Skocz do zawartości

Martino

Starszy Użytkownik
  • Postów

    737
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Martino

  1. Ja także lubię. Może zrobię oddzielny temat. U mnie króluje czystek, czerwonokrzew (rooibos) i miodokrzew. Ale też Yerba mate, lapacho i catuaba.
  2. Kurczę, wiem, że niektórzy zachwycają się Gunpowderem, ale ja się jakoś nie mogę przekonać. Owszem, wypiję, ale nie smakuje mi specjalnie. Być może z tymi dodatkami jest całkiem niezła. Też lubię Earl Grey. ale kupuję ją tylko w herbaciarni internetowej. Aromat zabija.
  3. Tak, przyznaję się bez bicia.Jestem herbaciarzem. W domowej kuchni posiadam kilkadziesiąt gatunków herbat i ziół. Dzień rozpoczynam nie kawą, a herbatą. Zapewne większość, myśląc o herbacie, przypomina sobie smak marketowych Tetley, Lipton, Big-Activ, itd. Też kiedyś piłem herbaty z tradycyjnych sklepów spożywczych i marketów, długo szukając smacznej zielonej herbaty. Bez powodzenia. W ogóle znałem jedynie dwa rodzaje herbaty: zieloną i czarną. Tymczasem okazuje się, że herbaty dzielimy na: białe, żółte, zielone, niebieskie (oolongi), czarne (w Azji zwane czerwonymi) i czerwone (w Azji zwane czarnymi - herbaty Pu-Erh). To, co oferują nam sklepy, to najniższej klasy herbaty. Nie kupujcie herbat w kartonowych pudełkach. Z najgorszej jakości herbaty produkowane są tzw. ekspresówki. Jest to często odpad zbierany po zbiorze i pakowaniu herbaty liściastej. Z kolei najstarsze liście, liście z kolejnego już zbioru, uszkodzone itd, itd., po prostu oznaczone jako liście gorszej jakości, lądują właśnie w kartonowych pudełkach, dobrze znanych nam marek. Oczywiście, nie wszystkie są niesmaczne, ale po wejściu w świat "prawdziwych" herbat, poznaniu smaku japońskiej Shinchy, nie tkniecie już nigdy herbaty marketowej. Podobnie było w moim przypadku z piwem, gdzie wkręciłem się w piwa kraftowe, a koncernowe lagery przestały mi smakować, ale to inny temat. Naprawdę, powiadam Wam, nie ma nic lepszego niż japońska zielona herbata. Niewiele osób ma świadomość o jakim smaku w ogóle mówimy, ponieważ jest to coś zupełnie innego niż herbata zielona z typowej biedry. W ogóle, zielone herbaty sprzedawane masowo, to herbaty chińskie. Nie uświadczysz nigdzie japońskiej. Tylko herbaciarnie oczywiście. Przepraszam, w biedrze był niedawno tydzień azjatycki i z tej okazji pojawiła sie japońska Sencha (nie mylić z Shinchą), liściasta zielona herbata w torebkach piramidkach, firmy Green Hills. No cóż, bez szału. Tak wygląda japońska Shincha. Dokładne tak. Zielona jak sam chlorofil. Niebo w ustach. Ma swoją cenę, ale warto. Zbierana jest z pierwszego herbacianego zbioru na wiosnę, z najmłodszych liści. A tak wygląda napar. Dokładnie tak, bez ściemy: Może co nieco herbacie białej. Różni się ona od zielonej tym, że w procesie produkcji, chroni się krzewy przed promieniami słońca, dzięki czemu zbiera się jasne liscie, z niewielką ilością chlorofilu. Herbatę białą można parzyć trzy, a nawet cztery razy. Tutaj jeden z wybornie smakujących gatunków białej herbaty - chińska Paklum, rarytas wśród herbat: No i czas na przepyszne oolongi (herbaty niebieskie), czyli herbaty półfermentowane. I jenda z moich ulubionych Huang Jin Gui: Można by pisać długo na temat sposobu produkcji i poszczególnych gatunków. Są przecież jeszcze Pu-erhy, czyli herbaty czerwone, które przed sprzedażą są leżakowane, nawet kilkadziesiąt lat. Tańsze krócej ( 5 lat), droższe dłużej. Swój charakterystyczny smak zawdzięczają produktom przemiany materii drobnoustrojów. Są pozbawione kofeiny, wspomagają za to metabolizm tłuszczów. Na przykład pu-erh Tou Cha: Czarna oczywiście, też czarnej nierówna, i te marketowe odpadają w przedbiegach. Zobaczcie jak wygląda prawdziwa herbata Darjeeling (Darjeeling Castleton): Tak to jest herbata czarna. Napar wcale nie jest zielony. No i czarna Yunnan, tak powinna wyglądać: Zapomniałem dodać, że Chińczycy produkują również wiele smacznych gatunków herbat zielonych. Są one jednak inne w smaku niż japońskie, z powodu różnic w produkcji. Przykłady: Lung Ching, Nepal Everest Green, tai Ping Hou Kui. Ta ostatnia jest ciekawa, ponieważ ma długie sprasowane liście:
