Skocz do zawartości

Wojtek bez portek

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Wojtek bez portek

  1. To może być trochę prawda. Może i coś ze mną nie tak, ale osobiście nie uważam, że mogę sobie wymagać seksu. Idealna sytuacja, to kiedy po prostu oboje go chcemy(trochę utopia, co?). Najgorsze jest to, że to nie jest tak, że ona nie chce seksu. Ona próbuje coś ugrać możliwością uprawiania seksu. Czuję jej reakcje na moje podchody, oddech, itp. Na chwilę obecną nie widzę natomiast co chce ugrać. Wydatki pokrywamy w proporcji jakieś 70%/30%. Głównie z tego względu, że ja raczej płacę za wyjścia na miasto, itp. co jest moim zdaniem w miarę normalne, bo zarabiam jakieś 4-5x więcej niż ona. Na pół dzielimy długie urlopy i np. mieszkanie. Dałem jej mój pierwszy samochód do dojazdów do pracy, wszystkie koszty jakie wszyscy znamy wiążące się z posiadaniem samochodu pokrywa sama. Za zakupy płacimy bez większego spinania się, raz ja, raz ona. Nie czuję się więc jakoś dymany na kasę. Różnicą jest, że raczej spoczęło na mnie płacenie za mniejsze rozrywki, które to ja też zazwyczaj proponuję.
  2. Hola, hola Ja wcale nie czuję się jakby mi się nagle związek naprawił. I doskonale zdaję sobie sprawę, że się wzięła za robotę, jak zaczęło się gdzieś palić. To też nie jest moment na jakieś typowe wywalenie baby z łóżka, jesteśmy na drugim końcu świata mając bilet powrotny na za 3 tygodnie. Podejrzewam też, że raczej nic się wielkiego nie wydarzy przez najbliższe tygodnie po tym, jak odwaliła pańszczyznę z rana. No i jestem daleki od myślenia, że nasze życie seksualne nabrało od dzisiaj rozpędu? Bez pochopnych wniosków Panowie
  3. Dziewucha albo przetrzepała mi historię z rana będąc ciekaw, co ten stary tak czytał do późnej nocy, lub zadziałał ten słynny szósty zmysł, mówiący "oho, coś się sypie", bo pobudkę zrobiła mi dziś rodem z filmów porno, co się w ciągu ostatnich trzech lat nie zdarzyło.
  4. Też o tym myślałem, ale ogólnie jest dosyć sprawna, więc tylko próbowałem sobie chyba usprawiedliwić jej zachowanie, że może tarczyca itp. Psychicznie to z pozoru niezwiązane, ale czy też zmieniacie pracę co pół roku bo się wypaliliście?
  5. To nie jest tak, że mijamy się, nie rozmawiamy ze sobą. Od miesiąca jesteśmy na wakacjach. Jedyne co robimy to spędzamy razem czas, zwiedzamy, jeździmy sobie motocyklem po Indonezji i o żadnej nudzie nie ma tu mowy. Nie jesteśmy też parą instagramiarzy piszących do siebie przez messengera. W domu jak to w domu. W weekend staramy się coś robić. W tygodniu jest jak w każdym normalnym życiu, nie upadajmy na głowę - czasu jest mniej, czasem jestem w delegacjach, trzeba zarabiać pieniądze, ale wydaje mi się, że oboje mamy tego świadomość. Myślałem, że to jakaś różnica temperamentów, ale wtedy chyba i początki byłyby słabe. U nas natomiast biedy nie było, i wygibasy w samochodzie dało się zrobić. A dzisiaj posucha od bodajże dwóch tygodni. Dzisiaj była śpiąca na tyle, że w pewnym momencie czułem jak bym chciał ją na śpiocha obracać. Masakra. Najbliższe dni pewnie dadzą mi trochę informacji. Dam znać lubej, że ja w tym układzie nie widzę sensu i zobaczymy. Podejrzewam, że poprawa będzie krótkotrwała, obym się mylił.
  6. Swoją drogą jeszcze jedna sprawa, która nie daje mi spokoju. Nie uważacie, że to w ogóle cholernie dziwne, że kobiecie nie chce uprawiać się seksu? W większości przypadków, to ona nawet nie musi nic robić, dostaje niezłą dawkę przyjemności, po której może sobie wziąć prysznic i robić cokolwiek? Gdzie jest jakikolwiek minus tego?
