Skocz do zawartości

tytuschrypus

Starszy Użytkownik
  • Postów

    4659
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    67
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez tytuschrypus

  1. Moje doświadczenia i obserwacje mówią coś może nie zupełnie, ale jednak trochę przeciwnego. Bardzo często ludzie tkwią w chorych relacjach właśnie przez to, jaki ich łączy seks, mimo że cała reszta jest kompletnie beznadziejna. Mało tego, część osób ciągnie do ludzi, którzy pod każdym innym względem są dla nich nieodpowiedni. W sumie nie znoszą osobników płci przeciwnej o typie X bo są tacy, tacy i tacy, ale to z nimi chcą uprawiać seks, a z tymi którzy "teoretycznie" spełniają ich inne wymagania już nie, nie czują do nich pociągu. Także nie łączyłbym aż tak mocno satysfakcji ze związku z satysfakcją w łóżku. Bo to nie jest łatwy temat w sensie ustalenia, kto komu ten seks "daje". A może to ona "nie daje" facetowi "tak jak trzeba"? Może przypadkiem, ale w Twoim poście widzę właśnie jakąś tendencję do umiejscowienia odpowiedzialności na którejś stronie w kwestiach, w których zrobienie tego jest mało możliwe. W takim wypadku rzeczywiście, partnerzy mogą być mniej lub bardziej dopasowani w łóżku, ale to jest raczej rzecz bez "winnego". No właśnie - teoretycznie piszesz całkiem niegłupio, ale gdzieś tam wszędzie wyziera z tego takie podejście jak w cytacie powyżej: "są źle traktowani bo kobieta nie jest odpowiednio dopieszczona". Dla mnie to jest zwykła racjonalizacja zachowań kobiet. Z częścią tamtej wypowiedzi się zgadzam, przeto polajkowałem, ale gdzieś z tego wszystkiego wyziera nastawienie, które mi nie odpowiada. Starasz się zachować pozory obiektywności w tym temacie, ale jest to dziurawe jak rzeszoto i wyziera z tego pewna dysproporcja starania - wymagania - oczekiwania na korzyść kobiet. Być może niezamierzenie.
  2. No ja nie uważam się za eksperta od męskiej urody, ale wydaje mi się że wizualnie on jest znacznie atrakcyjniejszy dla kobiet, niż ta kobieta dla mężczyzn (tego ostatniego już jestem pewien ;))
  3. Myślę, że to problem. Dla faceta. Bez sensu, nie widzę przesłanek.
  4. Ok, myślałem że lubisz jak drą na Ciebie mordę. Z tego co opisujesz ciężko żeby było gorzej. Zmieniaj, to że czeka Cię pewna lukratywna przyszłość nic nie zmienia. Przeszkoda pt. "nie wiem jak będzie" to wydumana przeszkoda. Nigdy nie wiesz. Rzecz jest w rozpoznaniu sytuacji i skalkulowaniu ryzyka. Zysków i strat.
  5. Napisz najpierw co powoduje, że się wahasz i pytasz
  6. Czyli w zasadzie to dyskusja o ludziach i o tym jacy są, a nie o portalach jako takich, jednych czy drugich.
  7. To nawet nie o to chodzi. Pośrednicy szybko i sprawnie atakują natychmiast wszelkie ogłoszenia od osób prywatnych i "konwertują" je na swoje a ludziom się nie chce w to bawić. Ludzie przy oglądaniu mieszkań czy domów potrafią być męczący, zawracać dupę, próbować podawać absurdalne kwoty... W tym kontekście to nawet podobna sytuacja do kupujących samochody (zwłaszcza niektóre). Gros chcących sprzedać nieruchomość ulega dość agresywnym technikom sprzedaży takich pośredników, część jest nieświadoma i tak to się kręci.
  8. I na tym można zakończyć cytat No są, owszem, pewnie. Ale czy nieznane Ci są przypadki jakie ja opisałem, że vetujesz? Diabeł tkwi w szczegółach, ale zbyt wielu "wieloletnich specjalistów" z długoletnim stażem demaskowałem, żeby sam staż robił na mnie wrażenie. Natomiast często jest to jedyny wskaźnik, na podstawie którego pracownik obrasta w piórka i myśli, że jak gdzieś siedzi 10 lat, to już wie i umie wszystko, a potem się okazuje że ups, jednak nie. Co nie znaczy, że tych 10 lat nie można spędzić pożytecznie i naprawdę być świetnym w tym co się robi, także kompletnie nie rozumiem tego vetowania, chyba że odczuwasz potrzebę przekornego niezgodzenia się ze mną, co niekiedy niektórych dotyka.
