Skocz do zawartości

HugoBucc

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

O HugoBucc

  • Urodziny 04.09.1992

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość:
    Centralna Polska

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia HugoBucc

Kot

Kot (1/23)

9

Reputacja

  1. U mnie standardowo płacz na zawołanie gdy nie jest coś po jej myśli. Przerabialem raz straszenie ciąża. A ostatnio miałem taki kwiatek że ciotka mojej ex po 5 miesiącach od zerwania wysłała mi na messengerze zdjęcie usg. Że tamta niby jest w ciąży. Oczywiście fejk, ale trochę się strachu najadłem, wysłała chyba tylko po to żebym się odezwał do ex.
  2. @RealLife no tak jest niestety. Moja ex jak już dałem jej do zrozumienia że to koniec, to mówiła mi że jej dzieciak bardzo mnie polubił i ona myślała że będę dla niego ojcem skoro jego własny ma na niego wyjebane ?
  3. @Rnext Wiem z autopsji że tak to by się pewnie skończyło. Skoro już 4-letnie dziecko mojej ex podczas kłótni z jego matką, biło mnie po brzuchu. Boję się pomyśleć co by było gdyby był starszy.
  4. Dzięki wielkie za liczne odpowiedzi i mądre rady ! Bardzo było mi to potrzebne by się ogarnąć i utwierdzić w przekonaniu, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Chociaż moi znajomi od razu mi doradzali by to zakończyć gdy widzieli i słyszeli z mych opowieści co się dzieje. Gdybym też znał wcześniej forum, to wszystko by inaczej wyglądało. No ale cóż odebrałem cenną lekcję życia i dzięki temu też poznałem forum. Co mogę dodać do wypowiedzi kolegi @zend, moja dobra znajoma jakiś czas temu powiedziała mi że według niej miłość nie istnieje. Jest zakochanie a później gdy już zakochanie mija zostaje przywiązanie oraz jakiś tam sentyment do wspólnie przeżytych chwil i to jakoś trzyma ludzi z sobą. Co najlepsze ów znajoma jest w wieloletnim związku, jest też zaręczona także sami widzicie.
  5. @Still@Still u mnie tak to właśnie się zaczęło, straciłem pracę i wtedy zaczęło się wszystko psuć. Po czasie kumpel mi powiedział że widział że ma profil na badoo, stąd pewnie poznawala nowych fagasów z którymi wypisywała. Po prostu już wtedy szukała sobie nowej gałęzi.. Co do wdzięczności.. Widać jaką wdzięczność otrzymałem.. Byłem dla tego dziecka jak ojciec którego nie miał, spędziłem z nim przez te kilka miesięcy więcej czasu niż jego własny ojciec i taką oto wdzięczność otrzymałem. Teraz nawet nie mogę się z nim spotkać bo to przecież nie jest moje dziecko i nie mam do niego żadnego prawa. Głupio zrobiłem bo od samego początku traktowałem ten związek poważnie, angażowałem się by po czasie stwierdzić że ona nie jest tego warta. Coraz więcej kłamstw ( potrafiła wymyślać choroby sobie i swemu dziecku, taki hardkorowy przykład, kłamstwo u niej było na porządku dziennym) i po prostu tracilem do niej zaufanie. Z czasem coraz poważniej myślałem o rozstaniu, jednak z drugiej strony miałem zajebisty seks i właśnie uzależnienie od tej już wyeksplatowanej porządnie cipy trzymało mnie przy niej. Jak powiedział Pan Marek nie warto, dać się tak szmacić za seks warty 150zl. Mam nauczkę i wiem na przyszłość by nie rzucać się na takie ochłapy. Jednak są takie dni gdy to wszystko powraca i po prostu tęsknię.. Chyba jeszcze długo to potrwa zanim się do końca z niej wylecze.
