Skocz do zawartości

themon

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia themon

Kot

Kot (1/23)

5

Reputacja

  1. Studia 4+ / 5, drugi najlepszy wynik na liście... dla mnie to ty jesteś kozakiem No i nie wyrastałeś w patologii. Ja bym powiedział, że to całkiem fajne życie. Jesteś młody i kumaty, bez problemu sobie poradzisz. Nawet gdybyś miał 10 lat więcej to sytuacja nie była by tragiczna. Działaj! Powodzenia!
  2. @Imbryk Chodzimy razem, także spoko, podkładka jest. Dobrze wyczaiłeś, że mi też przydał by się terapeuta. Wiem, że przeszłość wpłynęła na moje wybory i wpływa na to co jest teraz. Na razie byliśmy na dwóch wizytach jako para, następny krok to wizyty indywidualne. Jeżeli będę czuł, że mi to nie wystarcza to umówię się całkowicie indywidualnie z kimś innym. @Still Ona jest świadoma chorego układu i tego, że psycholog jest potrzebny a przynajmniej tak deklaruje. Nie chciała iść ponieważ bała się samej wizyty, opowiadania o tym wszystkim i płaczu. Musiałem długo ją urabiać zanim się zdecydowała dlatego użyłem sformułowania, że "zmusiłem". Pierwsza wizyta to była prawie bita godzina ryczenia z jej strony także nawet nie poruszyliśmy mocnych konkretów. Na drugiej już lepiej. Teraz ona widzi, że to jej samej robi lepiej i na kolejne jest już chętna. @Gr4nt i inni "czepiający" się mojego zaangażowania w dziecko. Na początku było tak, że ona chciała mi strasznie pokazać jakim to ciężkim wyzwaniem jest opieka nad dzieckiem, że ona jako matka wykonuje jakąś tytaniczną pracę porównywalną tylko z wydobywaniem węgla za pomocą łyżeczki do herbaty. To jej pokazałem, że małym dzieckiem każdy głupi potrafi się zająć i tyle. Był moment przegięcia, kiedy dzieciak chorował i zwalniałem się z pracy żeby z nim być - zjebałem ją i grzecznie poszła po opiekę. Swoją drogą katorżnicza praca przy wychowaniu to jeden ze sposobów teściowej na wszczepianie poczucia winy mojej żonie. Teraz bardzo często jak np. ona sprząta a ja nie mam nic do roboty to wychodzę gdzieś z dzieciakiem nie zdradzając celu naszej wyprawy - "mamy swoje, miejsca i sprawy, nie wiem kiedy wrócimy, pa". Nie wiem czy to dobrze czy źle. Po prostu to lubię i nie chciał bym się z tego leczyć @nieidealny świat Chcę to kontynuować. Widzę jeszcze w tej kobiecie pewien potencjał. Tekst z kiełbasą mnie rozbroił Dzięki za wszystkie odpowiedzi i wsparcie. Wracam do działania. Napiszę za kilka tygodni/miesięcy jak sprawa się rozwinęła.
  3. Po pierwsze, ogromnie cieszę się, że trafiłem na to forum. Opisane tu historie dają niesamowite wsparcie. A teraz do rzeczy. Krótki wstęp Ja lvl 36, od czterech lat jestem żonaty. Mam małe dziecko, zero zobowiązań finansowych i intercyzę. Od dawna byłem przekonany, że wszystkie kobiety działają tak samo. Detale mogą się różnić ale zasada działania zawsze jest ta sama. Byłem też świadomy gierek i manipulacji jakie urządzają sobie panie. Jak panna świrowała to kończyłem znajomość bez większych sentymentów. Często wbrew naciskom otoczenia. Uważam, że to moja mocna strona. Niestety moją słabą stroną jest to, że chcę wieść spokojne, rodzinne życie z samicą u boku - to pewnie przez braki z dzieciństwa (rozwiedzeni starzy). Miewałem długie okresy, kiedy nie byłem w związku, tylko spotykałem się z kilkoma paniami na raz i było to fajne ale na dłuższą metę chcę tej mitycznej