Skocz do zawartości

Infernal Dopamine

Starszy Użytkownik
  • Postów

    420
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Infernal Dopamine

  1. @thyr na jakiej konsoli grasz ? xbox czy ps ? U mnie póki co działa płynnie, ale zdarzają się jakieś sporadyczne glitche graficzne. Ostatnio wyrwałem pudełko na ps5 za 99 zł w media expert, więc jestem w stanie przeboleć pewne wady tej gry. Ogólnie gierka przyjemna, ale jakbym dał za to cenę premierową tobym nie był zadowolony. Design niektórych bossów jest ok i stanowią jakieś wyzwanie, a niektóre zrobione na odwal się. Za to lokacje wyglądają pięknie, mają sporo sekretów, można się w nich zgubić, bo mają kilka rożnych ścieżek i ukrytych skrótów. Do gier FromSoftware dzielą ich lata świetlne, ale tragedii nie ma. Takie 7/10 bym dal.
  2. Trzeba jakiś akt notarialny sporządzić przed palcówką w stylu " oświadczam że nie zamierzam szukać nasienia eks-kochanka w jej pochwie, robię to wyłącznie w celu sprawienia jej przyjemności ". No ale na tym się nie może skończyć, bo co z oralem ? Jeszcze powie, że się rozmyśliła w trakcie i chciała powiedzieć nie, ale miała usta zatkane i nic nie mogła zrobić. Trzeba lecieć z prawnikiem przez całą kamasutre i analizować potencjalne zagrożenia, które może nieść ze sobą uprawianie seksu w danej pozycji. Może najlepiej co 10 sekund pytać o zgodę na dalszy stosunek ? albo najlepiej przed każdą czynnością upewnić się, że jest wykonywana dobrowolnie. "Czy zgadzasz się na wsunięcie palca do twojej pochwy ? na ile czasu i jak daleko ?" i tak jeszcze z tysiąc innych pytań, które wcale nie gwarantują, że czegoś nie przeoczyłeś i nie wyjdziesz przypadkiem na brutalnego gwałciciela. Zanim wacka włożysz to mnie pół dnia i wszystkiego się odechce. O każdej patologii warto informować, bo każdego z nas może to spotkać. Tomek Komenda też statystycznie był pewnie w niewielkim procencie ludzi niesłusznie skazanych, ale nawet jeśli to przykładowo jest 1% skazanych to trzeba to nagłaśniać, a nie udawać, że tematu nie ma, bo większość wyroków w podobnych sprawach była słuszna, więc po co to rozdmuchiwać. Jakbyś ty poszedł siedzieć za taką palcówkę i ktoś by poruszył w mediach twój przypadek to też miałbyś do niego pretensje, że nabija sobie wyświetlenia na tej sprawie ? Może lepiej nie, bo jeszcze ktoś by napisał: Po co pisać o pokrzywdzonym człowieku, skoro komuś się w Szwecji podobało i pogoda super ? jego to nie spotkało, więc problemu nie ma.
  3. Też mi się od razu von Everec skojarzył z Beckhamem. Tym bardziej cieszę się, że udało mi się doprowadzić do pozytywnego zakończenia historii Olgierda von Evereca Beckhama. Chłop byłby skazany na wieczne potępienie a tak może układać nowe konstrukcje z klocków lego po wsze czasy, bo z tego co pamiętam zyskał dar nieśmiertelności.
  4. Jej firma ma podobne spore problemy finansowe. A co robi David w tym czasie ? ano układa sobie klocki lego. Prawdziwy chłop powinien nie spać po nocach w takiej sytuacji. Powinien zapierdalać dzień i noc na sukces firmy swojej małży. Ona ma priorytety typowego babona. Pieniądze, sukces, atencja, lansowanie się jako niezależna kobieta sukcesu. A David ? David chce złożyć z klocków lego statek Sokół Milenium, Myśliwiec Obi-Wana Kenobiego czy jakiś tam Zamek Hogwartu, bo wie, że w życiu liczą się małe, proste przyjemności. Mi się po prostu wydaje, że mężczyżni są lepiej przystosowani nie tylko do pracy grupowej, ale i do spędzenia czasu w samotności. Babony i w grupie nie potrafią pracować ( może są wyjątki, nie mówię, że nie) i w samotności się żle czują, bo samotność nie zaspokaja potrzeby atencji. Apel do wszystkich piwniczaków świata. Nie wstydżmy się swoich zatęchłych nor. Majsterkujmy, grajmy w gry, układajmy klocki lego, łówmy rybki, lepmy figurki z plasteliny. W żadnej cipce nie będzie nam tak dobrze jak w naszej norze.
