Skocz do zawartości

Jerzy

Starszy Użytkownik
  • Postów

    302
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Jerzy

  1. 47 minut temu, intestine_baalism napisał:

    Mial sobie facet jak paczek w masle, tak bardzo, ze stac go bylo upijac sie whisky po 150 euro za butelke a takowych wypijal 3-4 w miesiacu. Wakacje, wypady, imprezki ze znajomyli organizowalam ja, ja kupowalam prezenty jego rodzinie.

    No cóż, pozostaje jedynie pogratulować kopnięcia w dupę zjeba.

    54 minuty temu, bassfreak napisał:

    Nadwaga nie oznacza od razu gruba czy zapuszczona .

    Dla mnie oznacza. Nadwaga zaczyna się od BMI powyżej 25, co przy wzroście 165cm daje 68kg. Typiara 68kg przy takim wzroście jest po prostu gruba - end of story. A gruba oznacza zapuszczona - zadbana kobieta to kobieta szczupła. Jak gruba baba zrobi sobie fryzurę i pazury to dalej jest zapuszczona i tyle.

    • Like 2
  2. 23 godziny temu, intestine_baalism napisał:

    Niestety bardziej niz mnie, kocha butelke alkoholu

    Smutne...

    12 godzin temu, intestine_baalism napisał:

    A ja Ci powiem, ze ma 36 lat, nadwage i nie wygladam jak miss swiata

    ale w sumie to niezbyt się dziwię - mało kto lubi zapuszczone kobiety. Jak go poznałaś to byłaś gruba?

     

    A swoją szosą, na czym konkretnie polegało to przychylanie nieba Twojemu facetowi? W szczególności pytam o sprawy wymierne i namacalne. A wynika to dotychczasowych doświadczeń, kiedy to typiary opowiadały jakie to były dobre dla swoich parnerów i ileż to one dla nich nie robiły. A w praktyce nie potrafiły wymienić kompletnie nic, co by miało jakikolwiek wymiar fizyczny. Jedynie 'zaangażowanie emocjonalne' i tym podobne sprawy. Na pytanie, czym się to objawiało, aby partner mógł to zauważyć, nie potrafiły odpowiedzieć. A to Twoje przychylanie nieba jak się objawiało?

  3. Kilka spraw jest do omówienia.

    Po pierwsze, jest słaby moment na budowę. Jest problem z materiałami, jest problem z wykonawcami - lepiej kupić coś gotowego. Budowa domu to bardzo poważny projekt. Jest takie powiedzenie, że pierwszy dom należy budować dla wroga, drugi dla przyjaciela, a dopiero trzeci dla siebie. To dlatego, że liczba błędów, które można popełnić przy budowie domu jest ogromna. Możesz przeczytać wszystkie numery Muratora, dziesiątki forów, a i tak coś będzie Ci potem wadzić. Oszczędź sobie nerwów, bo i tak Twój wymarzony i skrojony na miarę dom okaże się po pewnym czasie niedoskonały.

     

    Kolejna sprawa - na moje oko po prostu na razie Was/Ciebie na to po prostu nie stać. W mojej ocenie banki dość liberalnie wyliczają zdolność kredytową, więc jeżeli w tym zakresie nie ma sporego luzu, to ja bym odradzał. Sugeruję poczekać rok lub dwa, aż Twoje zarobki wzrosną na tyle, abyś mógł pociągnąć ten projekt samodzielnie. I wtedy to będzie Twój dom. Nie bardzo wiem, czym się zajmujesz i na ile jest to realne, ale takie rozwiązanie jest imho lepsze dla Ciebie. Mówiły jaskółki, że niedobre są spółki. Zwłaszcza z myszkami, nawet tymi innymi niż wszystkie. Powiedz, please, widzisz realne szanse na samodzielne pociągnięcie projektu 'dom'?

