Skocz do zawartości

Paweł86

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Ostatnia wygrana Paweł86 w dniu 10 Marca 2019

Użytkownicy przyznają Paweł86 punkty reputacji!

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Paweł86

Kot

Kot (1/23)

82

Reputacja

  1. + + + No to chyba sama się przedstawiła. Dokładnie jest tak jak napisaleś. Więc dlaczego się nad tym w ogóle zastanawiasz? Dlaczego w ogóle się z nią zadajesz, skoro ona stawia warunki? Nie. Nie taki masz wybór. Masz wybór raczej taki: czy kupić jej to mieszkanie i dawać jej pieniądze przez wiele lat życia, czy może ją olać i po prostu poczekać jakiś czas aż poznasz kobietę z normalnym podejściem? A jak bardzo nie chcesz być samotny, to powiem Ci tak (piszę serio, jak się zgadzasz to napisz mi priv) - ja niedawno się rozstałem z kobietą, jak nie chcesz być samotny to kup mi to mieszkanie i dawaj mi kasę (mogą być prezenty, potrzebuję nowe opony do auta i niedługo klocki i tarcze), to ja z Tobą zamieszkam i nie będziesz samotny, oferuję wspólne oglądanie meczy przy dobrym alkoholu i w sumie nic poza tym, ale zawsze będziesz mógł sobie jakieś panny przyprowadzać (nie będę przeszkadzał), tylko kup mi to mieszkanie.
  2. Tak. Mam dokładnie tak samo. Nawet jak rozmawiam w pracy z koleżankami i one między sobą rozmawiają o jakichś sytuacjach z ich partnerami, mężami, to wszędzie widzę ich manipulacje. Zresztą, przykładowo, parę dni temu rozmowa u mnie w pracy. Koleżanka która zarabia kwotę X, o swoim mężu który zarabia 3-4 razy więcej i każdy wie że to on ją utrzymuje: "on znowu sobie kupił nowy tablet, muszę mu przystopować te zakupy bo on mnie za dużo kosztuje w utrzymaniu" Jak można spokojnie słuchać takich rozmów między kobietami? Ja nie daję rady od kiedy "wyszedłem z matrixa".
  3. Z własnego nie. Z rozmów z żonatymi kolegami, z czytania różnych forów (for?).
  4. Dlaczego jak są takie przypadki (np. 5-6 lat razem, ona oczekuje ślubu i dzieci, a on nie chce) to "społeczeństwo" zwykle komentuje to tak, że to dziwne że on po tylu latach razem nie chciał ślubu i dzieci? "po tylu latach razem". A przecież to właśnie całkiem możliwe że on chciał ślub i dzieci, ale stwierdził że to ona się nie nadawała i dlatego z tym zwlekał/zrezygnował. 1. On poznaję ją, przez pierwszy rok wiadomo się poznają, docierają 2. Po pierwszym roku razem on już jest pewny że chce z nią być 3. Drugi i trzeci rok razem jemu jest dobrze w tym związku, czuje że chce być z nią na całe życie, ma takie myśli że kiedyś ślub i dziecko/dzieci, no ale jeszcze nie ten czas (np. za małe zarobki, niestablilna praca, czy na razie inny plan np.otwarcia firmy co jest ryzykiem) 4. Minęły trzy lata razem, czwarty rok i ona zaczyna odwalać różne głupoty w tym związku, on zaczyna wiedzieć jej manipulacje, jakieś dziwne akcje, no cóż- nie podoba mu się to, coraz więcej czerwonych lampek, więc zaczyna się zastanawiać czy na pewno to właściwa kobieta, ale da jej jeszcze szansę, przecież problemy trzeba naprawiać, da jej szanse bo tak naprawdę nadal czuje że chciałby z nią się ożenić i mieć dzieci 5. Piąty rok związku - on widzi że ona naprawdę się zmieniła, że to nie ta kobieta co ją poznał pare lat temu, dziwny charakter, dziwne akcje robi, on już czuje że chyba jednak trzeba kończyć ten związek, ale nie chce jej ranić, to ciężka decyzja więc kolejne miesiące mijają mimo że on się męczy z nią ale wciąż liczy że ona się ogarnie 6. Ona nagle wypala "albo ślub albo się rozstajemy" - on lekko w szoku, ale cóż, skoro od 2 lat czuł że ona się robiła coraz gorsza, coraz dziwniejsze akcje robiła i coraz więcej czerwonych lampek się zapalało od -nastu miesięcy, to decyzja prosta - na pewno nie ślub, więc cóż, musi odejść, więc odchodzi I co dalej? Ona, jej rodzina, a nawet jego rodzina stwierdza że on jest taki zły, że ją zostawił po tylu latach, że ona się tak starała przez tyle lat, a on przez tyle lat nie chciał ślubu ani dzieci... OSOBIŚCIE znam takiego faceta, na początku związku szalał za kobietą, wiem że sam w głowie planował sobie z nią ślub, dzieci, ale chciał najpierw rozkręcić firmę żeby finansowo mieć spokój, zbudować dom, więc nic jej nie mówił o tym ślubie a tym bardziej dzieciach, nie chciał zapeszać więc żadnych oświadczyn ani nic co by to sugerowało (chciał ją obserwować czy się nadaje na żonę i matkę), nie spieszył się z tym bo chciał być w 100% pewny że właśnie to ona ma być jego żoną i matką jego dzieci. I co - ona go zostawiła po chyba 3-4 latach bo jak stwierdziła "on nigdy nie chciał ślubu i dzieci" i ona dłużej czekać nie będzie (wiek 30 a jakże) i znajdzie sobie kogoś kto jej zrobi dziecko już teraz (to jej słowa). Wspólni znajomi, rodzina itd - wszyscy po jej stronie, a na niego najgorsze rzeczy gadali że jak można nie chcieć ślubu i dzieci. A chłop jak najbardziej miał to w planach, a jedyny błąd jaki popełnił to to że się nie spieszył i najpierw chciał ją dobrze poznać przez parę lat, a dopiero później brać ślub...
