Skocz do zawartości

bajashi

Użytkownik
  • Postów

    55
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia bajashi

Kot

Kot (1/23)

43

Reputacja

  1. Miałem na myśli zasoby finansowe. Bo zrozumiałem, że ogólnie nie robisz prezentów, więc - trochę niesłusznie - założyłem, że nie poświęcasz zasobów finansowych. A skoro kobieta musi czerpać korzyści... Ale chyba czuje ogólny przekaz, dzięki.
  2. W pierwszym fragmencie miałeś na myśli korzyści niematerialne? Czy zwyczajnie zakładasz, że związek trwa do momentu, w którym pani zdenerwuje się brakiem realizacji swoich nadziei?
  3. Panowie, to, czy istnieje życie (w dowolnej formie) po śmierci ma dla Was jakiekolwiek znaczenie? Jeśli tak - odpowiedzcie sobie na pytanie: dlaczego? Głęboki i szczery wgląd w tą kwestię potrafi zrobić niezły mindfuck
  4. Nie szukaj potwierdzenia swojego ego w świecie zewnętrznym. Chcesz, żeby inni potwierdzili Twoją wizję bycia kimś wyjątkowym, ważnym. Pomyśl o tym. Dlaczego to się dzieje? Czy to ma sens?
  5. Nie rozdwajają się Wam po tym końcówki włosów?
  6. Pasty do włosów (np. Muk) - nie kleją, nie byszczą się, dobrze utrwalaja, polecam. Inne rozwiązanie - sól morska w sprayu (np. Toni&Guy, Casual, Sea Salt Texturising Spray) - słabsze utrwalenie niż w przypadku past.
  7. Jeśli już "walczyć", to tylko po to, żeby poczuć na swojej dupie na czym to wszystko polega. Wbrew pozorom bardzo przydatna lekcja życia. Oczywiście ta opcja nic nie pomoże w kwestii Waszego "związku". Jeśli ją wybierzesz spodziewaj się emocjonalnego sponiewierania. Ale - coś za coś
  8. Szczere dzięki za odpowiedź, jak zwykle niezwykle merytoryczną i wartościową. De Mello w Przebudzeniu polecał metodę obserwowania siebie z innej perspektywy, jakby wszystkie sytuacje i emocje przydarzały się komuś innemu. Bez przywiązywania się, oceniania. Jednak w moim przypadku daje raczej efekt uspokojenia, natomiast nie za bardzo przekłada się na nowe wzorce zachowań. Być może zbyt mało samodyscypliny. Wizualizacja, o której wspominasz chyba będzie dopełnieniem tematu w mojej sytuacji. A książkę przeczytam, do tej pory jedynie Kobietopedię miałem okazję...
  9. Masz na myśli świadome wykonywanie pewnych czynności/zachowań, tak, aby stały się nawykiem i weszły niejako w podświadomość?
  10. Czujesz potrzebę równania się do nich? Mozliwe. A może próba wyrównania zysków/strat towarzyszy społeczeństwa, tak, aby łaczna suma korzyści była maksymalna? Moim zdaniem moralność jest bardzo praktyczna i zdrowo egoistyczna. Nie chodzi o wsadzanie sobie pióra w dupę. Słyszałeś o czymś takim jak teoria gier, dylemat więźnia? Podobnie jak zasada Pareto ma bardzo fajne zastosowanie w innych aspektach życia. W skrócie: maksymalny zysk (długoterminowy) osiągniesz jeśli: - na początku interakcji współpracujesz z innym graczem (członkiem społeczeństwa) - jeśli druga strona nie chce współpracować - bronisz się natychmiast, przełączając się w trym niekooperatywnego zachowania - druga strona zaczyna współpracować, robisz to i Ty - starasz się maksymalizować WSPÓLNY zysk, win-win transaction - działasz przewidywalnie - masz zasady, które znane są towarzyszom. Muszą wiedzieć, że jak przestaną zachowywać się kooperatywnie, zrobisz to i Ty. Podobno daje to lepsze rezultaty dla gracza niż podejście - wyrwij sobie maksymalny kawał mięcha. Podobno.
