Skocz do zawartości

Witold

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Witold

Kot

Kot (1/23)

4

Reputacja

  1. No właśnie to całe pua to jakaś pułapka umysłu. Znałem kilku gości towarzyskich ogarniających dziewczyny/koleżanka to nigdy nie korzystali z takich rzeczy. Nigdy też nie robili jakichś dziwnych akcji, że podchodzą na ulicy, w sklepie, gdziekolwiek, raczej cisnęli przez neta, na imprezach, przez znajomych w normalny sposób bo po prostu mieli spoko charakter a nie nauczyli się kilku sztuczek i latali z tym do zupełnie obcych ludzi. Tak po czasie dochodzę do wniosku, że to może być nawet jakaś zagrywka trenerów. Skoro stosują psychologie i to całe programowanie lingwistyczne w podrywie to być może przez te filmiki starają się wywołać poczucie winy i nienawiść do samego siebie za to że nie uderzasz do ładnych dziewczyn. Czujesz narastającą frustracje i poczucie winy a w rezultacie kupujesz szkolenie za 5000 bo nie widzisz innej drogi? Jedno jest pewne - nie polecam nikomu oglądać tych z pozoru "bezpiecznych" filmików. Skoro nie tylko ja mam takie odczucia to coś ewidentnie jest tutaj nie tak i piorą beret młodym zagubionym chłopakom. Po prostu szkoda mi na to czasu. Obecnie dla dziewczyn w ogóle nie istnieje a wiadomo, że na takich portalach to liczy się tylko zdjęcie. Kobiety kosztują masę kasy i zainwestowanego czasu. Mógłbym się zmienić tylko po to żeby na mnie zwracały uwage ale po co? Po co marnować kilka lat i kasę kosztem swojego rozwoju? Teraz mam najlepszy czas aby rozwijać swoje zainteresowania i budować stabilną przyszłość, wyprowadzić się, usamodzielnić. Nie da się tego wszystkiego pogodzić.
  2. Wiem mam właśnie tak samo. Wcześniej byłem skupiony na swoich celach, teraz rozmyślam i rozglądam się czy się jakiejś przypadkiem nie spodobałem. Nie podoba mi się to i muszę sobie z tym jakoś poradzić. Zajmuję się sobą owszem ale jestem dużo mniej efektywny niż kiedyś, tak jak wcześniej codziennie dawałem z siebie z 95% inwestowane w rozwój tak dzisiaj jest to 60-70%, wszystko przez te myśli i filmiki PuA. Zadko piję, nie pale. Mam nadzieje że uda mi się jakoś to przetrwać i ogarnąć swoje cele, dopiero potem ewentualnie będę brał się za kobiety. Życie jest za krótkie aby za nimi biegać.
  3. Właśnie chodzi o to, że na poziomie świadomym, logicznym wiem że to jest bzdura i w to nie wierze. To coś zakorzeniło się na poziomie podświadomym czyli głębszym, nie dostępnym tak o z góry przez świadomość. Myślę jedno i myślę dokładnie tak jak ty ale organizm/mózg reaguje zupelnie inaczej w sposób przeze mnie niepożądany. Ja wiem że puas naplecie głupot, nie robi mi to większej różnicy czy jestem prawiczkiem czy nie bo nic to w moim życiu nie zmienia. I ja to wiem na poziomie świadomym jeszcze raz podkreślam. Ale podświadomie z jakiegoś powodu mnie to gnębi i to od jakiegoś miesiąca-dwóch, wcześniej było normalnie. Jak nad tym zapanować? Kobieta będzie mi potrzebna jak będę miał z 28-30 lat i osiągnę większość moich celi, osiągnę stabilność finansową, odkryję co chcę w życiu robić i poznam siebie/wyrobie sobie na tyle, że będę gotowy wejść w poważną relacje i założyć rodzinę. Do tego momentu jasne, fajnie byłoby mieć seks i towarzystwo ale nie jest to mój priorytet. Zdaje sobie sprawę, że fajnie byłoby mieć seks na zawołanie lub inne przyjemności ale nic nie odbywa się za darmo - wszystko odbywa się kosztem czasu. Obecnie jestem na tyle nieatrakcyjny że musiałbym poświęcić rok-dwa aby jakaś fajna kobieta w ogóle zwróciła na mnie uwagę - ale jednocześnie musiałbym poświęcić mój rozwój ponieważ pracuje codziennie od 8-16, w weekendy studiuje. W wolnym czasie siłownia i dalsza nauka tak więc musiałbym wybrać pomiędzy czymś. I wybieram siebie i swój rozwój. Seks nie jest priorytetem i mogę się bez niego obejść, w dodatku jest przereklamowany. Na związek trzeba wydać sporo kasy i czasu, który teraz jest dla mnie jak na wagę złota(problemy zdrowotne kosztują a zarabiam mało) i niby wszystko hula bo wiem czego chcę ale podświadomość robi psikus i mnie gnębi i nakłania do szukania dziury.