  6. Czołem Bracia, Długo zajęło mi zebranie się w sobie i opisanie mojej historii, Tak więc zapnijcie pasy bo zapowiada się długa, wyczerpująca opowieść... [w nawiasach znajdują się moje spostrzeżenia, które zauważałem po czasie...] W 2016 roku zacząłem naukę w szkole dla dorosłych i tam poznałem kobietę o której mowa. Od razu wpadła mi w oko, postanowiłem zbadać sytuacje na facebooku i dowiedziałem się że jest w związku i ma dziecko, synka. Zawiedziony odpuściłem sobie podchody. Po czasie dowiedziałem się że zerwała z narzeczonym, jednak nadal pozostawała kwestia dziecka i zniechęcony radami znajomych odpuściłem sobie. Zimą 2017 roku ponownie stanęła na mej drodze robiąc zakupy w sklepie, w którym pracowałem i jakoś tak od słowa do słowa zaczęliśmy pisać ze sobą. Zaś w lutym zaczęliśmy się spotykać ze sobą, i po krótkim czasie zostaliśmy parą. Oczarowany jej wdziękiem i aparycją pomyślałem sobie "co mi przeszkadza to dziecko". Już na pierwszym spotkaniu opowiedziała mi historię całego swojego życia czym niezwykle mnie wzruszyła i zaintrygowała... W wieku 18 lat poznała swojego byłego, po 8 miesiącach zaręczyli się a po 2 latach zamieszkali ze sobą. Oznajmiła mi że po 6miesiącach od zamieszkania razem między nimi zaczęło się wszystko psuć. W międzyczasie zmarł też jej ojciec. Z tego co mi opowiadała zaszła w pierwszą ciążę, którą poroniła. Bardzo to przeżyła i na pocieszenie postanowili starać się dalej o dziecko ( później zdradziła się że w rozmowie z siostrą jej byłego, owa siostra stwierdziła że gdy dowiedział się że ona jest w ciąży to chciał ją zostawić , chciał też robić testy DNA... więc argument o planowanym dziecku przepadł, myślę że próbowała złapać go na ciążę ). Po urodzeniu dziecka przeprowadzili się z mieszkania, które wynajmowali do jej matki co jest dla mnie dziwne, ponieważ tam u niego mieli lepsze warunki mieszkaniowe a przenieśli się do matki, która mieszkała w domku wielorodzinnym, parter domu zajmowała wraz z niepełnosprawną babką zaś piętro zajmowała jej ciotka z synem alkoholikiem. Rok po przeprowadzce kazała wyprowadzić się swojemu ex bo twierdziła, że nadużywał alkoholu i nie pracował ( po jakimś czasie dowiedziałem się, że wyremontował im mieszkanie i zostawił cały swój dobytek opuszczając ich dom, więc przyczyny ich rozstania nie są do końca znane. Wydaje mi się że przebywając dłużej z tą rodziną sam uciekł). Mówiła że był bardzo toksyczną osobą, stale kontrolował ją , był zazdrosny, przeglądał telefon. Od kwietnia 2017 roku nie utrzymuje kontaktu z dzieckiem. Podobno bardzo przeżywa spotkania z nią i jeszcze nie doszedł do siebie, po każdym spotkaniu przez tydzień pije. Jego rodzice z małym widują się raz na rok ( ostatnie ich spotkanie przebiegło w awanturniczy sposób gdyż moja ex krzyczała na dziadków małego że nie życzy sobie robienia zdjęć i upubliczniania wizerunku jej i dziecka). Na początku było cudownie, biegałem do niej codziennie przed pracą, robiłem małe prezenciki, co jakiś czas kwiaty. Większość czasu spotykaliśmy się na mieście, oczywiście przez cały okres naszego związku ja płaciłem za nasze wypady, ona nie dokładała się ani razu, ponieważ twierdziła, że ma ciężką sytuację finansową. Po półtora miesiąca naszego oficjalnego związku, doszło do spotkania z jej dzieckiem, które od razu bardzo mnie polubiło. Niedługo potem doszło do pierwszych seksów, w łóżku była zajebista, normalnie mogłem spełniać z nią swoje marzenia erotyczne. Krótko po tym zaproponowała spotkanie u niej w domu w celu zapoznania się z jej rodzinką, spotkanie które wielokrotnie przekładała... Gdy już doszło do skutku