  5. Tak przeglądam ten wątek z nudów i nagle naszła mnie taka myśl... Może to nie ten tancerz Ani jest gejem tylko Robercik ? może jest jakimś gejem albo biseksem i na początku oszukiwał Anie podczas związku, pózniej to wyszło na jaw, ale Ania została, bo Robecik zaczął dobrze zarabiać. Układ był taki, że Robercik płaci, a Ania z nim jest, bo opłaca mu się to wizerunkowo. My tu żałujemy Robercika, a on ma wywalone na te jej romanse z Alvaro, bo sam po cichu dupczy młodych hiszpanów i jest szczęśliwy xD Prawdopodobnie jest po prosu zwykłym cuckiem, ale życie pisze tak pojebane scenariusze, że nic mnie już nie zdziwi. W ogóle to chciałbym by ta teoria była prawdziwa, bo szkoda mi Robercika tak po ludzku.
  6. Mój rekord na nofap to coś około 5 miesięcy. Nie robiłem wtedy badania na teścia, ale miałem wspomniane objawy. Może bez jakiś stanów lękowych, ale zdecydowanie odczuwałem spadek nastroju i rozdrażnienie. Te objawy nasiliły się od 3 miesiąca i trwały do samego końca mojego wyzwania. W tym 5 miesiącu to tak mi się bzykać chciało, że mi się gorąco robiło na widok kobiety. Do tego nastąpił drastyczny spadek oczekiwań związanych z wyglądem kobiet ( przez porno większość mi się nie podobała) i sam byłem zdziwiony, że podnosi mi się siurek na widok jakiejś przeciętnej 40 latki. Może napiszę coś, co wielu się nie spodoba, ale moim zdaniem długotrwały nofap nie działa korzystnie na psychikę. Jesteś młodych chłopem, więc masz potrzeby seksualne, które muszą zostać zaspokojone. Nofap ma sens w sytuacji gdy uprawiasz seks i nie musisz się zaspokajać ręką. Totalna abstynencja od jakiejkolwiek aktywności seksualnej zaczyna irytować z czasem, bo zaczną się pojawiać myśli, że inni bzykają i korzystają z życia, a ty nawet sobie zwalić nie możesz. Jakie odczuwałem korzyści z nofapu ? - Obniżenie wymagań związanych z wyglądem kobiet. Przez porno naoglądałem się idealnych ciał i przestały mnie kręcić zwykłe baby. Po dłuższym nofapie oczyściłem umysł z tych wyidealizowanych obrazów. - Przez pierwsze 2 miesiące wprowadziłem trochę zmian w swoim życiu. Nawet fajki wtedy rzuciłem na fali euforii. - Pozbyłem się jakichś pojebanych oczekiwań względem swojej kondycji seksualnej. Przez oglądania porno miałem jakieś obsesyjne myśli związane z długością stosunku, miałem lęki związane z tym, że mi opadnie, że zawiodę. Po powrocie do aktywności seksualnej miałem jakiś większy luz związany z tymi sprawami. - Czułem się jakiś taki czysty ? nie wiem za bardzo jak to określić. Po prostu kończąc codzienną sesję oglądania pornoli czułem się jakbym wyszedł z jakiegoś bagna, w którym byłem zanurzony po sam czubek głowy. Wstręt do samego siebie i pogarda były normą, poczucie braku kontroli nad swoim życiem i swoimi popędami zatruwały mi umysł. Na nofapie odzyskałem szacunek do samego siebie. Jakie były minusy ? - Rozdrażnienie i wkurw narastały wraz z długością trwania wyzwania. Pierwsze dwa miesiące były znośne i takie stany zdarzały się sporadycznie. Od 3 miesiąca było coraz gorzej i zacząłem być agresywny w sytuacjach, w których wcześniej machnąłbym na pewne rzeczy ręką. Nieraz byłem zażenowany swoim zachowaniem, gdy póżniej przychodził czas na autorefleksje. - Po dwóch miesiącach nastąpił spadek motywacji do wprowadzania zmian w swoim życiu i znowu się rozleniwiłem. Pewnie było to powiązane z coraz gorszym samopoczuciem, które występuje również u ciebie. I to wszystko z minusów.Fizycznie czułem się tak samo, może nawet miałem trochę mniejszy zamuł niż przed wyzwaniem, ale to pewnie ze względu na to, że po prostu zacząłem więcej się ruszać i to aktywność fizyczna dała mi większego kopa. Nie miałem też tego słynnego efektu nofaperów zwanego blue balls. Z jądrami było wszystko git, żadnych negatywnych rezultatów nie odczuwałem do samego końca. Ze trzy razy miałem mokry sen, ale ilość nasienia była znikoma. Póżniej wrociłem do porno i znów się skundliłem. Następnie zrobiłem wyzwanie 0 porno, ale ze sporadyczną masturbacją i wytrzymałem parę miesięcy. Odkryłem że można sobie zwalić bez porno i czuć się dobrze, ale to jest ryzyko w twoim przypadku, gdy byłeś tak mocno uzależniony. Po jakimś czasie umysł wpada w pułapkę, że skoro nie oglądałeś tyle czasu porno... to znaczy, że nie jesteś od niego uzależniony. To największe kłamstwo, które mnie z powrotem sprowadziło na manowce.
