Skocz do zawartości

dziadek do orzechow

Użytkownik
  • Postów

    175
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez dziadek do orzechow

  1. Pal licho opcje polityczne. Ja mowie o samej gospodarce. Jezeli takie cyrki maja miejsce to jak jakikolwiek inwestor mialby powaznie traktowac Polske jako miejsce potencjalnych inwestycji - prezes jedno, nieoficjalne stanowiska drugie. No sam to ocen @RealLife Co do partii, to kazda ma swoje za uszami. Ale takie cyrki jak ten ktory przywoluje zupelnie przekreslaja gospodarczo kraj w oczach kogokolwiek rozsadnego. Na 100% zobaczymy odzwierciedlenie tego na zlociszu. Juz w czasie samej konferencji PLN do USD stracil ponad 10 groszy.
  2. [brak pl klaw] W ogole o czym jest rozmowa, jezeli nawet czlonkowie RPP pekaja i w mediach spolecznosciowych wydaja swoje zdania odrebne: https://www.money.pl/gospodarka/czlonkini-rpp-nie-wytrzymala-sama-napisala-raport-po-posiedzeniu-drwina-6821167508679520a.html. Takie zjawiskowe akcje swiadcza doskonale o kondycji zlotowki i polskiej gospodarki. Ciekawi mnie jak na taki cyrk w finansach publicznych i polityce monetarnej zareaguje rynek. To ze GPW szoruje o dno juz widzimy, ale wydaje mi sie, ze to jeszcze nie koniec przecen. Ostatnie wydarzenia wskazuja na to, ze jestesmy na drodze ktora wiedzie do znaczacych problemow ekonomicznych i to wszedzie, z perspektywa utraty plynnosci. Na razie inflacja wynosi 17 z groszem. Poczekajmy, az znikna tarcze i inne programy oslonowe. To nawet zmajstrowany wskaznik CPI wyleci poza 30%.
  3. Tak, prawda - jezeli to jest wstawienie i podlaczenie do gotowej instalacji. Chodzilo mi o takie podlaczenie, gdzie nie ma gotowej instalacji i trzeba ja zrobic. 400zl + jakies grosze za material placone bylo w czerwcu tego roku (w tej slawetnej kawalerce co byla robiona). Za wniesienie nowej zmywarki, wymiane, wyniesienie starej i podlaczenia moi rodzice w zeszlym roku zaplacili 200zl. I tak jak mowisz byl to pan zlota raczka z portalu. Co ciekawe Pan od pieca rok temu (bo przeglad musi byc raz na rok) przychodzil za 450zl, a teraz krzyczy 600zl i nie narzeka na klientele. Panowie od mycia i lakierowania dachowki (2 gosci) wzieli 14tys za maly dom za calosc. A wymiana rynien (rowniez 2 gosci) niecale 7tys plus material. Znajomy malarz za m2 bral ostatnio 20zl/m2 (wypelnienia, szlif, grunt i razy dwa kolor). Malowanie sredniej kuchni (z pistoletu) wyszo ok. tysiaka plus farby. Oczywiscie kwestii podatkow nie omawiam.
  4. Kierownik budowy (po inz. budowlanych) nie dosc, ze musi sie bawic z lesnymi dziadkami w izbie, to jeszcze zarabia mniej anizeli elektryk uzerajac sie z budowlancami. Przyklad, kierownik budowy to ok. 8-10tys na reke u niezlego pracodawcy i ciagla ganianina. Pan elektryk 500zl dziennie bez spiny. Pan hydraulik za podlaczenie zmywarki 400zl. Pan od naprawienia pralki 400zl. Tak jak mowilem, moj szwagier jest energetykiem (uprawnienia budowlane na instalacje energetyczne) i sam pracuje jako pan iskra. Finanse i rachunkowosc to olbrzymia konkurencja. Gro zarabia do 12tys brutto za solidne tresowanie i dlugie godziny pracy. Sa tacy co wyciagaja po 60tys brutto, ale to garsteczka (moze kilka tysiecy osob w calej Polsce). W tej branzy licza sie znajomosci, zuchwalosc, szczescie no i nieustanne parcie na kariere. A Pan spawacz leci na dwa tygodnie do Norwegii i bez stresu ma podobna kase. Podobnie ma Pan gazownik za przeglad pieca gazowego (600zl za jeden - 20min pracy) - pracuje 10 dni i juz. Nie wchodze w jakies ekstrema typu szambiarz, bo u mnie Pan szambiarz swego czasu, jak jeszcze bylem w PL, byl najbogatszym Panem na dzielni i mial (ma) zarowno najbardziej luksusowy dom jak i samochod. Studia czesto sa postrzegane jako zlota brama. Tak nie jest.
  5. [brak pl klaw] Polecam NIE ISC na studia. Obecnie osoby bez studiow czesto zarabiaja duuuzo wiecej anizeli osoby z wyksztalceniem wyzszym. Osobiscie szlifowalbym jezyk i szukal zagranicznych zlecen lub w ogole pracy poza PL, nawet na kontraktach. Warto zrobic sobie jak najwiecej uprawnien zawodowych, najlepiej technicznych. To, ze jestes humanista nie wyklucza np. zrobienia papierow na elektryka czy tez hydraulika. Kazdy jest sie w stanie tego nauczyc. Powtarzalem to wielokrotnie, ze teraz dobry elektryk czesto zarabia duzo wiecej anizeli sredni adwokat. Nawet na PL rynku wg. informacji ktore posiadam elektryk na samozatrudnieniu w rejonie warszawskim na lekko wyciaga 10tys. Jezeli udaloby Ci sie zorganizowac ekipe to jest to wielokrotnosc tej kwoty. Skad wiem - moj szwagier jest energetykiem i kosi siano jak leci. Nawet zszedl z ambicji i w ramach fuch robi rzeczy typu okablowanie i instalacje w domach, i zarabia niemilosierne pieniadze jak na PL rynek. Zero znajomosci. Zaczal od ogloszenia na oeliksie. Za podobna robote w Irlandii czy Wyspach pieniadze sa nawet jeszcze lepsze. W jukeju za okablowanie mieszkania dostajesz 12-15tys funtow, a jest to miesiac pracy z przerwami tygodniowy turnus na podratowanie zdrowia. Uprawnienia spawacza to takze dorby deal. Kilka wyjazdow i mozesz w PL odpoczywac. Po studiach to albo standardowa sciezka korpo albo wlasna dzialalnosc. Z ta druga kwestia nie jest teraz tak latwo. Podatki i obciazenia to raz, ryzyko to dwa, a konkurencja to trzy.