mieliśmy się spotkać na wyznaczoną godzinę, jednak zadzwoniła czy byśmy nie mogli się spotkać godzinę później, ponieważ jest u ojca na cmentarzu. Zgodziłem się i po godzinie spotkaliśmy się, jednak najpierw zrobiła mi rundę po mieście i obowiązkowo odwiedzin na placu zabaw... Gdy już dotarliśmy do jej domu okazało się że mieli rodzinnego grilla, ciotki wraz z jej kuzynem byli już pijani a grill dogasał. Tak wyglądała jej wizyta na cmentarzu. Jeśli chodzi o spotkanie z matką to było ono dosyć dziwne. Wydała mi się dziwna, wcale ze mną nie porozmawiała tylko przyjęła drobny upominek i zniknęła w kuchni nie zamieniając ze mną ani słowa. Zresztą za każdym razem gdy się spotykaliśmy była oziębła i zdystansowana. Po czasie moja ex żaliła sie na nią że ma problemy z nią, często się kłócą, nie chcę zostawać z dzieckiem itp. Ogólnie wydawała mi się bardzo dziwną osobą. Raz pamiętam byliśmy nad jeziorkiem i wróciliśmy dość poźno do mojego domu, więc zaproponowałem żeby zostali na noc i pojechali następnego dnia.. Godzinę siedziała i myślała co zrobić, jak powiedzieć matce że nie wrócą do domu o umówionej porze. Jej babka bardzo mnie polubiła, za każdym razem gdy się widzieliśmy bardzo cieszyła się na mój widok. Raz spytała mnie czy piję, pale, odpowiedziałem że nie na co ucieszyła się bardzo i powiedziała " to dobrze, bo tu wszyscy piją" ? . Zagadywała też że powinienem się ożenić z jej wnuczką bo to dobra, robotna dziewucha Co do relacji z jej dzieckiem, polubiłem go bardzo on wielokrotnie mówił że mnie kocha, z tego co słyszałem stale dopytywał o mnie. Zawsze płakał jak się rozstawaliśmy.. Bawiłem się z nim, chodziłem z nim na spacery, latałem po placach zabaw, organizowałem jakieś wycieczki a to do zoo, a to nad jeziorko bo jak twierdziła moja ex on nigdy nigdzie nie był a jej nie stać na wyjazdy ( ogólnie to cały czas narzekała na brak pieniędzy, ubierała się na targu, matce coś tam dokładała się do rachunków, wszystko chyba inwestowała w dziecko lub podejrzewam że miała jakieś długi, pamiętam jej wykład nt tego że kupuje oryginalne ciuchy, buty a ona że ubiera się na targu i jej to taniej wychodzi..) Na jego temat mogę powiedzieć tyle: Dziecko rozpieszczone, multum zabawek, nie potrafiło samemu zjeść, mamusia musiała je karmić. O załatwieniu potrzeb fizjologicznych nie wspomnę. Dzieckiem zajmowała się moja ex i jej matka, nie potrafiły nauczyć go samodzielnie załatwić swoich potrzeb. Efektem tego było że 4letni dzieciak chodził w pampersie bo jeśli nie miał pampersa potrafił narobić w gacie bez nawet zakomunikowania że ma potrzebę. Raz pamiętam robiliśmy kolacje a on niesie coś w ręku. Myślałem że bawił się modeliną i coś ulepił.. "mamusiu mam coś dla ciebie.." mówię do niej co on tam niesie, moja ex opowiedziała "no gówno". Później powiedziała do mnie że z niego to debil wyrośnie, jak jego ojciec.. Także sami widzicie patologia. Gdy coś nie szło po jego myśli reagował płaczem, mamusia nie chciała mu czegoś kupić płacz. Więc ona wszystkie jego zachcianki spełniała bo zaczynał płakać. Gdy dawałem jej jakieś rady odnośnie wychowania mówiła że ja się nie znam, że ja nie mam dziecka, że nie wiem jak to jest samotnie wychowywać dziecko, że musi mu jakoś wynagrodzić brak ojca. Już po 3 miesiącach usłyszałem pierwsze wzmianki o zaręczynach a wkrótce o wspólnym zamieszkaniu razem, jednak nie chciała się przeprowadzić do mnie, mam własne mieszkanie ale mieszkam na wsi. Chciała wynająć