stabilizacji. Wydaje mi się, że mam wgrany, gdzieś głęboko w podświadomość utopijny wzorzec szczęśliwej rodziny, dochodzą do tego braki, o których wspomniałem no i jest kapa. O niej Wybrałem bardziej kalkulując niż myśląc fiutem. Obiektywnie 6/10. Wykształcona. W moim wieku. Obyta towarzysko. Pracę ma stabilną choć kokosów nie zarabia. Rozwija się zawodowo. Dość ambitna. Na tle innych, które miałem wydawała się dobrym wyborem. Bardzo ładne ale zdrowo jebnięte już przerabiałem i podziękuję Taki był plan Obsesyjnie boję się kredytów, żona podzielała moje zdanie na ten temat dlatego postanowiliśmy (nie do końca “my” jak się okazało), że zamieszkamy u teściów i będziemy zbierać kasę na dom. Teściowie mają bardzo duży dom, dostaliśmy całe piętro dla siebie, prawie 100m2, osobna kuchnia, łazienka itp., ogólnie spoko. Kasa na remont 50/50 ja i oni, jak dla mnie deal w porządku bo nie płacimy żadnego czynszu i koszty utrzymania mieszkania są symboliczne. Wyposażenie domu, tzn. meble, kuchnię, sprzęt sfinansowałem ja w 100% (rachunki na mnie). W zamian teściowie opłacili wesele. Bajka, nie? Taa... Mój upadek Jazdy ze strony teściowej zaczęły się kilka miesięcy przed ślubem. Awanturami o pierdoły dawała do zrozumienia, że jednak nas tam nie chce. Dymy były kierowane zwykle do każdego, tylko nie do mnie. Najmocniej obrywało się żonie, później teściowi. Niestety nigdy przy mnie, jazdy robiła im tylko kiedy mnie nie było. Jak pytałem teściów wprost (kilka razy) czy możemy tam mieszkać, teściowa nigdy nie odpowiedziała wprost “nie”, zawsze jakieś wykręty typu “ja was nie wyrzucam” - jak dla mnie sygnał jednoznaczny, żeby wypierdalać. Powiedziałem przyszłej, że mamusia nas nie toleruje i że wypierdalamy ale moja luba… urobiła mnie, że będzie dobrze, że przecież jesteśmy od nich odcięci itp. Niestety tutaj popełniłem życiowy błąd i co gorsza, całkowicie świadomie bo kurwa wiedziałem, że dobrze nie będzie. Znowu perspektywa “normalnego” domu, którego nigdy nie miałem wzięła górę. Sytuacja po ślubie czyli źródło spierdolenia Niedawno trafiłem na taki film: “10 cech toksycznych ludzi”. Moja teściowa ma wszystkie te 10 cech Jak o tym myślę to aż chce mi się śmiać, że trafiłem na taki podręcznikowy przykład ale w rzeczywistości to nie jest śmieszne tylko bardzo poważne. Kobieta manipuluje wszystkimi, najbardziej córką i teściem. Kontroluje ich prawie na 100% a oni wykonują jej wszystkie polecenia. Tu jest właśnie sedno problemu bo formalnie jestem żonaty ale w praktyce żony nie mam. Jest teściowa, która posiada (dosłownie “posiada”, jak rzecz) męża i córkę oraz ja czyli jakiś dziwny koleś, który nic nie robi tylko się czepia. Teściowa gnębi moją żonę bez litości, wykorzystując zależność rodzic-dziecko. Działa to mniej więcej tak, że raz teściowa jest dla niej dobra a raz po niej jedzie, taka sinusoida spierdolenia. Kontrola emocjonalna jest posunięta mocno w stronę granicy absurdu. Np. teściowa chce, żeby żona ją podwiozła do kościoła, chce tu i teraz. Żona odmawia, teściowa krzywi ryj, odwraca się na pięcie, wychodzi bez słowa a “moja” w tym samym momencie zalewa się łzami i za chwilę biegnie przepraszać. Żona potem odreagowuje na mnie i w ten sposób całe to gówno wraca do mojej skromnej osoby. Po prostu mamusia robi jej emocjonalne jazdy a ona próbuje tego samego na mnie. Z tego samego powodu żona