    • Like 9
    • Dzięki 2
  4. W dniu 22.01.2020 o 07:53, Lambert napisał:

    niemiecką minimalna miesieczna pensja wynosi 5000 euro (na złotówki 21000zł), w Polsce stawki zaczynają się od 3000 zlotych, co daje 7 razy mniej za tą samą pracę.

    Nominalnie tak, ale takie porównanie ma sens tylko w przypadku, gdy pracujesz w Rzeszy i mieszkasz w PL. Jeżeli mieszkasz i pracujesz w Niemczech to należy porównywać siłę nabywczą, a nie nominały. W uproszczeniu taki germański oprawca musi zarobić 4700 PLN u siebie, żeby móc za to kupić tyle, co u nas za 3000. A zarobione tam 21k odpowiada zarobionym u nas 13,4k. Oczywiście dalej jest duża różnica między 3 a 13, jednak nie jest to różnica siedmiokrotna.

     

    A wracając do tematu - znam parę takich 'madek', które 'chcą pracy'. Kwalifikacja mają niezbyt wysokie. Żadnego konkretnego zawodu, wykształcenie typu pedagogika, turystyka itp. Języki obce to też nie ich bajka - parę słów po angielsku znają, ale sklecić całe zdanie to już problem. 'Szukają' pracy biurowej, bo przecież nie będą pracować fizycznie jak jakiś plebs. No ale wszędzie chcą znajomości pakietu MS Office, a one nie znają (i nie próbują poznać). Na słuchawkę nie chcą, bo to stresująca praca, ciągle szef ciśnie, trzeba pilnować czasu kiedy można iść na przerwę - no po prostu nie. No i oczywiście zarobki poniżej 5k miesięcznie to wyzysk. Podsumowując - brak kwalifikacji, brak chęci nauki, lenistwo i roszczeniowość - ja tam się nie dziwię, że ciągle nie mogą znaleźć roboty, bo kto by chciał zatrudnić takiego pracownika? Gadanie o tym, że one by poszły do pracy to jest tylko PR-owe paplanie, żeby nie wyszło, że są leniwymi Karynami, które do niczego się nie nadają. A tak naprawdę to właśnie nimi są.

    • Like 2
  5. Z tym listem to bym odpuścił. Jak na stanowisko jest 100 aplikacji, to z trudem udaje się omieść oczami CV, a co dopiero czytać jakieś listy. Jeżeli nie jest powiedziane, że ma być list motywacyjny, to daruj sobie. A znam przypadki, że list był wymagany, kandydat złożył samo CV i zaprosili go na spotkanie - bo miał poszukiwane kwalifikacje. Imho list motywacyjny to strata czasu.

     

    Co do CV po angielsku to proponuję pogooglać hasłami typu 'perfect CV', 'free CV generator' i podpatrzeć, co tam jest napisane, skopiować to, co się odnosi do Ciebie, resztę dopisać zachowując formę. Amerykanie często używają określenia 'resume' zamiast CV, ale chodzi o to samo.

     

    Jak wyślesz CV w dwóch językach to nie zaszkodzi. Za wiele też nie pomoże, ale niczym nie ryzykujesz posyłając dwie wersje.

    • Like 1
  6. 1 godzinę temu, tamelodia napisał:

    Na forum ogólnie - kobiety nie mają wartości innej niż dupa, cycki i seks. :)

    Mają jeszcze fochy, gównoburze, szukanie dziury w całym, dzielenie włosa na czworo, wykręcanie kota ogonem i parę innych. Zwykle mało kto docenia te wartości w takim stopniu jak fajne cycki, ale niektórzy tak, a już na pewno wielu je dostrzega, co niejednokrotnie było wspominane w wielu wątkach.

    • Haha 1
  7. 7 godzin temu, Morfeusz napisał:

    W bajki rządowego GUS i 3-4%, to już chyba nawet przedszkolaki nie wierzą

    To jest kwestia przyjętego do analizy koszyka dóbr. Jeżeli będziemy brać pod uwagę żywność, to wyjdzie dużo więcej. No to dorzucamy do badanego koszyka jakąś elektronikę z technologią, która była niedawno wprowadzona na rynek, więc szybko tanieje (np. telewizory 4K) i tym sposobem średnia inflacja nam wychodzi na strawnym poziomie.