  5. Uciekaj. Nie masz wyjścia. Nie chcesz dziecka, a jeśli ona chce (99% kobiet chce) to są takie opcje: 1) będziesz chciał z nią być i zrobisz jej to dziecko jakby pod przymusem, żeby jej nie stracić 2) będziesz chciał z nią być i nie zrobisz jej dziecka, to ona sobie je zrobi z kimś innym ale nadal będzie z Tobą 3) odejdziesz już teraz Jeśli Ty jej zrobisz to dziecko, to dalej będzie wyglądało to tak: a) zero seksu przez najbliższe kilka lat, ona pewnie się roztyje (bo dziecko najważniejsze i ona nie musi dbać o figurę bo nie ma dla kogo), więc będzie dla Ciebie nieatrakcyjna, a jak wybłagasz jakiś seks raz na pół roku to też nie będzie Cię to zbytnio kręcić więc będzie to 5 minut i po sprawie b) zero czasu dla Ciebie bo dziecko najważniejsze, zero wspólnych (Waszych) planów, bo będą plany jej i dziecka a Ty się dostosuj (w sensie gdzie wyjść z domu, gdzie wyjechać itd) c) finanse? napisałeś że pytałeś ją o to jak sobie poradzi z pracą - przecież to bardzo proste: albo będziesz Ty zarabiał 2x więcej żeby ona mogła odpoczywać, albo będziesz jej płacił alimenty bo się z Tobą rozwiedzie skoro nie będziesz umiał utrzymać rodziny, tak czy inaczej będziesz jej płacił, to po co ona ma się martwić pracą? d) Twoja rodzina, Twoi znajomi, ludzie z pracy - wszyscy będą ją popierać a Ciebie krytykować jeśli będzie jakakolwiek rozbieżność zdań między Tobą a nią w sprawie dziecka, jeśli nie będziesz chciał tyrać na dwa etaty żeby ona mogła odpoczywać wiele lat, itd itd wszyscy staną po jej stronie bo to matka Twojego dziecka, a Ty się jej sprzeciwisz? Haruj i dawaj kasę i tyle. e) jak będziesz harował 2x tyle to będziesz zmęczony i nie będziesz dbał o siebie, nie miał czasu dla siebie, przestaniesz się dla niej starać, bo przecież będziesz zmuszany się starać non stop dla dziecka, a to oznacza że ona też się Tobą znudzi i znajdzie sobie kochanka f) jak nie będziesz harował 2x tyle i nie będziesz dbał non stop o dziecko, to po prostu ona się z Tobą rozwiedzie (i też znajdzie sobie kochanka a raczej nowego bogatszego faceta na stałe który utrzyma jej dziecko) g) co drugi weekend będziesz mógł się spotkać ze swoim dzieckiem bo tak sąd Ci zezwoli, a w co drugi weekend będziesz szukał dla siebie nowej kobiety, ale nie będziesz miał kasy na wycieczki z nową czy choćby randki, bo będziesz płacił alimenty, zresztą czasu na randki też nie będziesz miał bo trzeba harować na te alimenty... Więc w skrócie podsumowując: skoro masz jej zrobić dziecko, a potem się z nią rozwieźć i płacić alimenty, a dziecko rzadko widywać, to lepiej nie rób jej dziecka i już teraz się z nią rozwiedź... oszczędzisz kupę kasy przez najbliższe 18 lat. I będziesz miał przynajmniej czas by poznać jakąś nową kobietę...
