Skocz do zawartości

ogien94

Użytkownik
  • Postów

    44
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez ogien94

  1. Witajcie Bracia. Nie mam za bardzo z kim pogadać dlatego postanowiłem napisać na forum. Chodzi o to, że znów dostaje od życia po mordzie. Za każdym razem gdy było kiepsko, to prędzej czy później wstawałem, ale teraz jest jakoś inaczej. W pracy dałem sobie wejść na głowę niestety. Ciągłe szydery w moją stronę, kolesiostwo, ciśnięcie od nieudaczników wręcz. I co najlepsze - nie mam po prostu siły już z tym walczyć. Jak jestem w pracy to daje z siebie absolutnie wszystko, ale gdy tylko popełnię jakiś błąd ( praca w serwisie gsm, pracuje tam od 7 miesięcy, przed tym bez żadnego doświadczenia) to zaczyna się . Mam bardzo spokojny charakter, jestem bezkonfliktowy i moim celem zawsze było zrobienie swojej roboty i po prostu pójście do domu. Bardzo dotyka mnie to, że naprawdę się staram a jestem traktowany jak ściera. Efekt jest taki, że ledwo wstaje z łóżka, żeby tam pojechać. Nie walczę z pracą tylko ze współpracownikami i szczerze nie mam już na to siły po prostu. Chodzi mi po głowie po prostu wypowiedzenie ( odłożone mam kilkanaście tysięcy na czarną godzinę ), żeby po prostu chwilę odpocząć, zebrać się do kupy i pomyśleć co dalej ze sobą zrobić. Ale druga strona medalu jest taka, że cholernie się boję bezrobocia i szukania znów pracy. Mam 30 lat i kompletnie nie mam na siebie pomysłu. Człowiek niby marzy o fajnym życiu, ale kompletnie nie wie co ma ze sobą robić. Widzę, co stres ze mną robi i jak wyglądam. Chudnę w oczach, mam wrażenie, że przez te parę miesięcy postarzałem się o kilka lat. Dla kobiet to praktycznie nie istnieje. Odkąd zacząłem siadać mentalnie, to zero jakiegokolwiek progresu w tej dziedzinie. Czuję się jak popychadło. I naprawdę chłopaki nie mam już siły w sobie, żeby z każdym walczyć. Nie tym razem. Dziękuje za przeczytanie, przepraszam za ewentualne błędy w moim tekście i pozdrawiam - Ogien94
  2. @Brat Jan Mam duży problem z poczuciem bycia gorszym od innych . Samo to ile błędów popełniam wprawia mnie w kiepski stan. Nie mam zbytnio na czym zbudować swojej pewności siebie. Współpracownicy praktycznie są nieomylni a u mnie ciągle cos się dzieje . Wracam po pracy do domu i kminie czy ja się do tego nadaję.
  3. @Brat Jan Nie zostałem niczym obciążony . Jedyne obciążenie jakie mam , to w głowie na całe szczęście. Po tej sytuacji zwątpiłem w swoje umiejętności i każda najprostsza naprawa to u mnie niepokój z tym związany . Możliwe jest wypalenie po tak krótkim czasie ?
  4. Dziękuję Panowie za konkretne porady. Pracuje w branży , gdzie naprawiam wszelkie urządzenia z jabłkiem w logo. Jestem totalnym żółtodziobem , nie miałem wcześniej żadnego doświadczenia. Jestem po 6 miesiącach pracy i niestety nie widzę zbyt dużego progresu w moim rozwoju. Do tego ostatnio podczas najprostszej naprawy uszkodziłem telefon wart parę tysięcy złotych. Nie mam pojęcia jakim cudem się to stało , moi doświadczeni przełożeni również nie mają pojęcia. Po prostu padł i nie potrafią go w żaden sposób uruchomić. Sytuacja ta miała miejsce jakieś 3 tygodnie temu. I muszę przyznać , że siadło mi to to trochę na głowę i moja pewność siebie dostała jeszcze bardziej. Po tej sytuacji ilość błędów, które popełniam jest wręcz zatrważająca. Nawet najprostsze rzeczy potrafię popsuć, mimo że kiedyś robiłem to bez żadnego problemu. Przyznam wam bracia szczerze że od jakiegoś czasu chodzę niesamowicie struty i po prostu smutny. Każdy dzień jest dla mnie walką, żeby wstać i pójść do roboty. Praktycznie nic nie jem , na treningi nie chodzę , bo głowa mi nie dojeżdża. Pracuje 10-18 , przed 19:00 jestem w domu, chwilę czymś się zajmę , potem sen i kolejny dzień. Jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów z praktycznie zerową pewnością siebie. Z góry przepraszam za wszystkie błędy związane z interpunkcją oraz konstrukcją zdania , ale piszę na telefonie. Dziękuję i pozdrawiam 👋
  5. Cześć Panowie Mam spory problem z wyciszeniem głowy po pracy . Wracam do domu i tylko myślę o tym , co zrobiłem źle i każdy najmniejszy błąd potrafię rozkminiać bardzo długi czas. Mocno jestem krytyczny wobec siebie . Nawet nie zauważam tego , jak zrobię coś dobrze natomiast każdy błąd siedzi we mnie bardzo długi czas . Zdaje sobie sprawę , że jak tak dalej pójdzie to może mi się to ładnie odbić na zdrowiu , bo widzę u siebie schemat : Wracam po pracy do domu , głowa zajechana to się kładę do łóżka , jem jakieś śmieci albo nic , a o treningu to już nawet nie wspomnę… Ciągle tylko w głowie jakiś błąd , który popełniłem w pracy . Tak nie może być na dłuższą metę, bo to nie jest życie 😅 Mieliście może coś podobnego i znaleźliście jakieś patenty na to , żeby mieć bardziej na to wszystko wywalone ? Jeśli chodzi o kobiety , to też ostatnio odpuściłem całkowicie temat , bo i na to nawet nie mam ochoty. Z góry dziękuję i pozdrawiam.
