Skocz do zawartości

Pan Kabat75

Użytkownik
  • Postów

    65
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Pan Kabat75

  1. Pan Kabat75

    Nieśmiertelny

    Moc i chęć do działania oraz rzeczy przeciwstawne - to nasz tzw. chlebek. I tak ma być. Pozdrawiam!
  2. Pan Kabat75

    Nieśmiertelny

    Andropauza. Kłopoty z erekcją. Zdradzany. Takimi słówkami potrafią nas karmić niektóre kobiety (coraz bardziej wierzę, ze któregoś dnia uwierzę w to, że jest mniej niż 50% wśród kobiet). Nazywają się czarownicami. Ach, ach! Jakbym miał już dość, postąpiłbym po chamsku i spytał "czy to prawda, że czarownice dobrze dają dupy?" Ale wolę wybierać lepsze rozwiązania - tak jak teraz skupię się na istocie tego co mam na myśli. Otóż, Mój Drogi Żołnierzu, jesteś Nieśmiertelny. Zadbaj tyko o to. Dziwisz się? Nie ma czemu, tylko zauważ Siebie. Dbaj, pieść i dogadzaj Sobie. Wystarczy na wieczność. Ostatnio mało o siebie dbałem, więc po dzisiejszym podjeździe do cudnie uśmiechającej się blondynki drżały mi dłonie. Numer telefonu dostałem. Wygląda na zajętą... Nie dbam jednak o przyszłość, dbam o Siebie. By być Nieśmiertelnym jak my wszyscy, Żołnierze. Czuj duch!, Zwycięzcy!
  3. Nie dzieliłbym na kosmitki i niekosmitki. Każda ma w sobie coś z kosmitki. Mnie nawet to pociąga (tylko bez przesady, żeby to nie były zaburzenia albo co gorszego). Moje zdanie: rynek partnerek jest całkiem obfity. I dość sporo na nim jest kobitek o niewielkim stopniu ukosmicenia. Ze mną jest tak, że sięgam na nieodpowiednie półki. Może nawet jest tak, że sięgam na najwyższe, a tymczasem przed nosem prawdopodobnie nie widzę nic. Albo to co widzę wydaje mi się nieodpowiednie i nawet nie oglądam. Ale warto zaglądać na różne półki, żeby potem buszować po jednej, najlepszej.
  4. Dobra, z miłą chęcią skomentuję jeszcze. 1. "Przypomnij sobie czy miałeś sytuację, w której zdecydowałeś o seksie. " - na tę kwestię nikt tu chyba nie odpowiedział. 2. Wczoraj przeżyłem cudny wieczór, nadal jestem oszołomiony. Takiej gry uniesień dawno nie było - samo spojrzenie wywoływało drżenie, a dotyk - muśnięcie dłoni czy włosów - nie, nie będę opisywał, bo to głęboko we mnie. Oczywiście, Mój Przyjaciel walił w rozporek od wewnątrz i gdyby potrafił, to by krzyczał i wrzeszczał z wściekłości, czerwony i zasapany. Nic z tego, o wypuszczeniu go nie było mowy. Nie wiem z jakimi kobietami macie do czynienia, ale z tą przeżywałem coś zupełnie odmiennego niż rąbanka na łożu - owszem, rąbanka jak najbardziej wchodzi w grę, ale to inna sytuacja. Tak czy owak - do sedna: to nie ja decydowałem czy sprawy pójdą dalej. Nie poszły, bo ona nie chciała. Można tłumaczyć to na tysiące sposobów ("a może czegoś we mnie brakowało?", "a może jej chodzi o coś więcej i nie chciała pokazać że na pierwszym spotkaniu można ją wziąć?", "a może miała okres /nie miała, tak myślę, ale takie tłumaczenia się pojawiają/?"), ale to i tak ona ma najwięcej do powiedzenia jeśli chodzi o decyzję czy jest seks czy nie. Był zresztą, bo dla mnie samo spojrzenie to już seks. Nie było nagości i penetracji. Ja na nią wpływam, bo przyjeżdża do mnie do mieszkania i nie znika po półgodzinie przytulania stwierdzając że tu nic dalej ciekawego nie będzie. A ona wpływa na rozwój sytuacji. Ja mogę sobie skakać i dążyć do różnych rzeczy, ale byłoby to śmieszne raczej - to, czemu się poddałem, było przecudowne. Skorzystałem słodko ze swojego poddaństwa.
  5. Podoba mi się Wasz udział w dyskusji. Zaraz to dokładniej sprawdzę, czas randki. Spóźnia się już z 3 minuty, hehe... A więcej napiszę następnym razem.
