Skocz do zawartości

Tadeusz Norek

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Tadeusz Norek

  1. To jest jak jakiś zły sen... I jak tu nie wierzyć w teorie spiskowe? Przecież to opanowuje prawie cały świat zachodu, od Australii i Kanady po Skandynawię. Musi istnieć jakaś centrala która to wszystko koordynuje. Staram się racjonalnie postrzegać świat, ale coraz częściej dochodzę do wniosku, że za tym wszystkim stoją mityczni "ONI".
  2. Film jest po angielsku. Wnioski dotyczące przyszłości świata, kultury i cywilizacji którą znamy pozostawiam wam samym.
  3. Jeżeli chodzi o wiarę w ponadnaturalne byty, to już dawno przestałem w cokolwiek wierzyć. Mimo wszystko, między innymi pod wpływem tego forum, zacząłem robić afirmację i staram się brać odpowiedzialność za to, jakie myśli lądują w mojej głowie. Ten tekst był dla mnie swojego rodzaju katharsis. Wystarczyło że wyrzuciłem to z siebie i od kilku dni mam już lepszy humor. Nawet alko odstawiłem i staram się robić coś produktywnego w czasie wolnym.
  4. Na szczęście nie mam natrętnych myśli związanych z piciem. Jedynie zapijałem te myśli, z którymi nie miałem ochoty się zmierzyć. Od niedawna zaczynam jednak pracować nad sobą. Jeżeli chodzi o imprezy, to w tym miesiącu szykują się dwie imprezy urodzinowe, na które nie mam zamiaru pójść, bo nie mam zamiaru chlać i mieć zmarnowanego kolejnego dnia. Chcę zacząć robić coś konstruktywnego i być silnym zarówno ciałem jak i duchem.
  5. Wesela, chrzciny i tym podobne uroczystości na których trzeba spożyć przynajmniej symboliczną ilość alkoholu. Nie są to wydarzenia które mają miejsce często w życiu człowieka. Od razu zaznaczam, że nie jestem alkoholikiem, tylko przez ostatnie 2 miesiące trochę pojechałem z tematem i zacząłem zapijać smutki. Ale w porę się obudziłem i zacząłem zastanawiać się nad rozwiązywaniem swoich problemów a nie nad ucieczką od nich.
  6. Dlatego też nadmieniłem, że nie traktuję takich momentów jako okazji do wypicia. Pisząc okazyjnie, miałem na myśli chrzciny albo wesela itp. Są to raczej wydarzenia które pojawiają się w życiu człowieka sporadycznie. Poza tym, spożycie alkoholu w trakcie takich uroczystości nie musi oznaczać od razu upijania się.
  7. Dzięki. Na razie jestem pełny entuzjazmu. Właśnie wróciłem z 10 kilometrowego biegu i czuję się jak pan życia Będę informował co dwa tygodnie o postępach.
  8. Uroczyście ślubuję, że alkohol będę spożywał tylko okazyjnie. A pod pojęciem okazji nie mam na myśli każdego weekendu, pogorszonego nastroju, lub każdego spotkania ze znajomymi. A zamiast gnić w bezczynności skieruję swoją energię na sport.
  9. Dzięki Stary za te słowa. Przyznam szczerze, że nie podchodziłem do tematu w ten sposób. A mój wpis sprzed kilku dni to był po prosu wentyl bezpieczeństwa, poczułem potrzebę wygadania się i tyle. Dziś mam o wiele lepszy nastrój. Koniec z alko.
  10. Wyślij mi numer na priv. Przedzwonię i sam zweryfikujesz jakiej płci jestem Twój emocjonalny stosunek do tematu świadczy o tym, że coś jest na rzeczy. Ja mam zbyt wiele problemów w życiu żeby jeszcze gorączkować się tym, że jakaś Polka sypia nie z tym co powinna. Dlatego też jestem w stanie obiektywnie podejść do tematu. Mówisz o strachu przed obcą kulturą? A kto wywołuje większy ból dupy: Polka w związku z Holendrem bezbożnikiem o poglądach lewicowych, czy Polka w związku z Angolczykiem katolikiem?
  11. W końcu w mniemaniu kobiet stoją niżej w hierarchii od Polaków. Natomiast panie ze wschodu są bardzo chętne na Polskich mężczyzn.