  11. A może są jeszcze inne opcje, np. walenie niemężatki, koleżanki, znajomej, prostytutki? Dywagujecie na temat skutków - czy lepiej dostać 15 lat odsiadki, czy wąchać kwiatki od dołu. Czy warto dymać mężatki skoro można ponieść tego konsekwencje. Czy Waszym zdaniem nie jest to trochę dziecinne? W stylu - jeśli tata nie zobaczy to ukradnę tego batona i nie dostanę klapsa. Czy głównym problemem w wątku nie jest mindset i własne postrzeganie tematu bez względu na konsekwencje? Swój pogląd na tą sprawę już napisałem, absolutnie nie chodzi mi o moralizowanie kogokolwiek, czy tym bardziej zmienianie czyjegoś podejścia. Natomiast argument zwolenników dymania mężatek mówiący o tym, że słabi białorycerze chcą stworzyć niepisane prawo (moralność) chroniące ich i ich myszki - chociaż jest prawdziwy, nie jest niczym poniżającym. Na tym opiera się społeczeństwo. Zwolennicy twardego prawa siły: - nie czujecie pogardy i niechęci do polityków nadużywających swoich możliwości? Oni w tej sytuacji są twardymi alfa, mającymi argument siły, inni - białorycerzami - nie czujecie pogardy do nadgorliwych policjantów zachowujących się nie do końca adekwatnie, np. pałując do śmierci kogoś w zaciszu komisariatu? Oni mają argument siły - nie czujecie pogardy do białych kołnierzy ze skarbówki, w sytuacji niesłusznego udupienia kogoś? Skarbówka jest alfą, ma argument siły Czy zwrócenie odnalezionego portfela z kasą jest głupotą czy oznaką kręgosłupa moralnego? Odnośnie karmy. Dymasz mężatkę, jesteś tym silniejszym. Mąż - biały rycerz - dowiaduje się o tym, wylewa frustracje w rzeczywistości, w której to on jest alfą. Wspomniana skarbówka. Działając w świetle prawa, udupi kogoś - bo przecież jest zdenerwowany a life is brutal. Udupi firmę, która musi zwolnić pracowników, w tym Twoich rodziców. To nastąpi? Pewnie nie - pokieruje się w stronę kogoś innego. Ale być może niewłaściwe zachowanie kogoś innego trafi rykoszetem w Ciebie. A może nie. Mówisz - takie życie? Być może. A może warto dać światu coś dobrego, jako bonus, tak dla zasady? Karma to nie niewidzialne siły, to kształtowanie otoczenia. Jeśli coś robisz, przyczyniasz się do rozpowszechnienia tego.
  12. Słuchaj, ale to nie chodzi o jakieś fluidy, siłę niebios itd - zwyczajnie, jeśli bierzesz w czymś udział, to przyczyniasz się to rozpowszechnienia tego. Kolega dobrze to ujął:
  13. Dałeś bardzo wartościowy wpis, skłaniający do głębszego zamyślenia się, dzięki. Wiesz, to chyba nie do końca chodzi o obarczanie kogoś odpowiedzialnością, czy procentowym udziałem odpowiedzialności. Bardziej chodzi o określenie, czy osoba trzecia uczestnicząca w zdradzie jest winna, czy nie. Czy zrobiła coś dobrego, złego, czy neutralnego. Tak jak pisałeś, nie da się tego arbitralnie określić. Każdy powinien zrobić to jedynie sam, zgodnie ze swoją moralnością i światopoglądem. Są różne drogi. Można być świadomym matriksa i dostosować swoje postępowanie do jego zasad, tak, aby ugrać jak najwięcej. A więc świadomość prawa natury, że mężatki zdradzają - dostosowanie się: posuwanie mężatek. Tylko w tej sytuacji krytykujący matriks staje się w dużej części hipokrytą - uczestniczy w grze, której jest przeciwnikiem. Druga droga - to pełne niezadowolenie