  4. Myślałem, że to będzie pytanie dotyczące kulturystyki.
  5. Można by jeszcze dodać, żeby utylizować zużytą gumkę tak, aby niunia nie miała później do niej dostępu.
  6. Swietne rady. Gratuluje madrych kobiet w rodzinie. Dla mnie sa to sprawy, ktorych nauczylem sie stosunkowo niedawno.
  7. Mówcie co chcecie, ale rowerowy ma duzo racji. Jak tak patrze na kobiety znajomych i w rodzinie to sa one niejako odbiciem (papierkiem lakmusowym) poziomu intelektualnego, kulturalnego, odbiciem stylu zycia i osobowosci swoich partnerow.
  8. A chuj. Pomyłka. Widzisz, 2 lata im wystarczyły. Vincent, znasz się na polityce dużo lepiej niż ja. Nawet nie sprawdziłem ile lat rządzili. Nie ufam im po prostu. Widzę po twarzach, gestach, sposobie mówienia, że to fałszywi ludzie. Politycy. Nie obrażam się, bo odkryłeś, że nie znam się na polityce. Skoro mówisz, że to kato-socjalizm to zupełnie mi z tym nie po drodze. Chyba w ogóle nie powinienem się udzielać w kwestiach politycznych na forum. Mam za małą wiedzę na ten temat. Trzeba też mieć wiedzę z zakresu polityki gospodarczo-ekonomicznej, polityki finansowej. To nie moja bajka. "nie znam się, to się wypowiem" to nie moja dewiza. Polityka PiSu stoi w ogromnej sprzeczności z moim światopoglądem,. To jest podstawa mojej niechęci do tej partii.
  9. Poczekajmy, a się okaże. Doskonale pamiętam cztery lata rządów PiSu. Afera goniła aferę. Dlaczego ludzie zagłosowali później na PO? Bo mieli dość. Ludzie! Po swoich rządach PiS przegrał wybory z kretesem. To chyba powinno dać do myślenia? Pamiętam tamte nastroje społeczne. A później PO zrobiło swoje szambo, a ludzie zapomnieli co się działo za PiS. To tak samo skorumpowane i działające pod dyktando obcych służb i własnych prywatnych interesów ugrupowanie, jak PO. Po prostu bardziej prawicowe i prokościelne. Jeśli wygraja wybory, to osłabią Polskę jeszcze bardziej. Kaczyński to nie Orban. Dudę pomijam, bo uważam go za marionetkę. Ładnie się tylko uśmiecha. Nie dźwigną Polski z kolan, bo sami klęczą przed klerem. Nie ma bata, że poprawią sytuację. Takie moje przewidywania. Zbliżenie do kościoła zawsze osłabiało Polskę. ZAWSZE.
  10. Dokładnie tak. Ja to się w sumie cieszę przez łzy, bo się wreszcie społeczeństwu odechce rządów PiSu. Tak narozrabiają. Zobaczycie.
  11. Wiem, wiem to wszystko..... Ja dziś zrobiłem 10 km biegu w 51 min. w ramach przygotowań do maratonu warszawskiego 27 września. A tydzień później maraton w Katowicach. Takie wyzwanie, dwa maratony jeden po drugim, ciekawe jak sobie poradzę.
  12. Martino

    Witam

    Siema. Może awatarem jest biała plama (dziura)?
