Skocz do zawartości

tussipect

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia tussipect

Kot

Kot (1/23)

3

Reputacja

  1. Hej, Chciałem dorzucić swoje 5 groszy. Tu nie chodzi o natężenie promieniowania ani o moc promieniowania ani o efekt termiczny. Badanie tego efektu używa się obecnie do oceny szkodliwości telefonów komórkowych. Swoją drogą sprawdźcie sobie na czym polega ten test i powiedźcie mi czy wybrano reprezentatywny model człowieka w tym badaniu...Jeśli chodzi o oddziaływanie pól elektromagnetycznych z organizmami żywymi to powinniśmy się skupic na oddziaływaniach nietermicznych oraz na stresie oksydacyjnym. Sprawdźcie sobie takie pojecie jak "calcium efflux". Okazuje się, że promieniowanie elektromagnetyczne różnych częstotliwości moze wywoływać stres oksydacyjny inicjując otwieranie kanałów VGCC (Voltage Gated Calcium Channels) komórek i zalewanie wnętrza komórek jonami Ca2+. I nie chodzi o to, że jony Ca2+ wchodzą do komórki bo to normalne tylko, że wchodzi ich za dużo. W skrócie problem wygląda tak: Ca2+ trafia do komórki => kaskada reakcji => tworzenie NO (tlenek azotu) i O−; 2 (anion ponadtlenkowy) (raczej łagodne, gdy w małych liczbach) => gdy zbyt dużo NO i O−; 2 z powodu stałego dopływu Ca2 + NO i O−; 2 - tworzą ONOO⁻ (nadtlenoazotyn) <NO + O−; 2 = ONOO⁻ nadtlenoazotyn> => ONOO⁻ powoduje reakcję zapalną => tworzenie większej ilości NO i O−; 2, które generują więcej ONOO⁻ (pętla) Nadtlenek O−; 2: -cząsteczka sygnalizacyjna -reaktywny tlenek (ROS). -Desmutaza ponadtlenkowa SOD usuwa O2- (O2- (+ SOD) -> H2O2 (+ SOD) -> H2O2). -Za dużo węglowodanów = spadek SOD. -Zbyt dużo węglowodanów = e- wyciek z ETC (łańcuch transportu elektronów) = tworzenie się O2- i innych ROS Wolne rodniki hydroksylowe OH-: -hiperreaktywny -produkowany w mitochondriach podczas spalania żywności na energię -bardzo krótkotrwały, więc nie przemieszcza się na duże odległości, nie powodując w ten sposób uszkodzenia jądra DNA Tlenek azotu NO: Ma wiele zalet (korzyści te występują, gdy NO znajduje się poza komórką): -rozluźnia naczynia krwionośne = zmniejszenie zachowań krwi -pomaga kontrolować infekcje -zmniejsza krzepliwość krwi -promuje angiogenezę (tworzenie nowych naczyń krwionośnych) Ale: -ze względu na wysoką reaktywność nie unosi się swobodnie w komórce ani na zewnątrz komórek. Zwykle wiąże się z glutationem, hemem lub innymi białkami. -kiedy Ca2 + dostaje się do komórki z powodu VGCC => NO jest uwalniany wewnątrz komórki => NO rekombinuje z O−; 2, co powoduje powstanie nadtlenoazotynu ONOO- Nadtlenoazotyn ONOO- -bardzo długa żywotność (miliardy razy dłuższa niż OH-), dzięki czemu może pokonywać duże odległości i uszkadzać jądrowe DNA -technicznie nie jest wolnym rodnikiem (nie ROS, ale RNS [Reactive Nitrogen Species]) -bardzo silny utleniacz NO + O2- = ONOO- => podróżuje do jądra => ONOO- uwalnia CFR (Carbonate Free Radicals) => CFR niszczy DNA ONOO- hamuje SOD zapobiegając usuwaniu O−; 2 Polecam przejrzeć: Bioinitiative report https://bioinitiative.org/ EMF Portal (Martin Pall) https://www.emf-portal.org/en Pozdrawiam wszystkich,