  6. Paweł86

    Lęk przed seksem

    Kiedyś widziałem na pewnym forum taki wątek dla starszych prawiczków bojących się seksu. Znalazłem: http://beztabu.com/showthread.php?t=40687
  7. I w sumie to powinien wiedzieć każdy, kto pakuje się w związek z samotną matką. Ale jak to wiedzieć, skoro na początku związku taka matka prawie nic nie wspomina o dziecku, a wyłącznie przedstawia wizję super związku z nią samą czyli super seks, super rozmowy, super randki, super charakter itd. A o dziecku dopiero od pewnego etapu związku zaczyna mówić, a od kolejnego etapu dopiero wymagać i wręcz wymuszać. A może gdyby od samego początku to dziecko byłoby przedstawiane jako najważniejszy priorytet jej przyszłego związku, to facet z góry by wiedział że bierze DZIECKO, a dopiero przy okazji jego matkę. Ale dla wyjaśnienia: Nie winię wyłącznie tej mojej kobiety za to wszystko, winię też w połowie siebie, że się w to wpakowałem. Tak, to wszystko prawda. Nie miałem o niczym pojęcia (w wychowywaniu dzieci). Singiel 30 lat, zero doświadczeń z dziećmi, nie miałem małych dzieci w rodzinie. Ale cóż - liczyłem że skoro ona to wie, to mi jakoś ułatwi to "zapoznawanie się" z jej dzieckiem. A to było tak, że do pewnego momentu zero wymagań co do dziecka (zawsze tylko my we dwoje, super seks i super randki), a potem od pewnego momentu nagle 100% wymagań co do mnie wobec dziecka i zmiana o 180 stopni. Jeżeli się nie wtrącałem w wychowanie jej dziecka - to miała pretensje że mam je w dupie i w ogóle nic się nie interesuję i nie biorę udziału w życiu jej dziecka. Jeżeli się wtrącałem w wychowanie i w dobrej wierze jej podpowiadałem co powinna robić żeby dziecko jej nie weszło na głowę - to miała pretensje że się wtrącam, skoro to nie moje dziecko i skoro nie mam dzieci to się nie znam. Gdzieś czytałem (może nawet tutaj na forum), że jak kobieta ma np.8-letnie dziecko to ona 8 lat nabierała doświadczeń żeby wychowywać to dziecko, a jak nagle facet bez doświadczeń miałby w parę tygodni potrafić wychowywać to 8-letnie dziecko? I tak to traktuję. Dowiedziałem się dużo, a przede wszystkim tego, że jeśli mam wychowywać dziecko to chcę wychowywać WŁASNE. I do tego będę dążył. Jedyne co mnie psychicznie zniszczyło to te ciągłe pretensje z jej strony i wmawianie mi, że celowo się nią zabawiłem, nią i jej dzieckiem, że ją i jej dziecko wykorzystałem, że to było celowe, że zniszczyłem im życie, same najgorsze rzeczy o mnie, że dziecko o mnie pyta czemu już nie przychodzę do nich, że ona nie chce mnie znać itd itd. Całe szczęście, że nie zamieszkaliśmy razem, bo tworząc wspólny dom nie wiem czy tak łatwo bym z tego się ewakuował.
  8. Dziś, teraz - w pełni się z Tobą zgadzam. Wtedy - nie miałem o tym pojęcia. Nie wiedziałem w ogóle z czym się wiąże wychowywanie cudzego dziecka (że jest tyle obowiązków, a jednocześnie nie mam prawa pouczać jej bo mi powie "nie wtrącaj się, to nie Twoje dziecko"). Nie wiedziałem, że wiążąc się z MATKĄ I JEJ DZIECKIEM, tak naprawdę się wiążę Z DZIECKIEM I JEJ MATKĄ - czyli to nie tak że biorę matkę i przy okazji jej dziecko. To raczej tak że biorę to dziecko, a przy okazji jego matkę. Ale uważam, że jeśli facet ma doświadczenie w wychowywaniu własnych dzieci i chce się związać z kolejnym