  6. Witajcie Bracia, Wczoraj byłem pierwszy dzień w nowej robocie. Jest to praca przy naprawie urządzeń w firmie z jabłkiem w logo . Poszedłem tam mega optymistycznie nastawiony, trochę musiałem popytać znajomych, żeby móc się tam znaleźć. I wczoraj lekko mój entuzjazm opadł. Ilość informacji i umiejętności, które muszę nabyć jest tak duża, że lekko w siebie zwątpiłem. Wczoraj wróciłem do domu, położyłem się do łóżka i zasnąłem w ciuchach o godzinie 19:00 i obudziłem się o 8:00 😅 Fizycznie super, natomiast psychicznie zmęczony byłem niesamowicie. Wczoraj starałem się jak mogłem, ale trzęsły mi się łapy przy wkręcaniu, często musiałem pytać wielokrotnie o to samo. I teraz najważniejsze : Wyszedłem stamtąd niesamowicie sobą rozczarowany. Wewnętrzny krytyk powrócił do mnie ze zdwojoną siłą. Wkręcałem sobie, że za wolno kumam, że nie są ze mnie zadowoleni. Praca sama w sobie jest bardzo ciekawa dla mnie, fajne godziny pracy, wąskie grono pracowników, kiedy nie chce to na siłę nie muszę rozmawiać, a dla mnie jako introwertyka jest to ogromny plus. Chciałbym tam zostać na dłużej, ale mam z tyłu poczucie, że się nie sprawdzę i nie nauczę się tego wszystkiego. I tu do Was pytanie : Wierzycie, że będę w stanie to wszystko ogarnąć? Od małolata miałem wpajane do głowy, że mam 2 lewe ręce. Na pewno nie odpuszczę , ściska mnie trochę w żołądku, ale walczę ze sobą. ps : jeśli wyszło chaotycznie, to przepraszam. Piszę na telefonie i w pośpiechu, bo właśnie się szykuje na kolejny dzień pracy. Pozdrawiam Was wszystkich i z góry dzięki.
  7. Tutaj brachu to trafiłeś w dziesiątkę. Bardzo często mi się zdarza wracać do przeszłości i rozmyślam nad tym co zepsułem, gdzie nie podjąłem działania itp. Śmiało mogę się nazwać więźniem przeszłości. Myśli o tym, że na wszystko jest za późno też miewam dość często. Wiem, że to irracjonalne i śmieszne wręcz, ale tak to już ze mną jest. Dziękuję Ci bardzo za cenne rady jak i wszystkim Braciom , którzy poświęcili swój czas, by mnie wesprzeć i dać wskazówki. Bardzo to doceniam.