  6. [brak pl klaw] Tez bylem w szoku jak dostalem kilka wycen, ale niestety w wiekszosci przypadkow ekipy remontowe szukaja frajera. Juz powoli konczy sie eldorado i marze rzedu 50% na robociznie odchodza do lamusa. Porownywalem niedawno kosztorysy remontu kawalerki (o czym gdzie tam na forum pisalem) i na samych materialach niektorzy panowie budowlancy chcieli sobie przyciac 20%+ w stosunku do ceny detalicznej! Jak im to pokazalem i udowodnilem to zaczely sie glupie tlumaczenia, a potem kontakt sie urwal. Tzn. poszli szukac innych frajerow. Przy obecnych spadkach w popycie na nieruchy oraz postepujacego zubozenia spoleczenstwa bedzie taniej. Albo beda normalne ceny i marze, albo brak zamowien. Kogo stac na podstawowy remont za 100tys? Dla mnie w ogole abstrakcja jest, ze ludzie daja sie latwo dymac na cenach i rzadko kiedy dyskutuja na temat cen. Sam wielokrotnie przerabialem tematy, gdzie przychodzil 'fachowiec' a ludzie nawet nie probowali sprawdzac przedstawiane wyceny. Kolega zrobil remont, a jak przyjechalem do pl to pochwalil sie kosztorysem i jak to pieknie sie ekipa w nim zmiescila. Jak przeszlismy punkt po punkcie to okazalo sie, ze na wstepie calosc kwotowanych materialow byla drozsza o 30%+ niz w Leroyu. Patrzac nawet na koszt wykonczenia pod klucz, ma sie m2 za mniej niz 2tys PLN. https://deerdesign.pl/programy-pod-klucz Podstawowy remont kawalerki to max. 1tys/m2 przy obecnych cenach.
  7. Tak, Brat ma racje co do rejestrow. Troche sie zagalopowalem i uproscilem temat oraz zle sformulowalem mysl - moja wina. Aczkolwiek, wiele JDG zamienia sie w spolke z.o.o. z cichym wspolnikiem. Chodzi o ucieczke od ZUS i platnosc stawek CIT, a takze mozliwosci zwolnienia od podatku od dywidendy (po spelnieniu warunkow). Prosze zamienic zatem JDG na sp. z.o.o. Sam znam kilka osob co przeszly z JDG na z.o.o. wlasnie z takich przeslanek. Tak, rowniez sie z tym pogladem zgadzam. Na to mozna sobie pozwolic za kilka lat.
  8. [brak pl klaw] Ustosunkuje sie do tego, poniewaz suche dane a ich interpretacja to dwie odmienne sprawy. Wbrew pozorom nie jest tak rozowo - choc jedynie moim zdaniem. Oczywiscie, respektuje zdania przeciwne, ale jak dla mnie, cytowane wskazniki prowadza do wnioskow jak ponizej. Wiele firm otwiera w PL oddzialy lub rejestruje corki spolki po to by nie placic w PL podatkow. Operacja polega na tym, ze podmiot otwiera spolke za granica w jurysdykcji ktora ma mniejsze obciazenia podatkowe i w PL, a nastepnie transferuje srodki tak, by odprowadzac najnizszy podatek. Nie jest to wg. mnie eldorado - oznacza to ucisk podatkowy i ucieczke platnikow do innych systemow finansowych. Tendencja wzrostowa oznacza odplyw kapitalu, a nie jego przyplyw. Oznacza to, ze JDG nabiera na sile jako forma zatrudnienia. Obciazenia podatkowe pracy sa najzwyczajniej za wysokie, wiec wiele podmiotow ucieka w JDG by zmniejszac ucisk podatkowy i czynic wiecej rozliczen/odliczen, unikajac podatkow. Przykladem jest dynamika zakladania JDG w IT. Upadlosc to proces bardzo dlugotrwaly. Nalezy do tego dodac zatory sadowe. Nie jest tak rozowo. https://alebank.pl/coface-liczba-upadlosci-polskich-firm-bedzie-stopniowo-wzrastac-wraz-z-wygaszaniem-srodkow-wsparcia/?id=406912&catid=22872 Jak wyzej w odniesieniu do pkt. 3. https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/polacy-ida-w-slady-rozenka-i-wisniewskiego-rekord-upadlosci-konsumenckich/91p40p2 Jak wyzej. Wiele osob fizycznych idzie na JDG by uciec od podatkow lub zmniejszyc obciazenie podatkowe. Abstrahujac od wskaznikow i ich waznosci, trzeba miec na uwadze, ze pogorszenie sytuacji ekonomicznej ma swoje odzwierciedlenie w konkretnych mechanizmach rynkowych z duzym opoznieniem. To nie jest tak, ze jest inflacja 10%+ i za miesiac jest fala bankructw. Firmy walcza, szukaja finansowania. Osoby fizyczne tez kombinuja jak kon pod gore. Taki cykl naturalnie wiec trwa kilka lat. Dlatego tez nalezy troche poczekac aby miarodajnie potwierdzic jak sie sprawy maja lub dokonac porownania w dluzszych okresach czasowych - np. 5 lat. Jesli przyjmiemy taki horyzont czasowy, to tendecja jest zauwazalnie wzrostowa. Szczerze mowiac chcialbym sie mylic w swojej ocenie sytuacji...