    • Like 2
  8. 2 godziny temu, SSydney napisał:

    Czy nie chcą dużo płacić? Na początku na pewno ale jak pokażesz, że warto to chętnie zatrzymają Cię na dłużej lepszą płacą.

    Też mam takie doświadczenia - pracowałem na śmiecówce i miałem robić pracę na poziomie tresowanej małpy (wprowadzanie danych i generowanie raportów cyklicznych). W praniu wyszło, że w tych raportach czegoś brakuje, ale nie ma kto ich zmienić. I wtedy się zgłosiłem, że mogę spróbować. Udało się i jak mi się kończyła śmieciówka (3 miechy) to zaproponowano mi co prawda kolejną śmieciówkę, ale za 20% wyższą stawkę. Po upływie kolejnego okresu śmieciowego zaproponowano mi etat za zupełnie inne pieniądze.
     

    Miałem też takie doświadczenie, że poszedłem na rozmowę o pracę i zapytany o oczekiwania finansowe powiedziałem X, na co padła odpowiedź, że to znacznie przekracza przewidziany budżet i czy ta kwota jest do negocjacji? To mówię, że potargować się zawsze można. Za parę dni dostałem zaproszenie na kolejny etap. Drugą rozmowę miałem z szefem na Polskę, podczas której rozmawiałem też przez chwilę z szefem na Europę (videokonferencja). Też było pytanie o kasę, ale negocjować już nikt nie chciał. Następnego dnia dostałem propozycję pracy za taką kasę, jak powiedziałem.

     

    Mówiło mi też o takim zjawisku paru haedhunterów - jak trafia się dobry kandydat, to budżet na stanowisko potrafi magicznie urosnąć. Ale żeby nie było, że tak jest zawsze - bywają korporacje, gdzie stawki są sztywne i nie do ruszenia. Bywa też, że kandydata uznaje się za zbyt dobrego (tzw. overqualified candidate), więc czasem trzeba pewne rzeczy przemilczeć. No ale temat jest o pracy dla absolwenta, więc to taka dygresja raczej.

    • Like 5
  9. @rejdi Napisałem, że poziom stanowiska to 'asystent' - zwracaj uwagę na szczegóły, to jest wymagane w księgowości ;)

    Ze swojego podwórka wiem, że początkującym pracownikom na zlecenie oferuje się 18 ziko na godzinę, co przemnożone przez 168 (21 dni x 8h)  daje 3024 zeta. Stąd wspomniałem o stawce 3000 miesięcznie. Bez doświadczenia biorą też do call centre za podobne stawki.

    Nikt się nie pali do obsypywania złotem pracowników bez doświadczenia. Wynika to m.in. ze złych doświadczeń z takimi pracownikami,o czym wspominał @tytuschrypus - umówi się i nie przyjdzie, czego nie dotknie to spierdoli, po czym ucieka na L4.

    • Like 1
  10. 2 godziny temu, tytuschrypus napisał:

    Oho, arch wrócił

    Po czym poznałeś mistrza kamulfażu? :D

     

    @rejdi Przed chwilą wpisałem w Pracuj.pl słowo kluczowe 'finanse' i poziom stanowiska 'asystent'. Lokalizację ustawiłem na Warszawę, ogłoszenia z ostatnich 7 dni (im wcześniej składasz aplikację tym większe szanse, że ktoś ją przeczyta). Jest w tej chwili 51 ofert. Część może Ci kompletnie nie pasować, ale na pozostałem wyślij kwity do końca tygodnia. A od przyszłego codziennie wysyłaj kwita na każde ogłoszenie spełniające te kryteria, które tylko się pojawi. Tak się szuka roboty na poważnie.

