Dziwne rzeczy się dzieją w tym nowym roku.
Przyplątało się choróbsko , albo jakiś wirus albo mnie przewiało.
Boli gardło, boli głowa , ból w lewym uchu i w lewej części twarzy , promieniuje aż do zębów.
Najlepsze jest to , że od 4 lat w ogóle nie choruję (pomijając atak na dolna część pleców) , chodzę w zimie bez czapki , nigdy mi nie jest zimno , śpię zawsze przy otwartym oknie i chodzę po domu boso.
W dodatku zawirowania w pracy , zawirowania z moim mentorem (mistrzu się wkurzył i nie będzie ze mną gadał dopóki nie wykonam zleconych misji albo nie przyślę grubszej gotówki).
Czyżby atak energetyczny ?
Zemsta matrixu ?
A możę początek nowego etapu ?