planet poza naszą galaktyką. Przyrównajmy teraz nieskromnie kobiety do planet.  Chociaż to w sumie nic nowego, sami piszecie, że mężczyźni wokół nas orbitują.
     
    Wyobraźmy sobie, że skala SMV... to ocena na ile planeta nadaje się do kolonizacji, ocena szansy przetrwania którą daje dzięki odpowiednim warunkom. Niektóre nie są w ogóle odpowiednie, na innych da się z trudem przeżyć, a inne posiadają świetne warunki. Czy są egzotyczne, rajskie, górzyste itd. jak na fotce z filmiku, wszystkie muszą być przynajmniej dostatecznie atrakcyjne na tyle by dało się na nich przeżyć. Ocena musi być absolutnie bezwzględna, bo tu chodzi o przetrwanie.
     
    Ale... oprócz tego kolonizatorzy mają własną charakterystykę i wybiorą miejsca odpowiednie dla siebie, zgodne z ich typem. Np. ktoś ma małe płuca więc lepiej mu oddychać w takim i takim terenie. Poza tym nasze geny są samolubne i chcą się powielić tak by przetrwać w jak najwierniejszej kopii.
     
    Można niejako napisać - subiektywnie wybierają z atrakcyjnej puli. Oczywiście czy zanalizowali dobrze, czy dobrze wybrali, czy zdołają je zasiedlić, na jakie w ogóle trafili - to już w ogóle inna sprawa.
     
    Kobiety to planety, mężczyźni są kolonizatorami. Zresztą żaden nie chce być planetą, wzdrygają się na myśl o używaniu ich zasobów, za to chętnie myślą o dziewiczych lądach. Boja się wsysających wszystko czarnych dziur i szukają najlepszego słońca co najmniej w Himalajach. Nie podlegają tej samej oceny warunków co planety, tylko polegają na swoich umiejętnościach.
     
    Dlaczego redpill i blackpill na dłuższą metę zaczyna szkodzić mężczyznom z forum? Bo po etapie myślenia, planowania (rozkmniania jakie siły działają w kosmosie, jak dolecieć do planet, skąd wziąć zasoby na budowę statków, jakie przeszkolenie, czy w ogóle warto) trzeba w kolejnym etapie stać się niejako bezmyślnym by w ogóle zdecydować się na lot.
     
     
    Jeśli wszystkie piguły dobrze się wchłonęły to na nowej planecie piszą historię na nowo, jeśli nie to ją powtarzają.
  3. deleteduser69
    W nałogu najważniejsze jest to, by w niego nie wpaść.
     
    Mając ostatnio wolne dni wykorzystałam je na ponowne przeczytanie cenionej przeze mnie książki, którą poznałam jako nastolatka - My, dzieci z dworca zoo.
     
    To relacja niemieckiej nastolatki, narkomanki mieszkającej w Berlinie lat 70-tych.
     
    Dziewczyna o inteligentnym umyśle trafnie analizowała problemy w swojej rodzinie, szkole, otoczeniu, szczerze i prosto opisując swoją rzeczywistość i siebie samą.
     
    Chociaż w dalszej fazie narkomanii oszukiwała wszystkich łącznie ze sobą (aż sama miałam ochotę zasadzić jej kopa w dupę, mimo całej sympatii i współczucia), potrafiła celnie wskazać przyczyny popadnięcia w nałóg. M.in. imponowało jej środowisko, a raczej grupa narkomanów, mających dystans do nudnej / przytłaczającej rzeczywistości, podobały jej się też relacje jakie panowały w tej grupie.

    Początkowo brali miękkie narkotyki, ale w końcu znikł efekt, jaki dawały. Część z nich spróbowała wówczas heroiny, od czego zaczął się prawdziwy upadek - musieli się prostytuować by mieć za co kupować działki.
     