  8. Update odnośnie mojej sytuacji : 1. Po serii badań okazało się, że moja mama jest zdrowa i zmiana, która powstała jest całkowicie niegroźna. 2. Trenuje 4 x w tygodniu ( 2x trening kalisteniki i 2 x siłka u mnie w garażu) Widzę sporą zmianę w sylwetce i w wynikach siłowych i od 3 miesięcy nie opuściłem ani jednego treningu. 3. Staram się wygrać walkę z fapaniem i porno, ale dziś po 16 dniach upadłem. Zainstalowałem tindera, zobaczyłem te dobre laski i poszło niestety, z czego nie jestem dumny, ale nie poddaje się i lecę od nowa. 4. Co weekend wychodzę na miasto tzn : do klubu, pubu. Z laskami idzie mi srednio, chyba kompleksy i irracjonalny strach przed odrzuceniem nie daje mi takich rezultatów jakie bym chciał. Paradoks sytuacji polega na tym, że nie raz zdarzyło mi się usłyszeć od lasek, że jestem przystojny i wygadany, jednak ja uwierzyłem w to, że tak nie jest mimo tego, że w, przeszłosci w relacjach damsko - męskich nie miałem żadnego problemu. 5.Zdarza mi się, że w weekend jak mam wyjść to odczuwam taką niechęć i niestety często się zmuszam, ale jednak wychodzę, żeby nie siedzieć w domu. Cholernie w takich sytuacjach mój mózg chce zostać w domu i nie wychodzić poza strefę komfortu i muszę wam przyznać chłopaki, że w moim przypadku jest to taka sama batalia jak z fapaniem. 6. Czasem jak wracam po takiej nocy w klubie czy pubie , to się czuję tak zmęczony na bani, jakbym ciężkie 4 serie przysiadów ze sztangą zrobił, ale wiem, że muszę przez to przejść i będzie dobrze, bo kiedyś w takich miejscach czułem się jak ryba w wodzie. 7.Finansowo na ten moment klapa, nadal nie określiłem kierunku w którym chcę zmierzać, ale jakiś dochód mam i stać mnie na podstawowe rzeczy. Podsumowując : Jeśli zestawilbym siebie sprzed 3 miesięcy a siebie z teraz to uważam, że poczyniłem postępy. Nie jest to nic spektakularnego, ale cieszą mnie nawet takie małe kroki. Zbyt mocno uwierzyłem w pewne przekonania, które sam sobie wmówiłem na przestrzeni lat i przez to gram trochę w tę grę w życie na hardzie, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Dzięki chłopaki za wskazówki i za przeczytanie, walczymy i nie poddajemy się 👊 Pozdrawiam
  9. Coś w tym może być stary Ogólnie zmiana mojego ciała nie jest jakaś spektakularna, ale różnicę zdecydowanie widzę. Aktualnie obniżyłem kalorie, bo żołądek mi się buntuje już i ciężko mi jeść spore ilości jedzenia. Podziałam tak 2-3 tygodnie aż też psycha mi odpocznie i znowu wlece na większą ilość. Ogólnie to też z ryja wyglądam młodziej. Dają mi 22-25 a jak mówię, że mam 29 to mają niezły mindfuck 😃 Ale rzadko piję, nie palę, staram się dobrze prowadzić i robi to robotę. Jeszcze praca nad mentalem i będzie wtedy elegancko 👊
  10. Sytuacja u mnie z ubiegłego weekendu : Poszedłem z ziomkiem do klubu ( obaj po 29 lat). Wbijamy na parkiet, szybka obczajka co się dzieje i po chwili wbijamy na parkiet i sobie tańczymy. Nie mija 5 minut od wejścia i cyk jakaś laska podbija do mnie, czy nie chce z nią zatańczyć. Sobie myślę - " Pewnie maleńka " i tańczymy. Po chwili laska do mnie z tekstem, że Ja to pewnie połowę klubu już bzykałem 😅 Ja sobie tak myśle o co tu kurde chodzi 😅 Mówię do niej, że nie zostawię kumpla samego, biorę numer i next. Podchodzę do baru i nagle jakaś laska mnie szturcha, zaczyna bajerke, dziewczyna nie w moim typie, grzecznie dziękuję za rozmowę i idę sobie dalej. Jak wróciłem do domu, to się zastanawiałem o co tutaj może chodzić. Parę lat temu jak chodziłem do klubu, to musiałem samemu podchodzić do dziewczyn, bardzo rzadko się zdarzało, że same podbijały. I odpowiedź na to jest taka, że popracowałem nad swoją fizycznością przez ostatni czas. Ważę teraz 75 kg /182 cm wzrostu i widzę delikatna różnicę. Barki zdecydowanie poprawiłem jak i ramiona ( startowałem z wagi 69 kg). Jest to może 30% tego co bym chciał osiągnąć, ale czuję się przez to bardziej pewny i moje ciało wydaje się takie bardziej " na pompie ". Założyłem biały t-shirt slim fit, brązowe spodnie z zary, jakieś białe buciki i kurde czułem ten wzrok i uśmiechy lasek. Aż byliśmy z ziomkiem w szoku. Lata w klubie nie byłem, ale kurde fajnie się bawiłem 😃😃 Nie chodziłem, bo a to problemy mentalne, z pracą, a to coś tam. A no i czułem się, że jestem już za stary. Ale obiecalem sobie, że w to lato poszaleje I w ten weekend znowu klubik i trenowanie bajerki z laskami 😃😃 Zadbałem o bardziej dopasowany ciuch, poprawiłem sylwetkę i widzę różnicę. Śmiało mogę powiedzieć, że jestem chyba w życiówce, jeśli chodzi o atrakcyjność. A co do autora @pytamowiec to wywalone stary na tą laskę. Po prostu zrób next. Szacunek do siebie stary jest najważniejszy 😊 Miłego dnia wszytkim 👊