  9. Do tematu zainspirował mnie @Mosze Red i rozważania Braci nt. zarabiania pieniędzy i możliwości alternatywnej scieżki kariery. Od razu uprzedzam, że nie jest to próba konkurowania z poprzednim wpisem, a także, że nie jestem pracownikiem działu HR ani innym naganiaczem. A więc... Żeby mieć stabilność zawodową na rynku, wejść na rynek, zarabiać relatywnie pewnie, trzeba mieć odpowiednie nastawienie. Nie mówię tu nastawieniu typu piramidy MLM i sprzedaży garnków, ale trzeba być pewnym siebie i wykazywać się cechami, które ludzi przyciągają a nie odpychają. Jeżeli jesteśmy w dołku lub mamy mocno negatywną aurę, nikt nas nie zatrudni, ani nie będzie chciał z nami współpracować. Ludzie nie lubią smutasów. Kluczem jest wiedzieć co się chce oraz wykazywać pozytywną energię. Bez tego ani rusz. Praca czy zajęcie które chcemy wykonywać musi nam też sprawiać przyjemność. Jeżeli brakuje tego elementu, nic z tego nie wyjdzie. Będziesz smutny. Praca musi być de facto dodatkiem do tego, co de facto chcemy robić. Jeżeli wiesz, że sławne IT płaci świetnie, ale się totalnie w tym nie odnajdujesz lub tego nie czujesz, to żebyś zagryzał zęby, nie ma opcji, że się przebijesz. Najzwyczajniej musisz lubić swoją pracę. Ludzie od razu wyczują negatywną osobę. Zazwyczaj lubimy to w czym jesteśmy dobrzy. W podejściu bardzo ważny jest element zrozumienia na czym polega praca, a także duża inteligencja emocjonalna - którą można wyćwiczyć. Praca nie polega na tym, by udowodnić szefowi, że jesteś zajebisty, ale klientowi. On potem zadba, żeby Cię szef polubił. Wtedy Ty będziesz miał spokój i szef. Jeśli, Cie szef nie polubi, to polubi Cię branża. Clou tkwi w tym, żeby zawsze znajdować rozwiązania, a nie problemy. Pracownik lub usługodawca, który nieustannie znajduje problemy, narzeka nie robiąc nic by zmienić sytuację, jest wiecznie naburmuszony jest dla każdego ciężarem. Skoncentruj się zatem na rozwiązywaniu problemów z jakimi przychodzi do Ciebie szef lub klient. Praca też nie jest jałmużną. Musisz wiedzieć czego chcesz i jasno, ale dyplomatycznie wyrażać swoje oczekiwania względem otoczenia. Tyczy się także klientów, którzy muszą wiedzieć, że jesteś człowiekiem zaufanym choć stanowczym, nie furiatem, czy borderką. Przy czy stanowczość ta nie może się objawiać jakimś zadufaniem czy poczuciem wyższości. Dobry pracownik lub usługodawca musi wypracować renomę. Renoma wypracowywana jest jakością pracy, terminowością i atrakcyjnością wypocin. Lepiej jest zrobić mniej zleceń lub wolniej wykonać coś dobrze aniżeli zrobić to na odwal. Takie założenie musi być nieustannie w Twojej głowie. Jeżeli szef naciska, wymaga nie wiadomo czego - rób tak, aby wszystko co wychodzi spod Twoich rąk było tip top. Ochroni Cię wtedy nawet Kodeks Pracy. Jeżeli szef wymaga niemożliwego, to zmieniasz szefa. Ktoś inny Cię doceni. Zarobki to kwestia zawsze drugorzędna choć stale obecna. Staje się ona pierwszorzędna dopiero jak mamy renomę - wtedy możesz, a nawet powinienneś stawiać poprzeczkę coraz wyżej, ale bez przegięć. A więc musisz w głowie mieć to, że możesz przez chwilę pracować za mniej, by potem pracować za dużo więcej. Jeżeli będziesz swieżakiem, a będziesz chciał zarabiać złote góry z miejsca, to wypadniesz z rynku. Dobry pracownik lub usługodawca jest konserwatywno-asertywny. Tzn. nie odmawia notorycznie, ale od czasu do czasu komunikuje wyraźnie zastrzeżenia. Nie dlatego, że szuka dymu, ale komunikuje w ten sposób swoje 'poświecenie sprawie' i daje do zrozumienia, że mu zależy. Nie jest to gadka typu 'wszystko jest do dupy', ale np. 'nie uważam, że XYZ ma sens bo ABC'. Można zwyczajnie z serdecznym uśmiechem powiedzieć 'Drogi kliencie, aby wykonać zlecenie XYZ potrzebuje tyle i tyle czasu i sprzetu, bo inaczej to walnie'. Ale musisz wczuwać się w odbiorcę i rozumieć jego potrzeby, troski, presję itp. W Twoim podejściu musi być też wyraźna dbałość o interesy firmy (jeśli jesteś pracownikiem) albo klienta. Najlepiej jak wypracujesz sposób by te elementy połączyć, aczkolwiek, nie zawsze jest to możliwe. Zazwyczaj kieruj się zasadą, że dbam o interesy tego kto mi bezpośrednio płaci. Szef czy klient jaki by nie był - ma zawsze swoje troski i presję. Jeżeli będziesz postępował tak by tą presję złagodzić, wszystko będzie dobrze. Jeśli będziesz dokładać do pieca, to sprawa jest przegrana. Będziesz jawił się jako problem, a nie pomoc. A wtedy będziesz wrogiem numer jeden. I teraz 5 fundamentalnych zasad: nikt nie jest nie do zastąpienia - nie uważaj