Mówił, że chciałby dla mnie wyleczyć się z tej traumy, ale jakoś mu się nie spieszy do tego... Wiem, że potrzebna tu jest pomoc specjalisty, ale nie jestem na takim stanowisku, żeby go do tego zmusić. Mój problem polega na tym, że nie wiem jak go traktować skoro tak zwleka z tym leczeniem, a jednocześnie wiem, że mu na mnie zależy, jak na osobie z którą się czuje pewne porozumienie, dobrze się czuje i miło się spędza czas, etc.
Wiesz, nie boję się brutalnych wypowiedzi bo ja już sama uwzględniałam zdecydowaną większość scenariuszy. Ten gość od początku robi mi niezły mindfuck.
Dziękuję Ci za zwrócenie uwagi na te wszystkie aspekty. Uwierz mi, te wszystkie myśli siedzą w mojej głowie. Ale teraz... uwzględniając wszystkie te możliwości, czyli: ma traumę, niskie libido i mu się nie podobam, nadal jest między nami przyjaźń. Mam olać rok znajomości? Robi mi burdel w głowie, ale dużo więcej razy miał na mnie pozytywny wpływ. Moje pytanie, tak naprawdę, opierało się na tym, że nie wiem, jak powinnam podchodzić do tej znajomości. Lubię tego człowieka, wiem, że on mnie też. Zależy mi na nim. Ale przy jego zachowaniu, powinnam się zdystansować do niego? A może zacząć więcej wymagać? Postawić ultimatum? Wiem, że sytuacja jest niesamowicie dziwna z perspektywy osoby trzeciej, ale dla mnie jest prawdziwa. Miałam nadzieję na małą podpowiedź od męskiej społeczności... A na razie, z tego co widzę, większość ma tylko ubaw. Jakby cała reszta była taka nieskazitelna...
A tych ust też nie traktuję jak nie wiadomo czego... Każdy mężczyzna zwraca na coś szczególnie uwagę. Jeden na długie blond włosy, drugi na wielkie cycki, trzeci na obcisłe sukienki, itd. Dostałam jasny komunikat, że jedno moje kategoryczne "nie" i temat ust zniknie z naszych rozmów, tyle, że ja nie jestem z tych kobiet, które uważają, że powinien mnie wziąć taką, jaką jestem albo wcale. A jeśli jemu się nie spodobam to spodobam się komuś innemu. Pełne i soczyste usta to raczej plus, a nie minus. Pytanie, czy powinnam to robić by go zachęcić do leczenia traumy, czy najpierw "wymagać" seksu, jako dowód, że mu się podobam taka, jaka jestem i że mu na mnie zależy? Według mnie, obydwie wersje brzmią słabo, dlatego myślałam, że ktoś z Was podsunie mi inne możliwości...
Odpowiadanie na resztę postów sobie daruję bo szkoda mi czasu, ale dzięki Wam za uwagę.