  11. @slusa To typ człowieka, który na trzeźwo nie powie do Ciebie nic. Po wypiciu alkoholu coś mu się przełącza w głowie i jest grubo. Nieudacznik to słowo chyba najdelikatniejsze , które od niego usłyszałem. Ciśnie ze mną, że dwa razy gdyby nie bracia i właśnie mama, to by na pewno doszło do rękoczynów. I co najgorsze - nie mam oporów, żeby mu oddać, gdy by mnie zaatakował . Własnego ojca... wstyd jak nie wiem, jak to pisze. Ostatnio się uspokoił, ale to co było zostaje w sercu i głowie. Nie jestem jedyny, który ma takie problemy wiem o tym, ale to wszystko się tak skumulowało w bardzo krótkim odstępie czasu , że po prostu za dużo . Łeb to mi pęka. Życie w takim ciągłym stresie jest przejebanie męczące
  12. Dzięki chłopaki za odzew, naprawdę doceniam. @Spokojnie jeśli chodzi o używki jestem totalnie od nich wolny. Nie dotykam tego - nie ciągnie mnie kompletnie, ale też nauczony przeszłością mam do nich wstręt. Ojciec zawsze po pijaku włączał tryb "samca alfa " gdzie robił awantury i wylewał swoje żale na mnie i moich braci. Nienawidzi mnie, bo w pewnym momencie miałem dość i cisnąłem z nim równo. Mam go totalnie gdzieś, wejdzie mi w drogę, to musi liczyć się z odpowiedzią. Wziąłem sobie do serca brachu twoją radę i idę za chwilę spacerkiem na miasto . Ogarnę sobie jakieś podstawowe zakupy, pójdę do fryzjera i przemyśle sobie to wszystko jak zacząć od innej strony. Słaby psychicznie jestem. Zawsze byłem tym miłym chłopcem, który dawał sobie wejść na głowę i nie daję rady tego zmienić. O to mam do siebie pretensje, że nie potrafię tego zmienić. To tak na szybko - do reszty braci, którzy mi odpowiedzieli postaram się odnieść jak wrócę i przewietrze łeb. Pozdrawiam i dzięki
  13. Właśnie miałem rozmowę z mamą, która powiedziała mi, że gdzieś popełniła błąd w moim wychowaniu i że po prostu się na mnie zawiodła. Do tego najprawdopodobniej jest chora na raka. Od dłuższego czasu dostaje mocno po jajach od życia. Nie idzie mi w nim- zaryzykowałem ostatnio i zmieniłem robotę na lepiej płatną i lżejszą, ale psychicznie nie podołałem i zrezygnowałem. Nie ukrywam, potraktowałem to jako życiową porażkę i od paru dni leże w łóżku i śpię. Seria porażek i ciosów od życia, które dostaje jest po prostu zbyt duża. Nie potrafię znaleźć swojego miejsca w pracy, życiu. Walczę, coś próbuję, ale czuję chłopaki że jest mi ciężej na bani. Bliscy mnie dojeżdżają ( może słusznie?), 29 lat na karku, bez dziewczyny, stałej pracy, zmuszony finansami musiałem wrócić do rodziców. Modlę się o zdrowie mojej mamy, bo to świetna kobieta, ale dzisiaj muszę przyznać, że zabolało to, co powiedziała. Z ojcem się nienawidzimy i gdyby nie ona, to już dawno byśmy sobie skoczyli do gardeł. Chciałbym się Was bracia po prostu spytać jak Wy to robicie, jak wam nic w życiu nie wychodzi ? Jak znajdujecie tą iskrę i mimo porażek działacie? Bo ja jestem w sytuacji , że mi się już po prostu nie chce, bo czego się nie dotknę , to zamienię to gówno . Przepraszam za chaotyczny post, ale jestem świeżo po kłótni i też od paru dni żyję po prostu jak zombie . Pozdrawiam
  14. Cieszę się , że wlałem do twojego bad boyowskiego serduszka trochę słodyczy
  15. Coś kasy mam na koncie , a że jestem raczej oszczędnym gościem , to ze 2 miesiące na najważniejsze potrzeby pieniądze będą. Nadgodzin nie ma , maksymalnie pół godzinki później wyjdę. Tutaj bardziej chodzi mi o zmęczenie organizmu . A że ważę nieco ponad 70 kg przy wzroście ok 182 , to nie ukrywam czuję to . To nie jest z mojej strony żadne żalenie się czy coś , ludzie zagryzają zęby i pracują ciężej . Po prostu czuję ten przerzucony ciężar w kręgosłupie , w stawach i na dłuższą metę może być ze mną problem. A za taką kasę nie jest to warte. Bo to później mi wyjdzie na zdrowiu. Dziennie zdarza się , że ktoś złoży zamówienie na 150 kg cukru , do tego ileś litrów mleka czy innego oleju. Wtaczasz to na palete , liczysz i później tyle samo podajesz kierowcy na wyjazd . I takich zamówień dziennie się zdarzy kilka . Do tego dostawy , układanie tego na półki itd. I tak dzień w dzień. To zdrowie jednak jest najważniejsze , bo mamy je jedno. Rotacja w tej robocie jest niesamowita . Po przepracowaniu tego krótkiego czasu już wiem , dlaczego. Dobra szkoła życia i szacunek dla tego typu ludzi , którzy dają sobie z tym radę . Takie doświadczenie chce z tego wynieść chłopaki. @Spokojnie Obiecałem sobie , że będę próbował wielu rzeczy i że będę starał się siedzieć w domu jak najmniej , bo wtedy wiele głupot mi przychodziło do głowy. To dzięki Tobie i innym braciom zacząłem już bardziej wierzyć w siebie i w to , że uda mi się ogarnąć. Za co jestem bardzo wdzięczny. Co do opinii innych jestem na to podatny . Od dzieciaka się tym przejmowałem. Postaram się to ugryźć od innej strony , bo czas na zmiany. Ale chyba lepiej późno niż wcale. Pozdrawiam