  12. Znalazłem ciekawy artykuł o tym dlaczego kobiety w ciąży są bardziej ksenofobiczne od innych. Niestety po angielsku. https://www.theatlantic.com/science/archive/2016/01/the-disease-theory-of-xenophobia/423975/
  13. Subskrybuję ten kanał na YouTube. Oglądałem to już kiedyś. Zastanawiam się, czy znalazłby się jakiś odważny historyk w Polsce, który zbadałby związki Polek i Niemców w czasie okupacji. To że takie związki były, nie ulega wątpliwości, w końcu nie bez powodu Armia Krajowa goliła co niektórym kobietom włosy. Interesuje mnie jednak skala tego zjawiska. Ale każdy Historyk który podjąłby się tego zadania, prawdopodobnie skończyłby w Polsce marnie.
  14. Założyłem ten temat, ponieważ od dłuższego czasu zauważam pewną prawidłowość. Polega ona na tym że kobiety prawie zawsze przechodzą nad związkami mężczyzn swojej rasy z kobietami innych ras i kultur do porządku dziennego, natomiast mężczyźni widzący "swoje" kobiety prowadzające się z kolorowymi często się oburzają. Nawet Popek stworzył kawałek o Polce i Pakistańczyku. Poza tym hejt z którym owe kobiety się spotykają, musi mieć gdzieś swoje źródło w psychice wielu mężczyzn. Niektóre systemy religijne bardzo dbają o to, aby kobiety nie wiązały się z obcymi, np. ortodoksyjni Żydzi i Muzułmanie. Religie tworzyli mężczyźni a "dbałość" o życie seksualne kobiety jest bardzo zastanawiająca.
  15. Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, czy aby agresja w stosunku do kolorowych, zwłaszcza Arabów i innych nacji do których wzdychają Europejki, nie jest podyktowana podświadomym samczym strachem przed tym, że inne samce wykradną im samice ze stada? Mieszkam za granicą i widzę z jaką ilością hejtu spotykają się Polki, które zwiążą się z czarnoskórym lub Hindusem a już nie daj Boże, gdy zwiąże się z Arabem. Powiecie że Islamski terroryzm jest źródłem nienawiści... Zgoda. Ale co z terroryzmem ma wspólnego Hindus albo Czarnoskóry? Islam wyraźnie zakazuje zawierania związków małżeńskich przez muzułmanki z niewiernymi, jednak zakaz ten nie obowiązuje w drugą stronę. Czy nie uważacie że problemu rasizmu nigdy się nie zwalczy, ponieważ jest to nieodłączny element ludzkiej, głównie męskiej natury? I czy nie przypadkowo w aspekcie kryzysu migracyjnego podkreśla się, że uchodźcy to głównie młodzi mężczyźni?