  2. 1. Medytacja/samoświadomość jeśli to problem z życiem. Nie sprawdziłem. Nie wiem czy działa ale mówią, że tak. 2. Jeśli nic Cię w życiu nie trapi poza brakiem snu to: a. unikaj sztucznego niebieskiego światła, szczególnie gdy już jest ciemno na zewnątrz. Spośród całej gamy kolorów światła białego niebieska linia najbardziej dezaktywuje melatoninę. Kup blue-blockery (każde okulary z pomarańczowo-czerwonymi szkłami mogą być) jeśli masz zamiar pracować wieczorami przed kompem albo oglądać telewizję. W skórze też mamy receptory światła wobec tego jeśli naświetlasz się sztucznym światłem to zakryj powierzchnię skóry ale oczy są najważniejsze. Zmień żarówki na halogenowe albo żarnikowe. One produkują mniej niebieskiego światła a najlepiej po zmroku używaj tylko świeczki. b. jak czytasz przed snem to przy świeczce. c. jeśli możesz to wstawaj rano ze wschodem słońca. Wychodź na zewnątrz i patrz w kierunku słońca 15-20 minut. Najlepiej na bosaka a jeszcze lepiej bez ubrania. Niebieskie światło o tej porze jest offsetowane przez czerwone więc nie powinieneś sobie uszkodzić RPE a możesz za to włączyć/wyłączyć produkcję prawidłowych hormonów i nastawić swój główny zegar biologiczny SCN. d. melatonina nie jest produkowana przez szyszynke. A przynajmniej nie do końca. Melatonina jest uwalniana przez szyszynkę, natomiast proces produkcji melatoniny jest początkowany w oku przy udziale promieniowania UV-A. Czyli, żebyś miał wystarczającą ilość melatoniny nie wystarczy wyłączyć światło o odpowiedniej porze ale trzeba też pozwolić na kilka reakcji fotochemicznych w oku. W tej szerokości geograficznej pewnie wystarczy wyjść na słońce ok 10:00AM na 15 minut. Jeśli jesz mięso to masz większość niezbędnych aminokwasów do produkcji melatoniny. Być może brakuje Ci światła. Z suplementowniem melatoniny bym się wstrzymał. Chyba, że chcesz zablokować sobie szyszynkę. Przez analogię do przyjmowania SAA a póżniej odbloku (może przesadzam ale wiesz o co chodzi).
  3. Bardzo przepraszam za nieobecność. Po kolei: @osadnik Dzięki! @Imbryk Masz tu oczywiście rację. Wymówek od prawdziwego życia mam całe mrowie. To jest taka wyuczony odruch i rozumiem, że żeby się go oduczyć musiałbym w to włożyć mniejwięcej tyle samo pracy co, żeby się go oduczyć. Czyli jakieś 25 lat. Nie no oczywiście to jest przesada, że tyle. Tyle to mi zajęło kultywowanie wyuczonego schematu postępowania. Nie chodzi o masturbację bo to ma krótszy staż. Nie jestem normalny bo radzenie sobie z problemami u dorosłych ludzi polega na ich rozwiązywaniu a nie na waleniu konia. Jestem w ogonie krzywej gaussa i dlatego mówię, że nie jestem pod tym względem normalny. Tu chodzi tylko o subiektywne nazwanie zjawiska. Dobre = dobre dla mnie, złe = złe dla mnie. Nie chodzi o wymiar moralny. No niestety to nie jest żart. Nie mam diagnozy medycznej ale czy ona jest potrzebna? https://jamanetwork.com/journals/jamapsychiatry/fullarticle/1874574 Dziś podobnych artykułów jest jak na pęczki. "We found a significant negative association between reported pornography hours per week and gray matter volume in the right caudate (P < .001, corrected for multiple comparisons) as well as with functional activity during a sexual cue–reactivity paradigm in the left putamen (P < .001). Functional connectivity of the right caudate to the left dorsolateral prefrontal cortex was negatively associated with hours of pornography consumption." Ale masz rację to kolejna wymówka. Yyy no może nie wiem wszystkiego ale co nieco już wiem. Rozumiem, że kobieta i mężczyzna "kochają" inaczej. No i w świetle tego co przeczytałem to wydaje mi się, że nie kocham. W taki romantyczny sposób. No ale biorąc pod uwagę przejścia wielu członków tego forum to wydaje mi się, że raczej w tej kwestii to nie mam czego żałować. Prawda? Tak, samoocena pod grubą warstwą mułu. Postaram się już tak nie wypowiadać. Dzięki @Imbryk za Twoje cenne uwagi! @nieidealny świat :-) Pytanie było w historii