  16. Witajcie Bracia W moim poprzednim wątku pisałem między innymi o pracy , która mnie nie satysfakcjonuje. Po powrocie z niej nie mam sił na rzeczy , które chciałbym zrobić i mój tydzień polega na pracy , spaniu i jedynie przez weekend odpocznę tylko po to , żeby znowu mieć siłę na 5 dni roboty . Napiszę wprost : po prostu na dłuższą metę nie dam sobie rady fizycznie , jak już teraz po krótkim czasie odczuwam mocno skutki takiej tyrki . Od razu zaznaczam , że szanuje każdą osobę , która podejmuje się takiej czy innej pracy , ja niestety nie daje sobie z nią rady. Dlatego jutro idę do pracy i mówię szefowi , że rezygnuje . Muszę przetrwać jedynie krytykę ze strony rodziny i znajomych , że " jak to , już zrezygnowałeś ? Ale jakoś dam sobie z tym radę. Dlatego wstałem rano ,wziąłem kartkę i długopis i zacząłem myśleć , w jaki sposób do tego podejść. Zacząłem od : 1. Wypisania na kartce miejsc , w których chciałbym pracować w moim mieście i udanie się tam osobiście w celu złożenia CV. Może akurat mi się poszczęści . Nic mnie to nie kosztuje , wyjdę przy okazji ze swojej strefy komfortu . W końcu na coś się odważę 2. Może by tak zapytać babkę w urzędzie pracy o możliwość jakiegoś szkolenia , staży ? nie mam problemu z tym , żeby przez jakiś czas zarabiać mało. Chce po prostu poczuć , że moje życie obrało jakąś drogę. To brzmi trochę głupio , ale od dłuższego czasu błądzę. 3. Chciałbym spróbować w sprzedaży . Może będę w tym dobry ? Chciałbym pracę w sprzedaży najlepiej w jakimś sklepie związanym z elektroniką ( konsole do gier , gry komputerowe, marzy mi się coś w tym stylu ) ale równie dobrze mogę podjąć inną pracę. Przejdę się nawet do stoiska , gdzie gość sprzedaje suplementy , bo jako taką wiedzę mam na ten temat i mógłbym to robić. 4 Przeszukiwanie OLX i innych stron ogłoszeniowych 5. Napisałem do paru znajomych , że w razie gdyby słyszeli o ofertach pracy , żeby się do mnie odzywali Startuje z miejsca , gdzie nie wiem , co chciałbym robić . Wiele prac przerobiłem , w wielu miejscach byłem. Napisałem na forum, bo chciałem się uzewnętrznić i może ktoś da mi radę czy wskazówkę jakie kroki mógłbym jeszcze podjąć. Do tego podjąłem walkę z moją psychą i poprzez cenne rady Braci z mojego ostatniego wątku staram się wykuć w sobie obraz nowej osoby , która walczy ze swoimi lękami , fobiami , słabościami . Długa droga przede mną , ale rzucam temu ścierwu rękawice . Pozdrawiam i dzięki za przeczytanie
  17. Dziękuje brachu za okazaną pomoc i podbudowanie mnie . Jakoś tak poczułem się lepiej i łatwiej mi będzie przetyrać ten dzień w pracy. Wszystko się ułoży , nie mogę przecież ciągle dostawać po mordzie. Tylko musze być czujny i to po prostu dojrzeć. Pozdrawiam
  18. @Spokojnie widzę po sobie , że im bardziej czuję się źle psychicznie , tym częściej uciekam w porno i fapanie. Jak są momenty , że czuje się okej , występuje to zdecydowanie rzadziej. Moje kontakty z kobietami praktycznie nie istnieją , ale w weekend postaram się ruszyć tyłek na miasto i może uda mi się poznać kogoś. Sporo czytałem na temat no fapu , dopaminy i wiele dobrego o tym słyszałem. Z doświadczenia wiem , że jak udało mi się miesiąc wytrzymać bez fapu i porno to czułem się lepiej. Alkoholu nie pije, szlug nie pale, także od tego typu używek jestem całkowicie wolny. Co do tej roboty , to zagryzam zęby i jeszcze chwilę tam pobędę. Pare stówek muszę zarobić, bo pieniądze są mi potrzebne na podstawowe potrzeby. Max 2 tygodnie tam jestem i sayo nara. Sporo mam tych nieprzepracowanych tematów , od nieudanego związku, który z mojej winy się zakończył i tego żałuje , do ogólnie paru spraw z przeszłości i teraźniejszości. Dłuuga droga przede mną bracie. Ale życie to nie są rurki z kremem dla każdego i zdaje sobie z tego sprawę.