  7. Najlepsze efekty da odpowiednia ilość wody. Sam zawsze miałem przesuszoną, trądzikową cerę i wybawieniem okazały się 2l wody dziennie. Wcześniej piłem półlitrową butelkę i może ze dwie herbaty w ciągu dnia. Gdzieś wyczytałem, że odpowiednie nawodnienie działa cuda na ten problem i postanowiłem spróbować. Miałem wątpliwości, ale po 2 tygodniach regularnego spożywania odpowiedniej ilości płynów przekonałem się, że to nie jest bujda. Na początku będziesz sporo sikał, ale póżniej organizm przyzwyczaja się do większej podaży płynów i będziesz rzadziej odwiedzał toaletę. Dodatkowe benefity to brak uczucia senności w ciągu dnia ( no chyba że się nie wysypiasz, to sama woda nie rozwiąże problemu) większa ilość energii i ogólnie lepsze samopoczucie. Możesz do tego dorzucić jakiś krem nawilżający na noc i będzie po problemie. Ja używałem Cetaphil, bo mi dermatolog polecił na przesuszenie skóry po izoteku. To jest silnie nawilżający krem, który spokojnie można nakładać raz dziennie. Teraz go używam raz na parę dni, bo woda dała takie rezultaty, że nie muszę już codziennie smarować twarzy tym specyfikiem.
  8. Kolejny Resident ukończony. Dopiero w tym roku zacząłem przygodę z tą serią i póki co dwie najlepsze części to Resident 7 i Resident 2 remake. W czwartą odsłonę jeszcze nie grałem, a podobno też trzyma poziom, ale to już raczej w nowym roku, bo muszę trochę odpocząć od tego uniwersum. Ogólnie zawiodłem się na Village po świetnej 7, która poza końcowym etapem była świetnym survival horrorem, gdzie trzeba było rozsądnie zarządzać zasobami, bo ładowanie naboi w każdego napotkanego przeciwnika mogło się szybko skończyć pustym magazynkiem. Tutaj amunicji nie zabrakło mi ani razu przez całą grę, strzela się dużo, w końcowym etapie była taka nawałnica przeciwników, że zastanawiałem się czy mi się coś nie pomyliło i nie odpaliłem przypadkiem Call of Duty. Nie jest to zła gra, bo ma swoje momenty, ale w ogóle nie straszy poza jedną lokacją, która i tak jest daleko w tyle za tym co się działo w domu Bakerów. Zamczysko Lady D, dom Beneviento i tytułowa wioska to najlepsze miejscówki w grze. Reszta ujdzie, ale nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia. Można się przy tym dobrze bawić, warto sprawdzić na jakiejś promocji, ale niestety jest to regres w porównaniu do poprzedniej części.
  9. Dark Souls 3 zaliczone. Niektórzy narzekają, że pierwsza odsłona lepsza, że Bloodborne lepszy, ale ja się bawiłem przednio i uważam że jest to godne zakończenie trylogii. Świetny design bossów, lokacji, satysfakcjonujący system walki. Poziom trudności jest wymagający, ale nie jest też jakiś wygórowany. Może z trzema bossami z podstawki miałem większe problemy, ale na żadnym nie zaciąłem się na dłuższy czas. Z Pontyfikiem męczyłem się z godzinę i z Nameless Kingiem też chwilę mi zeszło. Przede mną jeszcze dodatki, a tam podobno są więksi kozacy niż w podstawce, więc pewnie momenty frustracji jeszcze nadejdą. Długo unikałem tego typu gier, bo kojarzyły mi się z masochizmem i ciągłą frustracją. Próg wejścia jest wysoki na początku, ale satysfakcja z progresu wynagradza wszelkie trudy. Z upływającym czasem stajesz się coraz lepszym graczem i coraz lepiej rozumiesz prawda rządzące tym światem. Agresywny styl walki jest premiowany, ale zbytnia pazerność i pewność siebie są szybko karane. Potrafiłem mieć bossa na hita po iluś tam próbach i przy zbytnim rozlużnieniu dostać combo, które kończyło walkę na moją niekorzyść. Przeszedłem grę dwa razy i odblokowałem dwa zakończenia. Zamierzam przejść grę trzeci raz po zakupie dodatków, bo czuje, że wiele rzeczy pominąłem, a i dodatki będą fajnym urozmaiceniem tej przygody. Dla mnie 9/10 i dużo lepsza gra od Elden Ring. Tu momenty znużenia się nie pojawiły, bo gra ma bardziej liniową strukturę. Elden Ring mnie znużył po 40 godzinach i wolałbym żeby From Software wrócił do systemu mniejszych połączonych ze sobą lokacji, a nie wydał kolejną grę z otwartym światem. Zdecydowanie lepiej bawiłem się w Bloodborne i wspomnianym Dark Souls 3. Następny w kolejce jest remake Demon's Souls na ps5.
