Panowie,
Chciałbym podzielić się z Wami moją krótką historią i przemyśleniami, które nie dają mi spokoju. Przeglądając forum, nie trafiłem na podobny wątek, ale jeśli taki istnieje to będę wdzięczny za link do niego.
Otóż, za niedługo dobiję do 30tki. Niestety do tej pory wyznawałem w życiu zasadę „jakoś to będzie”. Co prawda skończyłem studia i pracuję ale pieniądze jakie zarabiam nie są satysfakcjonujące (około najniższej krajowej). Mój czas wypełniałem głównie bezcelowym siedzeniem przed komputerem i kręceniem się z kąta w kąt. Wszystkie obowiązki starałem się wypełniać po jak najmniejszej linii oporu, byle tylko zrobić. Taka stagnacja. Dopiero lektura tego forum otworzyła mi oczy, jednak demony nie śpią i cały czas z tyłu głowy mam takie odczucie, że zmarnowałem już tyle czasu, że za późno na osiągnięcie czegoś. W związku z tym, pomimo zmiany świadomości , cały czas stoję w miejscu i tylko się na siebie w****iam.
Druga kwestia, bezpośrednio związana z pierwszą to mój związek, który zakończył się ok. 2 miesięcy temu a trwał 4 lata. Moja była już kobieta cały czas starała się ruszyć mnie z miejsca i zmotywować do większego działania, na co ja wymyślałem jakąś wymówkę albo argument za tym, że jeszcze nie teraz, że mam inny plan. Powtarzała, że nic się w tym związku nie dzieje i jest nudno. Uważała też, że ostatnimi czasy przestałem okazywać jej uczucia itp. W końcu oznajmiła, że chcę rozstania. Chociaż ja bardzo tego nie chciałem, uniosłem się honorem i stwierdziłem, że ok, niech tak będzie.
Jednak z czasem, czytając wątki forum, dotarło do mnie, w jaki sposób żyłem i jaki wpływ miało to na związek. Mam do siebie o to teraz duży wyrzut i nie mogę pogodzić się z tym, że przyczyniło się to rozpadu związku z kobietą, która tak o mnie wałczyła.
Będę wdzięczy za wszelkie rady i sugestie co począć dalej.
Pozdrawiam!