  9. Większość agencji, które obserwuję ma konta tutaj i tutaj a zanim coś wrzuci na Behance, to na Istagramie to już dawno było - zwykle to samo. Także nie rozumiem tej argumentacji. Ja nie mam z tym problemu. Portal to tylko narzędzie.
  10. Mi jakość nie przeszkadza, bo i oglądam je na wyświetlaczu o przekątnej 6,7 cala. Serio? poszukaj sobie graphic design i z pewnością znajdziesz 1000 odpowiadających Ci inspiracji. Mi pozwala się lepiej zorientować w tym, jak produkt wygląda w naturalnych warunkach oświetleniowych, przyjrzeć się fakturze materiału itd. W sytuacjach, w których z różnych przyczyn nie mogę sprzętu obejrzeć na żywo jest to jakaś tego namiastka. Można to zrobić i w recenzji, czemu nie. Póki co dobrze mi się ta alternatywa sprawdza.
  11. Oczywiście. A źródło tego jest takie, o którym pisałem wcześniej - wynika to z nieposiadania żadnej większej i konsekwentnie realizowanej wizji przez właścicieli i/lub najwyższych managerów. To rezultatem i jednym z elementów wizji, jej wynikiem wręcz, powinny być te pokoje odpoczynku i benefity. Elementem większej całości. Ale ktoś je wprowadza bo myśli, że tak trzeba, że o to chodzi, że ludzie chcą właśnie konsol. Oni zaś chcą czegoś, czego konsole są tylko jednym z wyrazów.
  12. Też są pewnie niefajne bo mają podejrzaną przeszłość i mógłby się przy nich nieswojo czuć wiedząc, ilu miały wcześniej przed nim. To taki schemat myślowy.
  13. To jest dobre Czyli jak dobry Pan Jezus zstąpi Ci na chatę i miło zaprosi do czegoś odpowiadającego Twoim kompetencjom i wymaganiom to przemyślisz temat. Fajnie. Wstawiłbym tu taki filmik o depresji, ale już było wczoraj. Ogarnij się bracie. Na razie wciągasz innych w użalanie się nad sobą, w tym braci którzy dają konstruktywne rady bo traktują Cię poważnie. Nie rób tego, bo jak kiedyś naprawdę będziesz tu potrzebować pomocy to możesz nie być potraktowany serio.
  14. Oj tak, niestety często nawet duże firmy mają taki problem. W "typowym" polskim korpo to takie przyjemności Cię nie czekają, bez obaw Takie już mam zwyrodniałe poczucie humoru
  15. Nazwa śmieszna, ale funkcja bywa przydatna. Znam takie przypadki w kilku firmach IT, że jest ktoś taki i dba o to, żeby z kranu lał się dżoni łolker, zadaje pytania typu: "Cześć X, jak Ci się spało? Dobrze? A jak Twój pies? Czy dobrze mu się srało dzisiaj?". I czasem jest biznesowe uzasadnienie, bo osoba organizująca różne przyjemnostki bywa języczkiem u wagi w silnie konkurencyjnej branży. Masz do wyboru dwie firmy - jedna w chuj płaci, druga w chuj płaci, w jednej masz pakiet standardowych benefitów + śniadanka w firme w formie szwedzkiego bufetu, masażystów i co tam jeszcze. Ale tylko w jednej z nich ktoś codziennie pyta Cię o to, czy Twojemu psu dobrze się srało dzisiaj i przynosi Ci do biurka ulubione latte z odpowiednimi proporcjami mleka kokosowego i ryżowego (bo sojowe jest dawno passe). Co wybierasz? Oczywiście. Powiedziałbym, że państwowe układziki są nawet bardziej przejrzyste i oczywiste od tych w korpo Nie ma czegoś takiego w Polsce przynajmniej. Z mojego punktu widzenia (a mocno siedzę w temacie) o ile zjawisko takie jak obsadzenie np. znajomego na jakimś stanowisku albo wręcz stworzenie dla niego stanowiska zdarza się wcale często (typowe jest np. stworzenie w niektórych działach stanowiska "wicedyrektora" na tzw. doczepkę), to jednak bardziej mam tu na myśli zwykłą bezwładność struktury. Znam mnóstwo korpo lub firm średniego szczebla, które mają po prostu chujowe, bezwładne procesy operacyjne, nie mają dobrze ułożonej pracy i takie miejsca to jest wylęgarnia zbędnych stanowisk z powodu nieudolności zarządzania na wysokich szczeblach. Całość toczy się jakoś pod wpływem