Skocz do zawartości

WitaminaD3

Użytkownik
  • Postów

    66
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez WitaminaD3

  1. Może stworzymy tu listę kryptosłów podając jednocześnie ich prawdziwe znaczenie. Może się to przydać w rozmowach czy nawet przeglądaniu opisów na tinderze. Pewnie każdy spotkał się już z takim tekstem, że facet MUSI być szczodry, męski, hojny. Moja propozycja na otwarcie: szczodry - daje prezenty, hojny - płaci za nią, daje prezenty, honorowy - nie okazuje sprzeciwu nawet jeśli coś atakuje jego interesy bo przecież unosi się honorem i może oddać pół majątku od tak. Czekam na wasze propozycje, definicje, jestem bardzo ciekawy co na to starzy wyjadacze xD
  2. I widzisz, otrzymuję odpowiedź, że która kobieta by chciała, żeby jej facet oglądał, obserwował profile innych kobiet czy jarał się nimi. Raczej otrzymuję feedback, że nie umiem żyć w związku gdzie potrzebny jest kompromis.
  3. To zawsze jest mechanizm przynęty, nie stawiania wymagań, ale jak już wpadniesz to zaczyna się od razu - wczoraj ze sobą nie byliśmy i sobie rób co chcesz, ale minęła jedna noc i ja sobie nie wyobrażam, żebyś robił inaczej.
  4. Witam wszystkich, co jakiś czas umawiam się z jedną dziewczyną, potem mi się odmienia i nie chcę z nią być. Teraz znowu mi się odmieniło, dowiedziałem się od niej, że są rzeczy, które mogę śledzić np. na instagramie, a takie których nie mogę. Przepisy na zdrowe posiłki - ok, spoko, przepisy od fitnesiarek ok - ale zależy jakie jeszcze wstawiają zdjęcia na swój profil, jak bardzo odkryte, wyzywające to już nie powinienem się interesować. Olaboga bo zobaczę kawałek pośladka lub piersi innej kobiety. Bo przecież jeśli chodzi tylko o przepisy to z czym mam problem i jestem nielojalny jeśli chcę patrzeć. Frustruje mnie również przeprowadzony przez nią skan stronek, osób, tagów, które gdzieś są u mnie obserwowane - niektóre bezpośrednio odnoszą się do czerwonej pigułki, mgtow itp. Mam wrażenie, poczucie oskarżenia, że lubiąc jakieś profile nagle stałem się odpowiedzialny za wrzucane przez nie treści i jeśli śledzę ich aktywność to jednocześnie ze wszystkim się utożsamiam. A jest tam swoją drogą mnóstwo bzdur dotyczących podrywu czy podejścia do seksu. Dziewczyna zastanawia się, roztrząsa czy jak jestem sam w domu, w podróży, delegacji to czy oglądam filmy dla dorosłych, czy jeśli się masturbuję to dochodzę widząc inną atrakcyjną kobietę, bo jej wystarcza myślenie o mnie, tutaj zgoda byłoby rewelacyjnie gdyby to tak działało u mnie - jeden stały bodziec, jedna osoba wyzwalająca takie emocje. Nie rozumiem w ogóle dlaczego to stanowi przedmiot rozmów. Oczywiście jeśli zada mi pytania czy oglądam itd. a ja nie odpowiem to jej strategia polega na tym, że skoro nie zaprzeczam to musi tak być. Dla mnie to wymuszone zeznania, zapytam o każdą bzdurę, a jak nie odpowiadasz to będę święcie przekonana, że jest tak jak myślę. Nie jestem święty i chciałbym pochłonąć się w pełni w uczuciach i namiętnościach do jednej osoby, mam wrażenie, że bardzo ciężko mi przychodzi jakikolwiek kompromis, bardzo dużo rzeczy odbieram jako próbę zawłaszczenia i kontroli. Dochodzę do momentu kiedy jest mi wygodniej i bezpieczniej żyć samemu bez takiej odpowiedzialności jaką jest druga osoba.