  4. Witam wszystkich samców mam pewien problem, który mnie trapi i liczę na to, że ktoś mi pomoże. Ale od początku, o mnie: Studiuję zaocznie, pracuję, planuję swoją przyszłość, dbam o zdrowie zdrowo się odżywiając i ćwicząc, czasami spotykam się ze znajomymi. Ogólnie jestem typem samotnika - od zawsze miałem kilku znajomych i nie miałem potrzeby zawierać kilkaset nic nie wartych znajomości aby szpanować na facebooku. Dużo czasu poświęcałem na pasje, praca, szkoła i znajomi wypełniają resztę mojego czasu. Może nie mam w życiu zbyt dużo rzeczy(pochodzę z biednej rodziny) ale jestem zdrowy, mam wszystko co potrzebne do normalnego życia, do rozwoju, do realizacji marzeń i czuję się dobrze z samym sobą. Czasem zdarzały się jakieś teksty od znajomych w stylu: masz już dużo lat znajdź se dziewczynę (mam 22 lata i nigdy nie miałem dziewczyny - ale bardzo dobrze się z tym czułem), jakieś śmieszki że jestem prawiczkiem a oni ruchali jak już mieli po 18 lat - z takimi znajomościami dałem sobie spokój bo nie widziałem sensu zadawać się z niedojrzałymi emocjonalnie gośćmi. Jak ktoś był ogarnięty to dałem do zrozumienia/uświadomiłem że żyje po swojemu i jest mi dobrze tak jak jest i nie musi się wtrącać w nieswoje sprawy i próbować podważać/oczerniać moje życiowe wybory - zaakceptowali to i było super, nikt do tego nie wracał. Powoli zaczynałem czuć satysfakcję z mojego życia - niby pracuje w pracy za najniższą ale mam ambicje i możliwości robić to co lubię w przyszłości nawet jeżeli miałbym żyć za grosze przez kilka lat, dbałem o swoją sylwetkę, zainteresowania. Potrzebuję jedynie tylko kilka lat samozaparcie i wierzę w to że wszystko przyjdzie we właściwym czasie. Jedynie nie mogę przekonać samego siebie do czytania ciekawych/rozwojowych książek i zamiast tego oglądam wole oglądnąć filmy lub seriale SF no ale trudno. Czytałem sobie sporo wasze forum przez jakiś czas chłonąłem wiedzę jak gąbka ale po jakimś czasie znużyło mnie to, wypaliłem się. To co wartościowe wydaje mi się, że wyciągnąłem i starałem się wcielać w życie. Postawiłem swój rozwój na pierwszym planie z tym że nie mam ochoty na branie udziału w tym wyścigu szczurów związanego ze statusem i parciem na zarabianie. Dziewczyny totalnie sobie odpuściłem ze względu na to, że u mnie jedynie bezsensowne cierpienie i chciały tylko brać nic nie dając w zamian. Dodatkowo uważam siebie za zadbanego gościa ale dla dziewczyn z jakichś powodów jestem totalnie nieatrakcyjny - no cóż, trudno i tak mi to nie potrzebne w życiu. Szczerze bardziej postawiłem na odkrywanie siebie, akceptację i zrozumienie a następnie polubienie/pokochanie samego siebie. Odkrywanie tego co lubię, co sprawia mi przyjemność i bycie w tym dobrym obrałem jako główny cel. Nie za bardzo obchodzi mnie czy będę grubo zarabiał czy nie - dopóki będę miał gdzie mieszkać i za co jeść, rozwijać siebie to mi wystarczy. I tak było gdzieś do października - czułem satysfakcję z życia radość itp. Problem: Tymczasem pewnego dnia natrafiłem na jakiś filmik pseudo specjalisty od podrywu - nigdy nie interesowały mnie takie rzeczy i nie było mi to potrzebne, od zawsze uważałem to tylko za