  6. Facet może blokować, ale z powodów czysto racjonalnych. Kobieta - nie wiadomo.
  7. Z pierwszą częścią wypowiedzi zgadzam się, DonDiego. A dalej - jeśli jest foch, to co z tego? Owszem, możesz się wkurwić, ale generalnie zajmujesz się sobą, czyli możesz wyjść po to, czego chcesz, nie rozważając o tym w jakie inwestycje popadłeś. Bo w danej chwili możesz się skoncentrować na tym, że już za moment będziesz miał nową inwestycję, krótko- czy długotrwałą - nie wiadomo, ale Twoją prywatną, która ma coś Ci dać.
  8. A jakoś nie widzę, żeby tu ktokolwiek choćby deklarował (co mogłoby być ściemą), że to on rządzi seksem w związku. Kobieca dywersja? Może się czegoś obawiasz? A wiesz czym to mogłoby pachnieć? Powodzenia.
  9. Teorie, teorie... Przypomnij sobie czy miałeś sytuację, w której zdecydowałeś o seksie. Ja miałem ewentualnie takie, w których decydowałem o braku seksu.
  10. Poświęcamy im ogrom. Tak, to my właśnie je uświęcamy i wynosimy na piedestał, żeby potem przeklinać. Pewnego razu zaś doszedłem do wniosku, że skoro i tak to one decydują o seksie (można polemizować, ale w tym przypadku zamiast tego już lepiej byłoby przeznaczyć czas na samopieszczenie; a jak kto się uprze, to niech przypomni sobie i poda mi przypadek, kiedy to on zdecydował), to dlaczego się temu nie poddać? I spijać słodkie nektary... Tylko jednocześnie dobrze to rozumieć. To nie to samo co oddanie dominacji. One decydują - a świadczy o tym fakt, że do pisania tutaj nie skłaniacie mnie Wy, Żołnierze, a one. One są inspiracją. Nie mam motywacji, kiedy tutejszy świat bez samic jawi mi się jako miejsce jałowe (chodzi jednak o brak tego czegoś, co w nich jest, a w nas tego nie ma). No nie i koniec. Zaryzykuję stwierdzenie, że umieszczenie ich w rezerwacie (a jak on w ogóle funkcjonuje?) to zabieg sztuczny. Pozwalamy na to, dostosowując się do sytuacji. Wnioskuję o utrzymanie rezerwatu, ale jednoczesne wpuszczanie kobiet wszędzie. I tak tam są, nie oszukujmy się. A jak ich nie ma, czuję jałową glebę. I nie ciągnie mnie do tego. Bo one rządzą żądzą (proszę zapisać jako mój osobisty cytat). Pozdrawiam, Braciszkowie Wierni!
  11. Twoja wola. Ja za dużo nie myślę.
  12. Nie upraszczajcie aż tak tematu. A zresztą co to, element lizania cipki jest jakoś pozbawiony czegokolwiek wyższego? No co Wy? Nawet jeśli seks jest zwierzęcy (uch! popieram!) to właśnie ta zwierzęcość też ma w sobie cząstkę boskości.
  13. Pewnie. Ryzyko jak cholera, koszty jak cholera (nie, nie pieniądze mam na myśli). I pewność, że w sumie i tak kiedyś będę sam. Tak ma być. Wchodzę w to. A życie dla przeżycia - co kto lubi. Mnie pędzi w nieznane światy. Każdy ma swoją osobowość. Chcę lizać cipkę z niezwykłym przeświadczeniem, że to coś więcej niż lizanie cipki. Że ją nie tylko jem i chłonę, nasycam się i jeszcze bardziej pragnę, ale że mam w sobie przestrzeń na nie wiadomo co. Być zaskoczonym tym co się dzieje, być zaskoczonym samym sobą, jednocześnie dziękować za tu i teraz i mieć przekonanie, że ja sam - taki jaki jestem - nigdy się nie skończę. Że gdy już będę poza Ziemią, w wieczny Wszechświat będzie się rozchodzić nieustający głos rozmarzonego mlaskania... A tak w ogóle (pomijając lekkie żarciki) to gdybym nie wierzył w cokolwiek wyższego niż ja sam, byłoby mi smutno niemiłosiernie. I to nie jest za darmo - za takie przeświadczenia też się płaci. Taki rynek ponadczasowy i ponadprzestrzenny - ryzykujesz i będziesz miał. A co będziesz miał - chciałbyś wiedzieć z góry? Znowu byłoby smutno.
  14. Pan Kabat75