się nigdy za alfę i omegę, której nie można wymienić. Jesteś trybem i masz spełnić swoje zadanie, a na Twoje miejsce na pewno jest inny chętny. nigdy, ale to przenigdy nie krytykuj miejsca pracy, szefa czy klienta - ściany mają uszy - swoje opinie zostaw na później. Rynek często jest mały i nawet 'kumpel' z pracy który z Tobą żartuje może na Ciebie donieść lub może przejść do konkurencji - co wtedy? szanuj siebie i innych, i tego oczekuj od każdego - stawiaj jasno granice, ale nie szukaj kozlow ofiarnych itp. - patrz tylko na to za co Ty jesteś odpowiedzialny. Dotrzymuj słowa, bądź konsekwentny. Jeśli Cię pracodawca lub klient nie szanuje to go zmien, a nie narzekaj. nie szukaj miłości czy przyjaźni w pracy - o skutkach złamania pierwszego elementu wszystko już wiemy. Co do przyjaźni, to też nie polecam, bo co jak zostaniesz szefem kumpla z pracy? Będziesz nim dobrze zarządzał? Raczej nie. często zmieniaj pracę - żeby Twój pracodawca/klient był najlepszy zmieniaj otoczenie i poznawaj innych. Nie mówię o zmianie raz na rok, ale raz na 3-4 lata jest wręcz wskazane. Powodzenia!
  10. Z ta lista sie zgadzam, aczkolwiek prog £150k to juz jest stanowisko w zarzadzie. Mowie calkiem powaznie, granica £100k to juz jest poziom wysokiej zamoznosci w UK dla etatowcow, ktory jest czesto nie do przeskoczenia (mozna zmieniac prace, ale zarobki na tym poziomie bardzo delikatnie wzrastaja wraz z doswiadczeniem np. ze £100k an £105k). £200k to juz poziom CFO w sredniej spolce gieldowej lub dyrektor w banku. Choc wiem, ze w bankowosci inwestycyjnej i M&A sa tacy co na etatach kosza i po £500k+. Jak najbardziej. Mowiac szczerze, jest bardzo duzo profesji, gdzie nawet kilkutygodniowy kurs daje bardzo przyzwoite zarobki. Jest tez zatrzesienie osob bez zadnej szkoly, ktore sa przyuczone do zawodu i maja sie swietnie. Podoba mi sie system ksztalcenia w UK, poniewaz kazdy ma szanse i nie kazdy musi sie meczyc z egzaminami, a moze uczyc sie umiejetnosci praktycznych i zyc normalnie. Tak jest. Dlatego dziwi mnie to jak wiele osob mysli jakie to zlote gory na etatach sa w PL. Wiem takze ile moich znajomych w kraju klamalo co do swoich dochodow. Nie to ze bym im zazdroscil (bo ciesze sie jak kos ma dobrze), ale dziwi mnie poziom iluzji jaka jest uskuteczniana. Choc w UK przy kosztach zycia tez czesto nie jest rozowo.
  11. [brak pl klaw] Rok studiow obecnie to min. £9250 bez dodatkow za przywilej studiowania na Oxbridge, gdzie dochodza jeszcze tzw. college fees (oplata za rezydenture w okreslonym kolegium, oraz kosztow utrzymania. Rzeczywisty koszt licencjatu (choc nie jest to licencjat a odpowiednik naszego magistra - wyjatek stanowi tz,w 3 letni ordinary degree) to okolo £100k. Progi wejscia na 70% uniwerkow sa nizsze anizeli w PL. Jednakze, jesli sie chce miec zwrot inwestycji w siebie, idzie sie na uczelnie prestizowe lub znane z trzymania poziomu (np. Russell Group) - wtedy prog wejscia jest duzo wyzszy anizeli w PL. Niestety ale tak nie jest. Podaje zrodlo z 2017r, ale od tamtej pory malo co sie zmienilo. https://www.cityam.com/average-graduate-salary-university-after-five-years-10/ Jak ktos dojdzie do £50k po graduacji to jest niezle. Tutaj bardziej swieze zrodlo https://thetab.com/uk/2022/06/23/these-are-the-russell-group-unis-where-graduates-are-earning-the-most-after-five-years-257659 ale mowa o creme de la creme. Wyjatkiem jest City, gdzie srednia jest na poziomie £60k+ dla ludzi w okreslonych branzach. Wysokie pensje sa takze zarezerwowane tylko dla absolwentow poszczegolnych uniwersytetow i kursow. Mozna tez skonczyc Historie na Oxfordzie i zarabiac £35k. To raczej jest czyms niezwyklym bo wsadza takich delikwentow od razu w top 2% najlepiej zarabiajacych ludzi na wyspach. Latwo sprawdzic to na oficjalnej stronie rzadowej tu: https://www.gov.uk/government/statistics/percentile-points-from-1-to-99-for-total-income-before-and-after-tax oraz tutaj https://ifs.org.uk/tools_and_resources/where_do_you_fit_in# Typowym zarobkiem absolwenta nawet 10 czy 15 lat wglab kariery, nawet po dobrych studiach i uniwerku, jest £60k w bogatym regionie i £45/8k w biedniejszym (Szkocja, Walia itp.). Jak ktos ma £90k+ i to w Londynie to jest juz zamozny. Profesor zwyczajny na prestizowej uczelni ma okolo £90k, a jest to jedna z najbardziej szanowanych i 'dobrze zarabiajacych' profesji. Wiekszosc ludzi w UK jest slaba w te kolcki. Aczkolwiek plusem jest to, ze nie boja korzystac sie z pomocy specjalistow i chetnie szukaja zabezpieczenia.