    2 godziny temu, rejdi napisał:

    nawet za 2500 zł netto). Naprawdę nie mam dużych wymagań.

    2500 netto to jakieś 3400 brutto. Realne, ale spodziewaj się ofert na poziomie 3000 brutto i umowy zlecenia. Ja wiem, że to jak lepa na pysk się wydaje, ale to jest Twoja szansa pokazać, że do czegoś się nadajesz. Jak będziesz dobry, to jest spora szansa, że awansujesz. A nawet jeśli nie, to po pół roku będziesz mógł próbować na tego młodszego księgowego i wtedy Twoja sytuacja będzie zdecydowanie lepsza.

  11. 1 godzinę temu, rejdi napisał:

    celuje w duże korporacje, gdzie dostane wycisk i nauczą mnie czegoś konkretnego np.: oferty BIG4 bądź inne korpo o zbliżonym potencjale

    ...

    segregowanie dokumentów, dzwonienie do klientów z upomnieniami o uregulowanie należności, czy skupianie się przez cały okres pracy na księgowaniu samych faktur jest mało rozwojowe i satysfakcjonujące

    Porywanie się na BIG4 bez płynnej znajomości angielskiego to jak z motyką na Słońce.

    A poza tym, to myślisz, że co byś tam niby robił?

    W korporacjach procesy są bardzo rozdrobnione i praca na danym stanowisku składa się zwykle z powtarzania w kółko kilku czynności. Przetwarzane sprawy różnią się szczegółami. Zwykle jest to tylko trochę powyżej poziomu tresowanej małpy. Ale mimo to firmy chcą ludzi po wyższych uczelniach i najlepiej z doświadczeniem.

    1 godzinę temu, rejdi napisał:

    Celuje jednak w coś mniejszego na stanowisko młodszego księgowego

    Za wysoko. Na takie stanowiska zwykle wciąga się pracowników tymczasowych zatrudnionych do prostych prac biurowych. W typowych SSC w księgowości są 4 poziomy: accounting clerk, junior accountant, accountant, senior accountant. Bez doświadczenia powyżej clerka nie ma co startować.

    2 godziny temu, rejdi napisał:

    interesuje mnie też controlling

    Bez doświadczenia w finansach szansa na załapanie się do controllingu jest zerowa. Jak nie masz doświadczenia to żaden kurs i żaden certyfikat Ci nie pomoże, bo:

    Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

    w dupie to mają (...) coś takiego nie ma żadnego startu do choćby roku doświadczenia w branży.

    W przypadku controllingu jest to szczególnie widoczne. Średnie wynagrodzenie controllera w Wawie to 13k brutto, co już powinno dawać do myślenia, o jakim poziomie stanowiska rozmawiamy. Pomagierzy controllerów to zwykle poziom co najmniej junior accountanta, a niekiedy seniora, więc wbicie się w to środowisko bez doświadczenia finansowego graniczy z cudem.

    2 godziny temu, tytuschrypus napisał:

    na jakie stanowiska aplikuje nasz brat bez żadnego doświadczenia, że wymagają od niego takiego poziomu, że podstawowa znajomość VBA nie wystarcza. Tu węszę problem

    Wychodzi na to, że słusznie.

    • Like 2
  12. 24 minuty temu, rejdi napisał:

    Od około 3 miesięcy wysyłałem ok. 50 cv

    Czyli wysyłasz jedną aplikację co drugi dzień tak uśredniając. To grubo za mało, zagęść działania do minimum 4 dziennie i mam tu na myśli CV pisane specjalnie pod każde ogłoszenie.

