Jasne, Nieruchomości nie mamy, czułem ze zakup to głupi pomysł, Problemy wiadomo nie zaczęły się od wczoraj. Jest fura na mnie, warta kilkanaście kola. Co do zdrady to z mojej strony nie, jak chodzi o żonę - to jakieś delikatne podejrzenia mam, ale nic pewnego. Wiec bez jakiegoś biura detektywistycznego by się nie obeszło, a może i nie zdradza wiec chyba dam sobie spokój. Ja z natury jestem nerwusem, wychowałem się w domu gdzie była strefa wojny dzień w dzień, przemoc psychiczna i czasem fizyczna i niestety wyniosłem kompleksy i niskie poczucie własnej wartości. No i poczucie winy zaszczepione przez matkę. Małżonka zorientowała się w moich słabościach i zaczęła je wykorzystywać przeciwko mnie. Doszło do rękoczynów z obydwu stron, ale nie było to zgłaszane nigdzie itp. Poczucie winy mnie mało nie wykończyło. "Damski bokser" dzwoni mi w kolko w uszach. Po pewnym czasie zorientowałem się ze jestem w to wrabiany, zona potrafi wyzywać mnie, machać mi rekami przed twarzą, wyzywać używając takich slow jakie wie ze mnie najbardziej bolą od dzieciństwa. W rodzinie mam opinie nerwusa i czarnej owcy wiec wzięto stronę zony. Zwłaszcza moja matka. Podświadomie mi się odpłaca za to ze miała nielekko z moim ojcem. Jest dziecko, mam świra na jego punkcie, zona potrafi je celowo do płaczu doprowadzić żeby mnie zdenerwować. Ja staram się nad sobą panować, ale wtedy już nie wytrzymuje. Radze sobie po ciężkich bojach coraz lepiej z nerwami, ale zona już pokazuje naprawdę wredne zachowania. Stwierdziłem ze co za dużo to niezdrowo, czas pozbierać resztki i zawijać.