    Oprócz relacji Christiane (główna bohaterka) od czasu do czasu są też zeznania jej matki czy pracowników policji / instytucji do zwalczania narkomanii. Nawiasem mówiąc były one zupełnie bezskuteczne, na miejsce aresztowanych handlarzy pojawiali się zaraz nowi, a odwyki i terapie nic nie dawały - po odwyku Christiane pierwsze co robiła to szła sobie ładować w żyłę. Odwyki były potrzebne tylko do oszukiwania siebie, by mieć nadzieję czy jakiś cel, oraz chwilowemu odtruciu się (przywróceniu mocy efektu narkotyku).
     
    Książkę polecam by... porównać jej życie z własnym. Czasami, w dobrej wierze, wstawiacie filmiki motywujące z youtube. Mnie takie rzeczy nie potrafią zmotywować czy już nawet zaciekawić, bo wiem że i tak nie osiągnę tego co ta osoba i tylko czuję zazdrość. Za to jeśli widzę, że ktoś kto miał podobne wnioski do moich, ktoś z kim mogę się w pewnym stopniu utożsamić, jeśli ta osoba przeżyła upadki, to czuję jakąś tam motywację by samej uniknąć pewnych rzeczy i nieco zmienić tok myślenia.
     
    Można też zanalizować jakie konsekwencje miały różne wybory: wybór partnera (ojciec Christiane), sposób wychowania (matka Christiane dawała jej za dużo wolności, bo jej samej tego brakowało, podejrzewam że rekompensata to częsty błąd wychowawczy) albo co było skuteczne. Zaspojleruję - na dłuższą metę nic (stąd pierwszy akapit). Chociaż książka kończy się dość optymistycznie, marzycielsko, matka wysłała ją do rodziny mieszkającej pod Hamburgiem, gdzie rynek narkotyków nie był tak rozwinięty jak w Berlinie - tam dziewczyna nie brała narkotyków przez rok czasu.
     
    Oglądałam niegdyś film na podst. książki, też był spoko.
     
    Istnieje druga część opisująca jej dalszą historię, Życie mimo wszystko. Też kiedyś czytałam, ale słabiej zapamiętałam jej dalsze losy. Widocznie nie było tam nic nowego, czego nie było w pierwszej książce.
     
    "Człowiek nienawidził tej własnej beznadziejności i wyżywał się na drugim za taką samą beznadziejność, bo chciał sobie chyba uświadomić, że wcale jeszcze taki beznadziejny nie jest."
    "Zapytałam kiedyś zupełnie idiotycznie, dlaczego nie może być tak samo bez przytruwania się prochami. Odpowiedzieli mi wtedy, że to naprawdę głupie pytanie. Jak inaczej wyłączyć się z tego bagna, które mamy na co dzień?"
    "To bicie po twarzy, jakie Kessi zaliczyła na dworcu metra przy Wutzkyallee, prawdopodobnie wiele jej oszczędziło. Bez tego bicia Kessi prawdopodobnie jeszcze prędzej ode mnie wylądowałaby na ulicy jako narkomanka i nie robiłaby w tej chwili matury."
    "Musi być jakaś droga pośrednia, że można jakoś dojść do ładu z tym zasranym społeczeństwem, niekoniecznie kompletnie się do niego przystosowując."
    - cytaty z książki
  4. deleteduser69
    Kiedyś zastanawiałam się po cholerę nam sny. Dlaczego wyobraźnia pracuje bez naszego udziału, zamiast odpoczywać, jakby mało jej było aktywności w ciągu dnia. Myślałam, że są zupełnie abstrakcyjnym dodatkiem do naszego życia. Chociaż czemu wytworzyły się na drodze ewolucji? Być może
     
    - przetwarzają informacje zebrane w ciągu dnia tworząc nową papkę (scenariusze), czyli w zasadzie mało użyteczne
    - mówią nam o stanie naszego organizmu
    - o naszym otoczeniu