    26 minut temu, rejdi napisał:

    zaawansowany excel

    Z tym to sugeruję pościągać z internetu przykładowe testy z Excela i nauczyć się tego, czego te testy wymagają. Moje doświadczenie pokazuje, że jak ktoś ogarnia Excela jako tako i ma świadomość, co to są funkcje, to w ciągu 2-3 dni jest w stanie dojść do poziomu, na którym te wszystkie testy rozjedzie bez wysiłku. Jak czegoś nie będziesz ogarniał to wbijaj na ten kanał:

    https://www.youtube.com/user/pmsocho/about?disable_polymer=1

    Prawdę mówiąc nie spotkałem się z testem, który wykraczałby poziomem trudności poza stosowanie funkcji VLOOKUP (WYSZUKAJ.PIONOWO). Schody zaczynają dopiero kiedy pytają o VBA, ale i tu bywa, że wystarczy znajomość najprostszych konstrukcji typu pętle (for-next, do while), no ale jednak jak ktoś nigdy nie programował, to może się okazać nie do przejścia.

    29 minut temu, rejdi napisał:

    Największe obawy mam z językiem angielskim bo w miesiąc się go nie nauczę

    Na zaawansowanym poziomie na pewno nie, ale jak się nauczysz podstawowych słów:

    https://www.e-angielski.com/popularne-slowa

    i opanujesz najprostsze czasy (present simple, past simple, future simple) to wystarczy to sprawnego komunikowania się.

    Jak ktoś będzie chciał sprawdzić Twój angielski to głównie po to, żeby ocenić, czy się dogadasz, a nie czy potrafisz bez zastanowienia stosować tryby warunkowe (tzw. conditional-e) albo wyczuwasz różnice między past perfect i past perfect continous.

     

    Z tą księgowością to może być dobry pomysł. W firmie, gdzie tyram, główny księgowy studiował kierunek bardzo odległy od finansów i się przekwalifikował, potem awansował no i teraz jest głównym księgowym i za nieprawidłowości z księgach może iść do więzienia :P

     

    Ogólnie głowa do góry i do przodu!

    • Like 5
  13. 1 godzinę temu, tamelodia napisał:

    będę miała 27 lat. Wtedy już zaczyna być problem ze znalezieniem kogokolwiek. 

    Myślę, że 'kogokolwiek' dało by się znaleźć, nawet dla tak dramatycznie starej kobiety ;)

    No ale generalnie masz rację, uwzględniając Twoje wypowiedzi można wnioskować, że młodość jest Twoim najcenniejszym zasobem i słusznie myślisz, że szybko się zużyje.

    1 godzinę temu, tamelodia napisał:

    Póki co okazało się, że jestem atrakcyjna dla facetów, ale jedyna alternatywa to chłopak w moim wieku, który raczej mi nie odpowiada charakterologicznie i wątpię żebym miała z nim spoko życie

    Facetów - liczba mnoga. Jedyna alternatywa - liczba pojedyncza. Możesz to wyjaśnić? Dlaczego jedyną alternatywą jest typ, który Ci nie pasuje?

  14. 9 godzin temu, intestine_baalism napisał:

    Szczerze powiedziawszy masz racje, uwazam, ze kobietom robi sie krzywde mowiac, ze po 25 roku zycia to juz koniec, pozamiatane i nic nas nie czeka. 

     

    Majac jakies 27 lat doszlam do wniosku, ze moj ex jednak nie nadaje sie do zwiazku i powaznego zycia. Postanowilam jednak wtedy powaznie to omowic z przyjaciolkami i mama. I od wszystkich, autentycznie wszystkich uslyszalam, zeby zabrac sie za naprawe obecnego zwiazku bo moje szanse na znalezienie kogos nowego w tym wieku sa nikle, zadne w zasadzie. I tak stracilam kolejne dziewiec lat. A teraz sobie chodze i patrze na inne kobiety i zastanawiam sie "na ch..j mi ta kariera". Nowego faceta, chetnego na dzieci w wieku 36 lat juz nie znajde raczej.