mieszkanie w mieście by być blisko swojej matki i pomagać jej zajmować się chorą babką. Zresztą sam jej powiedziałem że ona nigdy ich nie zostawi bo nie dadzą sobie bez niej rady, prawie wszystkie domowe obowiązki wykonywała ona, prania, sprzątania, gotowania. Wspomniała że przecież też mógłbym zamieszkać z nimi ale temat jak szybko się pojawił tak też znikł. Zresztą nie wyobrażałem sobie tego. Gdy proponowałem jej jakąś pomoc to odmawiała tłumacząc że ona da sobie ze wszystkim radę. Jej matka oczywiście miała co do mnie plany.. Pomoc w ogródku, malowanie w domu, wymiana drzwi itp. W ciągu trwania naszego związku praktycznie raz w miesiącu wysyłała mi skriny rozmów z jakimiś kolesiami na fb, którzy ją podrywali, zapraszali na spacer, oczywiście im odmawiała. Bardzo mnie to denerwowało i byłem o nią bardzo zazdrosny co mi wielokrotnie wypominała, ale nic nie dzieję się bez przyczyny. Twierdziła że chcę być ze mną fair. Co jakiś czas widząc że jestem zazdrosny wstawiała na instagram wyzywające zdjęcia. Pewnego razu zauważyłem że usuwa wiadomości na messengerze z jakimś kolesiem. Raz wychodząc na spacer , wróciłem się do domu i dorwałem jej telefon , sprawdziłem jej messengera i chyba nie zdążyła usunąć konwersacji bo były ostatnie wiadomości z nim, pełne dwuznaczności. Wiem, nie powinienem ale pewnie gdyby nie to żyłbym dalej w niepewności. W lipcu zostałem zwolniony z pracy, jednak poszedłem na zwolnienie chorobowe gdyż miałem problemy z kręgosłupem. Obecnie jestem po trzech rehabilitacjach, być może czeka mnie operacja.. Moja była gdy usłyszała, że zostałem bez pracy zaczęła szukać mi na siłę nowego miejsca zatrudnienia, nie zważając na mój stan zdrowia śmiejąc się że udaję. Praca którą mi wynajdywała odbywała się w miejscu do którego nie miałem możliwości dojazdu. Sama też powiedziała że od tego właśnie czasu tj utraty pracy wszystko zaczęło się między nami sypać. Zaczęły się kłótnie, awantury o brak czasu na spotkania z jej strony i wieczne fochy o byle co. Oczywiście jak zawsze twierdziła że to wszystko jest moją winą bo nie potrafię zrozumieć "że ona ma dziecko i musi ogarniać w domu i że od początku wiedziałem na co się piszę". Miała dla mnie coraz mniej czasu, a każda sugestia z mojej strony że powinniśmy częściej się spotykać owocowała awanturą i tekstem typu "nic nie rozumiesz, nie wiesz jak mi ciężko , ciągle coś ci nie pasuje". Nie mogłem nawet do niej zadzwonić bo jak dzwoniłem to nigdy nie mała czasu, wiecznie była zajęta a później i tak twierdziła, że to ja ją olewam i się nie odzywam. Spotykaliśmy się w weekendy u mnie, gdyż u mnie mieliśmy większą swobodę i też mogliśmy spędzić razem noc. Oczywiście zawsze przyjeżdżała z dzieckiem. Ogólnie odkąd poznałem jej syna, to praktycznie cały czas był obecny przy naszych spotkaniach. Rzadko widywaliśmy się sami, ponieważ jej matka nie chciała z nim zostawać na ten czas. Nie lubiłem się spotykać u niej bo wtedy nie miała czasu dla mnie, zajęta była pomocą matce która stale jej coś wynajdowała do pracy. Od dłuższego czasu rozważałem rozstanie, nie czułem się dobrze w tym związku, ciągłe nerwy, proszenie się o spotkania, o chwilę czasu dla mnie. Nawet kilka razy próbowałem to zakończyć ale za każdym razem płakała. Raz będąc u mnie doszło do awantury, mocno się wtedy posprzeczaliśmy. Robiłem obiad, byłem zajęty, ona siedziała z twarzą w telefonie a jej synek podbiegał co chwile do mnie bym się z nim pobawił, powiedziałem