  7. W sumie ja całkiem zdaje sobie sprawę jak bardzo patowa jest ta sytuacja. Byłem też całkiem pewien, że nie będę tu jedyny więc chodziło mi może bardziej dowiedzieć się jak wyglądało to u ludzi, u których to był właśnie powód rozstania. Oczywiście wszystkie dane tu rady są świetne i bardzo za nie dziękuję, ale wszyscy jak jeden mąż wiemy, że to pewnie nie pyknie tak jak nie pykło milionom innych facetów. Wyjścia są dwa - męczyć się i popijać ciepłą herbatę w drodze do pracy albo szukać dalej. Może trafi się lepsza, a może dużo gorsza ? Idę spać Panowie, 4.30 wybiła. Dama smacznie śpi przytulona, a ja... no właśnie Dam znać co i jak, ale podejrzewam, że wrócę na rynek ruchomości i taki będzie finał.
  8. Zastanawiałem się czy to aby nie chodzi o pierścionek, czy o ślub, ale mamy raczej jasne zdanie w tej kwestii - oboje żyjemy z dala od kościoła, oboje zamiast wesela, wybralibyśmy długi urlop i oboje nie przepadamy za "gówniakami" ? I tak wiem, każda tak mówi, ale wydaje mi się, że ta mówi serio. (tak wiem, wydaje mi się). Zresztą I'm dłużej to wszystko nie działa jak powinno, tym mniej mam ochotę na jakiekolwiek formalizowanie(nie mylić z olewaniem, nic takiego nie ma miejsca, żyjemy normalnie, narazie nie wpływa to na nasze życie, bo się nie skarżę i nie mam takiego zamiaru). Nic się nie zmieniło jeżeli chodzi o wygląd zew. Wyglądam dobrze, biegam i mam dosyć wymagającą fizycznie pracę, więc nie zapuściłem się). Nie mam jakichś wielkich oporów przed zakończeniem tej relacji jeżeli chodzi o mnie. Nigdy nie narzekałem na powodzenie, mam dobrą pracę i umiem obsługiwać pralkę. Nie miałbym myśli samobójczych i nie popadłbym w alkoholizm. Nie wydaje mi się żeby brakowało mi jakichś męskich cech, które miałbym teraz pobudzić w celu uratowania sytuacji. Po prostu mam chwilowo kurewsko duży opór przed spojrzeniem w lustro, po tym jak rzuciłem babę, bo seks był za rzadko. Kojarzy mi się to z typowym zepsutym XXI wiekiem.
  9. Dzięki za te pomysły. Lepszych nie mam, więc każdy jest na wagę złota. Jedyne co w tej chwili wydajeo się najrozsądniejsze to jakieś dobitne , było miło'. I wtedy albo emocje trochę to wszystko ruszą na jakiś czas(to że to będzie na jakiś czas to swoją drogą) albo umrze śmiercią naturalną jak powinno. Podejrzewam, że nawet jak nic z tym nie zrobię świadomie, czyli mniej więcej teraz, to prędzej czy później pod wpływem emocji i tak szambo wybije, bo to któryś raz z kolei jak nie przesypiam nocki myśląc ile to właściwie jest warte.
  10. Tak po prawdzie, to ani trochę nie widzi mi się już rozmowa z nią na ten temat. Czułbym się jak ostatni kretyn pytając jej "dlaczego ostatnimi czasy seksy są już tylko raz w tygodniu". Z tą inicjatywą, niby nic, ale jak się tak człowiekowi nazbiera, to irytuje trochę, że ma takiego drewniaka w łóżku. No i ostatecznie, faktycznie, termos sobie sam zaleję, ręcznie już mi się jednak bawić nie chce, a do tego to zmierza chyba. Dzięki za kubeł zimnej wody Panowie, tak jak mówicie - to nie zmierza w dobrym kierunku. Czas spędzamy raczej aktywnie. Co roku (tak jak i teraz) robimy półtora miesiąca urlopu po świecie. Weekendy staramy się spędzić choćby na kawie, obiedzie na mieście czy jakiejś krótkiej wycieczce. Tu raczej żadna rutyna się nie wkradła. W tygodniu, jak to w życiu - praca - dom, ja czasami poza domem. Temat chodzenia po domu jak lumpy faktycznie warty rozważenia, raczej przeze mnie. Wygląda na typowe wypalenie, z tym że nigdy nie było pod tym łóżkowym względem jakoś świetnie i fakt, że z i tak niskiego poziomu, spadło dużo niżej jest najbardziej wyczuwalny. Czas spędzamy raczej aktywnie. Co roku (tak jak i teraz) robimy półtora miesiąca urlopu po świecie. Weekendy staramy się spędzić choćby na kawie, obiedzie na mieście czy jakiejś krótkiej wycieczce. Tu raczej żadna rutyna się nie wkradła. W tygodniu, jak to w życiu - praca - dom, ja czasami poza domem. Temat chodzenia po domu jak lumpy faktycznie warty rozważenia, raczej przeze mnie. Wygląda na typowe wypalenie, z tym że nigdy nie było pod tym łóżkowym względem jakoś świetnie. Swoją drogą, to nawet gdyby nie była usatysfakcjonowana sposobem spędzenia czasu, to dobrze wie, że przystanę na wszystko co zaproponuje, bo nie jestem typem domatora. Lubię góry, piwo przy dobrej muzyce i kinem też nie pogardzę. Kwestia wyciągnięcia mnie z domu to nie problem. Mimo to, to i tak ja jestem tym kto wymyśla ogromną większość rozrywek.
