Skocz do zawartości

tomilijones

Użytkownik
  • Postów

    85
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia tomilijones

Kot

Kot (1/23)

58

Reputacja

  1. Wydaje mi się, że albo moment, w którym oboje stwierdzacie, że jesteście ze sobą szczęśliwi i, że to jest to, nie trzeba dalej szukać. Albo dopiero moment kiedy masz 90 lat, panibabcia siedzi dalej obok Ciebie i wtedy mówisz "nam się udało".
  2. Pro po rozstań i powrotów... wiedzy i rozkmin nigdy za wiele bo człowiek uczy się całe życie więc zapodaję temat... Przeglądałem forum i trafiłem na wątek @wiktor90. Pokopałem trochę w podobnych tematach. Wiem jakie jest Wasze zdanie o powrotach i zarazem mylna interpretacja "rzeki" przez część z Was, ilu się przejechało i, że "nie ma to sensu". Bardzo ładnie wykładacie jak to wygląda, ale tylko z jednej perspektywy (wybudzonego Neo). Tylko co jeśli założyć, że świat poza matrixem to dalej matrix tylko inny. Wracając to tematu kolegi, laski czasem zrywają z gównopowodów jak u niego (może nawet przeważnie), mają problem z zasadami i wartościami, konsekwencją itp. Są też takie co zrywają bo facet po prostu jest do niczego. Są też i faceci co zrywają. Ile ludzi tyle historii. Ale do czego zmierzam... Czy Waszym zdaniem powrót i ewentualny sukces późniejszego związku (w zależności od przyczyny rozstania) nie jest uzależniony od czasu i zawartych w nim doświadczeń? Mam na myśli nawet ilość bolców u Pani, zarówno jak ilość zaliczonych lasek u Pana. Ogólnie wszystko to co złe i dobre czego doświadczany po rozstaniu szukając gdzieś indziej psuedoszczęścia. Czy zawsze jest tak, że pod żadnym pozorem nie próbować? Czy nie ma na forum nikogo komu powrót wyszedł? Moim zdaniem wszystko ma sens jeśli się do tego odpowiednio podejdzie (przez obie strony związku) i posiada się odpowiednią świadomość. No i musi nam też sprzyjać los i szereg zmiennych, na które nie mamy wpływu. Dlatego to tego o czym napisałem poniżej zakładam dwójkę dorosłych ludzi, którzy dojrzeli w czasie rozstania, udało im się wyjść poza schemat. Segregując sytuacje w ramach czasu podrzucam przemyślenia : 1. Powroty po 1-3 miesięcy czy po pół roku a) mógłby mieć sens gdy związek był równie krótki, miłość nie zdążyła się rozwinąć ludzie nie zdążyli się poznać i oboje chcą dać sobie szansę b) raczej nie ma sensu w przypadku długich związków gdyż emocje w zenicie i wszystko co z nimi związane czyli gniew, żale i inne duperele nie pozwalają za bardzo przerobić tematu. Dlatego te powroty pewnie są tak nieudane i charakteryzują się tym, że "jest jeszcze gorzej". Wydaje mi się, że jest po prostu dziwnie. 2. I teraz powiedzmy powrót po roku czy dwóch. Tu już raczej można mówić tylko o dłuższych związkach. Powód rozstania chyba traci na wartości wraz z upływającym czasem choć to zależy od człowieka. Rok czasu to wystarczająco długo aby emocje opadły, żale minęły, błędy zostały przepracowane i były wyciągnięte wnioski. Pani zdążyła się przebolcować z innymi, Pan zdążył przebolcować inne. W między czasie próbowali związków z innymi albo cierpieli samotność, uciekali w pasje, pracę, rozwój lub wszystko na raz. Nie pykło i "poszli po rozum do głowy". Odrzucam sytuacje "wracam z nudów" czy inną patologię itp. Chodzi mi bardziej o doświadczenie życia bez siebie na zasadzie docenienia tego co się straciło (pod warunkiem, że to stracone coś było dobre). Świat jest dziś na tyle pojebany, że nie sprzyja żadnym związkom i łudzenie się nowym lepszym związkiem jest tak samo jak nie bardziej ryzykowne jak powrót do