  5. Na odszkodowaniu ciężko się wzbogacić, nawet jest to zabronione chyba xd Żeby nie było offtop, zjadłem kilka zdrowych posiłków, poćwiczyłem, mam czas na relaks i czytanie, ta kwejkowa herbatka do kocyka.... xD
  6. Całe szczęście jestem pozbawiony takich projekcji, mam wrażenie, że po prostu trudno wybrać i jestem takim sztampowym przykładem osoby, która nie jest pewna czy wybrała najlepiej - to spotyka masę ludzi stąd tylu singli, wiemy o ogromnej puli potencjalnych partnerów. Nie operujemy na 10 pannach z zabawy na remizie, gdzie kto pierwszy ten lepszy. Wszyscy jesteśmy wybredni. Jak zaznaczyć kwestię płacenia na pół?
  7. Byłem ostatnio w rozjazdach, tydzień w jednym mieście, tydzień w drugim. Cały ten czas miałem zainstalowanego Tindera, w sumie to taki pierwszy poważniejszy krok w powrocie do nawiązywania relacji hm romantycznych. I wiecie, doszedłem do wniosku, że fajnie jest sobie oglądać ładne dziewczyny, wybierać, oceniać, ale jak już odwzajemnią i strzeli match to jest strach potencjalnej straty oraz odrzucenia. Kolejna rzecz, w każdym z tych miejsc były takie pojedyncze osoby na które szczególnie zwróciło się uwagę, mające taki wspólny gen, pewien znajomy błysk, wewnętrznie czułem, że mi odpowiadają, że tak może wyglądać dziewczyna. Do czego zmierzam, zawsze za rogiem może być ktoś ciekawszy i tysiące osób o których istnieniu nie mamy pojęcia. Mam wrażenie, że Tinder utrudnia poznawanie kobiet, wyrabiamy sobie poprzez przeglądanie setek zdjęć pewien profil - same najlepsze cechy, elementy atrakcyjności, ale one są przecież fragmentami wielu osób. Potem jak ktoś się nie wpasowuje to out, tak jak było na kanale ocal siebie - brak kompromisów co do partnera i wyśrubowane oczekiwania. Męczy mnie również fakt, że mając te 21 lat ludzie wchodzą w relacje bez założenia, że już po roku czy dwóch muszą nastąpić zaręczyny, w przypadku dziewczyn 25/27+ ta sytuacja jest zupełnie inna, mam takie wrażenie, że dziewczyny w tym przedziale to skok na głęboką wodę i ekspres do Urzędu SC. Też się z tym spotykacie?
  8. Wrzucę swoje trzy grosze, spotykałem się z pewną szanowną Panią i seks był regularnie, nawet czasem w większych dawkach niż byłem w stanie przyjąć, wszystko bardzo dobrze. Ale co jeśli tego seksu nie mogło być - wyjazd, delegacja, święta itp. Otóż porno nie wchodzi w grę bo to zdrada, a skoro ona nie potrzebuje oglądać to jest to mocno niezrozumiałe dlaczego ja miałbym na to ochotę. Druga kwestia, po co porno skoro mogę sobie wyobrażać partnerkę w różnych sytuacjach i grać pod wspominki z poprzednich spotkań. Właściwie nawet choroba nie byłaby tu wytłumaczeniem, po drugie mając nagie zdjęcia partnerki raczej nie trzeba dodatkowych bodźców, żeby się pobudzić. Mam trochę mętlik w tej sprawie, o ile w stałych, zamieszkałych wspólnie związkach gdzie ten seks jest regularnie to tak fizjologicznie nie ma miejsca na porno, ale co w przypadku początków znajomości czy rozjazdów. Spotkałem się z argumentami Pań, że to pewna forma zdrady - przerzucenie koncentracji na inną kobietę, podziwianie innej, to chyba boli najbardziej. Oczywiście spotkałem się z komentarzem, że właściwie w szczęśliwym związku nie powinny mnie pociągać inne. Zastanawiam się gdzie w tym wszystkim jest pewna rozsądna granica, czym różni się porno gdzie wybieramy sobie aktorkę i pozycję od rzucenia tego samego hasła w czacie na kamerkach gdzie wybrana przez nas strimerka pokaże, zrobi to i owo. Śliski temat.