  12. [brak pl klaw] Od razu mowie, ze nie jestem programista, ale pokatnie pracuje z wieloma roznej masci. Wiele osob ekscytuje sie IT jakoby tam byly zlote gory, ale jest dokladnie tak jak brat @wrotycz opisal, szczegolnie pod katem biznesowym. Przede wszystkim: Wszystkie firmy optymalizuja koszty. W dobie globalizacji zrealizowanie uslugi informatycznej na odleglosc to zaden problem. Firma ma w dupie 'jakosc kodu' - chodzi to super, nie chodzi to kiepsko - jakosc kodu jest dla fetyszystow. Dlatego wiekszosc idzie na wschod lub zatrudnia mlodych by zrobili tyle co potrafia, a reszte dokancza inny. Znam przypadki gdzie brano ludzi z portali ogloszeniowych by zrobic cos dla solidnej firmy minimalnym kosztem. Informatykow sa coraz wieksze ilosci. Dawniej na okreslone stanowiska bylo kilka aplikacji. Teraz jest ich zatrzesienie, bo kazdy jest specem od IT. Oczywiscie sa lepsi i gorsi, ale tak jak pisalem w punkcie powyzej, firma ma gdzies jak super jestes. Zrobisz jest git. Nie zrobisz to jestes kiepski. Projekty informatyczne to nie jest ciagly proces. Zatrudnia sie informatykow do realizacji okreslonego zadania i bye bye. Rzadko ktora firma trzyma programistow na stale. Czym innym jest IT support albo inzynierowie sieci lub maly departament IT. Ale to nie sa ludzie na stawkach programistow - ich zadaniem jest ustawienie laptopa firmowego, danie dostepu do softu i sprawdzenie jak tam chodzi infrastruktura. Jak potrzeba jakiegos rozwiazania to albo jest off the shelf albo zlecenie idzie na zewnatrz. Taniej nawet pod wzgledem kosztow zatrudnic podmio zewentrzny. Nie trzeba trzymac pracownika, placic mu skladek itp. Firmy wbrew temu co mowia ich broszurki marketingowe nie uzywaja cudow techniki IT. Wiekszosc najwiekszych graczyna rynku stosuje ogolnie dostepny soft, choc czasem wymaga pomocy z wdrozeniem. Matematyka, algorytmika, statystyka - okay, wazne, ale wiekszosc IT nie potrzebuje tej wiedzy. Wiekszosc klepie ustawienia serwera, instaluje certyfikaty dostepu, kreci prosty kod w polowie zainspirowany GitHubem. Smutne acz prawdziwe. A teraz co do zarobkow. Zarobki w IT nie sa za bardzo rozwarstwione. Poza elita elit - a takich ludzi jest malo - sa one na serio przecietne. Jakis freelancer moze zarabiac, dajmy na to 30tys PLN na PL warunki, ale ma to na fakture. Musi oplacic soft na ktorym pracuje, skladki, sprzet oraz moze stracic prace de facto z dnia na dzien. Nie jest tak, ze jest zlecenie za zleceniem. Z przestojami itp jak jest 10tys na reke regularnie to jest super. Praca w IT to doszkalanie sie non-stop. Co tydzien wychodzi nowa technologia. Gadalem niedawno ze seniorem z data science i mowi, ze na same szkolenia wydaje okolo 20tys PLN rocznie - bo inaczej nie bedzie na topie. Mowil, ze material jest do opanowania przez siebie, ale bez syntetycznego przekazu uczenie sie samemu to dlugie dni i noce. Lepiej jest wiek pracowac i zaplacic, niz doszukiwac sie samemu. Konkurencja - tego sie nie da uniknac. Nauczysz sie nowej technologi to wiedz, ze jest 1000000 [tu wstaw narodowosc], ktorzy juz na tej technologii zjedli zeby. Zabierasz sie za kolejna, a tutaj niespodzianka, bo wychodzi nowa technologia i twoja juz jest passe. Zmarnowany czas i utracona perspektywa na zarobki. No i nisze stawki. Bo za wysze to leci outsourcing. Dlugie godziny pracy i presja to norma w elitarnym IT. Jezeli ktos mysli, ze programowanie to 2h klikania w kakuter a potem dolce vita to sie myli. Moj dobry znajomy jest takowym i pracuje wiecej niz ludzie w korpo. Jest termin i tyle. Masz sie zmiescic. Wiec pracujesz na kilka stref czasowych, bo pomagaja ci ludzie z [wstaw panstwo] i musisz dac rade. Cos nie wychodzi - siedzisz do skutku. To praca typowo wynikowa. Jak pracujesz sam to nie ma problemu, ale zazwyczaj jest ktos z IT od klienta i kaprysi. Po przeliczeniu ilosci h spedzonych na wynagrodzenie, szalu nie ma. Sezonowosc - stawki zaleza czesto od tego co jest trendy. Technologia jest na fali to trzeskasz kase. Nie jest, to masz problem. Takie to jest proste. A na koniec perspektywy. Technologia bedzie tez dazyla to maksymalnego uproszczenia konstruowania programow i aplikacji. Juz teraz mozna sobie samemu zbudowac strone w 10 minut. Za 10 lat bedzie mozna sobie napisac program mowiac tylko co on ma robic, a program zrobi sie sam. Z rosnaca podaza ludzi IT beda spadac stawki, a nawet niskie stawki beda spadac z uwagi na soft jaki robia giganci na rynku. Po prostu na kazda potrzebe bedzie juz program jaki wypoci Google lub MSoft. Tak padlo wiele start-upow technologicznych. Tak jak pisalem poprzednio i wielokrotnie, powodzeniem beda sie cieszyly zawody regulowane, te wymagajace inteligencji emocjonalnej no i twarde zawody rzemieslnicze. W tej chwili, co powtarzam z uporem maniaka, dobry elektryk (a IT cos musi zasilac), hydraulik czy gazownik to Pan. Tam gdzie czlowiek nie jest do zastapienia maszyna (np. rehabilitacja) tez zawsze bedzie okay.
