Cześć.
To po kolei. Mam 22 lata. Dziewczyna 19. Z dziewczyną jestem już prawie 3 lata.
Nie mogę powiedzieć że wszystko jest w porządku. Ogólnie dziewczyna z dobrego domu. Bardzo wierząca. Piczka katoliczka xdd Przez 2 lata mnie nawracała, ale się nie dałem na szczęście, teraz odpuściła.
Przez 1,5 roku nie było seksu, z obaw przed zajściem w ciążę no i jakżeby inaczej z przyczyn religijnych. W końcu (również dzięki Panu Markowi) udało mi się ją odplombować. Studiujemy aktualnie w jednym mieście. Na święta razem przyjechaliśmy do okolic rodzinnych - jesteśmy z jednej miejscowości. Często się kłócimy. Kiedyś tematami sporu były religia i seks (ja trochę naciskałem na niego), teraz również o bzdety.
Smutne wspomnienia z zabawy sylwestrowej zmusiły mnie do napisania tego postu.
Otóż miałem całkiem fajny nastrój podczas rozpoczęcia zabawy. Z kolei dziewczyna usiadła obok z mina w stylu "co ja tu robie, to nie moje towarzystwo"... Liczyłem, że gdy wejdzie troche alkoholu to jej sie poprawi humor. Trochę potanczylismy. I gdzies przed północą rozpięła jej sie sukienka. Zostawiłem ją z kolezanka, żeby we dwie to ogarnęły. Gdy przyszedłem spotkalem sie z "zostawiasz mnie gdzies caly czas, w ogóle sie o mnie nie martwisz" - cóż... dziewczyna sama wcześniej zostawiła mnie na pół godz żeby pogadać z koleżanką, ja zwyczajnie siedziałem przy stoliku gdy ogarniały sukienkę. O 0:30 z sukienka dalej był problem. Starałem się dziewczynie pomóc, była trochę pijana. Ogarnialiśmy te sukienke na dworze. W pewnym momencie dla beki mnie odepchnela i wpadlem do fosy. Całe spodnie ubrudzone. Śmiałem się. Stwierdziłem że będę się bawił mimo że dupa cała brudna z błota. Wiem, że to było niechcący. Zauważyłem jednak że niespecjalnie sie przejęła tym że jestem cały brudny, podczas gdy ja byłem lekko zażenowany. Poszedłem do ubikacji się umyć. Jakiś typowy Sebix zaczął do mnie sapać ? ehh bardzo nie chciałem konfliktu, mimo że ja nie jakiś ułomek, stówka na klate pójdzie . Totalnie nie zawiniłem, starałem się wyjść słowem z tej sprzeczki, a skończyło się na tym że chciano mnie wyprosić z imprezy gdy emocje wzięły gore i zacząłem mówić że zaraz go zajebie ? Dodam, że gośc ewidentnie szukał bójki, w ogóle zupełnie nie wiedziałem o co mu chodzi. Jakoś wytłumaczyłem ochroniarzom co zaszło. Sebix oczywiście w najlepszym nastroju sie dalej bawił, a ja mam humor spieprzony do dziś.
Po wszystkim, dziewczyna powiedziała mi że musiała się za mnie wstydzić bo to mnie chciano wyprosić i nikogo innego. Mówiła że przewróciłem się do fosy głównie dlatego bo byłem pijany i nie spodziewała się że tak łatwo stracę równowagę. Niezbyt przejęła sie zajściem w ubikacji z Sebixem i że mogło się to skończyć o wiele gorzej. Nie wspierała. Sebix wcześniej uszkodził mi łańcuszek który od niej dostałem z jezuskiem (który wcześniej był jej ojca), gdy o tym powiedziałem to znów robiła wyrzuty że to moja wina itd... a dzisiaj pretensje że tańczyliśmy tylko dwa razy podczas całej imprezy, no ciekawe czy jej by sie fajnie tańczyło gdyby była cała brudna. Frajersko brzmi trochę to wszystko. Dziewczyna wszystko interpretuje pod siebie. Wiem, że zależy jej na mnie. Największy problem w tym że jest troszkę czasami toksyczna ta relacja dla mnie.
Może Nowy Rok i pora coś zmienić?
Pomocy bracia