Skocz do zawartości

deleteduser125

Samice
  • Postów

    1420
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser125

  1. @maroon Ale szczerze - @RealLifedobrze, że to (mój wpis) podważył, w sumie (w zdrowym odruchu) reakcją na taki wpis "ale jak to, elektryk i znawca greckich filozofów?! No chyba znawca jaboli o greckiej nazwie!". Jakby nie patrząc, z skąd są te stereotypy, które... Nie są złe, to naturalny mechanizm działania naszego mózgu. Musisz selekcjonować pod danymi parametrami (dla danych grup są powtarzalne i podobne w zakresie parametry/cechy/zachowania) osobników, by jak najszybciej dokonać decyzji "walczyć" lub "uciekać" lub "wejść do ich stada". W interwencyjnych/kryzysowych działaniach psychologicznych prawidłowym jest reagowanie w stylu @RealLife.
  2. @RealLife Ok, przedstawić Ci drugą stronę (czyli wad, ułomności) moich braci, ojca, męża? Moi rodzice, to ludzie, którzy pochłaniali i pochłaniają książki, ale w sumie to zainteresowanie/nawyk nie przełożył się na ich zarobki, karierę zawodową (wystarczy to, że większość pracy, czasu i środków musieli po prostu łożyć na podstawy bytowe, raczej nie są bardzo towarzyscy, więc nie stworzyli sieci znajomości, dzięki której potencjalnie mogliby coś więcej w życiu osiągnąć). Książki, szkoła dla mojej matki były jedyną formą ucieczki od dość niełatwej prozy życia w wielodzietnej rodzinie (12-ścioro rodzeństwa) i ciągłej pracy w polu, która jako tako wykarmiała tyle dzieciaków. W sumie u mojego ojca podobna sytuacja rodzinna. Więc moi rodzice to pod względem ambicji to pewnie niespełnieni ludzie. Myślę, że gdyby nie mieli dzieci (albo mieli je późno), na start w dorosłe życie dostaliby podstawy bytowe, czy też wsparcie finansowe, na pewno byliby w zupełnie innym miejscu w życiu. No ale nie są. Widzę po moich braciach, że chcą trochę innego życia, bo mają te dość specyficzne jak na ich zawody zainteresowania. Młodszy brat mi się kiedyś przyznał, że jest świadom tego, że nie dojdzie dość wysoko w życiu, ani towarzysko. Trochę w jego towarzystwie brakuje mu rozmów na inne tematy niż : kable, pieniądze, obrabianie dupy wszystkim dookoła. Dlatego widzę, że np.zainteresowanie whisky nie wzięło tylko z zaprzestania picia wyłącznie dla idei umoczenia mordy. Czy jest to możliwe, by pięciolatek ogarnął takie rzeczy? Tak, bo nie mając komputera, pięć kanałów w telewizorze mój brat nie miał więcej co robić (ileż można się bawić, tylko z siostrą, bratem, do przedszkola nie chodziliśmy, bo było za daleko, rodzice oraganizacyjnie nie mieliby jak ogarnąć dojazdów do niego). Z resztą brat bliźniak miał długo problem z mówieniem, łatwo było mu wskazywać paluchami na mapę, czy treść. Z resztą nasz sąsiad (taki przyszywany dziadek) chyba był jedyną dorosłą osobą w tamtym czasie, która mu poświęcała czas, więc odpytywał go z tych państw (brat dostał wtedy ogromny atlas geograficzny i wszędzie z nim latał, p.s.kto pięciolatkowi daje atlas geograficzny?!). Brat bliźniak musiał też swoje przejść, bo był tzw."inny" - mniej chętnie wchodził w interakcje z rówieśnikami, nad większością rzeczy się nie skupiał (tylko potrafił skupić uwagę przy mapach). Szkoda mi rodziców, bo wtedy środki i czas nie pozwoliły im jeździć z bratem do poradni w większych miastach. Być może mój brat bliźniak ma autyzm (większość ludzi, która go zna, mówi że mają wrażenie jakby on o czymś cały czas myślał; kiedyś brat mi się przyznał, że często ma tak, że nie wie, czy coś jest komplentem, ironią, kiedy powinien się zaśmiać, jest specyficzny