  10. To jest definicja chada. Kobieta dyma do niego kawał drogi z paczką kondonów i butelką wódki, a gość sobie czeka na spokojnie, bo nie ma ciśnienia. Jak nie ona, to inna. Za to kukold sam by leciał pół świata z paczką kondonów i butelką wódki do poznanej przez internet myszki, a potem słuchał przez ścianę jak grzmoci ją jakiś chad używając gumy z zakupionej przez niego paczki xD Żeby zabić czas napiłby się zakupionej wódeczki i czekał aż karyna skończy z chadem i pozwoli łaskawie zabrać mu się na zakupy i na koniec dać buziaka w policzek za miły wieczór. Następnie kuk wróci do hotelu i będzie analizował, że wygłupił się tą wódką, bo mu kupić jakieś drogie winko. Są tacy ludzie, ale to mniejszość. Tak było od początków istnienia tego gatunku, a dzisiejsze czasy nie są wyjątkowe pod tym względem. Po prostu internet pozwolił głupim ludziom robić furorę wśród głupich ludzi, którzy ich oglądają i dają im atencje. Popularnonaukowe kanały też mają swoje audytorium i potrafią sobie całkiem nieżle radzić, więc trend dzielenia się swoimi przemyśleniami, wiedzą i inteligencją również istnieje i potrafi być właściwie doceniony. Tak już działa ten świat, że nie da się trafić ze swoim przekazem do wszystkich. Jednych interesuje historia kształtowania się wszechświata, a drugich kto będzie walczył na następnej gali fame mma. Kwestia gustu tak naprawdę. Dla nas może być 6/10, dla niego 8/10, a dla przeciętnego kuka nawet 10/10. Dla mnie jest aseksualna przez swój sposób bycia. Są fajne karynki, z którymi może nie porozmawiasz o historii starożytnego Rzymu i kinematografii, która nie kończy się na komediach romantycznych, ale są bystre w gadce i nie zadufane w sobie. Ona wydaje się być jedną z tych warszawskich juleczek, która myśli, że wokół niej się kręci świat i bez niej przyszłość ludzkości nie ma dalszego sensu.
  11. Jakie to żródła ? szpital psychiatryczny w Choroszczy ?
  12. Ona to się już fotografuje z dwoma Alvaro naraz, więc Robercik musiałby jakiegoś hat-tricka zayebać i dopiero będziemy mieli remis : (
  13. Zawsze się bałem tych słynnych soulslikeów, ale w końcu się przełamałem i przeszedłem Nioh, w którym się zakochałem i zamierzam jeszcze zaatakować drugą część. Tym razem jednak postanowiłem zagrać w coś ze stajni From Software. Oczywiście jako pierwszy wleciał Bloodborne, bo lubię lovecraftowski klimat w grach, filmach i literaturze. Dwa bossy wczoraj pokonane ( jeden opcjonalny i jeden fabularny) kilkanaście zgonów zaliczone. Ogólnie mam wrażenie, że jest trochę łatwiej niż w Nioh, ale to dopiero początek gry, więc póżniej mogę zostać wyprowadzony z błędu. Design lokacji to złoto, system walki jest świetny, sporo broni do wyboru, ładowanie kosy w trzewia przeciwnika po udanej kontrze to taki mini orgazm xD Najciężej było gdy spotkałem innego huntera. Przez skurwiela zużyłem wszystkie fiolki z krwią i srebne kule. Niby można było go wyminąć, ale zabił mnie przy pierwszym spotkaniu, więc podszedłem ambicjonalnie i w końcu go dojechałem za czwartym razem. Coś czuje, że będzie to jedna z moich ulubionych gier, do których będę chętnie wracał w przyszłości, bo już teraz mam tak, że nie mogę się doczekać aż odpalę konsolę i znów zanurzę się w tym świecie.