  9. Specjalnie nie pracowałem tego dnia, szef zleca jakieś nagłe zakupy kwiatków czy czekoladek bo tak trzeba. Mam wrażenie, że zrobiły się z tego drugie walentynki, mężczyźni muszą częściej wychodzić z inicjatywą i na dodatek z intensywniejszym zaangażowaniem, inaczej co to za facet. Kobieta powie. że liczy się gest jeśli chodzi o robienie czegoś dla mężczyzny, ale dla niej trzeba się STARAĆ.
  10. Jeśli jedna strona czegoś bardzo potrzebuje do spełnienia, a druga jej notorycznie odmawia lub z czasem przestaje się pytać bo odpowiedź jest znana to coś w tym nie tak. Wszystko to kwestia dopasowania, jeśli jedna osoba preferuje biały związek a drugi chce seks każdego dnia to wiadomo, że będą problemy, to samo w sprawie OPa - tylko skala jest inna. Najgorsze jest to odbębnienie 5 minut i wystawianie się, moim zdaniem jest to kwestia chemii lub jej braku, jeśli kobieta jara się tym jaką przyjemność sprawia partnerowi to na pewno będzie dostarczała sobie i jemy takich emocji, jednak jeśli to nie jest przyjemność, zmusza się to będzie tylko unikać. Trzeba o tym rozmawiać, rzucanie szmatami i wystawianie fajki do dmuchania to raczej słabe rozwiązanie, to raczej dawanie argumentów drugiej stronie, że to przywiązanie do blowjoba jest wręcz niezdrowe. Mówiąc o zapachu czy smaku swojego ex wprowadza pewną śmieszność do nowej relacji, jakby ciągle miała tego poprzedniego penisa w ustach. Oczywiście, może być tak, że OP zmienił dietę i jego sperma ma smak/zapach np. czosnkowy, cebulowy czy kiełbasiany, a sam penis nie jest do końca zadbany. Trzeba rozmawiać, ale przede wszystkim skupić się na higienie.
  11. Ok, ale piszesz w czasie przeszłym. Stawiając się w jego sytuacji: 1. nie pociągasz mnie 2. czuję do Ciebie urazę, skrycie obwiniam za coś 3. problemy ze zdrowiem, stres 4. znudzenie tą samą partnerką Nie wiem co jeszcze...
  12. Toż to ich własna broń i pytania słowa jakie by padły gdyby sytuacja się odwróciła.
  13. Warto wystopniować pewne oświadczenia, trudniejsze i boleśniejsze dla niej będzie rozstanie, lepiej zmniejszyć kaliber i powiedzieć, że nie odpowiada Ci życie łóżkowe, co złego może się stać? Będzie jej przykro? Na pewno mniej niż przy rozstaniu, wyprowadzce, podziale rzeczy, tłumaczeniu się przed znajomymi. Istnieje takie ryzyko, że macie inny temperament lub jej wystarcza tak jak jest, sprawa delikatna bo jeśli zacznie to traktować to jako obowiązek to i ty stracisz ochotę. Trzeba jej powiedzieć - słuchaj, jest mi z Tobą źle w łóżku, odrzucasz mnie, odtrącasz, nie angażujesz się i nie czuję żadnego pożądania. Dlaczego się tak zachowujesz? Dlaczego sprawiasz mi przykrość? Czy między nami jeszcze jest co zbierać? I słuchaj. Wyznanie "końca" powinno być trudniejsze do wymówienia niż taka rozmowa, nie wiem dlaczego tak często zamieniona jest kolejność. Podchodząc do sprawy w zaproponowany przeze mnie sposób jesteś fair wobec siebie (dałem jej szansę to wyjaśnić, dowiedzieć się o błędach, naprawić) oraz niej (wie co jest przyczyną i że to ona nawala - jeśli Twoja wersja oczywiście jest kompletna). Nigdy nie będzie dobrego momentu na rozmowy, ale najlepszy dostępny to ten teraz. Możliwe, że będzie płakać całą noc. Jak się rozstaniecie bez takiej rozmowy będzie tylko gorzej, nawet cofnięcie tej decyzji czy słów będzie wtedy trudne - zabrzmią Ci jak szantaż lub sam zostaniesz o to oskarżony. Czekamy na info jak to się potoczyło, weź się w garść.