  19. @Spokojnie Ogarnąłem sobie właśnie CV na nowo i po powrocie z roboty będę szukał i starał się rozsyłać. Odnośnie języka to uważam , że angielski znam na dobrym poziomie i nie mam problemu z rozumieniem i dogadaniem się. Co do zagranicznego wypadu myślałem nad tym , ale paraliżuje mnie strach , że sobie nie poradze itp. A przecież 4 lata temu mając tysiaka w kieszeni wynająłem pokój we Wrocławiu i mieszkałem tam przez rok , bo chciałem coś zmienić w swoim życiu. Ale wiadomo- poznałem w rodzinnym mieście laskę , najlepszy i jedyny tak naprawdę ziom też został w mieście i postanowiłem po roku wrócić. Związek się rozpadł , natomiast z ziomkiem przyjacielska relacja od lat , nawet mocniejsza powiedziałbym. Ale mimo tego kurcze blade czuje się samotny w tym wszystkim i wiele emocji w sobie tłumie. Dodatkowo jestem w sytuacji , gdzie muszę mieszkać z rodzicami, bo na ten moment nie stać mnie na wynajem mieszkania , co też pewnie mi odbiera wiarę w siebie. A z pracą to jest tak ,że przez 8 godzin ciągle jesteś na nogach. Pracuje w magazynie , w którym muszę realizować zamówienia i szykować kierowców na wyjazd. Ciągle coś się dzieje . Z tonę dziennie łącznie to musze przerzucić przez swoje łapska. Tu schylanie , tam dźwiganie i tak to sie ciągnie. A jak jest trochę luzu , to szefo coś tam wynajdzie do roboty , bo jak to tak : "odpoczynek ? dej Pan spokój , trzeba nadupcać do końca zmiany" Mając opaskę na ręku , która mierzy aktywność pokazuje mi ona średnio 25000 kroków dziennie , czyli jakieś 15 km według tego sprzętu . Nawet nie chce mi się myśleć o tym , ile zlece z wagi , bo dieta na ten moment to jakieś kanapki , obiad w domu i porcja białka przed snem. A ja przy wzroście 181 waże 72 kg , także swoje czuje przy tym noszeniu. Co do innych przyczyn , to uważam , że psychicznie jestem bardziej zmęczony, bo nie mam w nim celu. Jestem jak ten gościu z " Dnia Świstaka ". Dzięki bracie za reakcję i pozdrawiam
  20. @Tornado Zdaje sobie sprawę , co chcesz mi przekazać , za co Ci bracie dziękuję. Tylko i wyłącznie działanie jest w stanie wyprowadzić mnie na prostą. Jednak w kryzysach takich jak ten , wyrobiłem w sobie nawyk dopierdalania sobie. Jedno mnie jeszcze gryzie : Nie mam żadnej wizji , co mógłbym w życiu robić. Zadupcam teraz na magazynie za najniższą ( nie mam ukończonych studiów, jedynie średnie) , wracam do domu i nie mam kompletnie siły na jakąkolwiek aktywność . Wracam do domu , odpalam kompa i pisze takie smęty jak teraz. Nawet w ogóle nie wiem jakim cudem i skąd , ale poczułem tęsknotę do jednej z EX , której nie widziałem i nie miałem kontaktu przez 2 lata. Nawet miałem myśl ,żeby po robocie do niej napisać , ale w porę ogarnąłem łeb. Co się ostatnio ze mną dzieje , to jest jakaś masakra. Jakiś mix samotności połączony z kryzysem egzystencjonalnym . Myślałem o zaocznych studiach z dietetyki , bo jest to dziedzina , którą się interesuje i gdy tylko mam wolny czas to edukuje się z tego sam dla siebie , bo sprawia mi to przyjemność. Ale mając już 28 lat to czuje , że jednak późno się skapnąłem i po ewentualnym ukończeniu studiów będę po 30 i gwarancji na zatrudnienie nie będzie. Ale może właśnie obrać sobie taki cel i gryźć glebę , żeby na te studia odłożyć kasę i spróbować ? Serio mam poczucie , jakbym żył w innej rzeczywistości , gdzie ludzie z otoczenia mają pomysł na siebie , a ja co dopiero zacząłem pracę na magazynie i już psychicznie walczę ze sobą ,żeby tylko przetrwać dzień. Przepraszam Was chłopaki - strasznię smęce i użalam się nad sobą . Nie chce , żeby ta negatywna energia złapała któregoś z Was. Dlatego na jakiś czas przestanę się udzielać , bo wnoszę jedynie negatywną energię. Ludzie na tym forum i nie tylko mają poważniejsze problemy. Pozdrawiam i dzięki wielkie za słowa otuchy wszystkim , którzy zareagowali na mój wpis .