że jestem zajęty i powiedziałem jej żeby się nim przez ten czas zajęła a nie ogląda jakieś głupoty, zaczęła krzyczeć na mnie że poświęca się dla mnie przyjeżdżając do mnie, że przeze mnie nie ma własnego życia, że nie chcę się bawić z jej dzieckiem. I powiedziała że wraca do domu. Stwierdziłem że może jechać i kończymy to bo ja już mam dosyć. Oczywiście płacz.. i co najlepsze jak ona tak krzyczała na całą wieś, było lato, okna pootwierane, sąsiedzi przed domem, wstyd wchoooj. Jej dziecko podbiegało do mnie i zaczęło uderzać mnie w brzuch pięściami, zwróciłem mu uwagę że tak nie wolno.. 4letnie dziecko.. strach pomyśleć co by było za kilka lat.... Przeprosiła mnie i jakoś doszliśmy do porozumienia ( sex, sex, sex - jak zwykle ). Było więcej takich kłótni, nie będę sie już bardziej rozpisywał. Momentem kulminacyjnym były moje urodziny. Planowałem spotkanie z moją rodziną, nią i jej dzieckiem. Jednak ona w ostatniej chwili stwierdziła że nie może przyjechać, bo musi iść z dzieckiem na zakupy, które za parę dni miało iść do przedszkola ( a wszystkie potrzebne rzeczy miało kupione już od dawna, i pełen nerwów powiedziałem jej że inne matki potrafią się zorganizować a ona łatwi wszystko na ostatnią chwilę co skończyło się awanturą i jej fochem, przestała się do mnie odzywać i kazała "iść sobie do innych skoro są lepsze"). Po tym incydencie nazajutrz pełen nerwów zacząłem ją usuwać z mediów społecznościowych i wtedy pełna strachu się odezwała... Po długiej wymianie zdań która nic nie wniosła prócz obwiniania się, rozstaliśmy się. Był to koniec sierpnia. Z jej strony nie było żadnych prób kontaktu. Ja przeżyłem to bardzo... Dużo płakałem, cały czas o niej myślałem. Po tygodniu spotkałem się z nią, pisałem z nią przez dwa dni.. Chciałem się pogodzić, zaproponowała mi tylko pisanie ze sobą i od czasu do czasu spotykanie się.. Powiedziałem że friendzone nie interesuje mnie i nie będe jej orbiterem, zresztą żadne argumenty nie przemawiały do niej i kazałem jej się odpierdolić ode mnie. Może ostro ją potraktowałem ale widząc że ma mnie w dupie, po prostu wkurzyłem się i tak wyszło. Teraz co jakieś dwa tygodnie tygodnie sie widujemy bo pracuje jako sekretarka w szkole której sie znów zaocznie uczę. Przez pierwsze dwa zjazdy w szkole widząc mnie uciekała. W końcu wziąłem się w garść, zaprosiłem ją na fb ( od razu przyjęła ) i napisałem do niej że między nami wszystko zakończone ale przecież będziemy się ze soba widywać i że nie musi uciekać przede mną, dała mi do zrozumienia że to ja uciekam przed nią pytałem się czy mówiła w domu o naszym rozstaniu, powiedziała że nie. Napisałem że cieszę się że sobie wszystko sobie wyjaśniliśmy na co odpowiedziała "dobre i tyle" , po czym stwierdziła że idzie spać, życzyłem jej szczęścia i zakończyliśmy konwersacje. W szkole już przestała mnie unikać i wszystko było git. Teoretycznie. Po każdym spotkaniu z nią, znowu wszystko przeżywałem od nowa. Zablokowałem ją na fb, bo widziałem że cały czas jest w kontakcie z tym kolesiem z którym pisała będąc ze mną , oraz że jak wcześniej dla mnie nie miała czasu, czasami godzinami czekałem aż mi odpiszę na wiadomość, tak teraz cały czas siedziała na czacie.. Nie chciałem się wkurwiać.. Oczywiście po tym incydencie przestała się do mnie odzywać a laska która chodzi ze mną na zajęcia i która jest też jej koleżanką powiedziała że ona obraziła się na mnie za to że ją zablokowałem. W święta nie było żadnego