Skocz do zawartości

bysiu_123

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    40.00 PLN 

Treść opublikowana przez bysiu_123

  1. @Conrad wielki plus dla Ciebie za odwołanie się do profesjonalnych naukowych opracowań, zawsze to informacje już z może nie pierwszej, ale chociaż drugiej ręki, a nie artykuł na pudelku - ale nie mi to wszystko oceniać, chociażby dlatego, że nie mam odpowiedniego wykształcenia, wiedzy i podstaw ku temu. Bo i czym jest prawda i czy jest dla nas w ogóle dostępna? A może "leży pośrodku", jak to się mówi? Póki co, osobiście nie czuję się specjalnie dotknięty ani globalnym ociepleniem, ani smogiem, ani szczepionkami ani nawet kryzysem gospodarczym.
  2. Kiedyś w pracy często słuchałem Tok FM, bo muzyka i reklamy i konkursy na innych stacjach były zbyt irytujące. Potem z czasem zorientowałem się, że oni nie są zbyt obiektywną stacją, często np zapraszają do rozmów członków skrajnych partii politycznych, albo ogólnie stosują retorykę powszechnie uważaną za "lewacką". Zdarza się też, że robią dramy z problemów, które problemami tak na prawdę nie są, nastawiają przeciw sobie jakieś grupy ludzi. Tak jak @Patton uważam, że już Paranormalium jest ciekawszą opcją, tak samo zresztą jak dziesiątki innych stacji radia internetowego - do wyboru, do koloru. W odpowiedzi na post @Posejdon : temat dziury ozonowej, z tego co kojarzę, pojawił się w okolicach bodajże jakiegoś 2005 r, przez kilka lat był dyskutowany w mediach jako bardzo zagrażające planecie zjawisko, były różne kampanie, protesty ekologów, projekty, ustawy o ochronie środowiska, zakazy stosowania freonu i inne takie pierdoły. Potem temat po prostu znikł. Jak gdyby nigdy nic. Od kilku lat już o tym nie słyszałem - a ponoć był to globalny problem, nie do naprawienia nawet przez dekady. Mam nieodparte wrażenie, że temat smogu, zmian klimatycznych i innych "skandali" to sztuczne wywoływanie jakiejś zadymy, oczywiście dla osiągnięcia rozgłosu i korzyści finansowych przez twórców tego całego zamieszania. No i oczywiście daje to możliwość do kolejnych politycznych przepychanek i skłócania społeczeństwa, które podąża za jakimiś ideologiami, które często okazują się po prostu wirusami umysłu. Dlatego ja się od tego odcinam i nie uczestniczę w tym. Po prostu to, że oni się nawzajem straszą i obrzucają coraz to bardziej abstrakcyjnymi argumentami mnie nie rusza, jeśli dobrze się przy tym bawią w swoim kręgu to ok, mają prawo, mi nic do tego. To jeden z elementów tego Systemu.
  3. Sorry za odkopywanie, ale sądzę, że zawsze to jakaś korzyść dla rozwoju forum ? - dorzucę coś od siebie, ale uprzedzam - to wyłamuje się nieco z powyższych konwencji. Choć jak dla mnie - nawet sztos (działanie pantydroppera sprawdzone praktycznie). Zatem - sam na sam, przygaszone światła, muzyka niezbyt głośno, klimacik i... piękna sprawa: Werner Becker, muzyk tworzący pod pseudonimem artystycznym Anthony Ventura, wydał m.in. w latach 1979 i 1986 dwa albumy, pod jakże nie pozostawiającą obiekcji nazwą "Music for Making Love". Znajdują się na nich covery ówczesnych, romantycznych kawałków w aranżacji na orkiestrę symfoniczną. Powyższy filmik jest kompilacją co ciekawszych utworów z obydwu z nich. Uważam, że mimo, że melodie są raczej znane, jest w nich coś przyciągającego. Jednocześnie fakt, że to z reguły spokojne wersje instrumentalne, czyni je raczej nieprzeszkadzającą muzyką tła dla wyżej opisanej sytuacji.
  4. bysiu_123

    Problem z wpłatą

    Ostatnio poszło normalnie, od razu, no nic, założę konto na PayPalu, dzięki, pozdrawiam Pana Kierownika ✋
  5. To ma sens z tym kursem, przeczytałem, ciekawa sprawa.
  6. Spoko opcja, tylko dzisiaj to zazwyczaj nie przechodzi, jak sądzę. Spójrzmy na to z perspektywy takiej kobiety: załatwia jakieś swoje interesy na mieście i podbija ziomek mówiąc tekst w tym stylu. Nagle szok, i myśli w rodzaju: jakiś desperat chyba; albo zboczeniec; normalny to on nie jest jak tak na ulicy do kobiet zagaduje; za kogo on mnie ma? panie odczep się pan nie mam czasu/zaraz przyjdzie mój chłopak/mąż itd. Zdaje mi się, że to bardziej tak wygląda w realu. I wygląd czy pewność siebie w takich okolicznościach średnio tu pomaga. Wychodzi z tego akcja jak z Johnnego Bravo - zawsze kończyło się jednakowo, a prezencję miał facet nawet niezłą
  7. bysiu_123