  16. A propos nerwicy, mam już od czasów dzieciństwa. Ale da się z tym żyć
  17. Faktycznie przesadziłem z ilością tekstu, ale bez tego nie byłbym w stanie opisać swojej historii.
  18. Witam szanownych braci. Z góry proszę moderatorów o wyrozumiałość, jeżeli zakładam temat w nieodpowiednim dziale. Również chciałbym pogratulować wszystkim, którym uda się doczytać mój wpis do końca ? Do rzeczy... Mam 29 lat i nie radzę sobie ze sobą, przez co od pewnego czasu zaczynam zaglądać do kieliszka. Nie jest to upijanie się do obrzygania, jedynie szklaneczka wódki lub kilka piw na lepsze samopoczucie przed snem aby móc przespać noc, mimo wszystko obawiam się że w przyszłości może być to zalążek czegoś gorszego. Od 19 roku życia przebywam na emigracji, w tym roku mam zamiar wreszcie wrócić do Polski, jednak boję się tego co potem. Czy tylko to jest moim problemem? Bardzo bym chciał Moi rodzice rozwiedli się gdy miałem 8 lat, był to bardzo chamski rozwód w stylu publiczne awantury, interwencje policji w domu mojego taty w celu zabrania mnie do mamy i babci, spoliczkowanie mojej matki przez ojca w kościele itp. Mieszkaliśmy w małej miejscowości. Najgorszym momentem była moja komunia, kiedy to wręcz ojciec próbował mnie siłą wyszarpać od matki i zabrać do domu. Wszystko to wzbudzało we mnie ogromny wstyd i sprawiło że stałem się dosyć nieśmiałym chłopcem, przez co cierpiałem w sumie aż do czasu ukończenia liceum. Nie oznacza to że nie byłem lubiany przez otoczenie lub że nie miałem przyjaciół, raczej to że stałem się bardzo nieśmiały w stosunku do dziewczyn, poza tym lekka nadwaga też robiła swoje. Po wjechaniu za granicę do ojca cierpiałem na ogromną samotność, która trwała przez około 3 lata (chodziło o totalną samotność, nie tylko pod względem kobiet), do momentu kiedy nie nauczyłem się tam języka i nie zacząłem studiów. Nie chcę pisać o który kraj chodzi. Liczyłem że to odmieni mój los na lepsze, jednak w trakcie studiów otoczenie pośrednio dawało mi do zrozumienia, że jako Polak nie jestem jednym z nich. Swoją drogą rozumiem teraz co sprawia, że młodzi muzułmanie urodzeni w Europie radykalizują się, ja też czując się obco zacząłem się radykalizować i dziś przejawia się to ogromnym przywiązaniem do Polski, polskości i Narodu W międzyczasie przeżyłem zawód miłosny, co sprawiło że przez jakieś dwa lata miałem pogorszony nastrój. Ile bym wtedy dał za takie forum jak te! Po ukończeniu 3 letnich studiów, w bardzo dobrym nastroju gdy zacząłem wierzyć w swoje możliwości, pojawiła się dziewczyna która dawała mi złudne nadzieje na to że będę z nią szczęśliwy. Popełniałem wszystkie podręcznikowe błędy i z biegiem czasu zaczęła mnie traktować coraz gorzej i w konsekwencji zostałem uznany za słabego, oraz upokorzony słownie i przed jej znajomymi. Pękło mi serce. Skończyło się to prawie półroczną depresją i prochami żebym mógł normalnie funkcjonować. A cała moja wiara we mnie legła w gruzach... Rzuciłem wszystko i przeprowadziłem się do innego kraju gdzie pracuję jako zwykły robotnik w fabryce. Ciężka praca, 12 godzinne zmiany. Wróciłbym do Polski, ale otrzymałem spadek po dziadku i moja dalsza rodzina pozwała mnie do sądu o zachowek. Jak się pewnie domyślacie są to dosyć poważne sumy, dlatego tkwię za granicą żeby go spłacić, co powstrzymuje mnie od natychmiastowego powrotu do Polski. Podejrzewam, że jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to do jesieni tego roku już będzie z głowy. Dom dla mnie to podstawa, dlatego tak mi zależy. W międzyczasie pojawił się jeszcze inny wątek, mianowicie to, że mój rodzony brat jest narkomanem i to nie na żarty (miał epizod że próbował heroiny o czym mi się przyznał). Moja rodzina a zwłaszcza moja babcia, mama i tata bardzo cierpią z tego powodu. Mój brat, pomimo tego, że wielokrotnie dawałem mu do zrozumienia że przez jego życie cierpią wszyscy jego bliscy nic sobie z tego nie robi. Brał udział w kilku terapiach, spędził dziewięć miesięcy w więzieniu a mimo to dalej pozostaje na swojej starej ścieżce życia. Wielokrotnie zarówno ja, jak i moi bliscy wyciągali do niego ręce, jednak dalej powraca do dawnego stylu