w sposobie bycia). Czy mój post może być przejawem mitomanii, żeńskiej uzurpacji męskiej wiedzy, kompetencji? Oczywiście, że odpowiem nie, ale na jakieś podstawie dałeś taki wniosek? Myślę, że przykład mojego brata bliźniaka trochę coś Ci wyjaśnił (nadał może inną perspektywę). Czasami myślę, że to źle, że na forum tak się uzewnętrznianiam, bo wiem, że w ten sposób zwiększam prawdopodobieństwo tego, że cokolwiek nie napiszę, zostanie to klepnięte na rzecz udowadniania tego, że "baba jest zła". No ale, to jest pewna przestrzeń, która zrzesza pewnych ludzi o pewnej tematyce. To jakbym weszła wśród piwoszy i klepała, przedstawiała perspektywę winosza. Ani to potrzebne, ani chciane, ani wysłuchane. Tak, przyznaję się, że nie znam się na geopolityce (ogólna wiedza historyczna nie pozwala mi wysnuwać wielu teorii i wniosków). Przyznałam w postach, że przytaczam słowa męża, czy ojca (np.opinia o Bartosiaku). Myślę, że to dość miłe, że doceniam i "rozdziabiam papę z wrażenia" wiedzę moich chłopaków. Porównując życie towarzyskie bab i chłopów z całą pewnością stwierdzam - że przytłaczającą większość merytorycznych rozmów, ciekawych dyskusji usłyszałam w męskim towarzystwie. Czy to coś złego? Nie. Baby inaczej prowadzą dyskusje. No to @RealLifepowiedz, jakie mam profity z tej dyskusji? Oczywiście, że byłoby merytorycznym to rozwiązanie - moje chłopaki wypowiadają się na forum/na spotkaniu z forum na temat : historii, geopolityki, wojska, piłki nożnej, whisky i wtedy można oceniać faktyczny stan ich wiedzy w tych tematach, przy okazji zweryfikowałoby się mój poziom "mitomanii". Niech będzie że jestem infantylna, ale forum jawi mi się jako miesjce, w którym można pogadać z ludźmi na wiele tematów; którzy mają inne życie od mojego (styl życia, kariera, codzienność, poglądy). Miła odskocznia od mojej codzienności.
  3. @zychu co Ty masz z tą litością? Słuchaj, gdybyś nawet był feministką, oporną na fakty, to w towarzystwie moich chłopaków no musiałbyś nadążać za nimi (co nie znaczy, że ja nadążam, niestety). Młodszy brat elektryk (ma teraz typowo zlecenia na bardzo dużych obiektach), ceni starożytne filozofie, greckich myślicieli, pasjonata dobrego whisky, uwielbia szachy (w sumie moi bracia i mąż na każdej wódeczce grają w szachy). Mój mąż świetnie dogaduje się z moim ojcem (ich posiadówy przy piwku/wódeczce to analiza bitew, wojen, czy też wszystkiego co dot.ZSRR). Bliźniak to prawdziwy włóczykij - w wieku 5 lat znał nazwy wszystkich państw, w wieku 8-10 lat był w stanie czytać, rozpoznać każdą mapę. Warszawę zna na pamięć i mówi, że jest ona dla niego... za mała. Po Polsce jeździ bez GPS, odpala ją wtedy (najczęściej na mieście), gdy musi znaleźć konkretną ulicę. Lubi bardzo temat budownictwa drogowego (monitoruje mapy stanu budowy dróg). A mój mąż... uwielbia piłkę nożną, więc codziennie jako tło lecą programy z kanału sportowego, weszło.tv, weszło.fm i inne. Lubi kraftowe piwo, więc w piwnym sklepiku w naszym mieście wołają na mnie "dobra żona". Piwska nie lubię - gazowane, ciężkie, a sikać się po tym chce jak... No, ale muszę ogarniać style warzenia, nazwy, grupy piworskie, rodzaj szkła... Potrzebowałabym drugiego mózgu, by zgromadzić dane dot.zainteresowań moich chłopaków. Wystarczy, że się orientuje! W końcu - zadaniem baby nie jest być chłopem, czy myśleć jak chłop, ale każda wiedza się przyda. A wracając do tematu - co z Chinami? https://youtu.be/ElBY0BOyBS0 Żona polityka z PiSu (ta, co bez jego zgody wzięła udział w topmodel), ma taki autorski program...