  14. @mac Cieszę się, że nam przypomniałeś ten słynny wesoły autobus. Facet ma dobry humor, nikomu krzywdy nie robi, nie zachowuje się agresywnie, a jakiś babon w tle " taki głupi jestem". Pewnie akurat wracała autobusem z karmą dla pieska i świeżo nabytą porcją antydepresantów z apteki. Potem będzie wracała chodnikiem, na którym zaczepi ją tekstem " ale pani ładnie wygląda, pani grażynko" jakiś podstarzały pijaczek Henio, który akurat wiezie taczkę ze złomem, żeby uzbierać na dębowe mocne i paczkę ruskich fajek z przemytu. No jeszcze pies pomerda ogonem na jej widok i tym musi zaspokoić swoje pragnienie atencji xD My też się starzejemy i z czasem stajemy mniej atrakcyjni. Teraz jeszcze jestem młody i nieraz się obejrzą jakieś młode dziewczyny na ulicy, ale zdaje sobie sprawę, że z czasem uroda przeminie i nie chce od wyglądu uzależniać swego poczucia własnej wartości. To jest w ogóle strasznie energochłonny proces, który na dłuższą metę nie daję prawdziwego poczucia spełnienia. Mój dobrostan psychiczny poprawia medytacja, sport, życzliwe relację z innymi ludżmi, rozwijanie swoich zainteresowań i nauka nowych rzeczy, a nie to, że jakiś babon będzie mnie mierzył wzrokiem na przystanku autobusowym. Dlatego współczuje ludziom, którzy poczucie własnej wartości oparli na podobaniu się płci przeciwnej i czerpaniu satysfakcji z tego faktu. Nie chce promować życia jak mnich dla wszystkich, bo nie dla każdego jest to dobry kierunek, a wiadomo, że młodość rządzi się swoimi prawami i fajnie czasem poświrować z babonami ( ładnie się zrymowało) ale wszystko w granicach rozsądku. Trzeba mieć jakiś pomysł na siebie i na starsze lata. Z wiekiem też warto dbać o higienę, schludny ubiór, formę fizyczną, bo wtedy człowiek czuje się sam ze sobą lepiej. Nie warto pomijać żadnego z tych aspektów, a babony mają do tego tendencję. Pójdą do fryzjera, zrobią manicure i pedicure, ale na wadzę ponad 20 kg nadwyżki. Ostatnio przechodziłem w centrum handlowym obok takiego punktu i widziałem jak młoda dziewczyna uwija się z tarką do stóp przy słusznych rozmiarów p0lce z miną wiecznie srającego kota. Aż sobie teraz wyobraziłem jak podstarzała słonica smaga młodą samiczkę batem po plecach i mówi " szybciej, bo moja pusia pewnie jest już głodna i czeka na karmę" xD Wpadłem na pomyśl na lek antydepresyjny i reklamę tegoż leku. Czujesz że ściana nadchodzi ? Mężczyżni przestali odwazjemniać twoje zalotne uśmiechy i nie są chętni do poświęceń dla ciebie bez gratyfikacji finansowej ? czy twoim jedynym towarzyszem życia, z którym możesz dzielić swoje życiowe rozterki został pies lub kot albo rozhisteryzowana psiapsiółka, która płaczę ci w słuchawkę i kończy rozmowę za nim będziesz mogła jej się zrewanżować swoją łzawą historią życia ? czy twoje piersi stały się żywym dowodem na istnienie grawitacji, a ostatnim mężczyzną oglądającym twoją psiochę jest twój ginekolog ? Oto koniec twoich zmartwień. Zażyj Babonozol ! lek dla samotnych i nieszczęśliwych kobiet, u których karuzela kutasów wyhamowała w gwałtowny sposób, a poszukiwania idealnego kandydata na męża i ojca twoich dzieci nadal są bezowocne. Dzięki Babonzolowi z powrotem staniesz się silną i niezależną kobietą,
  15. Co ludzie mają z tymi artystkami ? Poznałem kiedyś dziewczynę z ASP i przyjemnie się gadało, ale mnie na dłuższą metę nużą takie intelektualne dyskusje. Lubie system rotacyjny, w którym raz gadam z kimś o pierdołach, a przy innej okazji poruszamy jakieś poważniejsze tematy. Albo podczas jednego posiedzenia sobie przechodzimy z trudniejszych tematów na te lużniejsze. A z nią to za każdym razem o Beksińskim, o tym, czy żyjemy w symulacji albo o końcu literatury pięknej, która skończyła się na Annie Kareninie od Tołstoja. Nieraz podczas tych dyskusji fantazjowałem o jakieś prostolinijnej Karynce... no właśnie, czy ja jestem ostatnim meżczyżną w tym kraju, który lubi Karynki wszelkiej maści ? no może nie jakąś patologię, która nie umie się zachować, ale takie o umysłach mniej bazujących na wzniosłych emocjach i metafizycznych uniesieniach. Z kobietą musi być ta zwierzęca ( a nawet bydlęca ) energia i pożądanie. Przyjemna gadka, trochę podchodów, a potem akcja. Z artystką za to się musisz wpierw nasłuchać o tym, jaką kreskę miał Da Vinci, a to u niektórych kompletnie zabija pożądanie. Po kilogramie viagry ben by leżał zwinięty jak podczas pobytu w lodowatym przeręblu. Tak to przynajmniej u mnie działa ( : Będę przez to zapewne kurwiarzem do końca moich dni, ale co mi tam. Chociaż niejedna z tych artystek ma pewnie przebieg niczym jakaś Esmeralda ze ś.p Roksy{*}. W imię walki o babońskie ( a może babonie ? jak to odmienić ? ) serca. Jest tyle rzeczy, które są przyjemniejsze od seksu i jakichś emocjonalnych uniesień dostarczonych przez babony, że aż dziw bierze, że ludzie są w stanie poświęcić za to swoje życie i często własną godność. Dziś rano poćwiczyłem trochę domowym żelastwem, zjadłem pyszne śniadanie, teraz sobie słucham muzykę i zaraz sobie odpalę jakaś gierkę na steamie. I co ? mam uznać dzień za zmarnowany, bo nie spędziłem go z ukochaną myszką i nie zamoczyłem ? Każdy taki frustrat powinien pojechać do zachodniego kraju i zarobić trochę kasy. Pójść do tamtejszych bałaganów i raz wziąć sobie azjatkę, raz latynoskę, raz jakąś mulatkę, niską, wysoką, z biustem większym niż jego łeb itd. Po prostu przerobić każdy możliwy wariant i się nasycić. Przekonać się o tym, że baba to tylko baba, a seks to tylko fizjologiczna potrzeba. Niektórzy wejdą do winy albo poczekalni u lekarza i też nie potrafią się przywitać w cywilizowany sposób. Ja tam zawsze powiem dzień dobry, wyrzucę papierek do śmietnika i wytrę kibel po sobie w publicznej toalecie. To że ktoś tego nie robi, to jego sprawa. Lepiej równać w górę niż w dół.
