Cześć mam na imie ............ i tu nie wiem czy czuję się bezpiecznie z góry przepraszam za błędy merytoryczne itp
Jestem słuchaczem Pana Marka od ponad dwóch lat a ponad rok czytam forum i wreszcie napisałem coś o sobie...
Mam ogromne problemy z sobą mam 25 lat i jestem mężczyzną choć czuję się zawieszony pomiędzy śmiercią a życiem..
Może zacznijmy od początku choć nie jest to dla mnie łatwe
Będąc małym dzieckiem byłem niegrzeczny i sprawiałem dużo problemów rodzicom to coś pomazałem to coś zrujnowałem to gdzieś zajrzałem ( prysnąłem sobie w pysk farbą w spreju by sprawdzić co to za wynalazek)
Mama myślę od zawsze ( ale tu nie mam pewności i tak myślę , bo było tak tylko gdy od kąt sięgam pamięciom ) dużą winę obarczała na mnie. Nie kryję się bo broiłem to szyby wybijałem a to gwoździe pod opony jednym słowem co oglądałem w tv to spróbowałem. Jednak gdy zaczęło brakować w rodzinie pieniędzy to tata się awamturował i trochę zaczął popijać ( mówiąc trochę mam na myśli trochę nie dużo ale od czasu do czasu co tydzien pił z wujkiem ) przychodził do domu i mówił ,że mama go okrada i ,żen nam te pieniądze co brakuje kradnie mama płakała i krzyczała ,że to nie ona , klęczała przed tatą a ten mówił ,że ręce odrąbie , ale gdy był trzeźwy to był fajny i miły w senie kochany zawsze wszystko dla nas i oboje mówili ze zawsze rodzina to najważniejsze a reszta to wrogowie ( wujki , ciocie , babcie ) tylko rodzina co sie mieszka w domu najważniejsza. Mama często przychodziła do pokoju do mnie i do siostry jak była awantura jak płakaliśmy i mówiła ,że to moja wina ze to wszystko prze mnie ( fakt ,że broiłem i byłem często ogniskiem zapalnym kłótni , ale nigdy nie miałem na celu tego by rodziców skłócić przecież tylko my tylko rodzina i reszta to wrogowie.) Wiele razy wyglądałem gdy tata wróci z pracy i modliłem się by nie miał złego humoru by nie było kłótni i by nie było źle , bo nawet gdy tata zrobił awanturę to ja siostra i mama po kilku dniach nie mogliśmy się gniewać bo za każde gniewanie była awantura znów i znów wyzywanie wszystko musiało iść w niepamięć jakby się nic nie stało. I tak poszedłem do szkoły w szkole podstawowej do drugiej klasy się dobrze uczyłem , ale ciągle mnie gnębili wyzywali i pluli , bo byłem spokojny zahukany. Potem nadszedł czas gimnazjum i było fajnie super i świetnie się czułem super ludzie i było fajnie. Potem czas technikum ja zahukany bałem się pojechać 25 km autobusem dla mnie to była wyprawa na koniec świata , ale dałem radę lecz trafiłem do klasy gdzie la coste było normą a ja miałem ciuchy z hm po przecenie i mnie gnębili. Z jednej strony wyzywali się i śmiali i kradli papierosy w szkole a z drugiej w domu rodzice krzyczeli ze mam codziennie iść do szkoły ( w domu akurat brakowało kasy i awantury były codziennie ) Więc chodziłem jak do obozu pracy ja chodziłem a oceny coraz gorsze rodzice coraz mocniej krzyczeli a ja coraz bardziej chodziłem się starałem.. w koncu podciąłem sobie żyły w nadziei ,że umrę była to decyzja mdła i jasna zdecydowałem na tydzień przed i jednak po tym obudziłem się w plamie krwi w łóżku wszystko ogarnąłem , ale rodzice i tak się dowiedzieli. Pamiętam jak dziś przestraszony zmuszony do ostateczności gdy tata sprawdzał czy ścięgna działają i mam mówiła ze do szpitala nie jedziemy bo wstyd ( moja mama jest pielęgniarką chirurgi ) wtedy poczułem ,ze jestem sam.... Wzięli mnie na rozmowę i powiedzieli A.. Czy jesteś gejem? Odparłem ,że nie Zapytali : Czemu więc chciałeś to zrobić? Powiedziałem ,że nie chcę mi się żyć .. Tata wtedy się wkurwił i mama mu uległa ,że zamkną mnie w ośrodku zamkniętym i pożałuję i zdechnę przykuty do łóżka i czy tego chcę ? Potem miałem próby z lekami nasennymi spałem wtedy 4 dni i mama mówiła ,ze chciałem się naćpać i wielokrotnie w kłótni mówiłem im ,że chciałem się zabić. Jestem facetem mam 25 lat ciężko mi nawiązać relację choć miłość we mnie kipi i daje ją swoim kotom i każdym zwierzętom.
Chciałbym poznać fajną kobietę , ale nie umiem przesłuchałem już audycję "miś" Marka z tysiąc razy i poczyniłem duże kroki , ale wciąż pragnę miłości i gdy niej wymagam od kobiety dostaję błoto.. Po chwili orientuję się ,że nie we mnie a czymś innym się kocha. Pracuję u taty.., tak u taty za 10 zł na godzinę i mówią mi ,że to i tak za dużo skoro mam własną firmę i biorą na mnie mniejszy zus ( ten co należy mi się bo zaczynam działalność ) Moja mama ciągle we mnie widzi coś złego. Jestem człowiekiem , który chce kochać serce ma wielkie jak dzwon , ale gdy przychodzi każda porażka chce się wieszać , nie wiem co zrobić , nie wiem co począć. Wy dziś widzicie moją historię oceńcie ją uczciwie i powiedźcie mi co ja kurwa mam zrobić Szczerze? powiesić się to dla mnie dziś pestka Tylko przed snem modle się i myślę o Bogu i przepraszam... Nie mówcie ,że jestem fajny , mówcie jak jest..