  14. Nie wiem czy ktoś ma prawo domagać się usunięcia takich rzeczy, jeśli coś jest przerobione i to po prostu część naszego życia to ta druga strona powinna to zaakceptować - była przede mną inna, inne, też spędzaliście razem czas. Tak sobie myślę, że posiadanie tych pamiątek może być pewnego rodzaju kierunkowskazem co robić, czego nie robić, żeby tej kolekcji nie powiększać. Niektóre zdjęcia - te niepozowane, one często najlepiej oddają pewne chwile, zawsze wszystko magazynowałem, zbierałem, archiwizowałem. Problem jest po latach bo mam tego dużo, po różnych relacjach. Ja jestem trochę w tym utopiony, bo niewiele rzeczy robiłem tak naprawdę sam. Należy doceniać własne zainteresowania, swoich znajomych, odrębne grupki, mieć odskocznię. Nie mam zdjęć do których wracam, to trochę dziwne wracać do tego, ale robiłem ostatnio porządki plus rozkminiam jakieś tematy związkowe podczas audycji Marka i podobnych, przypomniałem sobie, że mam sporo takich rzeczy.
  15. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że znaczna część mojego życia zapisana jest na zdjęciach wraz z moimi ex, niewiele jest takich wydarzeń, które dotyczą bezpośrednio mnie - męskie wyjazdy, wieczory kawalerskie. To taki stracony czas uwieczniony w różnych plikach avi i jpg, ani to wspominać, ani komuś pokazać, to taki czas zawieszenia "po" kiedy nie jest się z tą osobą ze zdjęć. Zapisuję sobie to od lat na osobnym dysku, trzymam jako taki dowód historyczny trochę. Te wspólne wydarzenia, wyjazdy zawsze traktuję jako miejsce w którym byliśmy, a nie które ja odwiedziłem. Może to jest problem, ale to są fakty. Ale czy za 10 lat miałbym do tego wracać? Czy za 20 lat miałbym to oglądać, po co? Co z tym zrobić? Co zrobić z latami życia na zdjęciach, nagraniach, które już nie jest moje?
  16. WitaminaD3

    Witajcie

    Cześć:) Czekamy na topic
  17. Od razu pomyślałem o gejmerkach, kiedyś kompletnie nieobecne, ale mężczyźni czy chłopcy zaczęli odpływać więc poszukują jakiegoś zastępstwa w atencji, skoro nie ma jej na żywo to chociaż niech biegają za mną w grze itd. Śmieszne.
  18. Stąd nazwa tematu. Kiedy ktoś z taką pasją i przekonaniem szkoli nas, jest święcie przekonany, ze jego/jej nastawieni czy podejście jest prawidłowe to łatwo ulec. Przyznaję, jestem innym człowiekiem, nie pamiętam siebie, swojego podejścia do tego tematu lata temu, po prostu nie było z tym problemu. Możesz rozwinąć? To generowało złość, foch, każdy ma do tego prawo, mogłem inaczej na to reagować. Takim stwierdzeniem stawiamy ex w roli ofiary już na starcie, jeśli ona jest ofiarą, ja postępuję niewłaściwie to łatwo można nadać mi odpowiednią etykietę oprawcy. To było absurdalne, bo równie dobrze można sobie wymyślić - jeśli chcesz z kimś porozmawiać to możesz ze mną, po co odzywasz się do znajomych czy koleżanki z piaskownicy. Taka osoba swoim ogromnym przekonaniem, pewnością zmiecie nas poczuciem winy i ustawi w roli kata. I to nie są tylko słowa, taka osoba będzie przeżywać, płakać, cierpieć. Jeśli jedna strona nie stawia sobie granic druga tego nie zrobi za siebie i za nią.
