Byłem sam, tzn. z rodzicami. Zjawisko wesela można opisać jednym zdaniem: 90% ludzi twierdzi, że 90 % ludzi to idioci. Niby wszyscy uważają, że to folklor, niepotrzebny wydatek, głupie zabawy, przestarzała tradycja ale prawie wszyscy tak na serio, z powagą i ogromną radością wyczekują tych kilku godzin. Ja byłem w życiu na trzech weselach, ale kogo nie zapytam to moim wieku zdecydowana większość ma trzy wesela rocznie! Wydatek, czas poświęcony dla czegoś takiego?
Zdenerwował mnie prowadzący wesele wyciąganiem na siłę do zabaw weselnych typu: dziewczyna pokazuje swoje wdzięki, facet robi z siebie idiotę. Dobrym rozwiązaniem jest wcześniejsze określenie kto w takich zabawach będzie brał udział a kto nie ma zamiaru, bez całej szopki wyciągania zza stołów.
Było kilka wolnych dziewczyn bez partnerów ale któtkie włosy, ultra plus size, podwójny brzuch, broda absolutnie nie mogą nikogo z populacji mężczyzn zachęcić nawet do tańca.
Ta walka młodych kawalerów (18-23 l) o złapanie muszki pana młodego...
Te pytania ciotki kiedy w końcu ja zafunduje sobie taką imprezę - w sytuacji gdy ona sama po pięciu latach ma syna i córkę rozwodników, po których widać, że zrozumieli swój stosunek do takich eventów dopiero teraz, dojrzali.
No i ultrabeta czyli partner kuzynki - ona po rozwodzie okolo 40 stki z dwójką dzieci z poprzedniego małżeństwa, on max 28 lat. Obserwacja jak starszy syn 10 lat się odnosi do nowego partnera swojej matki. DRAMAT
Ogólnie warto obserwować i wyciągać wnioski.