bez historii a odpowiedzi są jak najbardziej odpowiedziami. Słuszna obserwacja. Też taką poczyniłem niemniej z tym byciem dzianą gałązką to lekka przesada. Ale na jej smv wystarczy. A i z tym ogarnianiem domu to też przesada. Kiedyś było lepiej. Dobre pytanie. Ale musze przyznać, że ucieczka w porno była przed nią. Teraz kiedy jestem starszy mam więcej problemów w życiu, a przynajmniej tak je postrzegam oraz silniejsze poczucie uciekającego życia i dlatego paradoksalnie częściej sięgam po porno. Ale nie wykluczam, że w związku z tym, że nigdy nie czułem żeby była w moim typie może coś być na rzeczy. Kurcze ale mi ćwieka zabiłeś. Jak sobie szczerze odpowiedzieć? Lubię się okłamywać. Poproszę. Szczerze! To akurat prawda. Sprawdź artykuł który wkleiłem wcześniej. Ale oczywiście istnieje neuroplastyczność, prawo Hebba (what fires together wires together) i kwantowy efekt zeno (samoświadomość) stąd osoby z takiego problemu mogą wyjść. Oj nie jestem szczery. Ale chciałbym być jak Yesman. Tylko to strasznie stresujące. Zgadza się, samoocena leży. Zawsze szurała po dnie ale nie przeszkadzała mi w podejmowaniu decyzji. Mimo niskiej samooceny osiągnąłem wiele jak na dzisiejsze standardy. Pytanie niska samoocena jest na tyle powiązana z moim problemem, że pozbywając się jednego pozbędę się drugiego? W tej kwestii jestem szczery. Człowieka się ocenia po jego czynach. Jeśli obiecywałem i nie byłem w stanie dotrzymać słowa to jak to się nazywa? Materialnie, dzięki ojcu nic mi nie brakowało. Matka puszczająca się alkoholiczka. Pamiętam różne sceny. Aż mi się chce rzygać jak o nich myślę. Ale ojciec nie był betą. W kwestii relacji damsko-męskich był po prostu głąbem. Matka zmarła jak miałem 8 lat. Na szczęście, bo nie wiadomo jakby to się wszystko potoczyło. Tak więc ojciec musiał mi wystarczyć. Niestety z czasem ojciec stał się neurotyczny i jak kończyłem szkołę średnią to przestaliśmy się dogadywać. Rodzice mieli dzieci z poprzednich związków. Początkowo wychowywałem się z jednym starszym bratem ale on był dużo starszy więc jak miałem 7 lat to się wyprowadził. Później wychowywałem się jak jedynak. Słusznie. Też w to wierzę. Nie wiem tylko jak jest na prawdę. :-). Oj. Ale mi zasadziłęś kopniaka. Z tą bojaźnią przed bojaźnią to może prawda. Ale naprawdę brak logiki? Gdzie? Chodziło mi o to, że znam mniej więcej mechanizm powstawania problemu. Czy w rozwiązaniu mojego problemu pomoże to, że komuś powiem, że jak miałemdwa lata to żarłem swoje gówno nie dlatego bo mi smakowało tylko dlatego bo moja matka leżała pijana w pokoju obok? Albo, że mój brat nie mógł znieść całej tej sytuacji z matką i postanowił jej jebnąć tłuczkiem do kotletów w łeb? Albo jak moja matka piprzyła się po pijaku z jakimiś menelami? Albo, że pamiętam jak moją matkę zabierało pogotowie po próbie samobójczej? Ha! I to wszystko się działo w "normalnej" z pozoru rodzinie. No mógłbym jeszcze Wam troszku poopowiadać ale po co? To nic nie daje. Przepraszam, nie chciałem brzmieć beznamiętnie. Czasem tak mam. Tak źle nie jest. Ale wiele razy o tym myślałem ale nigdy nie miałem odwagi. Poza tym póki co podstawowe mechanizmy obronne jeszcze działają i dlatego pewnie jeszcze jakoś funkcjonuję. Kiedyś byłem u psychologa. Jak miałem 19 lat. Chodziłem tam przez pół roku. Po każdej sesji dochodziłęm do siebie 3 dni. Na koniec Pani stwierdziła, że jestem zajebisty a problemem jest mój ojciec. To mnie zniechęca do rozmowy z takimi ludźmi. Wiem, że nie wszyscy są tacy sami ale po prostu nie mam zaufania do tej