  16. Pora na nowy artykuł do faktu. Nie śpię, bo rucham xD
  17. Ostatnio podczas obiadu wszedłem na forum i ktoś pisał o azjatce, która wpieprzała żywe ptaszniki maczane w jakimś sosie. Tera znów mnie podkusiła lektura forum do posiłku i czytam o grzybie w cipie. Co będzie następne ? że ktoś po analu wyjął bena i był cały we krwi i w gównie ? Forum przed lub po obiedzie od teraz. No ale racje muszę przyznać, że babony bez tych wszystkich zabiegów ( a czasem nawet z nimi) to mogłyby robić za kreatury w następnej odsłonie Resident Evil. Wyobrażacie sobie taki survival horror ? spodziewacie się zombie, wilkołaków, wampirów, a tu biegnie na ciebie roznegliżowany, niewydepilowany babon z zagrzybiało psiochą i pianą w pysku. Tak bym się obsrał, że nie poszedłbym w nocy się odlać bez zapalonego światła w przedpokoju i łazience xD
  18. Zesrać to się możesz do kuwety. Nosi sobie co tam chcesz i nie psuj innym zabawy. Załóż sobie wątek o islamizacji Polski i tam sobie wojuj o dobrą sprawę. Ten wątek powstał w celach humorystycznych, więc trzymajmy się konwencji.
  19. Potem podejdzie taki prezenter do kucharza w telewizji śniadaniowej i będzie: Kucharz: a jeszcze spróbuj to ciasteczko Prezenter: to brązowe ? ok... puff, smakuje jak gówno ! Kucharz: bo to jest gówno Obtoczą najwyżej w jakieś mące ze świerszczy i będzie zjadliwe.
  20. Skup się lepiej na najbliższych 24 godzinach, a nie jakichś wyimaginowanych datach. Ludzie na AA nie mają postanowienia, że nie piją przykładowo od 10 lipca do 15 stycznia. Liczy się dla nich najbliższa doba, bo taki wymiar czasowy nie narzuca dużej presji. Po tym 10 lipca masz już nigdy nie walić ? myślę że podświadomie ( a często i na świadomym poziomie) takie postanowienia wzbudzają lęk, bo twój umysł jest przyzwyczajony do tego typu przyjemności. Będziesz się póżniej tylko niepotrzebnie stresował i w chwili kryzysu możesz pęknąć. Jak będziesz miał ciężki dzień i ochotę na odpalenie pornosa, to z tyłu głowy będziesz miał " już nigdy nie mogę tego zrobić" i to będzie działało jeszcze bardziej przygnębiająco. Jeśli zamienisz " już nigdy nie mogę tego zrobić" na " dzisiaj nie mogę tego zrobić", to nagle zamienisz wieczne postanowienie na konkretny wymiar czasowy, który jest bardziej znośny. Piszę to jako gość, który od nastoletnich lat regulował sobie emocje pornografią. Dzisiaj wiem, że to było rozregulowanie, a nie regulowanie, bo problemy się powinno rozwiązywać, a nie od nich uciekać. 3 rady ode mnie, które sam zastosowałem i widzę efekty: 1. Staraj się codziennie wnosić coś pozytywnego do swojego życia. Najgorzej jest olewać obowiązki i nie trzymać samodyscypliny, bo to jest prosta droga do chujowego samopoczucia. Nie pouczysz się angielskiego, nie pościelisz łóżka, nie wyjdziesz na spacer, zaczniesz dzień od oglądania jakichś bezwartościowych głupot i to już jest prosta droga do samobiczowania. Na końcu tej pętli pojawia się chęć poprawy nastroju w najprostszy możliwy sposób. Nie chce tu promować jakiegoś coachingowego przekazu, żeby podnosić efektywność do granic możliwości. Chodzi o zrobienie codziennie 2-3 rzeczy, które będą małym krokiem naprzód. Nie wolno dopuścić do sytuacji, w której będziesz wieczorem myślał o dniu dzisiejszym i będziesz miał poczucie, że zmarnowałeś czas. Poucz się angielskiego chociaż te 15-30 minut, obejrzyj jakiś wartościowy materiał, posprzątaj pokój, zrób krótki trening, odpuść fast food i zrób sobie coś zdrowszego do żarcia. To niby detale, ale uwierz mi, że ratowało mi to dupę w dni, w których samopoczucie pikowało w dół, a takowych nie da się uniknąć, bo są integralną częścią naszego życia. Poczucie zrobienia czegoś pożytecznego potrafi poprawić nastrój i przerwać tę pętle bylejakości, która jest paliwem dla każdego możliwego nałogu. 