  13. "Żyłem kolorowo prowadząc dom otwarty , pełen ludzi i kiedy tylko chciałem sie koło kogos obudzic nie miałem problemu". Jak to się robi panowie??? Zawsze zazdrościłem takim facetom. Pozytywnie oczywiście, przybijając piątkę. Ja marzę o tym żeby się obok kogoś obudzić. Żeby zobaczyć rano pozostawioną w łazience szczoteczkę do zębów... Kurczę....ten blog przypomina mi fikcyjną historię pisaną na zlecenie. Taki styl pisania. Zdjęcia w majtkach? Wtf... Swego czasu na zdradzeni.info (polecam) były takie wspaniale opisane historie, gdzie było mnóstwo komentarzy, rad i prawdziwego zżycia się forumowiczów z bohaterem. Wszystko okazało się fikcją, a użytkownik dostał bana. (choć bardzo prawdopodobną fikcją).
  14. Wikipedia ładnie opisuje czym jest narkotyk. Taka jest właśnie definicja według toksykologii. Jest nim alkohol etylowy, jest nim kofeina i jest nim LSD. A emocje wzbudza po prostu samo słowo, ponieważ w mediach i w szkołach oddziela się słowo narkotyk od legalnych używek (legalnych narkotyków). Dlatego Vincent niechętnie mówi o LSD jako o narkotyku, bo przeciętny Kowalski wziąłby go za złoczyńcę/świra/narkomana. Ja też nie używam tego słowa. Wolę słowo używka. I tak powiem o kofeinie, alkoholu, marichuanie. MDMA i kokainie. Używka. Wszystkie substancje działające na ośrodkowy układ nerwowy mają pewien potencjał uzależniający. Media jak zwykle robią wodę z mózgów. I zamiast edukować, wolą wszyscy zakazywać. Gdyby pozostałe używki były legalne, ludzie nie sięgaliby po nieznane substancje. A prawda jest taka, że producenci po jakimś czasie wypuszczą nowe dopalacze (ponieważ stare zostaną wpisane na listę substancji nielegalnych), zmieniając jedynie położenie atomów lub całych grup funkcyjnych w związkach, albo też dodając nowe atomy. Substancje te będą całkowicie legalne i nie będą wymagały badań konsumenckich. ponieważ nie są sprzedawane do spożycia. Ot, skutki prohibicji. Nie tędy droga. Edukacja i wychowanie, nie zakazywanie i karanie. Jim Lahey pozdrawia!
  15. Myślę, że pozbycie się własnych ograniczeń myślowych, przełamanie lęków. No i wybaczenie tym, którzy nas w jakiś sposób skrzywdzili. A jeśli chodzi o rzeczy "do zrobienia", to dla każdego będzie to co innego. W ogóle uważam, że nadanie czemuś statusu "muszę to zrobić zanim umrę" jest szkodliwe. Rób to co chcesz i ciesz się tym. Rodzisz się człowiekiem i niczego nie musisz. Nie prosiłeś się o istnienie. Istotne jest życie w zgodzie ze sobą.
  16. Przyznam, że mam pewne problemy z kobietami. To znaczy, chciałbym znaleźć partnerkę, ale już długo nie udaje mi się poznać kobiety, w której wzbudziłbym uczucie. Nie do końca wiem dlaczego tak jest. Z drugiej jednak strony, jestem prawie przekonany, że gdyby to się udało, ona zaczęłaby naciskać na małżeństwo, a zaraz potem na dziecko. Widzę to wokół siebie. Żyję w małym miasteczku w Małopolsce i tutaj naprawdę trudno o kobietę myślącą inaczej niż tradycyjnie-katolicko. Znajomi co rusz pytają czy kogoś znalazłem (tak jakby kobiet szukało się na jakichś składowiskach albo szło do magazynu i wybierało z półki). Mówią, że czas mi ucieka. Martwią się o to, kiedy będę miał dzieci, a jak to będzie późno, to będę na starcie dziadkiem o lasce dla swojego dziecka. Czasami mnie to męczy. I czasami brakuje mi kobiety, seksu z kimś kogo się kocha i szanuje, porannego lodzika.....huh. Mam wesela a nie mam z kim na nie iść. Trochę chujowo. I widzę w głowie scenariusz: poznaję kobietę, zakochuję się, jest nam dobrze, mieszkamy razem.....i ona czeka na zaręczyny. Chce się chajtać. Chce ślubu kościelnego. Nie chce słyszeć o intercyzie. A ja chcę po prostu żyć, normalnie żyć, bez tego wszystkiego. Też mi szkoda, że to wszystko takie jest a nie inne. Uczucia może i były, ale pomiędzy nastolatkami (choć mnie to ominęło, byłem strasznym zjebem za młodu). U starszych kobiet tylko zimna kalkulacja. Opłaca się, albo się nie opłaca. I w głowie cel biologiczny i sens życia - dziecko.
