Skocz do zawartości

deleteduser132

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser132

  1. Cześć Na wstępie bardzo bym prosił o to, abyście nie jechali po mnie jak po łysej kobyle. Generalnie wiem czego się mogę spodziewać, jakich reakcji więc poniekąd jestem przygotowany... Do rzeczy: ja 37 lat, ona 24. Jestem jej pierwszym partnerem pod każdym względem. Jesteśmy ze sobą 4 lata. Bywało różnie między nami. Raz lepiej, raz gorzej. Ona pochodzi z domu w którym nie było ojca, nie było miłości jako takiej. Daddy issues pełnym ryjem. Do tego głęboka depresja u niej. Ja jestem po rozwodzie dobrych 5 lat temu. Związek sukcesywnie niszczał, płowiał, blakł. Były cudowne chwile ale były i też takie które najchętniej wyrzuciłbym z pamieci. Mimo wzajemnych prób oddaliliśmy się. Przy rozmowach po kłótniach, tych na pogodzenie się, już dawno temu padało stwierdzenie o wspólnej terapii dla par. Już wtedy wiedzieliśmy że mamy problemy z komunikacją. Te problemy się pogłębiały. Nie było bodźca który sprawiłby że znaleźlibyśmy się w tym gabinecie. Tylko sobie obiecywaliśmy. Ja bardziej naciskałem na ta terapię. Szczęście w nieszczęściu że uczęszcza na terapię indywidualną. Nie zmienia to faktu że tak jak napisałem wyżej, oddalaliśmy się. Każdy dzień coraz bardziej przypominał mieszkanie ze współlokatorem. ------ Przyszedł punkt krytyczny. 4 tygodnie temu pokłóciliśmy sie sromotnie. Napisaliśmy sobie że nie chcemy ze sobą być. Że oboje mamy dość. Dwa dni później zdradziła mnie z jednym z dyrektorów ze swojego miejsca pracy. Trafiło na podatny grunt, okazał jej zainteresowanie. Ona go potrzebowała. On podobnież sam ma bajzel w swoim związku. Stało się. Do dziś ciężko mi pisać o tym bo wciąż mam w głowie projekcje tego co się stało. Wiem że to był jednorazowy shot. Z drugiej strony przyznam szczerze, że wiedziałem że ta zdrada nastąpi prędzej czy później w naszym związku. Natury nie oszukasz. Różnica wieku, pierwszy partner, ciekawość jak to jest z innym która prędzej czy później będzie chciała być zaspokojona. Liczyłem się z tym poniekąd od samego początku. Boli że tak wcześnie. Myślałem że to się wydarzy znacznie później. Dowiedziałem się o tym. Wpadłem w szał. Wyrzuciłem ja z domu. -------- Po dwóch dniach zaczęliśmy rozmawiać. Zaskakujące jest to że oboje dochodzimy do kluczowych wniosków. Bolesne jest to że dopiero w takich okolicznościach coś się zaczęło dziać. Od tego czasu rozmawiamy codziennie na ten temat. Mieszkamy z powrotem razem. Już się rozgląda za nową pracą. Oboje stwierdziliśmy że się rozpadliśmy. Że na nowo się poznajemy. Jesteśmy już po dwóch spotkaniach terapii dla par. Wiem z pewnego źródła że ona żałuje tego co zrobiła, że nie wie co ją napadło. Że chce to naprawić. Nie naprawia tego z braku alternatyw. Paradoksalnie nigdy chyba nie było tak dobrze jak teraz między nami. Ciężko mi to zrozumieć. Nagle oboje zaczęliśmy zabiegać o siebie. Zaczęliśmy naprawiać. Widzieć światełko w tunelu. Jest zupełnie inaczej. Mam dysonans powiem szczerze. Zawsze myślałem że zdrada przekreśla wszystko. Że to koniec definitywny. Ostateczny. Absolutny. W ciągu ostatnich dwóch tygodni moje poglądy zostały bardzo mocno zweryfikowane przez życie i wiem że nigdy tak naprawdę nie jesteśmy pewni tego jak się zachowamy w danej sytuacji. Że to dopiero weryfikuje konkretną sytuacja. Powinienem dać nam szansę? Próbować wybaczyć? Naprawiać to? Bracia samcy.... Czy ktoś dał drugą szansę i dobrze na tym wyszedł? Czy może już w tej relacji zawsze będę frajerem i trzeba po prostu to zakopać jak psa?