  4. @zychu A wiesz, z biegiem czasu nie wiem po chuj mi prawa wyborcze. Chętniej usiadłabym w końcu z dzieciem w domu, skupiłabym się na obiadach, ogródku, a ja co robię qrwa o godzinie 0:00... Wracam do książek Dmowksiego. 😅 Jedynie doceniam moc marketingu, wizerunku. Jak to baba.
  5. @zychu Jedynie mogę powiedzieć, że mój ojciec (emerytowany mundurowiec - wojsko, potem psp) jest tego samego zdania, co Ty. Mój mąż dostaje piany na pysku, jak słyszy w nagraniach Bartosiaka "gospodarka oparta na masowej emigracji i imigracji jest jedynym wyjściem utrzymania jako takiej płynności finansowej. W obecnych czasach nie ma innego sposobu. W sumie, rynek oparty na większości pracy imigrantów nie jest niczym złym.". @sargon Mąż ma wszystkie książki Zychowicza, dać Ci jego recenzję tych książek?
  6. @zychu Nie wqrwiaj się, bo nie ma w sumie o co. Marketing jest istotną sprawą, jest wielu krzykaczy, którym tęga głowa i bezmózg nie zamyka ust. Tym krzykaczem jest Stanowski - taka jego rola, takie ma predyspozycje, dzięki temu zarabia hajs. Obojętnie jacy goście nie byli w HP irytowało mnie, że musiał mieć swoje "ale", choć oczekiwałam, by gość odcinka mówił jak najwięcej. W sumie co tu się irytować - to jego rola, by wywoływać emocje, dzięki którym ściągnie oglądalność, to przekłada się na pieniądze. Koniec filozofii i analizy jego wiedzy. W odcinku z Bartoskiakiem - Stanowski większość programu słuchał, więc ciekawa odmiana. Zanim mnie wrzucisz do zbioru idiotokratycznego/idiokratycznego, to looknij jeszcze raz na mój wpis : - przyznaję, że geopolityka nie jest moją dziedziną; - na temat Bartosiaka nie mam zdania, jedynie oceniłam jego sposób prezentacji (wszystko związane z jego głosem) z punktu widzenia LAIKA. Gdzie napisałam, że Bartosiak jest najlepszym specem od geopolityki i jako jedyny zna się na tym, i jeszcze do tego jest nieomylny? Chętnie przeczytam (napisane bez cienia ironii) gdzie wg Bartosiak odwala merytoryczną manianę. Boksuj się merytorycznie z chłopakami, którzy cenią twórczość i działalność Bartosiaka, ja jedynie mogę Was dopytywać. Z resztą tematyczni naganiacze też są potrzebni. Zawsze moim znajomym ze środowiska medycznego mówię, że co, by nie zarzucać Jerzemu Ziębie, to on jednak trochę skłonił Polaków do tego, by trochę samemu zainteresować się tematem swojego zdrowia. Moim znajomym z branży fitness też odpowiadam tak samo w przypadku Ewy Chodakowskiej - być może ona naprawdę nie ma wiedzy z zakresu dietetyki, fizjoterapii, ale w sumie dzięki niej trochę Polek ruszyło dupę i podjęło aktywność fizyczną. No i Bartosiak - trochę w Internecie spopularyzował dziedzinę geopolityki. Powiem Ci, że gdyby nie mój mąż (jego ogromna wiedza historyczna i intuicja dot.polityki), mój ojciec (jego drugim językiem jest rosyjski) i proponowane filmy dla mnie na YouTube (w których były nagrania Bartosiaka), to pewnie myślałbym, tak jak większość Polaków "oho, Ruskie szuje chcą zrobić krzywdę biednym Ukraińcom!", przyjmowałabym perspektywę danej stacji telewizyjnej, wyłączyłabym TV i żyłabym dalej, bez większej dociekliwości wobec wielu tematów.