starego. I teraz najważniejsze (zakładam, że oboje chcą i wyciągnęli wnioski, próbowali życia, bolców i bolcowania) ... Stwierdzili, że ze sobą było im dobrze, są bogatsi o nowe doświadczenia, o wiedzę życia bez siebie (choć uważam to za idiotyzm bo do tego wystarczy odrobina wyobraźni, ale nieważne). Jedną frazą "panta rhei". Woda w rzece jest inna. Dalej jest to ta sama rzeka, znasz jej nurt, głębokość i szerokość, ale woda w niej jest już inna (zakładam, że lepsza). Czy naprawdę wszystkie powroty nie mają sensu jak to jest lansowane na forum? Czy kiedy wiesz co straciłeś i jak ci jest bez tego pozwolisz sobie na to drugi raz? Z jednej strony większość z Was podejdzie pewnie do tematu na zasadzie "całowania laski, która miała w ustach innego" itd. Nowa laska też miała, a ponieważ jej nie znasz mogła mieć o wiele więcej niż poprzednia. Może być też na odwrót, a może być tak, że spotykasz dziewice oralną i loda nie będzie. 3. Powroty po 5 czy 10 latach Takie rzeczy to tylko w ERZE Nie wiem czy nie wyszło trochę matrixowo więc czekam na torpedowanie Nabuchodonozora.
  3. Tak z moich obserwacji wynika, że to jest chyba najważniejsza cecha, z której wynikają pozostałe. Widziałem już mądre i zarazem głupie laski... a dalej szkoda pisać
  4. Zostawiłem na skrzynce tak jak robię zawsze. O ile zbiera je listonosz to chyba wrócą do adresatów.
  5. To było ogólnie, a nie pro po listów. Weź na wstrzymanie. Pisałem, że temat i sytuacja jest z dupy.
  6. Potem umówiłem się na przyszły weekend (ze śniadaniem) z koleżanką, którą niedawno poznałem. Trzeba wykorzystać ostatnie dni lata Pro po emocji jeszcze to właśnie tak trzeba robić i trzeba o tym w kółko powtarzać, w kółko czytać, utrwalać i przyswajać. NIE ULEGAĆ nigdy i pod żadnym pozorem . Liczy się tylko ZIMNA KREW.
  7. Dzięki wszystkim za odpowiedzi. Dobrze spojrzeć na tą samą sytuację z różnych perspektyw. Dla zainteresowanych w ramach "poszerzania wiedzy" sytuacja wygląda tak, że nie od razu, ale na spokojnie bez emocji, głównie w celu sprawdzenia siebie jak się będę czuł. Może trochę sado maso, ale sam byłem ciekaw swoich reakcji na kontakt. Więc wyglądało to tak: Ja: MMS z listami Ona: Dziękuję. Jeśli możesz to wyślij to ... (tu i tu) Ja: Nic nie będę wysyłał. Na skrzynce będą leżeć. Ona: A Magda może po to przyjść? Ja: Dałem Ci info tylko dlatego żebyś zmieniła adres do doręczeń. Ona: Czyli nie może przyjść? Ona: Tak czy owak, dziękuję. Myślę, że kulturalnie i bez chamstwa oraz emocji poszło choć korciło mnie przez ułamki sekund (co jakiś czas temu jeszcze bym zrobił) żeby odszczekać na te idiotyczne prośby. No i najważniejsze... spłynęło to po mnie jak po kaczce. Ani mnie to ziębiło ani grzało więc jestem na dobrej drodze. Gdyby sytuacja wydarzyła się jakiś temu wyglądało by to tak: Ja: MMS z listami Ona: Dziękuję. Jeśli możesz to wyślij to ... (tu i tu) Ja: Nic nie będę wysyłał. Chyba Cię lekko "rzyg". Przypomnij sobie jaka byłaś "rzyg", "rzyg","rzyg" Ona: A Magda może po to przyjść? Ja: "rzyg", "rzyg", "rzyg". Mam w "rzyg" Magdę "rzyg","rzyg","rzyg" Ona: Czyli nie może przyjść? Ja: Ja pierdole, Ty tak serio? To nazywa się charyzmą czyli możesz nie być pizdą zachowując się jak pizda . Wtedy cokolwiek byś nie zrobił było by dobrze :). Żeby wrócić do tego stanu potrzeba mi jeszcze trochę czasu. @tytuschrypus @Sonic @Piter_1982 @mac @Bonzo @Stary_Niedzwiedz Myślę, że wszystkie biegania na pocztę, zagadywanie listonosza, forwardowanie itp to po prostu białorycerstwo i strata energii. No more mr nice guy przecież czyż nie? . Listy nie są polecone @Piter_1982 (takich bym nie odebrał w ogóle) więc żadne... "przestępstwo" bo niepolecony=nieistniejący. Kolega @Pytonga podsumował to krótko i na temat. Z listami, które przychodzą czasem do poprzednich właścicieli mieszkania lub pomyłkami robię tak, że po prostu zostawiam na skrzynce i następnego dnia znikają. Tyle, że są mi to obce osoby, a tutaj wiadomo, niby obca niby nie. Rozum jedno, odruchy drugie ;).