  2. W teorii tak. Co do cynika, niewzruszonego to chyba niektórym się udało. Potocznie nazywa się ich "draniami". Niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę.
  3. Haha @Drizzt rozbawiłeś mnie tym tekstem! Dzięki! Cały czas staram się to robić. Lepiej lub gorzej. I chyba w tym tkwi złoty środek tak naprawdę. Też tak naprawdę w pewnym momencie odkryłem że tu może być metoda. To zależy od aspektu życia jaki weźmiemy pod lupę. Są aspekty gdzie naprawdę jestem tym 1%, a są takie gdzie jestem książkowymi 99%. Niemniej jednak ani nie zamierzam się wywyższać, ani poprzestawać na tym co mam i kim jestem. Tak jak napisałem wcześniej: "nie jestem jeszcze skończony", mimo że to bardzo trudne. @Imbryk to miłe co piszesz, ale ja jestem daleki od podziwu samego siebie. Przede wszystkim pozwoliłem sobie na przesunięcie moich granic które powinny być niezmienne. I tu zj...em na całej linii. Na galowo. Natomiast konsekwencja w działaniu też jest względna. Był moment że nie widziałem nic złego w tym że biorę "wesołe cukierki" bo najnormalniej w świecie chciałem zrzucić ciężar z pleców. Potem po odstawieniu też były momenty pracy nad sobą, ale i też reminescencje które mnie zwalniały. I owszem. Były momenty że zwalniałem. Pie###le, poleże sobie. I czasem ten moment leżenia trwał i miesiąc albo półtora. Jak znajde siły to wstanę i pójdę dalej. Starałem być dla siebie samego dobrym, nawet w momencie okazywania własnej słabości względem samego siebie. To gdzie jestem teraz w dużej mierze składa się właśnie z tych upadków i potknięć. Co do detoxu to nie wiem czy to wypali. Hormony grają marsza. A i też chciałoby się najnormalniej w świecie mieć dziewczynę i zbudować coś trwałego. Natomiast co do terapii, owszem. Coś mi tam dzwoni we łbie aby nie pójść jeszcze raz ale z innego punktu startowego. I poukładać się wewnętrznie by być niewzruszonym. Na cokolwiek. Jednak chyba we mnie póki co bodźce są za słabe aby zrobić ten krok. Mimo wszystko @Drizzt , @Imbryk oraz wszystkim przedmówcom tym sarkastycznym i tym mniej dziękuję za dobre słowo!
  4. A może inne potrzeby się próbują się przebić do świadomości hm?
  5. Hah! Zaraz się dowiem że sam mam BPD i całą inną plejadę różnorodnych zaburzeń. W zasadzie nie ma zdrowych. Są tylko niezdiagnozowani Numer 1 była zwykła. By nie powiedzieć że nudna jak zebranie kombatantów, szczególnie patrząc przez kontekst tych kobiet które poznałem po niej. Numer 2 była "jakaś". Tego nie można jej odmówić. Artystka. Niestety artyzm mnie pociąga w kobietach.....najwyraźniej na moje nieszczęście. I tu gwoli ścisłości - są kobiety które mógłbym mieć na pstryk palca. Nawet artystki by się znalazły dwie albo trzy, bo obracam się w takich kręgach. Ale nie ma tego czegoś... Bynajmniej nie robię się na kozaka, bo do takowego mi bardzo daleko. Z natury jestem skryty.
  6. Nie powiem. Konstruktywny wpi.....ol Tyle że... Chcesz powiedzieć że coś takiego jak miłość nie istnieje? Miłość oznaką słabości?
  7. Ogólnie nie wierzę w przypadki. Pierwsza skucha owszem. Przypadek który mnie zmielił. Druga? Może naiwność zagrała pierwsze skrzypce. A może to że jestem idealistą i wciąż wierzę w idealną miłość. Taką filmową. Co nie zmienia faktu że dla 99% to mrzonka. Co ciekawe podczas terapii kładłem duży nacisk na rozpoznawanie pewnych typów osobowości które mogą nieść zagrożenie. I nie powiem, Wielokroć udawało mi się ewakuować na czas. Jednak przy kandydatce numer 2 firewalle zawiodły.