  13. To jest tylko jeden element z wielu, ale nawet patrzac na koszt komunikacji miejskiej jest roznica. Pomijam bardziej wyszukane uslugi lub jedzenie. W takim porownaniu nieruchomosci, oczywiscie trzeba wziac pod uwage standard. Miekszanie 2 pokojowe o standardzie duzo nizszym anizeli w PL na zachodzie bedzie drozsze. W PL na serio nieruchomosci maja bardzo wysoki standard w porownaniu do Starej Europy. Nie zgadzam sie z ta teza. Sprzataczka w Londynie, nie bedzie pracowac za tyle co sprzataczka w Cardiff. Nawet ujete jest to w stawkach - jest National Minimum Wage, a takze London Living Wage (choc ta nieoficjalna). Za mniej niz LLW nikt nie przyjdzie do pracy w Londynie.
  14. [brak pl klaw] Tutaj jeszcze bardziej rzetelna analiza tematu zarobkow w PL: https://businessinsider-com-pl.cdn.ampproject.org/c/s/businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/praca/przecietne-wynagrodzenie-w-lipcu-2022-r-oczyscilismy-dane-gus/6cel702.amp Srednia wazona to c.a. 6600 brutto, czyli 1,300 euro brutto. Srednia w Niemczech to ponad 4000 euro brutto wg. ichniejszego GUSu. W UK srednia roczna wg. ONS to £38600 brutto co daje na miesiac £3200 brutto (czyli 3550 euro). Kazdy moze sobie odpowiedziec na pytanie jak na serio jest. Koszty zycia sa wyzsze, to fakt, ale nie az tak bardzo. Jesli rejon jest drogi rynek ujmuje to zazwyczaj w pensji. Uslugi sa czesto tansze (co wielu moze zaskoczyc).
  15. Napisalem Nie no ja sie nie dziwie, ale stwierdzam fakt. W PL ta optymalizacja musi byc mocno ostra, bo inaczej oddaje sie prawie wszystko fiskusowi. Tu bym polemizowal. Moze wieksze miasta tak, ale wyjazd do Walii czy Kornwalii burzy ten stereotyp. Generalnie trend utrzymuje sie w duzych miastach, gdzie nawet koledzy sie 'zrzucaja' na spolke, by jezdzic po miescie czyms premium i moga jakos (nie wnikam jak) na ta ekstrawagancje zarobic. Z reszta sie zgadzam. Jak dla mnie w PL wiele rzeczy dzieje sie na pokaz. Ktos madrze napisal, ze niestety mamy nalecialosci sowieckie i lubimy nieraz zyc 'na bogato' co niekoniecznie znaczy lepiej. @niemlodyjoda ujal to perfekcyjnie. Nie wszyscy, ale wiem ze w duzych miastach jest kryzys z naborem adwokatow/rp tudziez aplikantow, bo nikt juz za mniej niz 7-8tys netto nie chce przychodzic i tyrac w kancelarii. Wola isc w branze pokrewne.
  16. Jezeli chodzi o psychologiczne poradzenie sobie z tematem - to mysle, ze jest to zlota mysl!
  17. [brak pl klaw] Spiesze sie odpowiedziec, bo sam bedac na pensji zachodniej nie moglem sie nadziwic jak to jest, ze w PL niby bieda, a same nowe fury na miescie i w ogole ekonomiczne tiki takie. Prawda jest taka, ze w najwiekszych miastach wojewodzkich jest kult pieniadza i posiadania. Nie jest to tajemnica, bo wspominalem o tym kilkukrotnie, ze moja kazdorazowa wizyta w stolicy (bo mieszkam w UK), przyprawia mnie o zdumienie - jak to ja, bedac na wysokim stolku za granica 'wizualnie' mam mniej anizeli moi znajomi, a wszedzie w prasie dudnia o problemach w budzetach domowych w PL itp. Zatem odpowiadam, bo w czasie pandemii wszystko zostalo mi przedstawione czarno na bialym (przez ludzi mi bliskich szukajacych pomocy u mej osoby): Wiekszosc rzeczy jest na kredyt - kredyt pogania kredyt. Ludzie sa zakredytowani do takiego pulapu, ze brak jednej pensji oznacza kryzys finansow domowych. Polowa moich znajomych bierze solidne pozyczki nawet na wakacje, a mowie tutaj o ludziach z wolnych zawodow i takiej prawdziwej klasie sredniej, ktora zarabia conajmniej 3-4 srednie krajowe. Nie, nie zartuje - apetyt rosnie w miare jedzenia. Mialem do czynienia z osoba co zarabia kilkanascie tysiecy na reke, ale ma tyle obciazen, ze zyje z pensji zony (przezywa mowiac dokladniej). No ale Rolex jest. Dobre fury to leasing i ucieczka od podatkow na JDG czy z.o.o. Inny przypadek z mego grona jezdzi autem za cwierc banki, ale je parowki 24/7. Bo albo podatek, albo chociaz auto. Poza tym praca polega na jezdzeniu do klientow (broker), wiec jest to narzedzie pracy. Piekne ubrania - tak Polacy lubia sie dobrze ubrac wbrew blednym obiegowym opiniom. W PL czesto ocenia sie czlowieka poprzez pryzmat ubioru. Za granica jest troche lepiej - bo na wyglad zewnetrzny zwraca sie