Skocz do zawartości

Insulin Induced Coma

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Insulin Induced Coma

Kot

Kot (1/23)

2

Reputacja

  1. Jeszcze raz witam wszystkich. Od dłuższego czasu byłem tylko czytelnikiem tego forum, jednak z uwagi na bardzo częste przytaczanie w dyskusjach pojęcia ,,hipergamii", postanowiłem też podzielić się swoim pewnym przemyśleniem odnośnie tej teorii. Mianowicie, jest ona kompletnie bzdurna. Upraszczając, teoria hipergamii zakłada, że kobiety instynktownie dążą do współżycia z mężczyzną, który mógłby przekazać im jak najlepsze geny. Brzmi to nawet sensownie, ale problem sprowadza się do tego, że w naturze nie występuje mechanizm, który racjonalizowałby takie zachowanie. Nie istnieje coś takiego jak selekcja genów. Dla obrazowego przykładu - gatunek homo sapiens istnieje jakieś 150 tys lat z okładem. Przez 99% tego okresu, ludzie rozmnażali się w skrajnie nieprzyjaznych warunkach (głód, chłód, walki z drapieżnikami, brak jakiejkolwiek opieki medycznej), w których dotrwać do okresu dojrzewania mogły tylko najsilniejsze jednostki. Idealne warunki dla selekcji naturalnej, która odsiewa gorsze geny słabszych osobników. I tak przez 150 tys lat, każde pokolenie jest trzepane ze słabiaków, rozmnażają się tylko samce alfa. Rozumując założeniami hipergamii, dzisiejsi mężczyźni powinni wpierdalać na śniadanie drut kolczasty i sikać napalmem. A jak jest w rzeczywistości, wszyscy doskonale wiemy. Od teorii hipergamii niedaleko zresztą od eugeniki, a ta, jak powszechnie wiadomo została stwierdzona jako pseudonauka. Nie udało się nazistom, nie udało amerykanom, naukowcy porzucili to w cholerę, bo chowem selekcyjnym nie da się ,,planować" rozmnażania. Tym bardziej dziwi mnie, że zakamuflowana eugenika pod płaszczykiem ,,hipergamii" jest dzisiaj powszechnie akceptowana i wpisała się na stałe w paradygmat współczesnych relacji damsko-męskich. No i kolejny szczegół - do połowy XX wieku pozycja kobiet w społeczeństwie po prostu nie pozwalała na wytworzenie takiego instynktu jak hipergamia. Owszem, dużo kobiet współżyło z najsilniejszymi, ale nie dlatego, że one do tego dążyły, tylko dlatego, że były brane siłą, bo przez lwią część ludzkiej historii kobiety znajdowały się w kategorii towaru. Były gwałcone na wojnie, w swoich zagrodach przez mężów, sprzedawane za długi bądź jako karta przetargowa. Nie trzeba było mieć SMV 9/10, żeby posiąść wszystkie dzierlatki w wiosce, czasem wystarczyło, że było się piechurem na obcym terenie (i to nie jest jakiś skrajny przypadek, biorąc pod uwagę, że praktycznie do 1945 w Europie trwały non stop wojny). I wydaje mi się, że współczesne kobiety stojące na czele ruchów feministycznych, doskonale zdają sobie z tego sprawę i dlatego odwracają kota ogonem, żeby ten fakt historyczny lekko przypudrować i jednocześnie też ugrać coś dla siebie. No bo o ile z naukowego punktu widzenia teoria hipergamii nie ma większego sensu, tak z ,,kobiecego" przynosi całkiem sporo wymiernych profitów. Jest zgrabnym wytłumaczeniem na wszelkie skoki w bok, separuje ,,gorszą" część mężczyzn podkopując ich pewność siebie i jednocześnie nakręca pozostałych, żeby wypruwali sobie żyły w walce o punkty w skali SMV i tym samym w magiczny sposób ,,apgrejdowali" swój kod genetyczny. Dlaczego więc niosąc sztandar walki z kobiecą manipulacją, sami gracie wg ich zasad i dajecie sobie mącić w baniach?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.