  8. W zasadzie chyba to robię, aby się wyrzygać. Wiem.. Nie brzmi zachęcająco. Niby tajfuny i tornada za mną. Wiele przeszedłem i wiele zrozumiałem na przestrzeni kilku ostatnich lat, mimo wszystko dalej coś siedzi i ciągnie się jak "1 grosz" niedopłacony w skarbówce.... Trafiłem tutaj szukając informacji n/t BPD. Jestem ponad 3 lata po "mentalnym" rozwodzie. Rok po formalnym. Bardzo trudnym który w ogólnych założeniach miał mnie zniszczyć i upokorzyć. Po krótce opiszę swoją historię: IDEAŁ Pierwsza dziewczyna, burzliwy związek. Fazy adekwatne do procesów BPD zaliczone. Czy w istocie miała BPD? Nie wiem. Wiem że najpierw dawano lizaka by później go odbierać. Systematycznie. Metodycznie. Moją chyba największą wadą jest usprawiedliwianie kogoś. Próba zrozumienia. Mam w sobie empatię i to mnie gubi. Po 3 latach usłyszałem "ty chyba mnie naprawdę kochasz". Minęły kolejne dwa. Decyzja o ślubie. W zasadzie byłem przekonany że to ta jedyna. Ona po ciężkich przeżyciach. Rzekomo. Wciąż wyczuwalny dystans między nami.Przez lata. Niby chce tego co ja, lecz nie do końca. Wciąż potrzebowała czasu. Przed ślubem przyznawała że musi iść na terapię. ------------------- UPADEK IDEAŁU Ślub. Super. W pół roku zmieniła się nie do poznania. Ani Wrocławia XD A już tak serio to zaczęli grać melodię w stylu "widziały gały co brały" Oddalała się coraz bardziej. Upadająca firma. Choroba najbliższych. Problemy finansowe. Wszystko na raz. Depresja. Leki. Lęki. .. Wyk....sta depresja. Tzw depresja w depresji. Wisienką na torcie była bezpłodność będąca następstwem powyższych. Coraz ostrzejsze kłótnie. Łóżko będące salą negocjacyjną. Doskonale opracowany system kar i nagród. Chciała wielokroć abym ją uderzył. Miałaby "krótką piłkę". Nie zrobiłem tego. Wyprowadziłem się na stancję. Złożyła papiery unieważniające małżeństwo z powodu mojej rzekomej choroby psychicznej zagrażającej zdrowiu jej i potencjalnego potomstwa (!) Rozpoczęła się walka. Dwa lata rozwodzenia się bez majątku i dzieci. Dwa lata udowadniania całemu światu że to co się ze mną działo było następstwem stresu na wielu płaszczyznach życia a nie choroby psychicznej którą chciano mi przyklepać. Człowiek jest w stanie wiele zrobić by odejść w przysłowiowych rękawiczkach. ------------------ DNO Próby naprawienia małżeństwa. Złość. Prośby. Błagania. Rozpatrywanie wyzbycia się swoich pasji które były warunkiem powrotu do siebie. Nic to nie dawało. Prawnicy siedzący na karku. I to spojrzenie jej Pani prawnik z góry skazujące na kaftan. Nie potrafiłem się pogodzić z rozpadem mojego życia na które pracowałem przez lata.No i się zaczęło.... Praca po 22h na dobę. Mając własną firmę dorabiałem jako cieć na budowie. Zupki chińskie. Był Alkohol. Trawa też się pojawiała. Spanie na firmie, bo na stancję nie było sensu wracać. Ktoś zaproponował mi kokaine. Za darmo.... Odmówiłem. Chociaż tyle dobrze że miałem "jakąś" kontrole nad własnym życiem. Ponadto zajadanie stresu. Ryk. I tabletki. Ooo tak... Dużo tabletek. Pomagały. Jednak tylko na chwilę --------------- FENIKS Poznawałem inne kobiety. W głębi serca wiedziałem że wciąż kocham ex. Niektóre kobiety były plastrem. Niektóre wiedziały. Inne się domyślały. Sam też potrzebowałem ukojenia. Firma upadła. Ja wróciłem po 10 latach na tarczy do rodziców. Ałć! Doszedłem do wniosku że aby na nowo zacząć się bawić, trzeba posprzątać stare zabawki. Tak też zrobiłem. Poszedłem na terapię. Zacząłem układać wszystko na nowo. Siebie. Firmę. Swoje poczucie wartości. Wkładałem mnóstwo pracy w to wszystko. Zarabiam 3 razy więcej. Ważę 30kg mniej. Udało mi się nie stracić wielu rzeczy, choć była