  7. @Rnext@niemlodyjoda Dmowski zasiadał w Dumie ( rosyjski Sejm). Wówczas Polska była pod zaborami i tam jako wytrawny polityk starał się realizować sprawy polskie. Dziś przeciwnicy Dmowskiego z lewa i pisowska neosanacja wytykają mu rusofilstwo, bo był w Dumie. Oczywiście dla tych cymbałów lepiej byłoby gdyby zamiast Dmowskiego albo innych nierosjan zasiadali tam twardogłowi carscy kaci narodów uwięzionych w imperium Romanowów. Później się dziwić że nasze elitki nie umieją w historię i w geopolitykę. @sargon Mój mąż krok w krok śledzi twórczość Zychowicza. Nie znosi w twórczości Zychowicza usilnego wykazywania symetrii w działaniach jakichkolwiek ze stron konfliktów. Mamy wszystkie jego książki w naszej domowej biblioteczce, w ebiblioteczce wszystkie artykuły. Ja wobec Bartosiaka nie mam zdania, bo czuję się kiepska w geopolityce, ale za to przyznaję - chyba to jedyny gość HP, który zamknął Stanowskiemu twarz. Ma taką intonację i manierę głosu, która Cię hipnotyzuje, jesteś wsłuchany w jego monolog. Takie odnoszę wrażenie.
  8. W ogóle co sądzicie o Bartosiaku, o jego występie w HP? https://youtu.be/9w5t1zM-Hvs
  9. @Orybazy Orgie? Wspomniałam o schadzkach 1+1, a nie np.1+9 😅😅
  10. @maroon Jak myślisz, jak długo będzie trwać owa monopolizacja? I w sumie - po co im będzie potrzebne ludzkie bydło, skoro nic z niego nie będą mieć (chory, ćwierćinteligetny byt, siedzący w warunkach, których nie wypracuje swoją pracą, nie wnosi nic twórczego, nie ma indywidualnych potrzeb, nie rozmnaża się, więc idea posiadania miliardów niewolników za max.dwa pokolenia idzie w piach). Chyba, że masz na myśli świat z filmu "Elizjum"? Zdrowi, bogaci na stucznie stworzonej satelicie, a planeta Ziemia dla plebsu? Powiem Wam, że np.bardzo lubię film "Daybreakers". Mniejsza o wampiry, fabuła dot.tego że ludzka krew się kończy i wampirowe korposzczury szukają rozwiązań na to, by się nażreć. Spoko analogia do naszych rozkmin, jednak - nawet z człowieka mydło nie wyszło za czasów niemieckich psychopatów (sory, za przytoczenie takiego strasznego przykładu w taki niemiły sposób). Więc - jak można w pełni eksploatować ludzkiego jedwabnika? No jak? Bardziej wizja świata z filmu "Matrix" bardziej mi leży, ma jakiś sens. Tworzenie i UTRZYMANIE W ILUZJI świadomego życia jest największą formą kontroli, która przynajmniej coś daje uzurpatorowi i szybko nie uśmierca "źródła". Ponawiam przykład - po co psychol ma zamknąć w piwnicy ofiarę? Tylko dla idei zamknięcia? No to ofiara szybko mu umrze w piwnicy. Większość okropnych psycholi (o których świat wie) tworzyli swoim ofiarom świat/warunki w jakimś mniejszym czy w większym stopniu przypominający świat zewnętrzny. Wizja świata, w którym masz tylko ekran telefonu/komputera przed sobą, ale Twoja świadomość (przede wszystkim zmysły) większość czasu spędza w virtuallife, zapierdalają na Ciebie maszyny, żebyś mógł siedzieć w celi nazywanym "mieszkaniem" jest mało realna... Bo ludzką naturą jest zdobywanie i pójście dalej, pomimo uczucia/odczucia "bezpiecznych warunków". Projekt meta będzie czymś przełomowym, ale i tak nie zastąpi prawdziwych bodźców z prawdziwego świata. Nawet bogacze będą chcieli doświadczyć prawdziwego smaku mięsa, prawdziwego pocałunku, prawdziwego chłodu, czy powiewu wiatru. Zobaczymy w jakim świecie ja umrę, ale nie ukrywam - jeśli dożyję czasów, w których naturalne zapłodnienia, ciążę i porody będą rzadkością, no to qrwa dołączę do do jakiegoś ruchu oporu, który będzie chciał przywrócić naturalną prokreację. Oczywiście będę za stara na bycie aktywną entuzjastką naturalnego poczęcia, ale za to - może będę swatać młodych, zdrowych ludzi i będę im organizować miejsce schadzek. Miło by było tak się zapisać w kartach historii. Mąż zanosi się śmiechem jak mu opowiadam, że za kilka dekad na pewno większość ciąż będzie (w danej szerokości geograficznej) w wyniku in vitro, w dodatku wśród wybranych par.
  11. @DOHC Kotek, sorka, nie zakomunikowałam, że komentarz w nawiasie dotyczy/jest kierowany w stronę uszczypliwych najantykatolikow na forum, nie był kierowany do Ciebie (zobaczę, czy mogę ogarnąć edycję komenta). Odnośnie obrony przed psem - mnie kilkanaście lat temu śliska, tania kurtka uratowała życie. Bernardyn (czy jak się zwie ta rasa, nie znam się na rasach psów) ściągnął mnie z rowera, zaciągnął pod płot i gryzł jak opętany, dwóch mężczyzn kopiąc go nie było w stanie go ode mnie odciągnąć. Lewą ręką osłoniłam kark, twarz przycisnęłam do ziemi, intuicyjnie wiedziałam że nic więcej nie zrobię. Chyba kopniaki w głowę psa (i przy okazji w moją prawą rękę) w końcu udubruchały psa. Z tym psem były akcje (ponoć byłam kolejną pogryzioną osobą w krótkim czasie), historia na osobny post. Więc śliska, poliestrowa kurtka, tak, przedłuża życie. Ręki od kopniaków nie miałam złamanej, za to od pasa w górę miałam tylko siniaki i krwiaki we wszystkich kolorach tęczy. Kurtka i dwóch "piłkarzy" uratowało mnie od oiomu. Cała akcja miała miejsce 50 m od mojego domu rodzinnego. Od tamtego momentu boję się psów. Trochę przerobiłam lęk, gdy rodzice zaadoptowali dość skomplikowaną sukę (w schronisku zaznaczali, że wymaga ona dużej przestrzeni, wybiegu i ułożenia), która nie dała mi żyć na początku - mnie jako jedyną pdgryzała, nie słuchała, nie mogłam jej podać jedzenia, no nic. Jeden psi behawiorysta stwierdził, że ona traktuje mnie jako najgorszą w stadzie i będę musiała się z nią i tak skonfrontować, by ją ostatecznie ustawić. To było dziwne i jednocześnie wqrwiające. Już nawet przestałam przyjeżdżać do domu z racji tego psa. Tata i bracia niestety poprzez głupie i siłowe zabawy z nią (podgryzanie, skakanie na wysokość twarzy) nauczyli ją takiego sposobu integracji i niestety później tak samo chciała się integrować z gośćmi, czy nawet nie daj Boże z dziećmi... No i nadszedł dzień konfrontacji. Siedzieliśmy na tarasie. Podchodziła do mojego męża przy tym podgryzając go w rękę, potem przednimi łapami chciała na nim się oprzeć, a później... Chciała go chapnac w szyję (ja to tak widziałam). I w tym momencie niestety spuściłam jej wpierdol (lałam ją po dupsku ile wlezie). Nie jestem dumna z tego, ale dla mnie to wyglądało na atak. No i od tamtego momentu jak przyjeżdżam do domu ona jest momentalnie innym psem. Tata mówi, że ona nawet tak go nie słucha, jak mnie (nie powiem od tamtego momentu, w moim towarzystwie, ona nie zaczepia gości, nie żebrze o jedzenie, gdy są posiadówy na tarasie, siedzi grzecznie poza tarasem, po zakończeniu imprezy dostaje ode mnie jedzenie i wtedy wie, że może wejść na taras). Chyba psi behawiorysta miał rację, ale moja znajoma psycholog mi mówi, żebym za parę lat pomyślała o małym