uwage, ale mniej i pod innym katem. W PL sa wrecz branze, gdzie slabo ubrana osoba postrzegana jako wyrzutek. Jest wiec czesto tak, ze osoby wydaja gro swoich zarobkow na ubrania, a tak poza tym to przymieraja glodem, nic nie robia, nie maja hobby (bo to kosztuje) itp. Mentalnosc typu zastaw sie a pokaz sie jest wciaz zywa - ludzie poluja wrecz na to by lapac okazje i wygladac dobrze, choc zyja w dzielonych mieszkaniach lub u mamy. Wiekszosc ludzi zyje na pokaz i klamie cd. swoich prawdziwych dochodow i posiadlosci. Mam takiego jednego bajeranta co to mial miec mieszkanie i dzialke bez kredytu, a jak stopy poszly to sie skruszyl i przyznal, ze placi jednak raty :) Ale, prawda jest tez taka, ze duzo osob (coraz wiecej) zarabia na serio duze pieniadze i prowadzi bardzo dochodowe biznesy, czesto o zasiegu europejskim czy swiatowym. Sa tez grupy zawodowe, ktore maja juz pensje w pelni zachodnie - typu programisci, lekarze, specjalisci wszelakiej masci. Jest ich coraz wiecej. Pomimo tego, ze gdzie indziej ich zarobki i styl zycia nie zrobilyby wrazenia, w PL moga. Ale to jest MNIEJSZOSC. Dane GUS sa nieublagane, a sa to dane z PITow. Po prostu, jak ktos wczesniej wskazal, wyrozniaja sie oni bardziej i z racji ich zageszczenia spotykasz ich czesciej. Co do dochodowej pracy - cokolwiek co wymaga kwalifikacji, ktore sa rzadkie i wymagaja umiejetnosci nabywanych stazem jest w cenie. Nie tylko 'legendarne IT'. Powiem tylko, ze jesli jestes dobrym mechanikiem, hydraulikiem lub elektrykiem to zarabiasz wiecej anizeli adwokat ze sredniej polki z warszawskiego city. Serio. Bariera 10tys netto w stolicy jest latwa do przekroczenia nawet przez ogrodnika (pod warunkiem, ze masz sprzet i nie pijesz w pracy). Mowilem o tym wczesniej, ale sasiadka moich rodzicow zarobkowo wyprowadza psy (zaczela jako studentka) i kosi na tym 5 cyfrowe dochody.
  18. [brak pl klaw] Znam kilka prawdziwie bogatych kobiet. Ale takich na serio nabitych moneta. Sa to stare pieniadze lub ciezka, bezkompromisowa praca. Tez z drugiej grupy istnieja, ale sa aspoleczne i cale swoje zycie skoncentrowaly na zarabianiu pieniedzy w korpo, czy prowadzac swoje firmy. Ale to jest rzadkosc, okupiona brakiem znajomych, rodziny i przyjemnosci z zycia. Cala reszta, czyli 95%, jada na pieniadzach innych. Co najciekawsze, ta grupa jest bardzo wyrachowana i nie ma za krzty etyki. Skubie kazdego an maksa nie tylko pod wzgledem 'przyslug' ale takze otwartych prosb o wsparcie finansowe. Bardzo wiele kobiet sobie jeszcze dorabia w wiadomy sposob. I co najgorzsze staje sie to bardzo popularne.
  19. [brak pl klaw] Obnizki sa i beda, ale tylko z rynku wtornego. Mowie to jako czlowiek z branzy. Za pol roku/rok bedzie wysyp nieruchomosci od upadajacych kredyciarzy w calej Europie (z malymi wyjatkami). Ale to nie beda jakies porazajace obnizki, chyba, ze przyjdzie mega kryzys a stopy beda leciec w gore jak szalone. Rynek pierwotny zostanie najzwyczajniej wstrzymany lub nastapi symbiliczna korekta. Deweloperzy maja duze zapasy i mobilna sile robocza. Wiekszosc pracownikow to i tak kontraktacja i podwykonawstwo. Nieruchomosci w dobrych lokalizacjach beda trzymac cene lub zmieniac wlascicieli, ale bez szalonych zejsc. Tych ktorych nie bedzie stac, rynek teleportuje na zadupia. Jak bedzie goraco to rzad wpadnie na jakis ciekawy pomysl aby utrudnic bankructwa, uniemozliwic przejecie nieruchomosci itp. Na pewno nie bedzie tak, ze nagle bedzie kilkaset tysiecy bezdomnych. Negatywnym skutkiem bedzie ciagly wzrost kosztow wynajmu. Aczkolwiek, jak inflacja bedzie szalec, to cudow bym sie nie spodziewal, bo nikt (po uwzglednieniu inflacji) za darmo nie bedzie sie niczego pozbywal. Najwyzej osoby z problemami beda jesc kartofle i siedziec w domu, ale beda splacac swoje. Bo pozbycie sie nieruchomosci w takim czasie lub upadlosc konsumencka = z niemozliwoscia kupna mieszkania w przyszlosci lub brak srodkow na wynajem. A gdzies trzeba mieszkac.
  20. Ja to doskonale rozumiem. Ale blagam, takie marze na materiale - co pragne podkreslic - i przy takim metrazu to jest szukanie frajera, a nie kompensacja za czas i wiedze. Ja wiem, wolny rynek i trele morele, ale niesmak pozostaje ogromny.
