Tak mi się nasuwa myśl co w tym złego, że kobieta zarabia konkretne pieniądze? Nie lepiej obrócić to w atut do wspólnego lepszego bytu niż traktować jako argument do podburzania swojej męskości?
Zycie nie jest takie proste, czasem zrzuca na nas sytuacje w których to właśnie mężczyzna nie może podołać tym wszystkim wymogom które tutaj narzucacie. Zwykłe zdarzenie losowe i oboje zostajecie w czarnej "d".
Załóżmy, że macie w domu ten wzór nieskazitelnej kobiecości, która w pełni poświęca się temu czego oczekujecie i nagle wypadek, choroba, cokolwiek,a Wy pozostajecie z presją, bo przecież jest nienaruszalny podział ról, a Wasza myszka nie ogarnia świata, bo poza sprzątaniem, bawieniem dzieci, na nic więcej odwagi nie znajdzie, bo innego życia nie zna.