    Ostatnio miałam dwa sny, które dały mi nieco do myślenia. Otóż niedawno źle ułożyłam się do spania, nawet przeszło mi przez głowę, że jak się w tej pozycję nie uduszę to będzie cud. Ale byłam już tak zmęczona, że nie chciało mi się przekręcać... Tej nocy śniło mi się, że nurkuję. Była tam jakaś fabuła, miałam coś do zrobienia jako nurek, gdy w pewnym momencie uszkodził się mój aparat do oddychania i musiałam jak najszybciej się wynurzyć. Płynę na powierzchnię, jestem już blisko wypłynięcia jak i uduszenia się i - w tym momencie się budzę. I stwierdzam, że zaraz, coś tu jest nie tak. Ja faktycznie jestem podduszona... Wpadam w panikę, idę do łazienki rozprostować się, orzeźwić wodą, czerpię hausty powietrza i jakoś tak niewiele mi to daje... W końcu jednak znowu zaczynam normalnie oddychać. Uffff. Widocznie złe ułożenie spowodowało jakiś nacisk i nie pobierałam w czasie snu dostatecznie dużo tlenu...
     
    Wróciłam przestraszona do łóżka, zaczęłam myśleć o tym co się stało i... wpadłam w zachwyt. Zaciekawił mnie spryt umysłu, który połączył myśl przed zaśnięciem, a może wprost mój stan w czasie spania, z fabułą snu. Jak duszenie, to nurkowanie. No genialne! Teraz zastanawiam się czy jeśli ktoś umiera we śnie, to umysł synchronizuje to ze snem i umiera również w śnie...? Śmiała myśl - czy umysł chciał mnie wybudzić (wynurzenie się) w stanie zagrożenia? Jeśli tak to nie zawsze się to udaje, ludzie umierają we śnie zatruwając się gazem.. Zwykle budzimy się np. spadając, ja czasami po zyskaniu świadomości w jakimś niemiłym śnie próbuję krzyczeć, zabić się albo gdzieś skoczyć, żeby się obudzić:
     
    'kick' z filmu Incepcja (wybudzanie się ze snów w śnie za pomocą wybuchu, spadania windą, wpadnięcia do wody)

    Zaczęłam przypominać sobie, że koleżanka kiedyś mówiła, że we śnie miała poparzoną rękę, a po przebudzeniu dostrzegła, że w tym samym miejscu ma czerwony ślad, który faktycznie piekł (bodajże położyła łapę na kaloryferze w czasie snu albo przed zaśnięciem). Fascynujące jak umysł potrafi połączyć nasz stan ze scenariuszem snu. A czy próbuje za pomocą snu nas wybudzić (trochę karkołomne, ale użyteczne), to już pozostaje pytaniem otwartym.
     
    Drugi sen jest jeszcze ciekawszy. W internecie odwiedzam regularnie kilka stron, m.in. pewien blog, na który nie wchodziłam od nowego roku. Dwa tygodnie temu jego autor przyśnił mi się w następujący sposób: we śnie było cholernie mroczno i ciemno, a on siedział i tj. wyrokował, mówił do kogoś, że ten ktoś ma demony za ramieniem i zaczął wymieniać jakiego rodzaju demony. Były też stosy ciał, które spadały i odsuwałam się, żeby mnie nie przygniotły. Po przebudzeniu się byłam przestraszona, pomyślałam sobie wow, jak ja mogłam zapomnieć, że ten koleś istnieje, poza tym czemu przyśnił mi się w taki dziwny sposób? Postanowiłam sprawdzić jego bloga.

    Profil tej osoby: miał firmę z suplementami (na poprawę siły mięśni, na poprawę nastroju i chęci do interakcji socjalnych, i kilka innych), motywował do podnoszenia ciężarów, zauważył wiele prawidłowości w relacjach z ludźmi (związki, przyjaźnie), chwalił bycie egoistą skupionym na własnych zyskach. Co się okazało? Koleś na początku marca (mój sen był kilka dni później), opublikował, że... nawrócił się, został chrześcijaninem. Zamknął firmę z suplami, udostępnił swoje książki (pdf) za darmo, skasował wszystkie swoje wpisy na blogu, bo były okultystyczne i świeckie. Usunął swoją kilkuletnią pracę (!).
     
    WOW... jeśli snem o nurkowaniu byłam zafascynowana, to tym snem już zdumiona. Jak to jest, że mój umysł stworzył taki akuratny scenariusz (i również zsynchronizowany w czasie) bez żadnej wiedzy. Chociaż ten koleś pisał już kiedyś, że oprócz rzeczy materialnych istnieje coś więcej, to nigdy bym nie pomyślała, że zrobi taki zwrot w swoim życiu i zacznie pisać w taki sposób o Jezusie Chrystusie i Biblii jak teraz. Wyrokowanie o demonach to nawet nie symbolika, teraz blog będzie całkiem na serio o duchowości i wierze.