  8. Nie wiem czy to dobry dział (jeśli nie, prośba o przeniesienie), ale jestem ciekaw jakbyście postąpili. Uprzedzam, że temat i sytuacja jest z dupy i nie ratuje ludzkich żyć więc darujmy sobie złośliwe komentarze ;). Złośliwcy, bohatera głównego czyli listy mogą zastąpić bohaterem "spadek od dziadka z ameryki". Tutaj po prostu znowu kłaniają się wpajane od dzieciaka zasady o cudzej korespondencji itp. co w połączeniu ze związkiem zamienia się w białorycerstwo. Chyba. Od rozstania minęło ponad pół roku. W tym tygodniu do skrzynki trafiają jak szalone listy do byłej. Nie są polecone, a zwykłe banki, teleduperele, abonamenty itp. Niby ważne, niby nie. Wcześniej nie było kompletnie nic. A dylemat polega na tym, że (mimo iż się wyleczyłem z myślenia itp) to dalej mam wylew na nią i każdy kontakt z nią (dawno już go nie było w sumie, ale nie będę ryzykował) powoduje wkurwienie i psuje mi dzień czego oczywiście unikam. Powiecie pewnie, że to żadne wyleczenie skoro tak jest. Ale jest dobrze, jest harmonia i spokój, własna droga, inne laski i pozbieranie się do kupy, gdzie to wszystko jest zaburzane (chwilowo, ale jest) w przypadku jakiegokolwiek kontaktu. Ona jest po prostu jak kryptonit, dosłownie, jak Dalila dla Samsona czy emocjonalny wampir. 3 scenariusze: 1. Wypierdalam listy tudzież "spadek od dziadka z ameryki" w kibel i nie było tematu. 2. Informuję ją, że coś do niej przyszło i ... : a. prosi mnie o otwarcie i przeczytanie, przekazanie znajomym lub co gorsza, że niedługo będzie przejazdem i sama odbierze. Chce uniknąć wszystkiego bo wychodzę tutaj na misia pizdeusza spełniającego prośby pańci. Nie mam czasu ani chęci na otwieranie, latanie za znajomymi czy spotykanie. Po prostu nie i ch. 3. Przekazuje sam znajomym bez informowania jej o tym. a. I tu wychodzę znowu na misiaczka pysiaczka, który dalej coś tam żywi i nie na odwagi na bezpośredni kontakt więc robi to przez znajomych. I nikt mi nie uwierzy przecież, że tak nie jest i mam to w dupie, że zwyczajnie w świecie nie chce mieć z nią kontaktu. Więcej pomysłów mi do głowy nie przychodzi. Jak ktoś ma inny cywilizowany pomysł bez podtekstów ... śmiało. Jak Wy byście postąpili?
  9. A są takie osoby? po 50tce z bagżem chyba... No i po co? Wiemy przecież, że nie będzie z tego nic dobrego. Osoba taka musi chcieć pomóc sobie sama, a to rzadkość. Ja też nie i wiesz jak się zawsze to kończyło? . Jak zawsze Nie chodzi o pogardę tylko o nie przybijanie sobie na własne życzenie kuli do nogi. Tu się zgodzę w 100%. Ale wiemy, że ciężko to opanować. Do jednego ucha masz szeptane "myśl o sobie", a do drugiego "nie bądź egoistą". Z jednej strony musisz okazać empatię, a z drugiej mieć wyjebane (żeby nie dać się zwampiryzować). Sztuką jest to wszystko zrównoważyć i samemu umieć się w tym odnaleźć. Wiedzieć kogo wysłuchać, a kogo olać.