    Dbałość

    Zacznę od cytatu z samego siebie: "Człowiek, gdy naprawdę dba o siebie, jest porwany tym tematem, gdy tylko pojawia się możliwość jego poruszenia". Ten cytat odstrasza kobiety (facetów też, ale z nimi o tym nie rozmawiam). Pojawia się w ich usteczkach słowo "narcyz" (niektóre używają wielkiego N na początku), egoista itp. I bardzo dobrze. W sumie w ten sposób dość skutecznie czyści się przedpole z osóbek, które nie za bardzo mają zamiar dbać o siebie w wymiarze, który byłby też korzystny dla potencjalnego partnera. A w ogóle to (nie pamiętam Autora) był też fajny cytat o tym jak to mężczyzna uwielbia pławić się w rozmowach na swój własny temat - to też mogłoby czyścić przedpole. Dryfuję i nurkuję w oceanie pełnym syren i przekazujemy sobie sygnały (ja oczywiście z uszami przytkanymi, ostrożnie...) - nie wiem jak to jest naprawdę: czy one płyną za pierwszą lepszą skałę poszukać hardego trytona, czy też chowają się tam bo im smutno, bo coś się w nich obudziło po moich słowach. Nawet gdyby się obudziło, to korzyść żadna albo niewielka dla obu stron. Znak naszych czasów - powiadają. A figa tam z czasami - ja mam swój. Tak, tak, czasami pozwalam sobie na smutek... To też potrzebne! Nosy (i nie tylko) do góry, Bracia!
  15. Moi Drodzy! Jak się już Człowiek utyra (rozwód, rozstanie i następstwa - nie wieczne przecież), wygłaska i wyszlifuje, nabierze tężyzny każdego rodzaju i jest na coraz lepszym poziomie, to... Może mieć kłopot ze znalezieniem towarzyszki. Doświadczenie działa bardzo sprawnie. Ostrzega, podpowiada, pozwala na wiele... Ale nie widać na horyzoncie odpowiednich obiektów do wyboru. Może to być jeszcze następstwo tego co było, ale może też co innego. Nie ma jednak co wikłać sytuacji. Grunt to spokój i opanowanie. Mamy czas. One nie mają. Szkoda, że tego nie widzą podobnie, ale zapomnijmy o podobieństwach w tej kwestii, nie ma co ich próbować przywoływać. Wybór jest duży tak naprawdę - sęk w tym, że nie do końca widzę jasno wszystkie elementy ("zaburzenie widzenia"), a już na pewno nie zmieniłem środowiska przebywania. I nie trafiam na sytuacje z potencjalnymi odpowiednimi towarzyszkami. Nie ma mnie tam. A ich nie ma tu. Zaskakuję więc sam siebie i wchodzę w sytuacje dotąd nieznane. Albo zapomniane (tylko może bez przesady, np. kościół - chociaż kto wie, jakby się wsłuchać w słowa pewnej piosenki na temat katolickich dziewczyn...). Żagiel na maszt! Pozdrawiam! Wasz Przyjazny Kabat
  16. Git, chociaż ja wolę robić to, co chcę. To bardzo ładne i pożyteczne.
  17. Pan Kabat75

    Wybaczam.