dzieckiem i jego matką, chce je wychowywać i umie to robić - to owszem taki związek może jest dla niego. Ale trzeba mieć pojęcie o wychowywaniu dzieci. A ja niestety nie miałem pojęcia i nie wiedziałem co robić gdy np.dziecko rzucało w całym mieszkaniu książkami ze szkoły i krzyczało na cały blok że szkoła jest głupia i nie będzie do niej chodzić bo nie!!!!!!!!!!!!!!!!!! Albo to samo przy obiedzie, że obiad niedobry i nie będzie jeść, że mama nie umie gotować i chcę pizze i już!!!! A jak mając dość wychodziłem wtedy z mieszkania, to potem ona miała do mnie pretensje, że nie lubię jej dziecka skoro unikam takich sytuacji. A z kolei jak w innych sytuacjach próbowałem aktywnie jej pomóc w wychowaniu podpowiadając np.żeby nie pozwalała dziecku jej wejść na głowę, czy żeby odmawiała dziecku kupowania wszystkiego co dziecko chce (nauka oszczędzania), to mówiła żebym się nie wtrącał bo to nie moje dziecko. Smsy średnio co 2 dni. Taka sytuacja trwa już od końca stycznia. Od czasu do czasu telefony (skoro nie odpisuję na smsy to dzwoni). Wszystko co najgorsze o mnie. Że ją wykorzystałem, że się nią zabawiłem, nimi zabawiłem, że jej dziecko mnie polubiło a ja tak ją potraktowałem że odszedłem, że jak można takie coś zrobić dziecku, że nigdy nie lubiłem jej dziecka ani jej, że tylko chciałem się zabawić, itd itd. Do tego od czasu do czasu dziwne smsy że pewnie ją zdradzałem lub że sobie znalazłem inną skoro odszedłem. (ani jedno ani drugie nie jest prawdą) Do tego że jej zniszczyłem życie (tak jakbym ja jej zrobił to dziecko i uciekł czy co?!) i tego typu rzeczy. Do dziś wszyscy w pracy mi mówią że się zmieniłem, że mnie nie poznają, że nie mogą ze mną wytrzymać (nie wiedzą dlaczego, nie opowiadam nikomu o tej sytuacji z tą kobietą) - stałem się nerwowy, nie dało się ze mną porozumieć nawet w sprawach firmowych, psychicznie byłem wykończony. Aktualnie od kilku dni się trochę siły mi wracają, zaczynam myśleć wyłącznie o sobie i o wyłącznie moich planach. Znowu powoli wracam do życia.
  9. Nie potrafię wyłapać takiego momentu. Nie było takiego jednoznacznego momentu. Były momenty w których przychodziło wku...wienie z różnych powodów. Ale między tymi momentami nadal był (co prawda coraz rzadziej) świetny seks który niestety przysłaniał mi oczy. Być może gdy widziała że się wku..wiam że kolejny raz muszę natychmiast jechać do sklepu po coś dla dziecka albo kolejny raz w ich domu słuchać ich kłótni przy obiedzie (niedobre! nie będę tego jeść! chce coś innego! mamo natychmiast!), to po takich sytuacjach "łagodziła" mój nastrój super seksem, może na tym to polegało - nie wiem. A co do Twojego pytania czy gdybym wiedział to wszystko i był na to przygotowany i umiał się ewakuować, czy bym skorzystał z tego świetnego seksu? Nie wiem. Raczej bym się skłaniał do odpowiedzi, że bym nie skorzystał.
  10. Tak właśnie wyglądało moje życie do niedawna. Już to za mną, ale nadal jeszcze dostaję smsy z pretensjami, wyzwiskami czy jak to tam nazwać. Nie. Gdybym mógł cofnąć czas to NIGDY bym nie wszedł w ten związek. Ani nawet w jednorazowy seks z nią. Nie widzę możliwości, patrząc z perspektywy czasu, na jakiekolwiek jej "ustawienie do pionu", nie dałoby rady. Albo ja bym nie dał rady, może jestem za słaby.