branży. Wolę rozmowę z Wami. Aż taką to nie. "Teściowie" zostali uświadomieni dość dobitnie w związku z tym nie podejmują otwartego dialogu w tej sprawie. Robią podchodyu ale to normalne. Nie przejmuje się ich opiniami ani pragnienieami w tej kwestii. Myślę bardziej o partnerce. Nie, nie łudze się. Moje wypowiedzi chyba o tym świadczą. Przynajmniej mam nadzieję. Ale jeśli nie to wyartykułuję raz jeszcze - rozumiem, że istnieje zjawisko hipergamii a hormony żeńskie w pewnym momencie przejmują dowodzenie nad czynami kobiety i sprawa potomstwa staje się imperatywem. I nie nie będę wychowywał cudzego potomstwa, nawet Twojego:-). Wiem, że nie jestem socjopatą bo liczę się z innymi ludźmi i staram się z nikim nie popadać w konflikt. Ale dlaczego, że cały czas się oszukuję!!!? Bo nie jestem tak stanowczy jaki bym chciał być. I wiele innych powodów ale co bym tu nie wpisał to i tak nazwiecie to wymówką. I pewnie macie racje. Nie miałem oczekiwań w stosunku do Twojej osoby. Nie wiedziałem, że będziesz to czytał i że nie jesteś stoikiem. Tym bardziej doceniam, to że odpisałeś. Ale muszę się wyraźnie sprzeciwić w kwestii użalania się nad sobą. Naprawde myślisz, że się tu wynurzam bo nie mam nic lepszego do roboty? Nie sądzisz, że w takiej sytuacji napisałbym na jakimś gównoportalu gdzie wszyscy by mnie poklepali po plecach i powiedzieli, że wszystko będzie dobrze? Pierwszy raz, czymś tak osobistym dziele się na forum. W kwestii psychologa już się wypowiedziałem. Jeszcze raz dziękuję za Twoją odpowiedź.
  4. Dziękuję Panowie za Wasze odpowiedzi! Nawet nie zdajecie sobie ile znaczy dla mnie ta interakcja. Nie mam z kim o tym porozmawiać... To może po kolei: No wiesz, to jest tak, że jak mózg ma zmienione okablowanie (np. z powodu porno) to człowiek ma problem z podejmowaniem właściwych decyzji. Dlatego trudno mi odpowiedzieć na Twoje pytanie jednoznacznie. Myślę, że jestem z nią z przyzwyczajenia i wygody. Myślę, że jakbym był normalny to byłaby świetną partnerką do życia i pewnie mógłbym z nią być do końca swoich dni. Ale nie jestem do końca normalny,więc wszystko widzę ze złej perspektywy. Jestem nastawiony na tu i teraz bo moja kora przedczołowa skurczyła się zapewne do rozmiarów fistaszka, co jest typowe dla osób uzależnionych od porno, narkotyków i alkoholu. Bardzo Ci dziękuję za te słowa. Niestety jestem starym wiarołomcą. Składałem już podobne przysięgi. Powziąłem postanowienie, że nie będę już nikogo kłamał albo przynajmniej będę się starał oraz że nie będę składał obietnic bez pokrycia. W jakim świetle mnie to postawi jeśli Wam przysięgne abstynencję od masturbacji i pornografii jeśli nie wierzę w powodzenie? Zdaję sobie sprawę, że te słowa dyktuje mi mój mózg pozbawiony w/w kory przedczołowej ale w tej chwili na prawdę tak myślę. Znam ideologię nofap. Wiem, oczywiście teoretycznie jakie korzyści przynosi retencja nasienia. Sport w moim przypadku nie działa. Ze sportem wyczynowym miałem do czynienia od 10 roku życia, gdzieś do drugiego roku studiów. Od tamtej pory wziąłem się za żelastwo. Najpierw pod kątem hipertrofii a od kilku już lat pod kątem siły. Hobbystycznie, amatorsko ale na poważnie. A mógłbyś napisać o co chodzi z tantrą i mięśniami kegla? Zaciekawiło mnie to. Moim problemam są nieumiejętność radzenia sobie z porażkami, strach przed jutrem i wiele innych których teraz nie umiem nazwać. Można by je wrzucić do jednego worka jako źródła niepokoju. Większość dorosłych ludzi radzi sobie z problemami które wywołują niepokój po prostu je rozwiązując. Ja