własnego ciężaru, ale gros osób jest zbędnych. Są budowane nawet całe działy, które są zbędne Tak to już tam jest. Natomiast idea stanowiska PM jest kompletnie inna, jest ważna, jest kluczowa, tylko organizacja musi być do tego dojrzała. Przypominam mi to trochę case wchodzenia firm w social media - zakładają profile, bo inni tak robią, nie dlatego że tego potrzebują i potem jest komedia. Tak samo tworzą takie stanowiska, bo słyszeli że tak trzeba, że warto, a w ich procesie taka osoba robi za typową zapchajdziurę. Zresztą, czy przypadek od którego zaczął się temat to nie jest PM kurwa w klubie? Przecież to nie jest miejsce na PMów. Kompletnie. To jest też stosunkowo ważny aspekt - jeżeli firma jest spółką akcyjną, to pewne posunięcia nie są wykonywane bo taka jest konieczność ich "dosłownej" pracy czyli jest to potrzebne w ich procesie, ale jest obliczona na pozytywną reakcję akcjonariuszy czytaj hajs.
  16. Odpowiedź na to jest chyba w każdej mojej wypowiedzi w tym temacie, również w tej którą cytujesz. Nie wiem, czemu ją pominąłeś ale powtórzę: Jeżeli ktoś ma taką firmę, że PM są w niej zbędni, to nie znaczy to że to stanowisko jest niepotrzebne jako takie, tylko ma chujowo zorganizowaną firmę. Na przykład taką, w której takie stanowisko powstało bo "wszyscy mają", "powinien być jakiś PM" czy inne układziki. Zakładam, że taka firma ma więcej stanowisk, które są jej "niepotrzebne" ale je mają.
  17. Ja z tym przecież nie polemizuję. Polemizuję ze stwierdzeniem, że każdy PM jest bezużyteczny bo wy tak uważacie. Chujowa firma ma bezużyteczne stanowiska, dobra ma użyteczne i ma użytecznych PMów, bez których ci ważni specjaliści nie pracowali by tak efektywnie a projekty nie byłyby sprawnie realizowane. Rynek to dawno zweryfikował, ten poważny. A że potem reszta uznała, że wypada mieć PM bo tak, to już inna sprawa i nie czyni to z kompetentnych PMów do niczego nie nadających się klikaczy, bo wy tak panowie uważacie. Deal with it.
  18. Jeżeli do tej pory nie zrozumiałaś tego co pisałem, to już bym na Twoim miejscu nie próbował więcej ? Myślę, że przeze mnie i @Refluxzostałaś wystarczająco podsumowana. Jak dalej nie będziesz wiedzieć to zaglądaj do tego tematu i czytaj do opanowania zadania.
  19. Wiesz, jakby nie był, to by nie zarabiał, tak swoją drogą. Wiele zawodów patrząc według tych Twoich kryteriów jest kompletnie zbędnych. Na przykład piłkarze, a zarabiają krocie. Ale my nie o tym, tylko o managerach. Tak, są potrzebni. Jak kiedyś będziesz, to będziesz wiedział czemu (jeśli nie wiesz).
  20. Ja jestem użytkownikiem i to dość aktywnym (no, jako tako) bo to jeden z kanałów kontaktowych jednej z moich działalności. Jak to zwykle bywa, sama platforma to tylko narzędzie, a reszta jest w rękach ludzi. Dla mnie jest to miejsce fantastycznych inspiracji artystów, kuźnia pomysłów, czasem miejsce dyskusji plus estetyczna przyjemność bo oglądam co tworzą inni. Mam z tego źródła klientów. Z różnych moich zainteresowań widzę mnóstwo ciekawego kontentu np. podróże. Zamiast czytać, oglądam jakiś hotel na żywca w obiektywie i to daje mi lepsze pojęcie. Z podobnych przyczyn oglądam unboxing produktów, które chcę kupić. A można też wrzucać jakieś gówniane instastory jak brajanek sra albo coś czy wydumać usta i zbierać lajki. Ale to nie przez platformę, tylko przez ludzi. Teraz na marginesie. Uważam z takiej strony naukowej tzn. oczywiście nauk społecznych, że popularność Insta story napędza ten sam mechanizm, który czynił popularnymi swego czasu różnego rodzaju reality show. Rdzeń jest ten sam - śledzisz życie zwykłych ludzi. Tylko oni są jeszcze bardziej naturalni niż ci kiedyś z big Brothera, interakcja z nimi jest 100x większa.