głupie gadanie i wyciąganie kasy od naiwniaków. Żadnych wartościowych porad nie usłyszałem - jedynie że trzeba masowo podchodzić i robić to i to bo to kobiety lubią, bo tak wypada i trzeba jako facet robić. Obejrzałem kilka filmików sam nie wiem czemu i coś się zmieniło w mojej podświadomości i nie mogę sobie z tym poradzić!!! Zaczęło się od tego że zacząłem się po prostu gorzej czuć z powodów osobistych (jesienne obniżenie nastroju spowodowane problemami w pracy, zdrowotnymi, nowy telefon mi padł a kokosów nie zarabiam więc to też trochę zabolało). Obudziło się we mnie jakieś podświadome poszukiwanie bliskości - zawsze wtedy kiedy miałem gorszy dzień. Tak jak zawsze byłem skupiony na sobie, przychodziłem do domu i robiłem swoje - albo zadania na uczelnie, albo ćwiczenia albo rozwój, czasami jakaś rozrywka - tak teraz przychodzę i czuję się źle, jakoś tak samotnie a w głowie tylko dręczące myśli, że jestem sam itp. Czuje jakieś obce, zakorzenione ukierunkowanie na poznawanie dziewczyn. Jak kiedyś byłem skupiony na sobie i rozmyślałem np: o tym co dzisiaj zrobię tak teraz jak gdzieś jadę np: autobusem patrzę na rożne dziewczyny, wyobrażam sobie jakieś związki i inne pierdoły. Ciągle o nich myślę. Nie mogę się na niczym skupić bo te myśli nachodzą mnie mimowolnie np na uczelni, w pracy. I ciągle słyszę w głowie teksty, które koleś mówił w tym filmiku że facet powinien pochodzić do dziewczyn zawsze jak mu się podoba, że nie działając z kobietami tracę życie, że powinienem chodzić na imprezy i poznawać dziewczyny. Że trzeba działać jak się jest młodym i masowo podrywać, że to najważniejsza umiejętność w życiu a seks to super sprawa. Na wkręcałem sobie, że facet powinien zaliczać albo szukać związku, że to w życiu powinno być dla mnie ważniejsze. Czuje się gorszy z powodu tego, że jestem prawiczkiem chociaż przez ostatnie lata w ogóle mi to nie przeszkadzało. Jak widzę ładną dziewczynę co mi się podoba to potem czuje wyrzuty sumienia, że jej nie próbowałem poderwać!!!(Chociaż nigdy tak nie miałem). Wiem, że to wszystko jakaś chora iluzja i mój rozwój powinien być na pierwszym miejscu to jednak te myśli mają jakieś podłoże emocjonalne i są podświadome a więc silniejsze od mojej świadomości, przez co nie mogę wygrać tej batalii ani zmienić wzorców. Nie mam pojęcia co się dzieje i chciałbym wrócić do poprzedniego stanu to znaczy nie rozmyślać o dziewczynach i łapać bezproblemowo koncentracje w swoich zadaniach a nie rozmyślać ciągle o pierdołach. Zawsze uważałem, że na wszystko przyjdzie czas, związek może poczekać dopóki nie zrealizuje podstawowych celów, że nie ma sensu przekładać kobiet nad swoje cele ani podrywać w momencie kiedy nie istniejesz dla kobiet (niska atrakcyjność, brak kasy). Czasami jak mam dobry dzień to mogę w 100% poświęcić się swoim celom i jestem z siebie dumny, robię co do mnie należy a żadne myśli mnie nie dręczą. A teraz jak tylko trafi się gorszy dzień to nie chce mi się robić nic, zawalam szkole bo zamiast uczyć się jakiejś rzeczy w skupieniu to pojawiają się jakieś myśli że to już czas szukać, że to jest dla mnie ważniejsze i tak rozmyślam o jakichś dziewczynach i o swoim życiu zamiast robić coś konkretnego, przestaje się koncentrować i marnuje mój czas, którego i tak zbyt wiele nie mam. Im gorzej się czuje danego dnia tym mniej rzeczy faktycznie robię i rozpoczyna się festiwal zadręczania samego siebie, kiedyś tak nie było. Ktoś przechodził przez coś podobnego? Jak sobie z tym radzić?
  5. Witold

    Witam cieplutko

    Witam wszystkich braci cieplutko i serdecznie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.