mam prostszy sposób ale jak wiadomo mało skuteczny. Oj tak. Napewno tego potrzebuję ale jak wcześniej już wspomniałem coś mi nie idzie. Pomimo godzin spędzonych na czytaniu forów związanych z ruchem nofap, wielu książek jak również artykułów naukowych. Myśle, że to siedzi we mnie głębiej i może mieć źródło w moich doświadczeniach z domu rodzinnego. Jak z Tego wyszedłeś? Jeśli oczywiście mogłe spytać. Tak. Moja kobieta nie jest moim problemem w porównaniu z pornografią. Ale fragmenty mojego mózgu odpowiedzialne za empatię każą mi sią o nią martwić i o jej przyszłość. Poza tym chciałbym też z czysto egoistycznych pobudek uniknąć w przyszłości oskarżenia o spieprzenie komuś życia. No właśnie. Też jestem zdania, że jest skutkiem czegoś. Nie umiem do końca powiedzieć czego. Mogę jedynie zgadywać. Ale czy sama przyczyna ma znaczenie? W sensie jeśli tej pierwotnej przyczyny już nie ma a nasz zły nawyk po prostu się do nas przykleił i nie chce sam odkleić? Kobiety w realu nadal wydają mi się atrakcyjne. Ale w przypadku porno nie tracę czasu na taniec godowy. Porno mnie nie odrzuci. No ale moja dziewczyna nie wydaje mi się ani tak atrakcyjna jak w przeszłości. Widzę, że są kobiety które bardziej mi się podobają. No ale nic nie wygra z porno. Klik, klik i masz co chcesz. Przemek, całkowicie się z Tobą zgadzam. Porno wysysa ze mnie życie i zniekształca moje postrzeganie świata. Niemniej terapii nie podjąłem. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam się tego podjąć. Wiesz jestem na etapie w którym zaczynam rozważać czy moje życie w ogóle ma sens. Na tym etapie jestem już od dawna ale w związku z faktem, iż jestem prawdopodobnie nieskończenie głupi nie potrafię się zdecydować czy chcę podjąć jakąkolwiek walkę. Znaczy podejmuję ale za każdym razem upadam i wstaje i upadam i tak w kółko. Już się tym zmęczyłem. Nie wierzę jej w kwestii dzieci dlatego zdecydowałem się prosić Was o radę. Jej rodzice bardzo starają się nas przekonać do spłodzenia potomstwa. Myślę, że ona prędzej czy później będzie się tego domagać ale ja wiem, że dzieci nie chcę i nic tego nie zmieni. Oczywiście wielokrotnie sobie już udowodniłem, że nie ma absolutu ale powiedzmy po prostu, że wierzę w to, że nie zmienię zdania w kwestii potomstwa. Zadaje sobie pytanie czy ją kocham bardzo często. Ale co to znaczy? Nie mam wielkiego doświadczenia ale wydaje mi się, że nigdy nikogo nie kochałem, przynajmniej tak jak to wiekszość z nas rozumie - romantycznie. Jestem nieco wybrakowany. Nigdy nie mówię, że kocham bo to tylko słowa. Czyny mówią więcej. Ale jakie czyny świadczą o miłości? Co do moich uczuć to chyba jestem nieco wybrakowany. Chyba zdolny jestem do odczuwania tych najbardziej pierwotnych: strach, złość, niepokój, głód, nasycenie, samozadowolenie itd. Ja już jej robię krzywdę bo się nad tym zastanawiam... No właśnie. Czy ja widzę sens w tym związku? Nie. Ale czy mogę sobie ufać jeśli mam zmienione okablowanie w głowie? Musze też dodać, że obecnie nie widzę sensu w jakimkolwiekzwiązku między mną a kobietą. Generalnie sądze, że ja do związków się nie nadaje i gdybym mógł się cofnąć w czasie, biorąc pod uwagę swoje doświadczenia i wiedzę, nie wchodziłbym nigdy w żaden związek. Ja w zasadzie nigdy dziewczyn nie podrywałem bo jestem raczej nieśmiały i mam dość niską samoocenę. Wszystkie dziewczyny z którymi byłem były tymi, które wykazywały inicjatywę. Ja byłem bierny. Moja obecna partnerka też mnie poderwała. Ale wtedy nie byłem świadom mojej poligamii i kobiecej hipergamii. Znałem tylko