Witam,
Bardzo mnie ciekawi Wasze zdanie, czy poczekać ze zamianą kredytu z ratą zmienną na stałą.
Sytuacja jest taka, że rata skoczyła ponad 300 zł.
W momencie składania wniosku o stałe raty, rata stała była niższa od zmiennej o 40 zł.
Z tym, że stopy znów poszły w górę.
Zgromadzone oszczędności chciałem przeznaczyć na inny cel.
Dlatego nie za bardzo chcę się ich pozbyć.
Wiem, że nikt tu nie wróży z kuli. Perspektywa 5 lat spałacania wysokich stałych rat nie specjalnie mi się podoba.
Nikt pewnie nie jest w stanie przewidzieć, czy stopy znowu nie pójdą w dół, po ustabilizowaniu się obecnej sytuacji.
Pytanie, czy za 1 - 1,5 roku stopy nie spadną na tyle, że teraz nie ma co "panikować". Zaczekać. Wibor mam 6M, więc raz na 6 miesięcy mam
zmianę raty.
Jak Wy byście postąpili? Uciekalibyście ze zmiennej na stałą ratę przez 5 lat?
Za każdą radę lub uwagę bardzo Wam dziękuję.
Dzięki. Chociaż nie mam nic wspólnego z ekonomią, intuicja właśnie tak mi podpowiada.
Chociaż myślę o takim posunięciu.
Wstrzymać się na chwilę z wydaniem oszczędności.
Zamienić raty na stałe. Teraz rata stała i tak będzie niższa niż to co wyliczą mi w maju.
Gdy stopy procentowe zaczną spadać (pytanie kiedy i czy w ogóle) i unormują się przenieść kredyt do innego banku.
Pytanie jak będą badać zdolność kredytową. Obecnie zdolność mają mieć majętni ludzie, tak twierdzi pracownik banku.
Gdybym jej nie miał, wtedy uruchomić oszczędności i zaciągnąć dwa razy niższy
kredyt wpłacając część swoich oszczędności.