    Ostatnie zdanie z tego fragmentu jest zbliżone to tego, co krytykujesz (całkiem słusznie) w pierwszym zdaniu. Różni się tylko granica wieku. Oczywiście ma to znaczenie, jeżeli chcesz zakładać rodzinę to 25 albo 27 lat wydaje się lepszym wiekiem od 36, ale jeszcze nie wszystko stracone. Myślę, że da się znaleźć faceta, który byłby skłonny zmajstrować dzidzię kobiecie w tym wieku. Sam znam co najmniej kilku takich.

     

    Z innych tematów wnioskuję, że jesteś osobą ogarniętą zawodowo, ale historia twojego związku pokazuje, że cośtam masz do przepracowania. Mam nadzieję, że Ci się to uda.

     

    Generalnie, myślę że jesteś jeszcze w stanie mieć związek, dziecko itd. jednak musisz liczyć się z dostosowaniem oczekiwań wobec partnera do zastanej rzeczywistości. Tzn być może partner nie będzi Ci dorównywał statusem materialnym, może będzie kawalerem z odzysku, może będzie miał potomstwo z poprzedniej relacji. Być może wszystko to razem, ale jednak będzie miał swoje plusy.

     

  15. 12 godzin temu, Dodarek napisał:

    Młodzi się rozmnażają jak mają warunki.

    No spoko, jak sobie potrafią stworzyć warunki, to niech się rozmnażają. Natomiast rozmnażanie melepet, nieudaczników i leni, aby wydłużyć kolejki do opieki społecznej, to imho kiepski pomysł.

    12 godzin temu, Dodarek napisał:

    Młodzi są wykorzystywani.

    A może jakiś przykład?

    11 godzin temu, Messer napisał:

    TRYBIKU W MACHINIE, której tyle osób chciałoby uniknąć

    No właśnie to jest to, o czym Mentzen pisze:

    18 godzin temu, Strusprawa1 napisał:

    wielu woli żywić się iluzją, że są stworzeni do wyższych celów

    Otóż wielu zaczynało jako trybik w maszynie, ale dzięki swojej pracy osiągali coraz więcej i więcej. Ale jakże by miał taki wielki intelektualista być szeregowym pracownikiem? Czy po to opierdalał się 5 lat na kulturoznawstwie, żeby teraz pracować za średnią krajową?! Nie do pomyślenia!!! Albo w ogóle kariera to nie, bo on 'ma inną drogę' itp., ale mieszkanie to państwo powinno mu zapewnić. I wtedy taki jeden z drugim łaskawie się rozmnoży i będzie można dać mu kolejne zasiłki. A kto ma za to płacić? Noooo...państwo. Tylko państwo nie ma swoich pieniędzy, a jedynie to, co zbierze z podatków. Podatków od tych, którym chciało się być trybikami.

     

    Generalnie każdy postulat typu 'państwo ma dać', 'państwo ma zapewnić', 'państwo ma pomóc', oznacza tyle co: zabrać pracującym i rozdać nierobom. I dlatego, jako człowiek pracujący na swój dorobek stanowczo sprzeciwiam się wszelkim pomysłom wspierania leserów i bumelantów. Rozumiem, że komuś może się zdrowie posypać, utraci zdolność do pracy i potrzebuje pomocy. To popieram. Ale jak ktoś jest całkowicie zdolny do roboty, ale mu się nie chce i tylko wyciąga łapę o pomoc od państwa, to absolutnie na żadną pomoc nie zasługuje.

    • Like 6
  16. 9 godzin temu, leto napisał:

    Badania, z których pochodzą przytaczane przez Was dane i wykresy, były robione na specyficznej próbie - na użytkownikach OkCupid. Mogą, ale nie muszą odzwierciedlać ogół społeczeństwa.

    Uwaga słuszna, warto zachować dystans.

    Aczkolwiek z rozmów, jakie parę razy prowadziłem z kilkoma typiarami na temat wyglądu facetów, wyłania się taki właśnie obraz. Można dyskutować o proporcjach, ale myśl przewodnia pozostaje niezmienna - zdaniem kobiet większość mężczyzn jest poniżej przeciętnej.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.