  11. Z własnego doświadczenia napisałem taki wątek, myślę że Tobie też się przyda:
  12. Witam Na podstawie własnych bardzo ciężkich doświadczeń oraz tego co na tym forum przeczytałem w wieeeeelu wątkach, widzę jeden jedyny schemat (i pewnie każdy go widzi) w przypadku samotnych matek związujących się z bezdzietnymi singlami (być może jest inaczej jeśli facet również ma swoje dzieci, na pewno ma doświadczenie z dziećmi, więc wie czego się spodziewać). Czy zawsze musi to tak wyglądać? 1. Jesteś bezdzietnym singlem. Poznajesz wspaniałą kobietę, zainteresowana Tobą, super charakter, super się rozmawia, jednak ona jest samotną matką, wychowuje swoje 5-10 letnie dziecko (najczęściej jedynaka). Ale to Ci nie przeszkadza, bo ona jest taka super, że chcesz ją poznać bliżej. A dziecko? Cóż, nigdy nie miałeś nic wspólnego z dziećmi na co dzień, nie wiesz jak to jest wychowywać dziecko, ale cóż - chcesz się przekonać, może nie będzie źle? Chcesz sprawdzić, przecież na tym etapie nawet o tym się nie myśli. 2. Zaczynasz się z nią spotykać. Najpierw "na mieście" (bo nie wiedziałbyś jak się zachować w domu przy jej dziecku, w końcu nie masz żadnego doświadczenia z dziećmi). Jest super, świetnie się dogadujecie, ona ma cudowny charakter, chcesz więcej! Z czasem się spotykacie u niej w domu (lub u Ciebie) w te dni gdy nie ma jej dziecka, jest w babci lub u ojca, itd. Coraz bardziej się zachwycasz tą kobietą. 3. Seks. Najlepszy na świecie. W życiu nie spotkałeś tak otwartej kobiety. Zawsze ma ochotę. Zawsze wiele razy. Zawsze wszystkie możliwe pozycje. Seks z nią nigdy nie jest nudny, nigdy nie jest przewidywalny. Lepiej trafić nie mogłeś, jesteś nią zachwycony. Dla takiego seksu zaczynasz bardziej się starać, mimo że wiesz że seks będzie dopiero w weekend (jak nie ma jej dziecka) to cały tydzień jesteś gotowy dla niej robić wszystko, poświęcając swój czas, energie i pieniądze. 4. Ona coraz więcej opowiada o dziecku. Zauważasz, że dziecko to jej oczko w głowie, jest dla niej najważniejsze - to jest naturalne i normalne, ale Ty nigdy nie miałeś doświadczenia z dziećmi, więc nigdy nie patrzyłeś na to w ten sposób. Nie wiedziałeś że ze względu na dziecko, ona natychmiast może zmienić plany, zmienić swój nastrój, stać się zła, smutna, zajęta, czy też w ogóle odwołać wszystko. Teraz to widzisz - myślisz sobie: trudno, przecież to matka, muszę się do tego dostosować, dam radę. 5. Nadal spotkania z nią są super, nadal seks jest super, ale tak jakby jest trochę go mniej. Jeszcze tego nie zauważasz, ale coraz więcej spotkań zamiast flirtu i seksu, to opowiadanie o dziecku, żalenie się że coś w szkole nie tak, że dziecko znowu choruje, że u lekarza była taka kolejka, że w sklepie dziecko nic nie chciało sobie wybrać a przecież musi mieć nowe buty i tyle godzin w sklepach spędzili, że znowu ojciec dziecka odwołał w ostatniej chwili plany że je zabiera i Twoja kobieta jest wkurzona więc nie ma nastroju. 6. No właśnie. Ojciec dziecka. Coraz częściej ona o nim mówi, widzisz że jak on odwołuje "zabranie dziecka na weekend" czy coś takiego to ona już ma zły nastrój i seksu z Tobą nie będzie, widzisz że jak ona z nim musi się złożyć na jakiś większy wydatek dla dziecka i nie mogą się dogadać to ona już ma zły nastrój i seksu z Tobą nie będzie. Itd. Twoje plany się zmieniają przez jakiegoś faceta którego nawet nigdy nie poznałeś. 7. Ona zaczyna wymagać, żebyś w końcu zapoznał się z jej dzieckiem bliżej. Być może już kilka razy je widziałeś, nawet może rozmawialiście przez chwilę, no ale to była taka rozmowa jak dziecka z sąsiadem czy panem w sklepie. Ona chce żeby dziecko wiedziało że jesteś jej facetem. Ty sobie myślisz - kurcze, nie sądziłem że to tak szybko, czy się sprawdzę w takiej roli? To przecież odpowiedzialna rola, jej dziecko Cię obdarzy zaufaniem, zaprzyjaźni się z Tobą. Zastanawiasz się czy na pewno dasz sobie radę, czy jesteś wystarczająco odpowiedzialny by dbać o to dziecko, przecież zupełnie nie znasz się na dzieciach, nie wiesz jakie mają potrzeby, nie wiesz nic. Ale cóż - zakładasz że ona się tego domyśla, w końcu ona ma taki cudowny charakter. Otóż nie, ona się nie domyśla Twoich obaw. 