tak bardzo cisnęła na mieszkanie u nich. Nie potrafi zerwać więzi. Apogeum Pierwszy rok życia naszego dziecka to był najbardziej zjebany czas jakiego doświadczyłem. Wszystko się skumulowało, teściowa dalej chciała sterować żoną co powodowało u niej (żony) ogromną frustrację, którą wyładowywała na mnie. Doszło do tego naturalne “zdziczenie” hormonalne. Oczywiście uskuteczniała na mnie wszystkie techniki upodlania faceta jakich nauczyła się od mamusi (teść to niestety pantofel). Nie będę opisywał szczegółowo jazd, bracia wiedzą co potrafi kobieta. Doświadczyłem skrajnej agresji w postaci odbierania mi dziecka z rąk oraz obrzydliwych manipulacji w postaci leżenia w kiblu na podłodze i zalewania się łzami z błahego powodu lub w celu wymuszenia czegoś - szkoda czasu na pisanie. Niestety, wtedy upadłem na ryj, moja chęć zbudowania normalnego domu wzięła górę i starałem się uspokoić sytuację przepraszaniem za to, że śmiałem zakłócić życie mojej małżonki swoją nędzną egzystencją. Na szczęście przyszło otrzeźwienie, po prostu pewnego dnia spojrzałem w lustro a tam, zamiast tego fajnego mocnego gościa co zwykle, stała jakaś wielka pizda Powolne wychodzenie z dna Po pierwsze to solidnie małżonkę opierdoliłem. Bolało mnie to bo wiem, że część jej zachowań do odreagowanie na toksyczną mamuśkę ale niestety, nie da się inaczej. Oczywiście opierdol trzeba było uskutecznić kilka razy. Na szczęście już wie, że musi sobie ustawić relacje z matką bo inaczej posypie jej się małżeństwo, jest świadoma, że nie ma innych opcji. Problem jest na tyle głęboki, że nie da się go rozwiązać bez pomocy psychologa. Na razie były dwie wizyty i wydaje, się że to pomaga. Do tego mam podkładkę, że próbuję ratować związek. Po drugie, postanowiłem wrócić do dawnej formy. Siłka, bieganie, dieta. Od razu się człowiek lepiej czuje i chociaż odrobinę lepiej wygląda. Po trzecie, wdrożyłem po cichu politykę izolacji. W tygodniu po pracy i w weekend po prostu nas nie ma. Wychodzimy z domu i chuj, niech sobie teście gniją we własnym sosie. Po czwarte trochę rozmyłem nasz pierwotny cel: budowę domu. Jak ona chce wejść na ten temat to ucinam i mówię, że na razie nie ma co gadać bo dużo zależy od tego jak będzie między nami. Po piąte staram się bardziej różnicować swoje zachowania w stosunku do żony, np. w jeden dzień jestem milutkim misiem a w następny traktuję ją z góry, niewiele mówię, wydaję polecenia itp. Coś jak teściowa tylko natężenie 10x mniejsze. Wydaje się to działać ale zupełnie nie wiem czy dobrze robię. Dopiero teraz zaczyna się gra No i było by pięknie, koleś wtopił ale się obudził i teraz rozpierdala system będąc samcem alfa. No niestety nie do końca bo opisując sytuację bardzo brutalnie, tak jak wygląda to dziś, to: Otoczenie: Jedna wielka porażka i białorycerstwo co odbija się na moim związku. Weźmy szwagra: fizyczny ale bardzo dobrze zarabia (operator dźwigu), jego żona ma jakąś gównopracę za 1500zł. Brak intercyzy, wspólne konto. Na urodziny kupił jej auto za pożyczkę, którą sam spłacił, potem kupił auto sobie i wpisał ją na współwłaściciela. Wziął 120k zł na remont domu żony. Po prostu ideał, he he. Teść. Mam do niego zajebisty szacunek bo świetnie ogarnia rzeczy techniczne, od prac budowlanych po mechanikę. Niestety jest kompletnie zdominowany przez kobietę. Np. nie może się napić piwa bez pozwolenia. Czasem