  10. Co do Ciebie nie trafia? Czytasz forum i jesteś inteligentna. Zgodzisz się zatem, że związki (przynajmniej większość z nich) to ciągła gra. Jedni walczą o przetrwanie, inny żeby nie zostać samemu, a jeszcze inni sami nie wiedzą po co żyją. W tej grze rządzi i wygrywa ten kto kocha mniej, kto ma bardziej wyjebane i nie boi się zostać sam. Zawsze tak było i będzie. Zgodzisz się też, że zarówno my jak i wy mamy wgrany soft nastawiony na przetrwanie gatunku. Każda ingerencja w kodzie (czyt. próba wyjścia poza jajecznicę i szpagat bez majtek na pierwszej randce) kończy się po prostu spierdoleniem. Wy lubicie jajecznice, a my lubimy ją robić. Żeby wyjść ponad ten schemat trzeba być dojrzałym emocjonalnie programistą, a na to potrzeba czasu, doświadczeń, zajebistej pamięci, inteligencji (jest wiele zmiennych) opartych m.in. "na robieniu jajecznic i szpagatach" (abstrachuję tutaj od wszystkich weekendowych pseudomalarzy i cichodajek z dyskotek). Tak, nie mogę narzekać. Mogę tylko powiedzieć, że nigdy nie stała za tym żadna kobieta, spadek ani totolotek itp. Wszystko co mam osiągnąłem absolutnie sam. Z gówna ukręciłem bat. Smutne to zarazem i wesołe. Okazywanie słabości to element "bycia sobą" zakładając, że nikt nic w sobie nie dusi i chce być z drugą osobą szczery w swoich uczuciach. Tak więc uroń łzę przy kobiecie, powiedz jak ci dziś było smutno, co ci na serduszku leży... friendzone już na ciebie czeka. Ty poprzez akceptację rozumiesz "pierdoły" jak opuszczanie deski w kiblu czy tolerowanie nadużywania słodyczy. A mi chodzi o emocjonalną akceptację faktu np. takiego, że przychodzi do Ciebie facet, płacze Ci w rękaw (z byle jakiego powodu), a Ty potem robisz mu zajebistego loda i pieprzysz się z nim jak po dobrej kłótni. Bo przecież akceptujesz jego i jego słabości tak więc i łzy itp. To takie męskie i mega podniecające prawda? A jak płacze Ci co drugi dzień i do tego na kolanach to kisiel nad kisielami, można się pieprzyć co nie miara.
  11. Do czegokolwiek, do garnca złota na końcu tęczy, wielokrotnego orgazmu czy szczęśliwego związku opartego na absolutnej szczerości i szacunku, który trwał do usranej śmierci. Do tego żeby móc zrobić Ci coś więcej niż jajecznicę po tym jak na pierwszej randce rozkładasz bezwiednie nogi. Dziś ciężko jest być sobą dla kobiety, bo być sobą to wystawiać się na ostrzał, pokazywać swoje słabości, które nie są akceptowane (a wiadomo, że absolutnie każdy ma swoją "piętę" i to nie jedną) i powodują utratę szacunku. Dlatego właśnie bajer, rama i carpe diem. Dlatego właśnie najpierw kumple (im powiesz wszystko), a potem laski (tu musisz cedzić słowa). Dlatego właśnie hipokryzja w trosce o komfort psychiczny. Jak napisał kolega @Towarzysz_Winnicki jest remis. Bo hipokrytami jesteśmy tak samo my jak i Wy. Niestety człowiek dzisiaj nie jest "szlachetnym dzikusem". Żyjemy w betonowej dżungli, w której przetrwają tylko cwaniaki, a nasza tabula rasa od małego pisana jest zeschniętym gównem o miłości i związkach.
  12. @Lalka To przykre, ale taka jest właśnie prawda. Dalej zajedziesz na bajerze, nie mówieniu całej prawdy, trzymaniu ramy itd i już bez znaczenia czy twoim celem jest SEX, LTR, FWB, ABW, CBŚ... Daj mi przykład faceta, który okazał szczerość (czyli pokazał się takim jakim jest naprawdę) i do czegoś doszedł . Podświadomie on i jego szczerość zostają wyjebane w księżyc. I nie ma tu znaczenia samoocena, CV czy BMW. Tak po prostu jest.
  13. @Pablitoy W Twoim przypadku po tym co napisałeś to nie ma. Wibor i tak jest dziś niski więc nie jest to dobry czas na to. Jesteś młody. Jeździj i odkładaj kasę. Albo kupisz później za gotówkę albo weźmiesz mniejszy lub krótszy kredyt. Jest jeszcze słowo klucz, które odradza kredyt:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.