chciała mi je odebrać za wszelką cenę. Spotkała się ze mną. Tylko po to aby wybadać na ile będę w stanie zgodzić się na wycofanie pozwu, bo wiedziała już powoli że nie ma szans. Jedyna satysfakcja w tym wszystkim. Oficjalny rozwód orzeczono dokładnie rok temu. Niedługo po tym zakończyłem terapię, chcąc spróbować żyć o własnych siłach. ---------- DIAMENT Mnóstwo ludzi mi mówiło "jak Ty wyglądasz!" Mnóstwo ludzi mnie nie poznawało widząc że stałem się kimś innym. O niebo lepszym. Za to ja się poznałem na innych. Również poznawałem mnóstwo innych kobiet. Czasem dobrych leczy nie w moim typie. Czasem zepsutych ale atrakcyjnych. Czasem takich które były dobre, w moim typie lecz ja im nie przypasowałem. Zdobywałem kolejne cele własnego rozwoju. Sinusoidalnie. Wciąż upadając i powstając. Szlifując siebie, swój charakter. I owszem. Doprowadziłem do tego że z chłopaka który był obiektem drwin, nawet swojej byłej żony, przeobraziłem się w atrakcyjnego mężczyznę za którym nawet oglądają się kobiety idące z innym pod rękę. Nie powiem. Daje uśmiech. Jednak przede wszystkim daje mi to poczucie bezpieczeństwa że tak łatwo nikt mnie nie zrani. Że będę niedostępny w jakiś sposób co również w moim mniemaniu podniesie moją wartość. Choć wciąż sobie powtarzam że nie jestem jeszcze "skończony". -------- HOMEWORK NOT DONE I oto poznałem ją. Smarkule. Młodszą o 10 lat. Zaiskrzyło. Aż za bardzo. Straciłem czujność. Wady? Ma ich od .... Wygląd? Może się podobać choć Victoria Secret to raczej z niej nigdy nie będzie. Nabierało to tempa. Przyzwyczajałem się do tego że jest. W pewnym momencie mogłem stwierdzić że jesteśmy razem. Jednak były tarcia. O bzdety. Fochy wyssane z palca. Bierna agresja. Wycofałem się na tydzień chcąc poukładać parę spraw. Mieliśmy kontakt w mniejszym stopniu. Wręcz chciałem to uciąć. Jednak mimo to zakochałem się. Gdy to pojąłem to już było "za późno" jak to określiła. Tydzień później spotkaliśmy się. Był seks. Mówiła że kocha.... 4 dni później spotkała się z kimś innym. Spędziła noc u niego. Bez seksu.....pfffff...jasne XD Mimo jej deklaracji o tym że kocha, spuściła w kiblu. Dobra, każdy może powiedzieć że "dopuściłeś smarka do siebie to teraz masz." Owszem mam. Poczucie winy też. "Mogłeś się nie wycofywać wtedy tylko iść na żywioł"; "mogłeś zostać na noc"; "mogłeś się obudzić szybciej" Leczę się z tego. Cechy BPD? O kurcze. Dużo ich ma. Część zignorowałem widząc je "wołami". Właśnie przez empatię. Usprawiedliwianie kogoś. Dobry wujek który chce pomóc. Brednie innymi słowy. Obecnie jestem na etapie utrwalania w umyśle przeświadczenia że skończyłoby się tak za miesiąc. Za pół roku. Skończyłoby się i tak. Moje poczucie wartości poszybowało w dół. Mocno. Dochodzę do wniosku że skoro tak się stało, to najwyraźniej nie odrobiłem pracy domowej. Że o czymś zapomniałem. Bo pozwoliłem sobie na wiele. Zaangażowałem się. Znowu sobie pluję w brodę. -------- Nurtuje mnie tylko jedno. Odbuduje swoją wartość. Znacznie szybciej niż przedtem. Z resztą i tak czuje że jest lepiej. Będzie lepiej z każdym dniem. Choć często wchodzę na jej profile społecznościowe z tęsknoty. Jednak i to nawet mi przejdzie. Prędzej czy później. Jedyne o co się martwię o kolejną którą poznam. Czy będę w stanie kogoś do siebie dopuścić. I czy istnieje jakakolwiek szansa na poznanie kogoś zdrowego pod garem. Bo zaczynam się zamykać na relacje oparte na uczuciach, zaufaniu i szacunku. Dzięki za wysłuchanie
  9. deleteduser132

    Cześć!

    Cześć! Mam na imię Szymon i mam 34 lata. Pozdrawiam wszystkich życząc tym samym miłego dnia!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.