  19. Wiesz, jednak jak dziewczyna siedzi obok to nie powinno się co minutę skanować uda innej, jeszcze raczej niezbyt dyskretnie jak się okazało.
  20. I co z tym teraz zrobić, liczy się jako stosunek xD? Komplikujesz sprawę! xD
  21. Wezmę to sobie do serca To był po prostu psychiczny wentyl. Zgoda, ale ten argument jest zbyt plastyczny, można go łatwo wykorzystać, tłumaczyć zazdrość jako coś normalnego, zazdrosć = miłość itp. @SSydney @kozlowski @Pater Belli@blitzkrieg @Taboo@Bronisław @StatusQuo @nieidealny świat Dzięki za posty, to cenne informacje. Chciałbym tylko doprecyzować jedną rzecz, problem nie był w momencie kiedy ja zostałem przyłapany na wgapianiu się czy coś takiego i wtedy ustalono jak mam się zachowywać. Sprawa została postawiona od razu - że w związku nie może podobać się ktoś inny niż ona. Tutaj nie było miejsca na jakieś pożądanie innej osoby czy cokolwiek, po prostu inne kobiety mają być neutralne jak paprotka, żeby nawet stały nago przede mną. I to byłoby dziwne, że jak to podnieca Cię inna kobieta - wywołuje reakcję. Problemem było nawet wchodzenie po schodach, bo przecież jakaś kobieta idzie przede mną te kilka stopni wyżej to centralnie gapię się na jej tyłek, plecy, a tego nie w wolno. To nie o to chodzi, że ja się rozglądałem i oblizywałem na widok każdej kobiety, tak nie było, nie było też miejsca na temat kto mi się podoba, jaki jest mój ulubiony typ urody, jakie kobiety mi się podobają. Czytałem o gościu, który jechał z dziewczyną samochodem i oceniali stojące przy drodze prostytutki (1-10), myślicie, że taka gra na zabicie nudy byłaby możliwa? Zapytałem, niewykonalne. Bezczelne gapienie się na kogoś już z definicji jest bezczelne i rozumiem, mogłaby się czuć źle. Nie ukrywam, miały miejsce sytuacje gdzie zerkałem po kilka razy na jakąś odsłoniętą część ciała, to nie było zbyt w porządku. Ale o ile to nie było okej przy niej to zakazane również np. na męskim wyjściu na piwo itp. - wszędzie. Tu nie chodzi o to, że jak śmiała mieć pretensje na gapienie w cycki koleżanek na spotkaniach i losowych kobiet na ulicy tylko - nie wiem co oglądasz na tumblr, czy nie szukasz tam rozebranych kobiet, nie wiem czy oglądasz się na kimś na ulicy, czy oglądasz porno, nikt inny nie może Ci się podobać i ciągle patrzenie na mnie na czym skupiam wzrok i czy to jest 1 sekunda czy już obłapianie wzrokiem (więcej niż 3 sekundy) - wspólna prywatność. Moim zdaniem nie ma idealnej recepty jak to jest z zazdrością i tym pożądaniem innych osób, to jest sprawa indywidualna dla każdej pary, przecież są związki otwarte itd.
  22. Trudno się z tym nie zgodzić, jak kobieta postanowi, że z kimś będzie lub ma jakiś deficyt to wtedy będzie otwarta na relacje czy romans. Lekarstwem na to może być chyba tylko posiadanie bardziej konkretnych wymagań po stronie mężczyzn, te wszystkie niedopasowania temperamentu itd. biorą się z tego, że ludzie chyba od początku na siebie nie lecą. To zagadywanie na ulicy czy na mieście, raczej trzeba z tym ostrożnie. Jeśli nie jesteś osobą, która sporo imprezuje czy wychodzi gdzieś to szanse na poznawanie losowych osób maleją, ale też tworzy się wtedy taka sytuacja, że ta ładna to z Tobą pracuje, wraca autobusem czy jeździ pociągiem do domu/pracy itd. Pomijam już wariant relacji z kimś z pracy/grupy, ale nawet odrzucenie przez osobę z którą się gdzieś mija na przystankach itp. - to będzie problem, który nie zniknie.