z obowiązujących zasad gry i nie uczestniczenie w niej. A więc: nie akceptuję sytuacji, gdy osoby przyrzekające sobie wierność zdradzają, zatem nie uczestniczę w tej zdradzie w jakiejkolwiek roli. Szczerze, to nie wiem, która opcja jest lepsza. Nie miałem okazji przyłożyć ręki (lub innej części ciała) do zdrady, zarówno w moim związku jak i związkach innych ludzi. Skłaniam się jednak ku drugiej opcji - wyjaśnienie niżej. Twierdzisz, zresztą słusznie, że moralność jest czymś niezdefiniowanym, różnym w zależności od miejsca, kontekstu. Można natomiast wyróżnić pewne ogólne zachowania/sytuacje, które obiektywnie są złe. Np: - kłamanie w celu osiągnięcia własnych korzyści - rozpad związku, w którym są dzieci - wykorzystywanie innej osoby (która jest tego nieświadoma) w celu osiągnięcia własnych korzyści Jeśli ktoś uczestniczy - w obojętnie jakiej roli - w powyższych sytuacjach, jest w jakimś stopniu winny i jego zachowanie możemy określić obiektywnie jako niewłaściwe. Oczywiście możemy zrozumieć dlaczego to robi, możemy nawet mu współczuć, ale jednocześnie nie zwalnia nas z prawa do osądzenia jego zachowania patrząc na skutki. I jeśli założymy, że zachowanie zdradzającej żony jest złe bo: kłamie, przyczynia się do rozpadu związku, w którym są dzieci i wykorzystuje nieświadomego męża to jakikolwiek udział osoby trzeciej w tej sytuacji też możemy określić jako niewłaściwe zachowanie. Pytanie tylko, czy powinniśmy wybrać zachowanie obiektywnie właściwe czy może bardziej korzystne dla nas (w danej chwili). Moim zdaniem historia i życie pokazuje, że najczęściej to obiektywnie właściwe postępowanie jest także bardziej korzystne dla nas - tylko, że w perspektywie długoterminowej.
  14. Nie widząc Twojej sylwetki, bazując jedynie na samych liczbach można odnieść wrażenie, że masz zbyt małą masę i być może nieco niewłaściwą kompozycję ciała. Jeśli chodzi o tłuszcz na brzuchu - nie pozbędziesz się go robiąc ćwiczenia na brzuch. One wzmacniają mięśnie w tej okolicy, ale nie spalają tłuszczu znajdującego się tam. Standardowymi metodami nie można pozbyć się tłuszczu tylko z określonej partii ciała, można zadziałać jedynie na całe ciało. Mam wrażenie, że walcząc z brzuchem pozbyłeś się nieco tkanki mięśniowej, albo jesteś w przeważającej części ektomorfikiem - wąskie kości, trudności z przybieraniem masy. Niektórzy mają specyficzny problem z tkanką tłuszczową na brzuchu i tak naprawdę nic nie można z tym zrobić na dłuższą metę. Patrz np. na Jurasa - niesamowicie ciężkie treningi w okresie przygotowawczym do walki, a mimo wszystko fałdka zostaje. Ćwiczenia wielostawowe, angażujące jednocześnie wiele grup mięśniowych, typu przysiady, martwy ciąg, wyciskanie wolnej sztangi, wyciskanie żołnierskie. Mniej węglowodanów w posiłkach pozatreningowych. Z dietetykiem uważaj - większość ma nieaktualną i niedziałającą wiedzę. Jak dostaniesz w zaleceniu kilogram trawy i grahamkę albo jakieś serki to zalecam ewakuację. Lepiej wyjdziesz jak sam zgłębisz nieco temat. Polecam wpisać: paleo albo dieta samuraja. Najlepsze systemy żywieniowe.
  15. Ściema. Każda woda mineralna jest lekko zasadowa - przez minerały. Ale zalety z jej picia to dostarczenie mikroelementów i zwyczajne nawodnienie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.