  17. Fajnie się trochę pośmiać (bynajmniej nie ze śmierci człowieka), ale nie zgadzam się z podstawami myślowymi tej ironii. Pachnie mi to zwyczajną zazdrością. Jaki mają problem ci ludzie - niech założą firmę i płacą podatki w Szwajcarii. Niech zarobią pierwszy milion, a potem kolejne. Kto im zabrania? Nie zrobią tego bo są patriotami? Rozumiem zatem, że swoje nadwyżki finansowe (a co za tym idzie materialne i żywieniowe) przeznaczają na polskie domy dziecka i polskie głodujące dzieci z rozbitych, ubogich rodzin (bo przecież nie afrykańskie - to byłoby niepatriotyczne!). Każde wakacje spędzają zapewne w Polsce. Patrioci. Powiem dosadnie: to jest zwyczajny ból dupy, o to, że inni potrafią, a ja nie. Fakt, Kulczyk osiągnął wiele dzięki ojcu, ale pieniądze były jego i miał prawo nimi dysponować po swojemu, A skoro bardziej opłaca się płacić podatki w Szwajcarii, to tam płacił. Na jego miejscu zrobilibyśmy pewnie to samo. Ktoś chce płacić wysokie podatki tutaj w Polsce? Niech płaci tutaj, skoro czuje się z tym lepiej. Ale nie widzę nic złego w odmiennej postawie. Moje praca - moje pieniądze. A ci co, obrońcy moralności? To takie typowo polskie myślenie....jesteś milionerem, płać podatki tutaj, tak jak my, szarzy ludzie. Bo tak! Bo my nie umiemy. Film działa oczywiście na najniższe emocje człowieka, więc będą wyświetlenia. Hajs z You Tube będzie się zgadzał. Wardęga?! Gdzie płacisz podatki??
  18. Siema! Witaj w klubie. Doskonale rozumiem Twoje przeżycia.
  19. Powiem Wam tak: na cztery moje razy, raz było fantastycznie, raz fajnie, raz beznadziejnie i raz tragicznie. Wszystko z roksy.
  20. Szanuję ładne kobiety, za upiększanie mojego otoczenia, za ładne widoki po prostu. A tak uniwersalnie to szacunek należy się kobietom, które potrafią podejść z dystansem do różnych zachowań, słów i sytuacji oraz takim, które potrafią zrozumieć i uszanować odmienne zdanie.
  21. Przede wszystkim jesteśmy ludźmi i doceniajmy w sobie to, co ludzkie, a są to cechy wspólne dla obu płci.
  22. @Pokorna, Owszem, są tacy, którzy udają kogoś kim nie są. Ale objawy, o których piszesz to zwykle objawy fobii społecznej, nieśmiałości, a nawet depresji. To nie ma nic wspólnego z udawaniem. Trudno poruszać się swobodnie, jeśli ma się problemy z interakcją międzyludzką. Są to przeważnie osobowości introwertyczne. To też są mężczyźni. Przeważnie traktowani przez kobiety z pogardą lub jako ciekawostkę i właśnie, że niby udają kogoś albo nie są sobą. Dopóki nie znasz człowieka prywatnie, nie możesz znać wartości mężczyzny. A nawiasem mówiąc, są to takie bzdury, że szkoda gadać. Zupełnie nie urągające człowieczeństwu ani męskości. Myślę, że np. uzależnienie od nikotyny i od słodyczy wypada gorzej w konfrontacji. Jednak to zrozumie tylko mężczyzna. Kobieta zinterpretuje tak jak Ty. Są między nami różnice, które należy wzajemnie zaakceptować i starać się zrozumieć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.