  21. [brak pl klaw] Kredyty kredytami, ale patrzac na koszty wykonczeniowki, to az mnie ciarki przechodza ile tak na prawde w PL (wawa) kosztuje mieszkanie pod klucz. Kupic sciany to jedno, ale przystosowac do zamieszkania, to drugie. Ostatnio dla kolezanki robilem takie wtorne weryfikacje kosztorysow wykonczeniowych (pod klucz) i az oniemialem jakie sa ceny za m2 i jak mocno firmy chca przycinac na materialach i robociznie. Kilka firm za standardowy projekt krzyknelo sobie powyzej 4100zl/m2 - za kawalerke w stanie deweloperskim do zrobienia w meblach z Ikei. Za 5000zl/m2 to juz mozna dom wybudowac Wiekszosc kosztorysow krotkoterminowych (bo zrobienie takiej klitki to max 3 miesiace) jest nafaszerowana wrecz sciema. Z wielu porownywalem ceny materialow do cen detalicznych online w supermarketach i skladach, i wiele narzucalo marze (na samych materialach) ponad 25%. Robocizna przewaznie ukryta - podana za calosc - ale jak liczylem jednostkowo to pi razy drzwi ponad 200zl/h. Szok i niedowierzanie. Jestem ciekaw jakie wy macie doswiadczenia w temacie. A moze przesadzam i niepotrzebnie sie oburzam?
  22. Uwielbiam takie moralizatorskie/etyczne pouczenia. @Mariusz 1984 mozesz sie wypowiadac i oceniac polityke nawet Zambii, jesli masz tylko na to ochote, tym bardziej jesli masz tam na miejscu jakis majatek. A jesli bedziesz mial kaprys to nawet mozesz skrytykowac na odleglosc polityke kopania rowow melioracyjnych w Scybinie Dolnym. Na tym polega wolnosc slowa, z ktorym wielu nie po drodze. Chodz po drodze jest z kasa, ktora przywozisz Ty czy ja w ramach odwiedzin lub wczesniejsze podatki jakie placilismy. Proponuje podzial jeszcze na wojewodztwa - jak nie jestes zameldowany w Wawie, choc tam mieszkasz, to nie mozesz komentowac spraw w Wawie. Problem z PL polega wlasnie na tym, ze wszyscy na miejscu wiedza co i jak najlepiej, nikt inny sie przeciez nie zna. W konsekwencji jest jak jest. Rzadko tez komu przychodzi do glowy, ze ktos chcialby wrocic, bo teskni, jest z dala od reszty rodziny, ale nie ma do czego. Sam nawet na forum tutaj deliberowalem o potencjalnym powrocie i dobrze pamietam rady @niemlodyjoda, ale jest coraz gorzej. Nie mozna tego skrytykowac bo czlowiek z internetu mowi ze nie - prosze
  23. Nie no, ja od poczatku swego udzialu zza granicy nadaje. A co do butow Lacoste - pomijam fakt ze za miedza to wiekszosc dresiarzy w tym gania. Zauwaz tez prosze, ze czesto biedni ludzie jezdza dobrymi samochodami. Daleko nam do 3go swiata, ale wiekszosc ludzi utrzymuje sie za na serio niewielkie pensje. Oczywiscie sa i tacy bardzo bogaci, ale wystarczy zajrzec do danych MF by wiedziec, jaka jest mediana zarobkow w kraju.
  24. brak pl klaw Ktos gdzies robil badania i wyszlo, ze najrozsadniej w stosunku do kosztow i korzysci byloby zobligowac wszystkich posiadaczy aut do przerobienia ich na LPG. W chwili obecnej zakaz sprzedazy spaliniakow oznacza jedynie koniecznosc zapewnienia stabilnosci energetycznej do 2035 roku, tak by elektryki bylo czym zasilac. Nie mowie juz nawet o infrastrukturze. Czy da sie to zrobic? Raczej nie. Co to oznacza? Oznacza to to, ze bedzie drastycznie wzrastal koszt posiadania auta i jego dostepnosc polaczona z uzywalnoscia, czyli czesc osob, po prostu go nie bedzie mogla miec.
  25. brak PL klaw Zazwyczaj ciesze sie na mysl przyjazdu do PL. Niedlugo po wyladowaniu zazwyczaj spotykaja mnie nastepujace rzeczy: Smutni ludzie i doslownie szary tlum, ktory bezemocjonalnie przemieszcza sie z miejsca w miejsce. Kombinatorstwo level ekspert - gdziekolwiek prawie nie pojde lub czegokolwiek nie chce zalatwic, albo chca mnie orznac na kase, alebo wcisnac jakis kit. Panie zazwyczaj reprezentujace soba malo lub nic o ego tak wywalonym w kosmos, ze zastanawiam sie czasem, czy godzien jestem nawet spojrzec w ich kierunku. Drozyzna i proba zarobienia ile sie da, na czym sie da, kiedy sie da. Ludzie (wlacznie ze znajomymi), ktorzy nie rozmawiaja prawie o niczym innym jak o pieniadzach (kto co ma) i polityce. Notoryczne monity o nowych podatkach i daninach. Wieczne narzekanie (na cokolwiek). Po dwoch tygodniach mowie sobie dosc i wracam z powrotem, tylko po to, by z ciekawosci i tesknoty przeleciec za pol roku i doswiadczyc tego samego. I tak kolo sie zamyka :) ps. Co do pensji to podziwiam zelazne charaktery i wole walki niektorych. Przy obecnych cenach i zarobkacj (WWA) nie mam zielonego pojecia jak niektorzy moga w tym kraju zyc.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.