szczeniaku, z którym nawiążę więź, bo lęku na pewno nie przerobiłam. Wiem, że nie przerobiłam, bo każda interakcja z psem jest dla mnie stresująca i na psa nie patrzę kategoriami "opiekuna domu", "członka rodziny", "słodkiego pluszaka". Jako jedyna w gronie znajomych nigdy nie głaszczę psa, naprawdę staram się psy omijać, tym bardziej, gdy jestem na ich terytorium (czyli w gościach). Najgorszy dla mnie obrazek - duży pies siedzący przy małym dziecku. Przepraszam, nie rozczula mnie to, wręcz stawia mnie w tryb "walka".
  12. @DOHC Mój brat bliźniak na ostatniej ekstremalnej drodze krzyżowej (proszę pozostawić dla siebie komentarz dot. sensu uczestnictwa w takich wydarzeniach, pomimo mojego ateizmu - wspieram i szanuję religijne życie mojego brata), szedł sam przez najdłuższą trasę w tej drodze. Napotkał na wilka. Chyba coś nie tak było z wilkiem, bo odszedł dalej, watahy nie było, więc... Od tamtego momentu brat nabrał oleju do głowy. Większość jego wędrówek, wyjazdów, wycieczek była na tzw.spontanie, zero przygotowania, Boże, ile człowiek człowiek go opierdalał. Od tamtego momentu się obsrał, zupełnie z innym podejściem przygotowuje się do jakiś samotnych wyjazdów, nawet raczy poinformować gdzie jedzie. 😅
  13. https://www.facebook.com/1421797348053344/posts/3284635675102826/ No to jakie będą następne typowania, Panowie? https://youtu.be/vEE_vS6aeMQ
  14. Chłopaki, wchodźta w sekcję komentarzy pod filmem (jak to nie gada po ruskiemu, to włączcie tłumaczenie). Niezłe historie!
  15. Słucham nagrania pisząc komentarz. Robię sobie sama takie psychotesty. Czyli skupiam się na fonii (znam jako tako rosyjski). Jak skończę słuchać, to wejdę w link, obyczaję kanał, przeczytam komentarze pod filmem. Nasze zmysły są zawodne, pamiętajcie. Ja niestety mam głupie odruchy, może odważne, może mój mózg częściej wybiera taktykę "walka", nie wiem. Pamiętam jak z koleżanką dużo chodziłyśmy po lasach. Z oddala zobaczyłyśmy coś leżącego, ubranego. Moja koleżanka była pewna, że to trup, zaczęła się drzeć, zakryłam jej usta, kazałam jej zostać w tym miejscu i sama podleciałam do tego czegoś. Zwykłe śmieci, ubrania. Od tamtego momentu koleżanka przestała chcieć łazić po lesie i powiedziała, że jestem dziwna, bo nie darłam się razem z nią, bo normalny człowiek by spierdalał.😅😅 Zawsze do miejsc mało uczęszczanych, odludnionych przeważnie przyjeżdżają...troszku chorzy ludzie, czy bardziej chorzy. 😅 Nic dziwnego, że zwłoki ludzi tracących życie nie z "przypadku" są w lesie... Całe życie, by dostać się z mojej wsi do miasta (np.autobusem), trzeba było przejść przez las. Bardziej od zjebów, bałam się tak naprawdę w lesie dzików i rozpędzonej sarny, to akurat jest większym prawdopodobieństwem niebezpieczeństwa. Kiedyś, gdy miałam zajawkę na zbieranie ziół w moich okolicach (okolica dość zalesiona z jednej strony), to zawsze brałam ze sobą nożyk i sznurek. Sznurek po to, by może jakiego zjeba, który mnie zaatakuje związać po obezwładnieniu i zadzwonić lub polecieć do najbliższej chałupy po kogoś. Więc może ja stanowiłabym większe zagrożenie w lesie. 😅 Bracia i mąż mówią, że mam nierozsądne podejście, bo zamiast spierdalać, to jestem interweniująca. Może kiedyś mnie to zgubi. Może w gębie nie jestem cwana i poradna (niestety), za to wiem, że troszku mam więcej siły niż przeciętna babeczka.