2. Nauka radzenia sobie ze stresem i rozwiązywanie problemów na bieżąco. Łączy się mocno z pierwszym punktem, ale tu dochodzą kolejne elementy. Mi bardzo pomaga medytacja, stosowanie technik oddechowych i prowadzenie dziennika, w którym notuje co chciałbym zmienić w swoim życiu i w jaki sposób to zrobię. Kiedyś chciałem rozwiązać wszystkie problemy naraz i ich ogrom mnie przerażał, więc sięgałem po porno, papierosy, alkohol albo trawę, bo popadałem w poczucie beznadziei. Wybierasz problem, który chcesz rozwiązać w pierwszej kolejności i planujesz najbliższy możliwy krok, który cie do tego przybliży. Jak pomyślisz o nauce angielskiego, że musisz przyswoić tyle i tyle słów, nauczyć się konkretnych czasów i jak je poprawnie stosować, to szybko możesz się zniechęcić. Jak się skupisz na najbliższym możliwym kroku typu " otworzę książkę do gramatyki, skończę konkretny rozdział i na jego końcu wykonam ćwiczenia" to nagle nauka przestaje być problem nie do rozwiązania, bo dumanie nad problem przerodziłeś w działanie. Każdy problem rozbijaj na mniejsze części i zrób wszystko, żeby nie doprowadzić do punktu, w którym rośnie kolejka rzeczy odkładanych na póżniej. Dodatkowo warto codziennie poświęcić chwilę na medytacje albo inne techniki relaksacyjne, które mogą ci pomóc. Jeśli czujesz, że ze stresem i problemami nie dasz sobie rady sam ( co nie jest żadnym wstydem, a czymś, co każdego z nas kiedyś spotkało bądż może spotkać) to warto rozważyć przykładowo terapie poznawczo-behawioralną, gdzie można się nauczyć różnych wartościowych technik. Mi pomaga medytacja w chwilach, w których czuje, że jest żle. Medytacja nie jest formą ucieczki od emocji, tylko właśnie przestrzenią, w której możesz dać im dojść do głosu i zrozumieć, że uciekanie od niechcianych emocji jest błędem, bo ich tłumienie powoduje, że przybierają toksyczną formę. Pomaga nabrać dystansu do otaczającej rzeczywistości i uspokoić umysł, który ma tendencję do czarnowidztwa, wyolbrzymiania problemów i szukania dróg na skróty w poszukiwaniu szybkiego zastrzyku dopaminy. Mój zestaw to ashwaganda rotacyjnie z innymi adaptogenami, medytacja, zdrowsze żarcie ( bez żadnego fanatyzmu, bo czasem sobie zjem coś mniej zdrowego) plus ćwiczenia. To taki zestaw, który trzyma mnie w dobrej kondycji psychofizycznej. Jeszcze dodałbym czas na rozrywkę, która też jest ważna w procesie zdrowienia. Jakiś film, książka, gra, samemu albo z ludżmi. Ważne by nie popaść w zapierdoholizm, bo niektórzy podczas odwyku od porno albo innych nałogów nagle popadają w jakąś hipermotywację, która potrafi szybko człowieka wypalić i spowodować powrót do starych nawyków. Musi być w życiu czas na pracę i na zabawę. Na własnym przykładzie wiem, że lepiej działać wolniej i systematycznie, bo wtedy wyrabiasz w sobie determinację, która jest znacznie lepszym paliwem od krótkotrwałej motywacji i chęci podboju świata od jutra. 3. Wracamy do prowadzenia dziennika. To jest zupełnie opcjonalny punkt, ale może być pomocny. Chodzi o momenty, w których masz mocne ciśnienie na odpalenie pornosa. W procesie zdrowienia ważna jest umiejętność autorefleksji i poszukiwania wyzwalaczy, czyli rzeczy, które stopniowo ( lub w ekspresowym tempie) wywołują chęć powrotu do starych, destrukcyjnych nawyków. Nieraz potrafi to być jakiś stresujący dzień, a nieraz taki proces potrafi się rozciągać w czasie tygodniami albo miesiącami. Jak rozpoznasz wyzwalacze, to zrobisz wielki krok naprzód, bo im lepiej znasz przeciwnika, tym masz większą szansę na opracowanie skutecznych strategii działania. W tym wszystkim chodzi o to by lepiej poznać siebie, bo pornografia jest skutkiem deficytów, które są w nas, a nie ich przyczyną. Zapisuj te konkretne momenty, które mogły być kluczowe. Mogła to być kłótnia z kimś bliskim, oglądanie jakichś teledysków z roznegliżowanymi paniami i usprawiedliwianie tego przed sobą, że to przecież nie porno, więc nie jest szkodliwe. Był tu przykład jednego z braci, który pisał, że