Skocz do zawartości

Ósme_wcielenie_dra_Lao

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość:
    Pustelnia w Borach Tucholskich

Ostatnie wizyty

561 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Ósme_wcielenie_dra_Lao

Kot

Kot (1/23)

1

Reputacja

  1. Młodym jeszcze wtedy byłem adeptem nauk duchowych i goniłem za wszystkimi świetlikami, które obiecywały rozwój. Pewnego dnia spotkałem na swojej drodze sędziwego druida, który medytował oparty o pień dębu. Usiadłem nieopodal i czekałem. Powitałem go, kiedy po jakimś czasie dał mi do zrozumienia, że dostrzega moją obecność. - Wielebny, pozwól pozdrowić cię i zadać jedno pytanie, które nurtuje mnie od czasu jak ciebie zobaczyłem. - Pytaj synu - uśmiechnął się nieznacznie kącikami ust. - W swojej przewielkiej zarozumiałości byłem przekonany, że wy, druidzi, kontemplujecie w gajach dębów europejskich, a ty, jak widzę, opierasz się o pień dębu amerykańskiego. Czy to bez znaczenia? - Oczywiście, chłopcze, bez znaczenia, chociaż pod dębem amerykańskim dużo lepiej wychodzi kontemplacja w języku angielskim.
  2. Sztuka walki – to coś co rozpalało nasze umysły i ciała. Posiadanie tej wyjątkowej władzy nad własnym ciałem, rozciągnięcie, giętkość umysłu dodawały nam mocy, powagi i splendoru. Każdy z nas chciał być jak Bruce Lee, choć niektórzy woleli być jak Dominique Valera. Ćwiczyliśmy wytrwale i bez żadnych protestów. Treningi fizyczne to było coś naturalnego i nie miałem z tym żadnych problemów. Trochę gorzej szło mi z filozofią, ale i tutaj nie byłem w ogonie grupy. Pamiętam, jak pewnego razu Mistrz, zebrawszy nas uprzednio wokół siebie, zadał nam pytanie: - Co powinien zrobić chłopak, któremu podoba się dziewczyna i chce, aby ona została jego partnerką na całe życie? Podawaliśmy najprzeróżniejsze odpowiedzi pozwalając naszym umysłom wzlatać w przestworza. Be względu jednak na poziom absurdu, który przekraczaliśmy, Mistrz siedział nieruchomo uśmiechając się jedynie kącikami ust. W końcu, gdy wyczerpaliśmy już pokłady dostępnych nam pomysłów obwieścił nam uroczyście głęboką prawdę: - Odpowiedź brzmi: nic. Po czym uśmiechnął się swoim wszystkowiedzącym uśmiechem i pozwolił nam przemyśleć i przyswoić tę wiedzę. „Tak, tak” – kiwaliśmy ze zrozumieniem głowami. Przecież to takie oczywiste, czemu sami na to nie wpadliśmy. Tak naprawdę potrzebowałem jakich 35 lat, żeby zrozumieć odpowiedź Mistrza. Pisząc 35 lat mam na myśli okres popełniania wszelkich możliwych błędów w relacjach damsko-męskich, wyobrażania sobie wszelkich możliwych bzdur w tym temacie oraz łatania wszelkich możliwych ran na ciele i duszy. Spróbujmy rozszerzyć to pytanie: w jakich warunkach on i ona będą ze sobą razem szczęśliwi. Mamy tutaj dwie zmienne: P – on, a właściwie jego nastawienie do niej, Q – ona, a właściwie jej nastawienie do niego. I w konsekwencji cztery możliwe sytuacje: On nie, ona nie – nic z tego (p=0 q=0 => p^q=0) On tak, ona nie – nic z tego (p=1 q=0 => p^q=0) On nie, ona tak – nic z tego (p=0 q=1 => p^q=0) On tak, ona tak – działa (p=1 q=1 => p^q=1) Ten prosty przykład obrazuje nam jednoznacznie, że sukces w postaci udanego związku jest możliwy tylko w sytuacji gdy i on, i ona tego chcą. Z punktu widzenia logiki matematycznej model jest prosty, przejrzysty i bez zakrętów. Pragnę jednakże zwrócić uwagę czytelników na fakt, iż rozpatrujemy zagadnienie wstępne w warunkach statycznych. Znaczy to, że mówimy o relacjach damsko-męskich zastanych i rozpatrywanych tu i teraz. To istotne uproszczenie, albowiem w rzeczywistości relacje te są poddane wpływowi czasu. Rozpatrując powyższy schemat w ujęciu czasowym musimy od razu na wstępie zastrzec, że zarówno P, jak i Q z naszego przykładu w ujęciu dynamicznym będą podlegać zmianom. P charakteryzuje się tym, że jest quasi stałe, co oznacza, że w stosunkowo długim horyzoncie czasowym nie wykazuje istotnych odchyleń jedynie lekko wahając się w górę lub w dół od osi. Im wszakże dłuższy czas przyjmiemy do obserwacji tym większe prawdopodobieństwo, że P jednak nie wytrzyma i huknie pięścią w stół, co stanowi istotne zagrożenia dla stałości rozpatrywanego schematu. Jednakże dużo bardziej interesująco zachowa się zmienna Q . Ona bowiem w miarę upływu czasu będzie z coraz większym prawdopodobieństwem narażona na działanie czynników destabilizujących, typu: dzisiaj mi się nie chce, ciekawe, jak tam u Zuzi, boli mnie głowa, sąsiadka ma nowe buty, może miałam coś innego na myśli, mogłam mieć milionera, jest dla mnie za dobry, nie tak miało być, może strzelę focha, za mało wyjeżdżamy za granicę, chcę tę sukienkę i tak dalej i tak dalej. W efekcie rozpatrując nasz statyczny model matematyczny w ujęciu czasowym dojdziemy do oczywistego wniosku, że P i Q mogą stworzyć udany związek jedynie w wielce sprzyjających okolicznościach (oboje tego chcą) i w stosunkowo krótkim przedziale czasowym (zanim zaczną działać czynniki destabilizujące nastawienie P (rzadziej) lub Q (częściej)). I w świetle tego wywodu odpowiedź Mistrza, że jedyne co może zrobić facet, to nic, jest perłą wschodniej mądrości, której posiadania życzę wszystkim czytelnikom. Zaś świadomość nieuchronności przeznaczenia i jego odporności na nasze działania niech czynią z naszych krótkich, ale jakże energetycznych związków, coś, co radośnie powitamy jak się zacznie, i nie mniej radośnie pożegnamy, gdy się skończy. Bez żalu, bo ze świadomością, że nie mieliśmy żadnego wpływu ani na ich rozpoczęcie, ani zakończenie. Na koniec przytoczę sentencję z Egipcjanina Sinhuego: wierność kobiety jest jak wiatr, zawsze taka sama tylko zmienia kierunek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.