zawoła sąsiada, żeby się z nim napić browara w ukryciu w piwnicy, kiedyś teściowa im zrobiła wjazd to latał jak szmata - z zewnątrz wyglądało to śmiesznie ale to prawdziwa tragedia. Bzdurne oskarżenia o alkoholizm itp. Finansowo podzielił się z nią całym majątkiem choć jego status był dużo wyższy niż jej. To dla nich coś oczywistego. Taki wzorzec. Nawet jak teściowa powie do niego “ty idioto” to on to przyjmuje na klatę. Do takich ludzi jestem porównywany. Także, moja dupa w najbliższej rodzinie żony obrobiona jest konkretnie przez teściową. Teściowa i żona: Całkowita kontrola emocjonalna teściowej nad żoną. Płacze lub jest szczęśliwa na jej zawołanie. Mimo jazd, żona z problemami idzie do matki nie do mnie. Jeśli my mamy konflikt to żona nie szuka rozwiązania tylko się obraża i idzie do mamusi. Związek z mamą całkowicie zastępuje jej relację emocjonalną ze mną. Seks: W porywach raz na dwa tygodnie czyli klasyka rozkładającego się związku, czytaj: jestem dla niej laciem. Finanse: Wjebałem kilkadziesiąt tysięcy i sporo pracy w nie swój dom. Nie jest to nawet dom żony! Co z tego, że oni dali 50% skoro wszystko jest ich?! W razie czego mam rachunki na siebie ale prawda taka, że grzecznie do nich pobiegłem z kasą. Odżałowałem to bo darmowe mieszkanie jest pewnym pocieszeniem, niestety pokazałem, że jestem papuciem i to chyba ciężko naprawić. Ja odkładam na nasz dom. Ona nas żywi i opiera, ubiera siebie i dziecko, płaci za media, sama tankuje swoje auto i płaci OC, płaci sobie za telefon. Kasę ode mnie dostaje sporadycznie kiedy faktycznie wyzeruje sobie konto. Zarabia relatywnie niedużo i czasem jej nie starcza. Nie jest rozrzutna. Potrafi szukać okazji, czasem kupuje używane rzeczy, ogólnie zaradna. Nie wiem jak to ocenić, chyba nie jest źle, pod względem oszczędności na pewno nie jestem stratny. Moja osobista poducha finansowa jest bardzo miękka. Tnę wszystkie wydatki jak się da mówiąc, że zbieram na swój dom bo w razie czego to nie mam gdzie mieszkać a jej rodzina mnie wyruchała. Obowiązki: Ona ogarnia sprzątanie, pranie, żarcie itp. Ja naprawy. Bardzo dużo sam zajmowałem się i zajmuję dzieckiem. Wyjścia do lekarza itp. Po prostu podoba mi się to, plus panie w rejestracji zawsze bardzo miłe na widok tatusia z dzieckiem Podsumowanie Do tej pory tkwiłem w szambie po sam czubek głowy, teraz czuję, że chociaż nos mi wystaje i mogę złapać oddech. To co mnie ratuje to intercyza i trzymanie łapy na swojej (!) kasie. Pytania na koniec Ona nie chciała wizyt u psychologa. Wymusiłem to. Czy to dobrze? Czy ona tego nie odbiera w ten sposób, że jako facet sobie z nią nie radzę i szukam pomocy na zewnątrz czyli jestem fujarą? Jeżeli ona robi coś dla teściowej kosztem mnie to lepiej manifestować swój wkurw czy pokazywać, że mnie to nie rusza? Teraz mieliśmy jakieś 3 tygodnie posuchy i ona powoli zaczyna się dopominać o ruchanie, na razie minimalnie, nie wprost, chodzi goła jak dziecko śpi itp. Na razie się opieram. Jak długo ciągnąć takie coś? Wyruchać czy czekać aż się na mnie rzuci? Prośba na koniec Nie wiem jak moja sytuacja wygląda dla kogoś z zewnątrz. Może gówno w którym tkwię jest większe niż mi się wydaje? W razie czego proszę o wielki kubeł zimnej wody.
  4. Trafiłem tu przypadkiem z Wypoku przeglądając tag #przegryw ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.