    Problem z wpłatą

    Panowie, jest problem ze złożeniem dotacji przez przelew tradycyjny - po wybraniu kwoty i przejściu dalej nie otwiera mi się nic, tylko jest komunikat: Thank you, donation will now be reviewed. Orientuje się ktoś w tym temacie?
  8. Dzięki za odpowiedź, zasadniczo uważam, że dobrze prawisz - rzeczywiście takie podejście rodziny do związków nie często ma się okazję obserwować; wśród moich znajomych jest to z reguły akceptacja tej dziewczyny czy chłopaka, gościnność i serdeczność wobec niej/niego + ogólne poparcie dla obojga i radość, że syn czy córka ma kogoś. Chociaż stwierdzenie, że jest to patologia brzmi mocno, to chyba jednak można to tak zakwalifikować. Ale tylko w tym temacie - nie miałem w rodzinie żadnych poważnych "odchyłów" czy tego, co potocznie nazywa się patologią - to na pewno. Tak, od chwili przeprowadzki następowała w niej powoli przemiana, ze skrytej, cichej, nieśmiałej w stan, że tak powiem, odwrotny. A co do obecnych relacji, wymieniłeś dwa powody, dla których tak jest i uważam, że oba są po części prawdą.
  9. Witam. Moją historię postaram się opisać w skrócie, bo za pierwszym podejściem za bardzo się zagłębiłem w temat i ostatecznie nie wrzuciłem tego posta. Poznaliśmy się w liceum, (technikum niewielkie miasto), ja będąc w drugiej, ona w pierwszej klasie. Trochę czasu ją obczajałem, była bardzo atrakcyjna, naturalny wygląd (to co lubię), ładna buzia, fajne kształty (proporcja talii i bioder), przykuwała wzrok, nie powiem, że nie; inteligentna. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać, okazało się, że kręci już z innym chłopakiem (trzecia klasa), ale nie dawałem za wygraną i ostatecznie go zostawiła. Przez pewien czas był to praktycznie typowy trójkąt - co często kosztowało niemało stresu i cierpienia. W moim domu, rodzice, nie akceptowali dziewczyny, mówili mi, żebym nie zawracał sobie głowy związkami, że najważniejsze jest teraz, żebym, zdał maturę, a poza tym, oni słyszeli o tej rodzinie i to nie jest dobra dziewczyna dla mnie. Nie mogliśmy zatem siedzieć u mnie, nie było o tym mowy, rodzice nie chcieli jej tam widzieć. Była u mnie może kilka razy, w tym dwa razy kiedy rodzice byli w domu, tak oficjalnie. Oskarżali ją o zły wpływ na mnie i o obniżenie się moich ocen. Dziewczyna pochodziła ze wsi oddalonej o 25 km. Na tygodniu mieszkała w internacie przy szkole, w weekendy jechała do domu. W dni, w których była szkoła mieliśmy z reguły 2-4 godziny dziennie, żeby się spotykać (no chyba, że się opuszczało szkołę, to więcej) - a z racji, że nie mogła być u mnie w domu szlajaliśmy się całymi dniami po mieście, bez względu na pogodę czy cokolwiek, czasem chodząc od jednej knajpy czy kawiarni do drugiej, zamawiając tylko herbatę lub zapiekankę, żeby tylko posiedzieć. Ale czułem się przy niej szczęśliwy, wszystkie problemy znikały, a po niej widziałem, że ma podobnie. Potem wyjechałem na studia i rok spędziliśmy osobno, a kiedy ona skończyła szkołę przyjechała do mnie i zamieszkaliśmy razem na stancji, w tajemnicy przed moimi rodzicami. Była mi wdzięczna za taki obrót spraw, ponieważ u niej w domu nie powodziło się najlepiej, nie miała tam rodziców, wychowywała się z dziadkami, bratem kryminalistą i wujkiem alkoholikiem; ciągle brakowało pieniędzy na wszystko. Po prawie roku (z tego co pamiętam) ujawniłem się z tym i przeszedłem piekło (awantury, wyrzuty, oskarżenia o grzech śmiertelny, o wstyd przed rodziną itd.). Dopiero po kolejnym prawie roku moje stosunki z rodzicami, a szczególnie z matką się ustabilizowały, aczkolwiek ciągle czuła niechęć do tej dziewczyny. A my byliśmy szczęśliwi. Wizyty w domu przebiegały tak jakoś sucho; było ciężko. Z czasem, za sprawą moich starań jednak coraz lepiej. Czułem się