    Pamiętacie gościa na forum braciasamcy o nicku Gravedigger (prowadzący zakład pogrzebowy)? Założył temat, że posiada coś jak szósty zmysł i potrafi wyczuwać na odległość stan emocjonalny innych osób. I w tym temacie udowodnił, że faktycznie to potrafi (pytałam się go o coś co mnie dotyczyło i prawidłowo odpowiedział). Od tamtej pory wiem, że istnieje coś, co jeszcze niedokładnie znamy, co jest właściwością umysłu, czyli że umysł potrafi tj. łączyć się z innym i go odczytywać, na odległość.
     
    Jeśli nie jest to zwykły przypadek (a na to nie wygląda), to umysł potrafi w czasie snu łączyć się z innym/i umysłami i to jest chyba to, co ludzie brali za wizje. Słyszeliście też pewnie o takich przypadkach, których w internecie można znaleźć setki, gdy umarła komuś bliska osoba i tego dnia zmarły pojawił się we śnie kogoś z rodziny?

    Chcę napisać jeszcze jedno. Otóż ten bloger, jako pierwszy człowiek od czasu roku 2000 roku, kiedy to straszono nadejściem końca świata (bo równa data..) - miał trafne przeczucia co do nadchodzących zdarzeń. Tuż przed nowym rokiem, jak jeszcze nie był nawrócony i nikt nie wiedział o żadnym wirusie, popełnił wpis o tym, że szykuje się coś grubszego i jak się przygotować na, hmmm… jakiego tu słowa użyć, by nie wywoływać paniki? Jak się przygotować na apokalipsę. I dał tam dwie rady
    - zamień oszczędności na złoto
    - przybierz na wadze
     
    I co, złe to były rady, patrząc na dzisiejsze zamieszanie z koronawirusem? Trafił w 10-tkę.
     
    Od teraz lżej patrzę na ludzi, którzy twierdzą, że mieli jakieś prorocze sny, na wierzących bądź opisujących jakieś dziwne teorie o demonicznych bytach (np. Marek Kotoński piszący o 'krokodylach'). Dodam też, że zbiegiem okoliczności również Roosh V (redpillowiec) nawrócił się na chrześcijaństwo i opisał to na początku roku oraz usunął ze sprzedaży kilka ze swoich 'amoralnych' książek. Przypadeg? Idzie apokalypsa, 'kick', 'wybudzanie ze snów' i ludzie będą się nawracać? Na tym świecie chyba naprawdę odpierdziela się coś więcej, niż się wydaje.
     
    Pozdrawiam wszystkich, może przyśni się Wam coś fajnego.
     
    PS. Nie jestem nawrócona.
     
     
    Met a stranger on a train
    He bumped right into me
    I swear I didn't mean it
    I swear it wasn't meant to be
    Must a been a dream
    From a thousand years ago
    I swear I didn't mean it
    I swear it wasn't meant to be
    From the bottom of my heart
    He was looking all over me
    "You take me & I'll take you"
    "You kill him & I'll kill her"
    I swear it wasn't meant to be
    I swear I didn't mean it
    Kiss me
    Kiss me in the shadow of
    Kiss me in the shadow of a doubt
    Kiss me
    Kiss me in the shadow
    Kiss me in the shadow of a doubt
    It's just a dream
    It's just a dream I had
    Nononoooooh
    Swear it's just a dream
    Just a dream
    Dream I've had
    No
    No
    No
    No
    Take me to it
    Take me to her
    Maybe
    Maybe it's just a dream
    It's a dream
    It's just a
    Just a
    No

    Met a stranger on a train
    Bumped right into me
    Swear I didn't mean it
    Swear it wasn't meant to be
    Must've been a dream
    From a thousand years ago
    Kiss me
    Kiss me in the shadow of a doubt
    Kiss me  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.