8. Kolejny dobry seks, dobre obiadki, dałeś się przekonać. Zacząłeś regularnie ją odwiedzać w domu, prawie codziennie, dziecko już Cię poznało, nawet Cię polubiło, bo się starasz być fajnym kumplem dla tego dziecka. Co prawda popełniłeś wiele błędów nie wiedząc jak się rozmawia z dzieckiem w tym wieku, jakie może mieć zainteresowania czy potrzeby, ale mimo to dziecko Cię polubiło. Ona też wydaje się zadowolona że z dzieckiem się dogadujesz jak przychodzisz na obiadki czy kolacje. Więc w te dni gdy nie ma dziecka, seks jest nadal super a nawet jeszcze lepszy, tak dobrego seksu w życiu nie miałeś a widziałeś tylko na filmach. Myślisz że jednak się ułoży. 9. Znowu Cię uderza proza życia. Teraz nie tylko ona na spotkaniach we dwoje opowiada o problemach z dzieckiem (szkoła, choroba, czy też niegrzeczne zachowanie), ale codziennie sam widzisz to na żywo. Jesteś u nich na tych obiadkach czy kolacjach, a może nawet wspaniałomyślnie wymyśliłeś wspólny wyjazd na cały dzień i widzisz jakie to dziecko jest niegrzeczne, jakie rozpieszczone, jak rządzi swoją matką czyli Twoją kobietą. Tego jeść nie będzie, tutaj nie chce iść, tego robić nie będzie, w domu podnosi głos (matka na dziecko zresztą też), no typowy rozpieszczony jedynak. Wkurza Cię to. Widzisz błędy w wychowaniu (obiektywnie patrzysz, na chłodno, więc je widzisz). Coraz częściej jesteś świadkiem ich kłótni, krzyków tego dziecka, fochów tego dziecka, wymagań tego dziecka. Widzisz jak matka (Twoja kobieta) nie daje sobie rady na co dzień z tym dzieckiem, widzisz jak ona nie ma siły, jak się wkurza i teraz rozumiesz dlaczego często przestaje mieć ochotę na seks, na flirt czy jakikolwiek romantyzm. Po paru godzinach spędzonych z nimi razem, sam też przestajesz mieć ochotę na seks, jak słuchałeś fochów i kłótni dziecka. 10. Nie wiesz co robić, ale postanawiać pomóc w wychowaniu. Jesteś w końcu odpowiedzialnym facetem, zaangażowałeś się, według Ciebie dostajesz dużo w zamian (seks i obiadki), a widzisz jak ją męczy wychowanie dziecka to chcesz pomóc. Dziecko pół dnia męczy że koniecznie chce zjeść na obiad to i to? Ok, TY pojedziesz do sklepu, niech Twoja kobieta odpocznie. Dziecko chore, a ona zmęczona? Ok, Ty pojedziesz do apteki po leki, ona niech odpocznie. Dziecko sobie przypomniało późnym wieczorem, że na jutro do szkoły potrzebuje klej i papier techniczny? Ok, Ty pojedziesz do sklepu, ona niech odpocznie bo już późna godzina. Strasznie Cię to wkurza, ale ona oddaje Ci kasę za te zakupy, więc widzisz że jest uczciwa i porządna, jedyne co Ty tracisz to paliwo i swój czas. Już zrezygnowałeś z siłowni i z biegania wieczornego, bo przecież lepiej ten czas przeznaczyć na jej dziecko. 11. Ona się przyzwyczaiła, że pomagasz przy jej dziecku. Ty nadal myślisz, że robisz to bo możesz, a nie musisz. Pewnego dnia (normalnie tak jak całe życie) postanawiasz znowu pójść na siłownię, troche to zaniedbałeś bo jej dziecko było chore, ale już wyzdrowiało więc kupiłeś sobie nowe rękawice i buty i wracasz na siłownię. Chcesz nadrobić straconą formę, też dla niej, żeby miała fajnego faceta w łóżku. Ona do Ciebie dzwoni czy przyjedziesz do nich, Ty mówisz że nie bo lecisz na siłkę. No ok, mówi z lekkim fochem. Za parę kolejnych takich razy, już nie będzie lekkiego focha a wielki FOCH. Po co tracisz czas na siłownię, jeśli w tym czasie mógłbyś być u niej pod ręką i skoczyć do sklepu po coś dla jej dziecka lub po prostu zająć się jej dzieckiem w domu, gdy ona by sobie odpoczęła? Po co Ci ta siłka? To samo gdy zamierzasz spotkać się z kumplami, czy raz na parę miesięcy wyskoczyć do innego miasta na zlot (motoryzacyjny, sportowy, biegowy, czy inny jaki lubisz i na jakich bywasz całe życie). Więc zloty też zaniedbałeś, w ogóle całe swoje hobby zaniedbałeś. Bo ona wymaga żebyś był przy jej dziecku w tym czasie, a nie jakieś głupie hobby. Zastanawiasz się dlaczego, bo jak ją poznałeś to ona była zachwycona Twoim hobby i tym że ćwiczysz, biegasz itd, a teraz to hobby stało się przyczyną Waszych kłótni. 