Cześć bracia ?Opiszę wam sytuację, która przydarzyła mi się wczoraj. Oczywiście dostrzegłem sporo schematów i wyciągnąłem kilka wniosków. Niemniej jednak z miłą chęcią zapoznam się z waszymi spostrzeżeniami.Ja przed 30, moja partnerka po 30. Znamy się i jesteśmy razem od 5 lat. Związek po różnych przejściach. Ani ja, ani ona nie była święta.Leżymy sobie i oglądamy ciekawy film akcji. Zerkam w messengera i mam nową wiadomość od znajomej (nie znamy się face to face, koleżanka kolegi, moja narzeczona zna ją z rozmów). Panna przesłała mi swoje zdjęcia w różnych okularach z zapytaniem, które jej najbardziej pasują. Chciałem odpisać później (końcówka filmu i nie chciałem przegapić punktu kulminacyjnego) więc odkładam telefon na bok. W tym momencie pada pytanie:N - narzeczonaJ - jaN: czyje do zdjęcie?J: znajoma (wymieniam imię i nazwisko)*histeria mode on*N: dlaczego ona ci wysyła zdjęcia?! Musisz z jakimiś gówniarami pisać?! Natychmiast pokaż mi o czym piszecie! Myślałam że w kocu dojrzałeś! (Dojrzały facet = nie komunikuje się ze znajomymi ??) To nie jest normalne! Co innego jakbyś znał ją osobiście, ale wy się nawet nie widzieliście!!! Widocznie jestem dla ciebie mało ważna! Nie kochasz mnie!Wszelkie próby racjonalnego wyjaśnienia nieporozumienia były daremne. Nic nie docierało do mojej drugiej połówki ? Oczywiście padło sporo wyzwisk, zarzutów, jakieś wywlekanie starych spraw z przeszłości, które już dawno sobie wyjaśniliśmy...Strasznie mnie taki rozwój sytuacji zdziwił, ponieważ jest to tylko i wyłączenia znajoma (jedna z kilku) i nasza konwersacja ogranicza się jedynie do różnych porad, wysyłania sobie nawzajem śmiesznych obrazków, żartów itd. Ponadto, ta panna jest w związku i mieszka 600km od nas ?Po krótszej chwili moje zdziwienie przerodziło się w śmiech. Nie potrafiłem powstrzymać ogromnego banana na mojej twarzy. Zwyczajnie śmiałem się z tego, jak można zrobić taką aferę o wirtualną znajomość? Mam sporo podobnych kontaktów, chociażby z uwagi na to, że grało się kiedyś w różne gry online.Mój uśmiech i dalsze próby racjonalnego wyjaśniania sytuacji tylko zaostrzały konflikt. Każde odparcie zarzutu rodziło tylko kolejne (dosłownie o wszystko, to co zrobiłem, czego nie zrobiłem, czego nie domyśliłem się itd...) Coś na wzór walki z hydrą. Zetniesz głowę, a tu trzy kolejne ?W końcu postawiono mi ultimatum. Mam zerwać kontakt ze znajomą i pokazać korespondencję. Oczywiście nie uległem temu szantażowi i stwierdziłem, że pójdę się przewietrzyć. Nie miałem ochoty dłużej przebywać w domu. Poskutkowało to jeszcze większym wybuchem złości. Panna wyjęła worki na śmieci i rozpoczęła procedurę pakowania swoich rzeczy ???Finalnie worki stoją tak jak stały, a cała sytuacja jest rozwojowa ?
@edit
Nagrałem dłuższą cześć "rozmowy". Przesłuchanie materiału jeszcze bardziej mnie utwierdziło w braku jakiejkolwiek logiki czy sensownym argumentów w kwestii stawianych mi zarzutów.