  21. Właśnie wróciłem z pierwszego dnia w nowej robocie. Konkretny zapieprz przez 8 godzin , nawet nie mam czasu , żeby myśleć jakkolwiek to brzmi. Dam sobie czas , żeby przyzwyczaić organizm do wysiłku i chciałbym zostawić sobie narazie tylko trening SW. Do tego dołożyć muszę jedzenie , bo waga zejdzie ze mnie momentalnie , co mi się lekko nie podoba , ale ogarnę to. @Tornado Etap bezrobocia wpływał na mnie w dużym stopniu negatywnie . Siedzenie w domu i nudzenie się potęgowały złe myśli, z każdym dniem wierzyłem w siebie coraz mniej. Teraz po pierwszym dniu jeszcze nie ogarniam wszystkiego, ale po powrocie mimo , że zajechany jak tatarskie siodło ,to czuje satysfakcję , że poszedłem w ogóle do tej pracy. Tak wewnętrznie czuję po prostu ulgę. Sporo mam jeszcze do tego ,żeby zrobić porządek ze swoim życiem. Ale przecież nie mogę się poddać , trzeba zagryźć zęby i walczyć. Z tą przeszłością to jest tak , że nie mogę sobie przebaczyć złych wyborów , które doprowadziły mnie do miejsca ,w którym jestem. Potrafię sobie dowalić tym , że jako 28 latek mam mniej niż osoby zdecydowanie ode mnie młodsze . Wiem , że to złe i irracjonalne myślenie , bo jestem zdrowy , mam co jeść i gdzie spać. Ale to jest właśnie taka moją pięta achillesowa . Sam dla siebie jestem największym wrogiem. Dziękuję za wpis bracie . Śmieci będą wyrzucane , obiecuje to sobie . Bo takie życie jest na dłuższą metę po prostu męczące.
  22. Dzięki wielkie chłopaki za odzew. Można powiedzieć , że 28 lat z tym żyje. Starałem się z tym walczyć z większym bądź mniejszym skutkiem , ale jak jakiś czas jest dobrze , to dopierdalanie sobie wraca jak bumerang w totalnie randomowych momentach. Ciężko z kimkolwiek pogadać o tym , bo odnoszę wrażenie , że nie jestem dobrze rozumiany , dlatego większość tematów tłumie w sobie . I bywają momenty, że pękam. @DOHC Słuszna uwaga odnośnie podejmowania walki , dlatego wpadłem na pomysł z tym boksem . Może to pomoże mi nabrać więcej pewności siebie i nieco stłumi tego mojego krytyka. Stresuje się tym jutrzejszym dniem w tej robocie i nie ukrywam , że mnie to wpienia . Robota za 2500 , a podchodzę do tego , jakby ta robota zależała od mojego istnienia. Wiem , że stać mnie na więcej , ale muszę ruszyć do jakiejkolwiek roboty , żeby wrócić do normalnego funkcjonowania. Już mi dzisiaj przeszło przez myśl ,żeby napisać kumplowi , że jednak tam nie idę . Ale nie mogę spierdalać przed życiem cały czas. Nie ma opcji , jestem tam jutro i walczę. @Templariusz Staram się robić wiele rzeczy. Czytam , trenuje street workout z fajnymi efektami, gram w piłkę , ostatnio nawet wróciłem do życia socjalnego. Ale bardzo często wracam do przeszłości niestety . Parę spraw skopałem koncertowo w życiu i mam lekki ból tyłka , że nie potrafię o niej zapomnieć. Sam z siebie zrobiłem męczennika. Ale muszę to jakoś odkręcić , bo na dłuższą metę tak się żyć nie da. Dzięki brachu za odzew i pozdrawiam. @Turop Poczytałem sobie właśnie o tym wewnętrznym krytyku i to wypisz wymaluj ja . Mam świadomość , że u mnie w bańce nie jest idealnie i że trzeba coś z tym zrobić , ale zamykam się w sobie i użalam się nad sobą . Typowo zrobiłem z siebie męczennika jak nic. Bo tak chyba jest łatwiej siedzieć i płakać nad sobą. A ja niestety zawsze wybieram tą łatwiejszą drogę niestety . Pozdrawiam serdecznie