  16. @Obliteraror Kiedy usługa nie będzie potrzebna lub zabroniona? Wiecie, świat biznesu nie mój, trochę wpierdalam się w dyskusję.
  17. @Obliteraror Najchętniej odpisałabym - nie wiem, ale rozruszając szare komórki - musimy podać swoje konkretne scenariusze na świat niedalekiej przyszłości, by móc analizować prawdopodbieństwo wystąpienia danego zjawiska, czy funkcjonowania określonego systemu i wystąpienia z niego strasznych konsekwencji dla człowieka. @Martius777dał już scenariusz (nawet abstrakcyjny), więc najchętniej odniosłabym się do niego. Ok, przypuśćmy Panowie, euro-amerykański świat opiera się na cyfrowej walucie (zaczyna ją wprowadzać w obieg) - do jakich zmian prawnych, handlowych dochodzi (podając zalety i wady dla określonej grupy społecznej)?
  18. Dobra Panowie... Kilka lat temu miałam zajawkę na masonerię (czego ja wtedy o nich nie czytałam i nie oglądałam), maż do dzisiaj się ze mnie śmieje, gdy wychodzą kolejne książki pana Krajskiego. Cały szkopuł we wszelakich teoriach jest taki, by umieć się w nich odnaleźć, a więc - trzeba zakładać nawet najbardziej absurdalne scenariusze. Tak, wierzę w to, że jest zgraja ludzi, którzy mając niewyobrażalne majątki, mogą być niezwykle wpływowi. Jak to pieprzą komuniści "komunizm nie wyszedł przez czynnik ludzki", więc i tych możnych zawsze będzie ograniczał jedwabnik, który jakby nie patrząc - jest im potrzebny. Ok, jak na EU wpłynie chiński hegemon?
  19. @Rnext Dobra, Renciu, Na ile to możliwe by całkowicie kontrolować ludzkie "bydło"? Mój mózg może nie pojmować skali kontroli, ale masa niewolników jest ciężka, że tak powiem w "hodowaniu" patrząc pod względem nawet mega zcyfryzowanego? systemu. W sumie po co byłby wtedy jedwabnik? Już wizja hodowania ludzi jako bateria z filmu Matrix bardziej mi leży, jest nawet sensowna. Psychopaci również potrzebują do czegoś ofiary. Nie zamykają w oklepanej piwnicy, by tylko trzymać je w tej piwnicy, karmić i poić. Potrzebujesz i tak kompetencji, talentów, by móc podpicować złotą klatkę. Dzieci, wnuki możnych tego świata będą sobie głowę zatruwać udoskonaleniem systemu, który utruje życie ludzkiej masie? No nie. W skrócie - po co Ci trup, który się rozkłada, śmierdzi i nie da Ci pieniędzy/korzyści? Mnie właśnie tak się jawi wizja świata, w którym maszyna większość rzeczy ogarnia, a człowiek...w sumie po co będzie potrzebny temu światu? Bardziej szurzę w tym podglądzie - pałeczkę światowej władzy nie przekazuje się w jednej rodzinie/rodzie. W jednym stuleciu mają przedstwiciele danej kultury, w następnym tysiącleciu możni z innej części świata. Mnie tam pozostaje, małemu jedwabnikowi, zadbanie ile się da, o swój ogródek, umiejętności. Trudno, najwyżej i mnie przyjdzie przystawiać czółko, nadgarstek do skanera. Przyszedł mi do głowy pomysł, by za kilka lat osiedlić się w miejscu (czyli inny kraj), gdzie cyfryzacja nie jest aż tak rozwinięta. Ten pomysł zostawiam jako ostateczność.
