Cześć, Od jakiegoś czasu mam problem ze świadomością końca naszego istnienia. Nie jest to pierwszy raz, bo podobne myśli nachodzą mnie od kiedy byłem dzieckiem, ale zazwyczaj 'odpuszczały' po kilku godzinach, maksymalnie jednym dniu. Tym razem jest inaczej. Myśl ta nie daje mi spokoju już od kilkunastu dni. Cały czas czuję lekki ucisk w okolicach klatki [stan ciągłego poddenerwowania], a czasami miewam napady silnego lęku. Nie wiem co jest przyczyną takiego stanu, nic szczególnego nie wydarzyło się w moim życiu w ostatnich tygodniach. Stan ten jest bardzo uciążliwy i powoduje, że większość swojej energii i koncentracji skupiam na szukaniu odpowiedzi na pytania związane z sensem życia, śmiercią, świadomością etc. Swoją aktywność w pracy, i poza nią, ograniczyłem do minimum. Olalem swoje dodatkowe projekty, straciłem motywację i czuję lekki bezsens wszystkiego. Czytałem też artykuły Marka [w tym i ten o strachu przed śmiercią] jednak cały czas mam problem ze zrozumieniem i zaakceptowaniem stanu rzeczy o którym pisze. Może mógłbyś Marku udzielić paru wskazówek dotyczących tego jak Ty doszedłeś do stanu zrozumienia i pogodzenia się z tym jak jest? Najciężej pogodzić mi się z tym, że kiedyś utracę życie to które mam. Bardzo je lubię - mam swoje zajawki, fajną partnerkę, kochającą rodzinę, bliskich przyjaciół. Co prawda nie determinują oni całkowitego szczęścia mojego życia ale na pewno je wzbogacają i wnoszą dużo pozytywnej energii i doznań. Będę wdzięczny za wszelkie komentarze.