  21. Ja też się częściowo zgadzam z tym co napisałeś To na ile legalizm jest dobry nie jest obiektywnie mierzalne, tylko jest wypadkową wielu czynników, między innymi mentalności danego społeczeństwa - toczyliśmy niedawno w temacie o koronce dyskusję o tym. Co nie zmienia faktu, że sprowadza się to do tego samego - exploitowania regulacji. Niemoralnego i nieuczciwego. Utyskiwanie na to wybiórczo, bo akurat exploitowany będę ja (jako w tym wypadku mężczyzna), a normalnie stosownie tego samego przy innych okazjach trąci mi hopokryzją po prostu. One też będą sobie racjonalizować swoje postępowanie, tak samo jak ktoś kto nie płaci mi faktury, bo "wszyscy inni też nie płacą" albo "bez przesady miesiąc to nie spóźnienie" (a z usługi skorzystali).
  22. Wniosek jest taki jaki napisałem na początku - pracujesz w chujowym korpo ;) Takim, który ma managerów projektów dlatego, że wypada ich mieć, a nie dlatego, że proces się na nich opiera. A dobry proces się na nich opiera. Typowa historia ostatniego sprawiedliwego "fachowca" z korpo ;) Ja też mógłbym napisać coś o specjalistach z wieloletnim stażem, których gnicie (tak, gnicie) w jednym korpo gdzie w sumie w kółko robili to samo na ograniczonym portfolio produktów i czynności tak wbiło w pychę, że myśleli sobie nie wiadomo co, zupełnie jakby to lata stażu czyniły kogoś ekspertem. U Ciebie słyszę podobne założenie. Liczy się to, co robisz i jak robisz, a nie przez ile lat, bo jak ktoś jest chujowy to po prostu robi coś przez te X lat niewystarczająco dobrze. A potem takie osoby przychodziły do mnie - managera z wizją od excela i padały jak muchy, bo okazywało się że w sumie cwaniakowały, ale przez te lata w korpo nic się nie nauczyły. I jak przyszło robić coś, gdzie dobrze badano ich efektywność to słabo im szło. Zresztą - nie wiem czy masz świadomość, ale to jak opisujesz to korpo świadczy też o Tobie. Ja wiem, że każdy specjalista myśli, że to cała firma jest chujowa z osobami zarządzającymi na czele tylko on jest ostatni fachowy i sprawiedliwy ;) Ale jeśli w tej firmie zarządzano tak jak piszesz i ludzie tacy jak piszesz robili kariery to i wy raczej wysokiego poziomu nie prezentowaliście, bo i niby czemu mielibyście się wybijać ponad poziom? To tak dla Twojej refleksji. Podkreślę, że nigdy nie poważylbym się tak brutalnie Cię oceniać jako pracownika w sumie nie wiedząc jak pracujesz, ale Ty się nie krępowałeś w tym temacie - tak więc z czystym sumieniem to robię.
  23. Myślę , że temat jest wyrazem głębokiej pogardy do pracy koncepcyjno - intelektualnej. Tylko murarz, piekarz, cieśla itd. a cała reszta niepotrzebna bo oni się sami pozarządzają i też będzie dobrze, o!
  24. Jeżeli w firmie ktoś zarabiał pieniądze będąc "managerem od klikania na ekranie" to nie świadczy to źle o stanowiskach managerskich jako takich, tylko o firmie. Abstrahując już od tego, ile pogardy zawiera to określenie z powodu nierozumienia faktu, że wyklikać myszką można sporo przydatnych rzeczy - i nie mam tu na myśli "tej" myszki. To nie managerowie projektów są zbędni jako tacy, tylko ludzie zbędni są zbędni jako zbędni Raczej zauważam w firmach zwalnianie dublujących się etatów - nagle się okazuje, że to samo (bez spadku ilości czynności do wykonania, zaznaczam) może wykonać jedna osoba zamiast dotychczas zatrudnionych trzech... W korpo to norma.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.