  23. Od około dwóch latach zauważam przyrost materiałów związanych z obecnością osób transseksualnych w życiu społecznym, randkowym, jakiś czas temu natknąłem się na filmik poniżej, w skrócie: Trans aktywistka tłumaczy heteroseksualnym mężczyznom jak mają reagować na transseksualne kobiety oraz czy mają się im podobać (tak, bo odrzucenie będzie dla nich przykre). Oczywiście tutaj własne preferencje mężczyzn to temat nieistniejący, problemem jest oczywiście samotność osób trans. Czy zatem w przyszłości jeśli będziemy randkowali z kimś, a po kilku spotkaniach dowiemy się - wiesz, muszę Ci się do czegoś przyznać, nie zawsze nazywałam się Michalina, nam się to nie spodoba, urwiemy kontakt, to czy zostaniemy oskarżeni o transofobię? Bardzo mnie śmieszy, jest to też odrobinę bulwersujące, ale przyjmuję pierwszy wariant ze względu na późną godzinę; ten straszny ból poniżej pleców, okej możemy walczyć o parytety, o specjalne rodzajniki, marsze, odmiany w formie żeńskiej, więcej aktorek w filmach, filmy o kobiecych problemach... ale nie możemy zrobić jednej rzeczy, jak zmusić tych wstrętnych heteroseksualnych mężczyzn, jak przeprogramować ich indywidualne preferencje seksualne, żeby byli zainteresowani transseksualnymi kobietami. Problem polega na tym, że transy są zainteresowani/wane również heteroseksualnymi mężczyznami, ale jak widać raczej bez odwzajemnienia, jak oni śmią! Pod filmem wywiązała się ciekawa dyskusja, trochę bez sensu jest pisać o byciu prawdziwą kobietą pod kątem rodzenia dzieci bo nie wszystkie są przecież płodne, a nie przestajemy o nich myśleć jak o kobietach, heteroseksualnemu mężczyźnie na początku pewnie niewiele to zmieni. Moim zdaniem istotne jest to, że ktoś stawia wymagania wobec mężczyzn kto im się powinien podobać bo przecież to są kobiety (tak się czują), a w ogóle to płeć nie istnieje. Pozostawiam jeden z trafnych komentarzy:
  24. Mężczyzna o imieniu Dave, z pochodzenia Polak, wychował się w Stanach Zjednoczonych, od ponad 2 lat przebywa w Polsce i regularnie nagrywa filmy na temat różnic kulturowych i życiu w każdym z tych państw. Na jednym z nagrań pojawił się smaczek na temat ubioru, mody i oczekiwań kobiet w tym względzie, a dokładnie byłej partnerki. Może to moja nadinterpretacja, ale zachęcam do obejrzenia całego materiału, właściwa historia - anegdota od. 8:20. Można to podsumować tak, że facet spotykając się z kobietami w Stanach nie usłyszał, ze ubiera się w niewłaściwy sposób, jest tam spora wolność pod tym względem. Jak rozumiem będąc Amerykaninem w Polsce jego status musiał być zauważalny dla otoczenia (w obecności damy), zapewne nie był wystarczająco i to było przyczynkiem do wszelkich niezrozumiałych dla tego sympatycznego gościa sporów. Cel był pewnie jeden, z daleka maja inne widzieć, że tu ze mną jest nie byle krajan i zazdrościć, ale z łapami wara. Swoją drogą to ciekawe, że kobieta zainteresowała się mężczyzną, a potem nagle stwierdza, że on ubiera się źle i trzeba to zmienić, zapewne wspaniałomyślnie wiedziała co i jak powinien nosić xD
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.