życia. Moja rodzina jak i również ja jest z tego powodu wypalona psychicznie... Jestem tylko człowiekiem i nie jestem w stanie dalej dźwigać ciężaru moich doświadczeń, jak i życia mojego brata który na własne życzenie stał się degeneratem. Czasami miewam myśli samobójcze, jednak przy życiu trzyma mnie troska o moją rodzinę. Nie chcę im zadawać bólu, dlatego też nie chcę się z nimi dzielić swoimi problemami. Wy jako czytelnicy tego forum możecie to odebrać jako użalanie się nad sobą. Ja nie zamierzam użalać się nad sobą, bo te łzy które miałem ju wypłakać, zostały dawno temu wypłakane. Chodzi mi tylko o to aby znaleźć wsparcie. Kogoś, lub grupę ludzi która wskaże mi kroki które powinienem zrealizować, aby wyjść na prostą i odnaleźć szczęście w życiu. Czuję się słaby. Nie pokazuję tego nas co dzień, ponieważ otoczenie by mnie zjadło. Chcę aby ktoś wskazał mi krok po kroku co powinienem robić aby wyjść na prostą w życiu. Sam próbowałem poradzić sobie sam ze sobą, ale z niewielkim skutkiem. Poznałem w kraju w którym mieszkam dawnego Polskiego komandosa, z którym robiłem siłownie i trenowałem sztuki walki (chyba tylko po to aby udowodnić sobie że jestem silnym mężczyzną po upokorzeniu które spotkało mnie ze strony mojej byłej). Nigdy bym się nie spodziewał, że jestem w stanie wziąć na pełnej kurw**e 100 kilo na klatę i w martwym ciągu. Wszystko byłoby super gdyby chwilowe haje pełnej pewności siebie nie skutkowały pełnym dołem... Chodziłem również na kick boxing, krav magę i boks. Wszystko trwało tylko przez kilka miesięcy dopóki nie dopadał mnie dół związany z moim życiem i bezsensem tego co robię... Z całego serca marzę o prawdziwej, normalnej rodzinie której sam nigdy nie miałem a z całego serca chciałbym stworzyć. Wiele audycji Marka jest poświęconych temu, aby mężczyzna nigdy nie utożsamiał swojego szczęścia z kobietą. Obiektywnie rzec biorąc ma rację. Ale człowiek jest tylko człowiekiem. Bardzo się boję, że w perspektywie 30 – 40 lat zostanę jak palec na tej planecie i zdechnę w zupełnej samotności. Chciałbym, mieć dzieci aby któreś przynajmniej podało mi tę jebaną szklankę wody na łożu śmierci i abym miał poczucie że nie jestem zupełnie sam na świecie. Czuję również wstyd przed polskimi znajomymi, że muszę udawać że wszystko jest w porządku. Dotyczy to również zagranicznych znajomych, przed którymi zgrywam silnego gościa... Wszak ze słabymi ludźmi nikt nie chcę się zadawać. Czytam książki Marka, póki co przeczytałem Kobietopedię i stosunkowo dobrego, jednak brak mi jebanej energii życiowej żeby to wszystko przełożyć na praktykę. Uwierzcie mi, że cały okres Świąt Wielkanocnych przeleżałem w łóżku oglądając jakieś bzdury w Internecie. Wczoraj poszedłem pobiegać, jednak dzisiaj zrezygnowałem z biegu, nie ze względu na brak siły fizycznej, tylko ze względu na bezsens tego co w moim mniemaniu robię. Brak mi jebanych sił życiowych i na prawdę nie wiem co robić aby je w sobie wskrzesać. Brak mi również w życiu codziennym ludzi, z którymi mógłbym porozmawiać nie jako znajomy ze znajomym ale jako CZŁOWIEK Z CZŁOWIEKIEM. Wszystko to sprawia że czuję się jak gówno a mój codzienny żywot polega na pójściu do pracy, powrocie do domu, napiciu się obejrzenia jakiegoś gówna w Internecie i pójściu spać. Moglibyście mi doradzić co powinienem zrobić ze swoim życiem aby w końcu poczuć szczęście i wyjść na prostą? Wiem, że tekst jest pisany nieco chaotycznie, z biegiem dni postaram się go jakoś wyklarować. Spodziewam się hejtu, ale mimo wszystko wierzę w to że są na tym forum bracia, którzy również mieli wiele nieprzyjemnych doświadczeń w życiu i wspomogą mnie jakąś braterską poradą. Z góry wszystkim dziękuję.
  19. Witam wielce szanowne grono. Jestem po lekturze kobietopedii autorstwa Marka, oraz w trakcie czytania Stosunkowo Dobrego. Słucham również jego audycji w Internecie, więc ostatecznym postawieniem "kropki nad i" była rejestracja na tym forum. Szczerze liczę na to, że spędzę tutaj miło czas. Szanuję swoich rozmówców i potrafię kulturalnie dyskutować. Mam nadzieję, że spotkam się z wzajemnością.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.