przeglądał oferty damskiej bielizny w celu sprawienia prezentu swojej dziewczynie. To był tylko pozorny powód, bo w rzeczywistości przeglądał te oferty przez dłuższy czas i w jakiś dziwny sposób nie mógł zdecydować się na zakup. Póżniej doszedł do refleksji, że rekompensuje sobie brak porno oglądaniem modelek w samej bieliżnie i wypiera swoją faktyczną motywację do przebywania na tego typu stronach. Mogą to być też z pozoru błahe powody, o których pisałem wcześniej. Wstałeś przykładowo w sobotni poranek i nagle z 8 rano robi się 13, a ty siedzisz przed kompem i przekładasz rzeczy, które masz do zrobienia. O 9 miałeś się uczyć angielskiego i przekładasz. Miałeś wyjść na spacer i odwlekasz, a czas leci. Wieczorem się orientujesz, że dzień stracony i nie wiadomo skąd pojawia się ochota na stronę xxx. Analizowałem u siebie ten mechanizm i u mnie zawsze się to tak kończyło. Przykładowa pętla: W pracy coś spieprzyłeś i pojawią się związane z tym negatywne emocje > odechciewa ci się wszystkiego, więc po powrocie do domu olewasz trening, olewasz przygotowanie sobie zdrowszego posiłku i jesz byle co na szybko, siadasz przed kompa i robisz maraton po różnych stronach > w rogu jakiejś strony widzisz gówno news typu " zobacz zdjęcia znanej prezenterki pogody w bikini, ale ma ciało ! " i odpalasz, bo to przecież nie porno, a dzień lipny i sobie tak skaczesz od strony do strony, żeby czymś zająć umysł > oglądasz te zdjęcia i powstaje mieszanka buzujących hormonów na widok atrakcyjnej kobiety + negatywne emocje związane z dniem dzisiejszym + odzywają się stare nawyki łączące rozładowanie stresu z oglądaniem porno> odpalasz pornosa, bo raz się żyje i finito. To tylko uproszony model, bo te pętle mogą być naprawdę różne. Ważne by sobie uświadomić, w którymś momencie, że jesteś na niewłaściwej ścieżce. Jak upadniesz, to się nie poddawaj, tylko przemyśl poprzedni dzień lub kilka poprzednich dni i zapisz sobie taką pętle w zeszycie. Po czasie zobaczy jakie wyzwalacze prowadzą cię do konkretnych zachowań, które z kolei wyzwalają u ciebie chęć do odpalenia pornola. Właściwa pętla by wglądała tak: wychwytujesz podstęp stosowany przez uzależniony mózg i nie wchodzisz na tę stronę > wychodzisz na spacer, odchodzisz od komputera i dajesz sobie chwilę na medytacje, pobycie z samym sobą i przemyślenie co się w tobie właściwie dzieje. Możesz wybrać cokolwiek, nie wiem, rozłożyć sobie planszówkę, ułożyć pasjansa, zrobić ogólnie cokolwiek, co cię relaksuje, żeby przerwać pętle kompulsywnego zachowania, którym jest skakanie od strony do strony > gdy umysł trochę ochłonie, to myślisz jak możesz naprawić błąd, który popełniłeś, bo oglądanie pornografii na pewno go nie rozwiąże, a tylko dołoży kolejny. Im będziesz miał większe doświadczenie, tym szybciej będziesz przerywał pętle prowadzącą do starych nawyków. Zajmie to trochę czasu, bo umysł nie lubi rzeczy czasochłonnych i wymagających pracy nad sobą. Bardziej preferuje właśnie porno albo słodycze, bo to prosty, szybki i przyjemny wybór. Nie chce wyjść na jakiegoś pseudo motywatora, bo te rady to zbiór cudzych doświadczeń z różnych forów, książek, podcastów i innych materiałów, które wdrożyłem u siebie i które przyniosły pożądany efekt. Dużo popełniałem błędów i upadałem często, ale tak wygląda walka z tym gównem. Każdy nałóg cie uczy, że prawdziwa porażka zaczyna się wtedy, gdy nie wyciągasz z niej wniosków. Ona sama w sobie nie jest końcem świata, a może nawet pozwolić ci się odbić od dna. Warunkiem koniecznym do tego jest chęć jej przeanalizowania i zrozumienia, a nie olania informacji z niej płynących i poleganie dalej na tej mitycznej silnej woli bez próby zrozumienia przyczyn twojego upadku. Zacznij od dzisiaj i skup się na najbliższych 24 godzinach, bo przed 10 lipca może nadejść koniec świata i nie zdążysz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.