    Passion, nie możesz wiedzieć co oni tam robią.
  18. Pan Kabat75

    Czego Pan sobie życzy?

    Jak w piosence, Moi Drodzy. Zapamiętajcie to, Żołnierzu: otchłań zmysłów! A Wy nic. Uogólniam, oczywiście, ale w tym uogólnieniu jest coś zapewne i ze szczegółowości, która dotyczy także Ciebie. Nie kryj się. Nie kryj Swojego Pragnienia. Ona nie bez powodu zachowuje się własnie tak - jeśli coś Ci podpowiada, że nie wiesz kompletnie o co jej chodzi, to właśnie może chodzić o TO. A TO jest tym, co masz w głowie. Kółeczko się zamyka. Wszystko gotowe i czeka na spożycie. Pokaż, że chcesz jeść. Złóż zamówienie. Po prostu wskaż co chciałbyś zjeść, a nawet napocznij (a to czy spokojnie - z umiarem czy też żarłocznie - no tego raczej się nie określi z góry). Odwróć sytuację - jesteś kelnerem i podchodzisz do klientki z bondowskim "witam, czego Pani sobie życzy"? Jak Ci powie, że chce schabowego z kapustą to jej dasz? Szampan i kawior też wchodzi w grę? Homary? A gdyby chciała... no, pogłówkuj, gdyby nie chodziło jej o jedzenie?... Popatrz jak siedzi, pomyśl czy to możliwe, że pod stolikiem niecierpliwie i bezwiednie pociera udkiem o udko? Tylko pomyśl, nic więcej, no bo jesteś taki przyzwoity... No ale czy to możliwe, że kiedy Cię zobaczyła, poczuła słodki niepokój? Tylko pomyśl, nikt Ci więcej nie proponuje. W ogóle nie masz żadnej gotowej, podanej na tacy propozycji. Teraz jesteś kelnerem. Pomyśl, że gdy podszedłeś, coś nakazało Jej zastygnąć w pewnej pozie, że coś Ją słodko owinęło na chwilkę, pozwoliło Jej się zapatrzeć i zapomnieć, pociągnęło Ją za sobą w kolorowe nieznane. To tylko myśli. Pomyśl co chciałaby zjeść... Że może być głodna. Że nie chciałaby niczego zepsuć pochopnym zamówieniem, no ale chciałaby czegoś... może nawet nieokreślonego, czego nigdy jeszcze nie jadła? To tylko myśli, wyobraźnia - nic więcej teraz nie robisz. Czujesz coś? Och, Ty... Chłopaku, żołnierzu, no co nasz w głowie? No powiedz sobie o czym pomyślałeś? A czy to, o czym pomyślałeś, widać? No jak to masz przekazać? I teraz zobacz: odwróciliśmy sytuację. A przecież to ona pyta (bez słów - nie licz na żadne słowa): "czego Pan Bond sobie życzy?" Wiesz co ona może mieć w głowie? Nie ma tak wielkiego połączenia wszystkich sił jądrowych tego świata jak właśnie TO. Odwróciliśmy sytuację (a jeśli ona jest kelnerką?) - weź pod uwagę, że z Jej strony może to być nieco inaczej. A to może oznaczać, że to nie Ty jesteś w danej sytuacji Największym Lubieżnikiem Tego Świata (chociaż już za chwilę możesz się nim stać). Ona musi pozostać bardziej przyzwoita niż Ty. Ale to nie musi (hm... nawet nie może) Jej przeszkodzić w najedzeniu się (nasyceniu). Co czujesz, Rycerzu?
  19. Pan Kabat75

    Wybaczam.