  11. Cześć, Zbieram to w głowie już kilka dni, chociaż tym razem zapewne puszczę post w eter. Ciekawi mnie jak wielu z was myślało, a może i nawet poszło krok dalej i zakończyło związek z powodu (że tak ładnie to ubiorę w słowa) kiepskiego pożycia? Jesteśmy na urlopie, jest druga w nocy, a ja znowu leżę poirytowany. Mamy po 28 lat. W związku razem - jakieś trzy lata, mieszkamy ze sobą praktycznie od początku (może bez pierwszego miesiąca). Seks był zawsze, wiadomo - początki jak u każdego, czyli codziennie, a i bywało, że kilka razy dziennie. Obecnie częstotliwość zmalała do +/- raz na tydzień, co niespecjalnie daje mi powody do radości. "Ból głowy" przez ostatnie miesiące staje się nie do zniesienia. Dodatkowo, coś z czego nie zdawałem sobie za bardzo sprawy, dopóki cała sytuacja nie zaczęła mnie ostatnio mocno frustrować - przez te lata, seks odbył się z jej inicjatywy maksymalnie dwa razy. Jeden pamiętam, a drugi kwalifikuję jako margines błędu. Nie wiem, co jest, ale moja luba chwilami zachowuje się jakby męski penis był drapieżnikiem, który odgryza kończyny i którego nie tykamy. Rozmowy nie przynosiły jakichś wymiernych rezultatów, raczej bardzo wymijająco, na początku uznałem to za brak doświadczenia(wieś+dobry dom), teraz wygląda mi to na ułomność połączoną z lenistwem. Żadne problemy psychiczne lub jakieś demony przeszłości również raczej nie mają tu miejsca. Od kilku tygodni myślę, żeby zakończyć gehennę, ale mam z tym cholernie niemały problem. Ten problem jest taki, że to cholernie dobra dziewczyna i poza tym nie mamy żadnych problemów. Nie kłócimy się wcale, wie że jakiekolwiek fochy na mnie nie działają i znacznie ułatwiło nam to życie. Ot związek jak każdy inny - ja wymienię jej żarówkę w samochodzie i zabiorę na kawę, a ona zrobi mi herbatę w termos na drogę do pracy i wrzuci ulubioną czekoladę. Gdy wrócę, będę miał na stole ciasto i obiad do ogrzania. No i tak leżę i myślę, czy naprawdę miałbym rzucić dziewczynę, bo mi nie daje, gdy mam na to ochotę? Czuję się jak kompletny kawał chama. Z drugiej strony wątpię, że cokolwiek się w tej materii zmieni, moja irytacja raczej nie będzie maleć, być może coś uległoby zmianie, gdybym powiedział, że to koniec i by się trochę wystraszyła(co jednak może nie mieć miejsca, bo oboje mamy swój honor i oboje wiemy, że jedno nie będzie drugiego prosić o cokolwiek*bardziej prawdopodobne*), a z drugiej strony nie chciałbym tego ciągnąć, gdybym już coś takiego powiedział, bo nie mam zwyczaju rzucania słów na wiatr. Nie mam ochoty szukać też nic na boku, bo to nie w moim stylu, a i nie miałbym na to czasu. Szukałem czegoś podobnego na forum i nawet były podobne historie, ale raczej staże związku wyglądały tam na wczesny etap wpadania do siebie na film, co jednak zmienia trochę postać rzeczy. Są tu tacy nieszczęśnicy?
  12. Cześć i czołem słowem wstępu! Pozdrawiam samczą brać
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.