srogie doświadczenia mojego ojca z jego dwóch nieudanych małżeństw. Decyzja o nie wchodzeniu w formalny związek kiedykolwiek pojawiła się u mnie dość wcześnie i nieświadomie uchroniła mnie przed sytuacją w której wielu mężczyzn się znajduje obecnie. Wiem, że jest dorosła i nie biorę za nią odpowiedzialności. Zresztą moja troska wynika właśnie z mojego egoizmu. To, że istnieją zachowania altruistyczne nie oznacza przecież, że istnieje zjawisko altruizmu jeśli prawdziwą motywacją czynienia dobra komuś jest samolubna potrzeba samozadowolenia z tegoż właśnie powodu. Zakręcone ale jak głebiej nad tym pomyśleć to tak może własnie być... Ale zrobię jak piszesz, spróbuję zrobić taką analizę. Dzięki za kopniaka. Jeszcze nie jestem na etapie ED ale myślę, że to już tylko kwestia czasu bo to ona zazwyczaj inicjuje zbliżenie i zdarzyło mi się jej już wielokrotnie tego odmówić. Wytłumaczyłem jej dlaczego ale nie sądze, że to zrozumiała. Obraziła się ale później próbowała jeszcze kilka razy. Problem z tymi fantazjami to jest taki, że ja nie mam żadnych. W moim przypadku to tylko kwestia poszukiwania nowości. W sensie partnerki (głównie twarz) a nie jakiegoś konkretnego fetyszu. Poligamia... No właśnie. Czy chcę ratować? Jak napisałem wyżej. Nie ufam swojemu osądowi. Wydaje mi się, że jestem z przyzwyczajenia ale wiem, że ludzie w pewnym momencie są ze sobą z przyzwyczajenia. Nie kłócimy się, mam do kogo otworzyć gębe. Kiedyś miałem uprane, ugotowane codziennie ale dziś jest inaczej bo jej praca ma wyższy priorytet od moich upranych gaci i napełnionego brzucha. Trochu mnie to dziwi bo wydawało mi się, że ona nie należy do wielkich manipulatorek. Znaczy pewnie należly ale znam większe. Jeszcze raz Wam wszystkim dziękuję za komentarz do moich żałosnych wypocin. Już mi pomogliście bo dzięki temu, że Wam odpisywałem nie zajmowałem się porno!
  5. Cześć! To już któreś z kolei podejście, żeby coś tu skrobnąć. Po prostu nie umiem opowiedzieć swojej historii w sposób zwięzły i klarowny. Mam jednak nadzieję, że nie nadużyje niczyjej cierpliwości jeśli pozwolę sobie zadać tu pytanie. W związku z moim uzaleznieniem od pornografii nie czuję kompletnie pociągu do swojej partnerki. Z uwagi na swój problem jak również ze względu na fakt, że mam już więcej niż sobie założyłem, że kiedykolwiek w życiu osiągnę, stałem się człowiekiem całkowicie pozbawionym ambicji. Normalne. Kwestia dopaminy i jej receptorów. Ale muszę spojrzeć prawdzie w oczy. Prawdopodobnie nigdy z tego nie wyjdę. Moja partnerka wie o moim problemie, niemniej wciąż ze mną pozostaje. Prawdopodobnie z uwagi na zasoby. Hipergamia? Jaki jest sens tego związku? Nie mam dzieci i nie chcę ich mieć. Moja partnerka twierdzi, że jej też to nie przeszkadza ale widzę jakimi maślanymi oczkami patrzy na swojego bratanka. Czy ja przypadkiem jej nie niszczę życia? Nie tak po białorycersu ale tak po ludzku? Panowie, jak mam z nią rozmawiać tak, żeby wiedzieć jak jest na prawdę? Być może podałem zbyt mało szczegółów ale prosiłbym Was Bracia o radę. Proszę moderatora o skasowanie tego postu jeśli uznacie, że ten post to strata czasu.
  6. Cześć, Jeśli dobrze pamiętam to ktoś na innym forum podrzucił link do jednego z tematów w Świeżakowni. Co prawda w/w temat się urwał a ja zacząłem czytać inne wątki. Spodobało mi się tu, więc postanowiłem w końcu się zarejestrować i stać się częścią jakiejś większej inicjatywy. Pozdrawiam,
  7. tussipect

    Dzień dobry

    Dzień dobry Panom.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.