    Całuję Was, moje Drogie, najczulej i najprzyjaźniej - ale dlaczego tak aktywne są tu kobiety? Inaczej: co z samcami? Bracia, one Was chcą! Nie widzicie? Gdzie jesteście?
  20. Pan Kabat75

    Wybaczam.

    I pozdrawiam Cię serdecznie. Zadzwoniłaś, żeby prosić o wybaczenie - takie słowa miło mnie zaskoczyły. "Nie może być tak, że kobieta próbuje poniżyć mężczyznę" - tak, przyznaję Ci rację. "Proszę, wybacz mi" - wybaczam, już w zasadzie zrobiłem to wcześniej, trochę czasu w końcu minęło. "Życie jest takie krótkie" - bardzo często mamy wrażenie, że tak jest, to prawda. "To była niedobra sytuacja" - tak, odczułem to, Twój postępek był niegodny. Ale już Ci wybaczyłem. "Możemy porozmawiać?" - nie czuję takiej potrzeby. "Ale wrócimy do rozmowy?" - może kiedyś jeśli będzie ku temu okazja. "Wpadnij na herbatę" - nie czułbym się dobrze pijąc z Tobą herbatę. "Ale przecież mi wybaczyłeś?!" - tak, to już powiedziałem. "No to o co ci chodzi?" - życzę Ci wszystkiego dobrego. A herbatę piję tak jak chcę. Tak jak to czuję.
  21. Poruszyło, bo szkoda. A wrażliwosć to także dbałość o Siebie.
  22. Tak, moi Drodzy. Blog jako "miejsce pisane" może nie być przeznaczony dla kobiet (generalizując). Każdy z Was ma coś do przekazania (niekoniecznie do powiedzenia czy napisania). One też mają coś do przekazania - czasem bywa tak, że formą przekazu są cycuszki czy tyłeczek - jeśli to niektórym z Was wystarcza, ok, Wasz biznes. Kiedy indziej (a nierzadko) kobieta wybiera - jako formę przekazu - mówienie. I tu już są pewne kłopoty - skracając myśli: tak się z nimi nie dogadamy, bo to co słyszysz nie jest tym co ona mówi. I tutaj nie ciągnijmy dyskusji, to już było wałkowane. Dlatego blog/portal/internet to nawet nie półśrodek do porozumienia. To też już przerabiano. Życzenie zatem, żeby się coś tu spełniło i wyjaśniło jest mało realne - ale mam wrażenie, że tak jest dla kobiety. Bo ona oczekuje. A piszę to w odpowiedzi na "jak się ma niewiele do powiedzenia, to może lepiej się czasem w ogóle nie odzywać..." - to słowa kobiety na słowa pisane; kobiety, która - zaznaczam, to moja hipoteza - oczekuje. Porusza mnie nie tyle ten przypadek (bo szczegółów i zawiłości nie znam) ile generalnie takie kobiece podejście. Porusza mnie to, że marnują sobie zbyt wiele takim właśnie pojmowaniem mężczyzn. Szkoda. Równie dobrze mogłyby dać więcej od siebie i pławić się w rozkoszach. Owszem, próbują. Tekst "jak się ma niewiele do powiedzenia, to może lepiej się czasem w ogóle nie odzywać..." wcale nie musi oznaczać właśnie tego, co napisane. W sytuacji bardziej realnej niż internet parząc na tę kobietę można by zareagować konkretnie (a kto wie, może skończyłoby sie w łożu?). Ale tutaj to nierealne. Rozmowy na tym poziomie zazwyczaj przeradzają się w nieskończony dialog. Idźcie zatem, Bracia, zbierać plony gdzie indziej. Ale tutaj czuwajcie, wspierajcie się wzajemnie - tu na wymianę myśli i wrażeń między sobą macie znacznie większą szansę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.