kontaktu ani z jej ani z mojej strony. Tydzień temu w szkole się z nią widziałem, byłem u niej coś wydrukować, widać że była zła na mnie, zaś następnego dnia była milutka i nawet zawołała mnie i moich znajomych do siebie, a miała interes tylko do mojej znajomej. Najgorsze jest to że ja nadal się chyba z niej nie wyleczyłem bo są momenty że potrafie przez kilka dni o niej myśleć.. Jestem jak ćpun na głodzie. Będąc z nią byłem jak ćpun, po czasie jak patrze sie na to wszystko co wtedy się działo żal mi siebie. Moi znajomi już dawno mówili żeby to zakończyć a ja brnąłem dalej, nie chciałem słuchać. Czytam cały czas forum, słucham audycji pana Marka i powoli wychodzę na prostą, popełniłem wiele błędów, straciłem kasę ale bardzo wile sie nauczyłem i uczę cały czas studiując forum.. A miało być tak pięknie. Dziękuję tym którzy przebrnęli przez moją opowieść i jestem gotów na krytykę. Pozdrawiam.
  7. Nie, nie będę wszystkiego tłumaczył jej problemami. Ja też kilka błędów popełniłem. Wieczorem postaram się założyć nowy wątek i opisać wszystko byście w pełni zrozumieli mój post, bo tak trochę wprowadziłem mały chaos w tym wątku. Pozdrawiam.
  8. Uciekaj jak najszybciej. Sam byłem w podobnej relacji niecały rok. Samotna matka z 4letnim dzieckiem. Chłopcem. Niedługo minie 5 miesięcy od rozstania a ja nadal dochodzę do siebie, zaangażowałem się mocno a w zamian otrzymałem pogardę i zero wdzięczności. Z tym że moja ex, była borderline + dda. Dziecko rozpieszczone, multum zabawek, nie potrafiło samemu zjeść, mamusia musiała je karmić. O załatwieniu potrzeb fizjologicznych nie wspomnę. Dzieckiem zajmowała się moja ex i jej matka, nie potrafiły nauczyć go samodzielnie załatwić swoich potrzeb. Efektem tego było że 4letni dzieciak chodził w pampersie bo jeśli nie miał pampersa potrafił narobić w gacie bez nawet zakomunikowania że ma potrzebę. Raz pamiętam robiliśmy kolacje a on niesie coś w ręku. Myślałem że bawił się modeliną i coś ulepił.. "mamusiu mam coś dla ciebie.." mówię do niej co on tam niesie, moja ex opowiedziała "no gówno". Także sami widzicie patologia. Gdy coś nie szło po jego myśli reagował płaczem, mamusia nie chciała mu czegoś kupić płacz. Więc ona wszystkie jego zachcianki spełniała bo zaczynał płakać. Gdy dawałem jej jakieś rady odnośnie wychowania mówiła że ja się nie znam, że ja nie mam dziecka, że nie wiem jak to jest samotnie wychowywać dziecko, że musi mu jakoś wynagrodzić brak ojca. Także co byś nie zrobił, zawsze będzie źle. Mój przypadek jest bardziej hardkorowy, może wreszcie się przemoge i opiszę go na forum bo to co się odpierdalało przez te kilka miesięcy przechodzi ludzkie pojęcie jak dałem się szmacić za właśnie wspaniały seks. Bo jedynym plusem tego związku dla mnie, był zajebisty seks.. I to za jaką cenę.. Mi osobiście bardzo pomaga studiowanie forum oraz audycje Pana Marka, co również tobie polecam bracie. Zakończ to póki nie jest za późno. Ja sam popełniłem wielki błąd ponieważ po rozstaniu które było z mojej inicjatywy odzywałem się do mojej ex, wylewałem żale w smsach (efekt alko, białorycerstwo, nieznajomość forum). Teraz po zaznajomieniu się z forum nie popełnił bym tego błędu a już napewno nie wszedł bym w związek z samotną matką!
  9. HugoBucc

    Witam!

    Witajcie! Od ponad dwóch miesięcy regularnie przeglądam forum, postanowiłem wreszcie oficjalnie dołączyć do grona Braci :) Pozdrawiam!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.