12. Skoro tyle robisz dla jej dziecka, poświęcasz swój czas i poświęciłeś swoje hobby (już je słabo pamiętasz, wypadłeś z obiegu, nie śledzisz w necie nowości na temat swojego hobby), to uznajesz że czas jej trochę poprzestawiać sposób wychowania dziecka - na taki który ułatwi jej życie i również Tobie. Czyli trzeba przestawić jej jedynaka żeby nie był roszczeniowym księciem (lub księżniczką) a po prostu zaczął być grzecznym dzieckiem. Zaczynasz swojej kobiecie mówić po jej każdej kłótni z dzieckiem, że powinna inaczej postąpić, że powinna być konsekwentna, że nie powinna dawać dziecku wchodzić jej na głowę, że dziecko nie może rządzić w domu. Dajesz rady jak powinna się zachować, bo Ciebie też zachowanie roszczeniowego krzykliwego dziecka wkurza. Co słyszysz w zamian? "TO NIE TWOJE DZIECKO, TY NIE MASZ DZIECI, NIE ZNASZ SIĘ, NIE WTRĄCAJ SIĘ". 13. Wkurza Cię to dziecko, wkurza Cię Twoja kobieta. Seksu już prawie nie ma, bo ona wiecznie wkurzona albo na dziecko albo na Ciebie. Nadal jednak musisz (już wiesz że musisz, a nie że możesz) poświęcać czas na jeżdżenie do aptek, do sklepów, do szkoły/przedszkola, wszystko dla jej dziecka. Nie pamiętasz kiedy był ostatni romantyczny wieczór we dwoje, bo teraz nawet gdy jesteście sami (a dziecko u ojca) to ona pierze i prasuje ciuchy dziecka, a Ty pomagasz robić wycinanki z papieru kolorowego na poniedziałek do szkoły. Potem ona jest zmęczona i nie zapali świec w całym mieszkaniu do ostrego seksu, a po prostu pójdzie spać. Nie w seksownej bieliźnie, a w tym brudnym szerokim dresie bo sprzątała pokój dziecka, a że dziecko bałaganiarz i ma w dupie jej uwagi co do samodzielnego sprzątania, to sam rozumiesz że jest zmęczona. 14. Zaczynasz ją okłamywać. Potajemnie wróciłeś do swojego hobby, potajemnie spędzasz czas w internecie by znowu być na bieżąco ze swoją branżą, ze swoim hobby, z siłką i innymi rzeczami które zawsze Cię interesowały. Jakby się dowiedziała że tyle czasu znowu na to tracisz, to by się wkurzała. Dlatego ją okłamujesz. Co znaczy, że musisz kręcić gdy ona pyta co robiłeś całe przedpołudnie w niedzielę sam bez nich, a gdy Ty kręcisz to ona tym bardziej się wkurza. 15. Zastanawiasz się dlaczego jesteś z kobietą z którą już nie ma dobrego seksu, ani choćby żadnych romantycznych chwil, z którą nie rozmawiasz o wszystkim tak jak dawniej, bo teraz gadacie tylko o jej dziecku? Dlaczego Twoje weekendowe plany psuje ojciec jej dziecka, jakiś facet którego nigdy nie poznałeś, jest Ci obcy, więc nic do niego masz, ale jego zachowanie psuje nastrój Twojej kobiety i może o 180 stopni zmienić jej plan na weekend? Dlaczego musisz kłamać i w ukryciu poświęcać czas na swoje hobby, a kiedyś mogłeś się nim chwalić i wręcz opowiadać o tym jakie to hobby jest dla Ciebie ważne? I dlaczego jak jesteś zmęczony po całym dniu w swojej pracy to zamiast odpocząć, musisz jechać do pięciu sklepów po rzeczy dla dziecka? Przecież nie masz swojego dziecka... przecież nawet nie znasz się na dzieciach... przecież nie raz od niej usłyszałeś "nie wtrącaj się, to nie Twoje dziecko". Przecież... CHCIAŁEŚ TYLKO SPRÓBOWAĆ CZY DASZ RADĘ BYĆ W ZWIĄZKU Z DZIECKIEM, to miała być tylko próba, a nie decyzja że "tak, ślubuję temu dziecku wierność na całe życie". 16.. 17. 18. 19. 20... Kolejne punkty to Twoja chęć ucieczki z tego związku, Twoje próby ucieczki a jednocześnie Twoje gryzące Cię sumienie, że przecież to dziecko Cię polubiło, ze zawiedziesz dwie osoby jeśli odejdziesz, Twoje nieprzespane noce, brak energii na cokolwiek, brak nastroju, wkurzenie na cały świat i samego siebie, ogólnie męczarnia. A jej strony? Ona po prostu Ci zrobi piekło. Płacz, krzyki, telefony, smsy. Będzie Cię wyzywała od najgorszych, pisała najgorsze rzeczy o jakich nigdy byś nie pomyślał, oskarżała o rzeczy których nigdy nie zrobiłeś i byś nie zrobił. A jednocześnie będzie mówiła jak bardzo tęskni za Tobą. Albo że dziecko tęskni. A ona nie chce Cię znać. Zwariujesz i zgłupiejesz. ps. to wersja light o tych (i o mnie) którzy nie zdecydowali się na wspólne mieszkanie, bo jeśli ktoś przyjął do swojego mieszkania matkę z dzieckiem... to... sami się domyślcie... Jeszcze są tacy których ona namówiła na wspólne dziecko... zapomniałem napisać takiego punktu że w pewnym momencie związku ona zacznie Cię namawiać na wspólne dziecko...