  23. Panowie jak to jest , że za co mam się nie zabrać , to wmawiam sobie, że mam pierdolone dwie lewe ręce i do niczego się nie nadaje ? Jutro mam iść pierwszy dzień do roboty , którą załatwił mi kumpel. Praca na magazynie, wiadomo kokosów nie zarobię , ale żyć za coś trzeba. No i tak weekend powoli mija , a ja całe dwa dni zamyślony jak to będzie. A co będzie jak sobie nie poradzę , co będzie jeśli znowu się będę musiał mierzyć słownie z jakimiś cwaniakami w pracy i tak dalej i tak dalej... Ciągle myślę , dowalam sobie w głowie. Wiary w siebie nie mam żadnej. Od dzieciaka jak tylko pamiętam byłem taki cichy , grzeczny, nie ryzykujący. Jak miałem do zrobienia jakąś nową rzecz , to wolałem skłamać komuś i od tego uciec , byleby się poczuć lepiej i nie doświadczać tego uczucia dyskomfortu. Zdaje sobię sprawę , że mogę być odebrany jako mięczak czy tam ktokolwiek inny , ale musiałem to z siebie wyrzucić ,a na ten moment nie mam kogoś , kto by mnie w tej kwestii wysłuchał i ewentualnie coś wtrącił sensownego. Niesamowicie mnie to niszczy , blokuje. Obiecałem sobie , że jak zarobie pierwsze pieniądze , to spożytkuje je na naukę boksu , żeby cokolwiek zmienić i nie wiem nabrać męskości ? Nie wiem , zagubiłem się trochę i zatrzymałem w miejscu. Odwagi mi brakuje w życiu , pieprzonej odwagi. Pozdrawiam serdecznie i wybaczcie mi, że przekazuje na forum negatywną energię tym postem , ale siedzę zrezygnowany trochę. Bo ostatnio trochę średnio mi się wiedzie w życiu.
  24. Dobre porównanie z tym Trainspotting 😁 Wziąłem kontakt i nie było z tym większego problemu. Ogólnie rozumiem stary twój punkt widzenia i zgadzam się w większości z tym co piszesz. Odniosłem się tylko do tego ,że to nie jest tak do końca z tym , że mając tak jak ja te 28 lat jestem z góry skreślony u takiej 19. Nawet jak będziesz gdzieś na mieście , podbijesz do jakiejś 19 to co stoi na przeszkodzie , żeby sobie z taką potańczyć i miło spędzić czas ? Przecież nie trzeba brać kontaktu ani jej ruchać. Fajną energię człowiek łapie od czegoś takiego i samopoczucie jest w kij lepsze. Dzisiaj mam od rana zajebisty dzień dzięki temu. A mogłem siedzieć w chacie i wyć do księżyca. Co nam daje to ciągłe rozkminianie? Nic, tylko frustrację i nabijamy sobie tylko tym łeb. I tylko o to mi w tym wszystkim chodzi. Pozdrawiam brachu 😁
  25. Nie do końca brachu tak jest. Wczoraj byłem na mieście i poznałem tego wieczoru dwie 19 . Żadna nie miała z tym problemu że mam 28 lat. Fakt , wyglądam na parę lat mniej , ale jak usłyszały ile mam lat to coś tam w żartach powiedziały, ja wywalone z uśmiechem na ryju to odbiłem i lecimy dalej. Wybawiłem się przednio wczoraj a przecież mogłem nic nie robić i mulić tyłek w chacie i wkręcać sobie do głowy różne pierdoły. A coś o tym wiem . I teraz jak staram się pracować nad tym, co wpuszczam do swojego łba to czuje dopiero teraz , że żyje . Tak niewiele trzeba , żeby poprawić jakość swojego życia , że to szok. I dopiero w tym wieku to sobie uświadomiłem. Aaa i 5 dych znalazłem wczoraj jak szedłem na miasto 😁 Będzie na połowe kreatyny 😁
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.