winny. Przenosimy się w czasie do trzeciego roku moich studiów: mojej dziewczynie zaczął powoli aktywować się jakże dobrze wszystkim znany schemat postępowania. Nie będę opisywał szczegółów, może rzucę tylko kilka słów kluczowych i będzie wiadomo o co chodzi: księżniczkowanie, gównoburze, shit testy, manipulacje, "należy mi się", "nie jesteś już taki sam jak na początku" itd, jestem też niemal pewny, że miałem do czynienia z borderką (próby samobójcze, huśtawki nastrojów z godziny na godzinę i wiele innych czynników na to wskazujących) Ale ok, ciągnęliśmy to dalej, myślałem, że znajduję się w takim nawet dobrym, standardowym położeniu społecznym: mam jakąś pracę, niedługo kończę studia, mam kobietę, mam gdzie mieszkać i jakoś to sobie tam ogarniemy, może będziemy w miarę szczęśliwą parą, kiedyś ślub i jakoś będzie. Tylko, że jej ten schemat zaczął się wkręcać coraz bardziej, a ja wpadałem w depresję, poczucie bezsensu, przygniatającą rutynę, bezustanny stres. Czułem się jak dziad, którego nic już w życiu dobrego nie czeka, mając 22 lata. Od tego momentu zacząłem pracę nad sobą, zaintrygowany tematyką audycji Radia Samiec - każda była jakby o tym, co przechodziłem w swoim związku i co obserwowałem u innych. Pracowałem nad swoimi umiejętnościami społecznymi, nad poczuciem własnej wartości, duchowością. Wszystko stopniowo nabrało barw, zrozumiałem o co tutaj chodzi. Rozstaliśmy się w listopadzie ubiegłego roku, po ośmioletnim związku, nie z dnia na dzień, ale już wcześniej oddalając się od siebie (ostatnie tygodnie były jak mieszkanie z współlokatorką, nie dziewczyną; wcale nad tym nie ubolewam, a wręcz przeciwnie). Nie dawałem się dłużej wkręcać w jej gierki, stałem się świadomym facetem. Zapewne miała już kogoś na oku - ok, życzę jej jak najlepiej, tak szczerze. Obecna sytuacja: wynajmuję kawalerkę, którą opłacam, jeszcze z niewielką pomocą rodziców, robię magisterkę, mam nieźle płatną pracę, trochę ciężką fizycznie, ale raczej bezstresową (jak się już umie dobrze ją wykonywać), mam kilka znajomych osób, z którymi utrzymuję stały kontakt, mam pewne hobby, mam na koncie na chwilę obecną satysfakcjonującą kwotę, która ciągle rośnie (kiedyś zawsze brakowało, nawet na jedzenie), w planach wyjazd zarobkowy za granicę, zrobienie jakichś kursów, w przyszłości może coś swojego ; jestem spokojny, opanowany, szczęśliwy, otwarty, nic nie jest w stanie mnie zdenerwować, nie jestem na to podatny po prostu - często to zaskakuje ludzi; nie mam parcia na związki, mam wiele koleżanek - if you know what I mean . Ogólnie Alleluja i do przodu . Moje relacje z rodziną bdb. Była dziewczyna w związku z kilkanaście lat starszym facetem. Pozdrawiam.
  10. bysiu_123

    Powitawszy

    Tak jest : ) dzięki, ostatnio wchodzę codziennie i sprawdzam, co tam nowego się pojawiło
  11. bysiu_123

    Powitawszy

    Witam szanownych Panów, facet, 25 lat, Lublin. Od dłuższego czasu planowałem założyć konto i w końcu się to tego zebrałem, z czego jestem jak najbardziej zadowolony - niech nas będzie więcej . 8 lat w związku nieformalnym, na chwilę obecną od 2 miesięcy singiel i szczęśliwy człowiek. Audycji Radia Samiec słucham od około 1,5 roku. Forum przeglądam ..w sumie mniej więcej od rozstania z moją kochaną dziewczyną . Lektura jednego i drugiego stopniowo pozwoliła mi zmienić sposób myślenia i podejście do wielu spraw, a także zakończyć bez większego bólu tą relację i jako-tako skoncentrować się na własnym rozwoju. Czyli sytuacja dość typowa, jak sądzę, dla szanownych Braci. Gdy przyjdzie dogodny moment postaram się napisać też coś w dziale "moja historia", i mam nadzieję, że przyczynię się w jakimś stopniu do rozwoju naszej społeczności. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.