  13. Oczywiście że bym chciał kulturalnego rozstania. Ale myślę że w mojej sytuacji to jest niemożliwe. Im bardziej ona się przekonuje że to naprawdę koniec, to tym bardziej mnie obrzuca błotem, dzwoniła, pisała, krzyczała, wszystko przy dziecku i niestety mam wrażenie że celowo przy dziecku, bo mimo że ona mi mówi że dziecko o mnie pyta i tęskni, to jednocześnie widzę że ona nastawia dziecko przeciwko mnie, może nie wprost ale przy dziecku do mnie wielokrotnie mówiła jaki to jestem zły, jak się nimi zabawiłem (nie wiem czy mówienie tego przy dziecku jest rozsądne, bo dziecko naprawdę może zrozumieć że się nią (dzieckiem) zabawiłem, a wiadomo przecież że to nieprawda, ale dziecko może to inaczej zrozumieć, skoro mama nagle tak twierdzi). Ogólnie milczę, ale już tyle razy dzwoniła i jeszcze więcej razy pisała (same najgorsze rzeczy, a nie żadna chęć pogodzenia się czy cokolwiek), że wariuję psychicznie i powiem Wam szczerze że jak słyszę dźwięk telefonu czy smsa to aż się trzęsę cały (mimo że już coraz mniej się ona odzywa i w większości to inni ludzie dzwonią/piszą). Nie mówiąc już o tym że od miesiąca czy dłużej jestem znerwicowany i ogólnie nie od życia co nawet u mnie w pracy zauważają (mówią że się zmieniłem, że nie da się ze mną gadać, itd).
  14. Dokładnie. Czytam te długie smsy o tym jaki jestem zły, jak się nimi zabawiłem, jak wszystko robię źle, wszystko co najgorsze o sobie, jaki jestem egoista że nie chcę z nimi być, itd. Do niedawna to były rozmowy, więc słuchałem tego, teraz już tylko smsy. Ja jej nie atakuję, nie odpisuję, może powinienem twardo "jej pojechać" jaka to ona jest, ale nie potrafię, wolę milczeć. Tylko właśnie przez to psychicznie jestem wykończony. Dodatkowo miesza swoje dziecko w to wszystko: Raz że mi wypomina (zdaję sobie sprawę że to taki szantaż emocjonalny) że jej dziecko ostatnio ciągle pyta czemu nie przyjeżdżam itd, ale to jedna strona... a druga strona jest taka, że mi powiedziała coś w stylu "wiesz że ona (jej córka) mnie ostatnio zapytała czy Paweł nie mógłby nam przywieźć obiadu to byśmy razem zjedli" - kurde nawet po tym widać że byłem dla nich lokajem!!! więc to mnie tylko utwierdza że dobrze że skończyłem ten związek... A dwa... że do niedawna jak się ze mną kłóciła przez telefon, to wiele razy słyszałem że jej córka jest dosłownie przy niej (coś tam robi, bawi się czy cokolwiek) i wszystko słyszy jak jej matka do mnie mówi jak to się nimi zabawiłem, jaki to jestem zły, jak to pokazałem że mam je w dupie, jak to ją zawiodłem i jej dziecko też, itd - kurde jak tak można? Przy dziecku takie rzeczy mówić o swoim facecie, dziecko słucha i nie dziwne że jej dziecko też mnie chyba nie szanuje, skoro mama daje taki przykład.... no ale to mniejsza z tym, tak mi się przypomniało i musiałem się znowu tutaj wygadać Bracia...
  15. Panowie aktualizacja. Minęło kilka kolejnych dni. Na początku cisza, a potem każdego wieczora dostaję od niej smsy. Nie jeden czy dwa. A po 15-20 długich smsów. O tym jak bardzo im zniszczyłem życie, jej i jej córce, o tym jak się nimi (!) zabawiłem, jak bardzo jestem niedojrzały że je zostawiłem itd itd. Ja nie odpisuję, ale psychiczne ledwo sobie z tym radzę. EDIT: i jedyne co mnie rozbawiło: że mogłem mieć rodzinę (ją i jej córkę) a wybrałem samotność i bycie starym kawalerem (napisała to w takim sensie jakby żadna inna mnie nie chciała i już nigdy bym nie miał szans na WŁASNE dziecko)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.