  20. @smerf Ile lat mieszkasz/pracujesz w Holandii? @Yolo To w jakim kraju teraz jesteś?
  21. @Rnext Racja! No, ale masie co zapodasz (w sensie wyjaśnienia)? Prawa nadajemy zwierzętom, bo odkryto u nich ośrodek wolnej woli? Moi znajomi lewacy również śmieją się z takich działań prawnych, ale musisz jakoś sensownie podać/wyjaśnić. Przypuśćmy, że jesteśmy możnymi tego ziemskiego qrwidołka, nie chcę by jedwabnik był zdrów, wybierał jadłospis, który jemu służy. Ja raczej wymyśliłabym, że jest jakiś wirus, który zmienia jakikolwiek rodzaj komórek, a w szczególności tkanki mięśniowe, więc propaganda niejedzenia kurczaka, świnki, krówki być może rozkręciłaby się. Wiem, że ludzie są niesamowicie bierni, ale ile można z nich robić debili i przy nich jeść mięsko, a jednocześnie zabraniać im jedzenia. Jak myślisz - pod płaszczykiem czego, zostanie ograniczona hodowla i konsumowanie zwierząt? Ok, zmiany klimatyczne zostały wymyślone, co dalej?
  22. @t0rek Nadal nie zrozumiałam, wybacz. Wcześniej przytoczyłam (w tym wątku, jak i w podsumowaniu 5-letniego związku) jakie zachowania, decyzje, mniej czy bardziej świadome, charakteryzują się jakimi konsekwencjami w moim życiu. Choć przypomniany przez Ciebie mój post jest mocno emocjonalny (mówię o moich komentarzach w nim). Dość zabawne pod względem retrospekcji (mój etap zgorzknienia).
  23. W temacie - kwestia zwierząt. Ostatnio znajomy mówił, że sprzedaż produktów wege (analiza u producentów żywności) wzrosła o połowę. W Hiszpanii ponoć jakieś specjalne prawa dla zwierząt zostały ustanowione. Czy to są działania, które mają na celu faktycznie wyeliminować mięso z diety w naszej kulturze? Tylko co miałoby to na celu?
  24. Za mało danych. Jak mam podchodzić bardzo ogólnikowo do tematu, to mogę Ci podpowiedzieć, że naukowo można oszacować, kto jest w stanie minimalizować uwagę wobec czynnika ludzkiego. Przede wszystkim (mój ukochany parametr) - wskaźnik stopnia ugodowości. Jest to główny determinant (osobowościowy), który warunkuje tzw."sukces". Trochę filozofii - jak to u mnie w rodzinie się mawia na powiedzenie "karma wraca" : na kata zawsze znajdzie się kat. Pytanie do autora - za jakie konkretne pieniądze i korzyści jesteś w stanie poświęcić daną relację?
  25. @Lalka Czytałam "Kobietopedię". Tak, przyznaję, forum to przestrzeń, w której można poczytać kogoś, kto jest po prostu inny, od przeciętnych ludzi. Oczywiście sama należę do przeciętnej masy, ale wpisy wielu forumowiczów, którzy mają inny styl życia niż ja...daje mi podświadomie jakąś nadzieję - na inne życie. Życie to więcej niż biologia i te yebane wojenki chłopy vs.baby. Abstrahuję od maniakalnych wpisów o tym, jak my, baby jesteśmy złe. Wydaje mi się, że chyba post miał powstać w celu pochwalenia facetów, dania im dobrego słowa, tak? To zacznę cykl dobrego słowa : chciałabym pogratulować jednemu forumowiczowi zdania egzaminu na prawo jazdy; kolejnemu pogratulować wyjścia z nałogu masturbacji;
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.