Skocz do zawartości

PerSenior

Użytkownik
  • Postów

    101
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

1698 wyświetleń profilu

Osiągnięcia PerSenior

Szeregowiec

Szeregowiec (2/23)

65

Reputacja

  1. Po czym stwierdziłeś przodopochylenie? Czujesz jak się rozciągają, bodziec do wzrostu i aktywacja włókien w rumuńskim niższa niż w innych wymienianych przez Nas ćwiczeniach.
  2. Za dużo kombinowania, trochę nieprawidłowa kolejność. Jaki masz konkretny cel? Wszystko poza maratonami to pisz priv, ułożymy coś @Maciej45 @Pietryło poślady zakatowane, dwójek i czwórek nie ruszasz wcale tym treningiem nóg, taki babski plan trochę. Rumuński to głównie poślad, dwójka pracuje jak schodzisz naprawdę nisko, lepiej wrzucić leg curl wszelakiego rodzaju (piłka, maszyna, nordic curl przy drabince) lub np. ławkę rzymską na prostych nogach. Jaki sens mają te podciągania i pompki codziennie, skoro pompka to dla Ciebie duży duży bodziec jak robisz w zakresie 5 powt. Zaburzasz regenerację i trening nie ma sensu.
  3. Cześć. Mojej partnerce umiera ciotka. Ma nowotwór, stan terminalny - 2 tygodnie życia jej zostało. Ciotka ta ma dwoje dzieci w wieku 20+ i kilkanaście lat. Jest mi w jakiś sposób przykro, zachorowała 2 tygodnie temu. Nigdy się nie badała, ani krwi ani nic innego. Finansowo rodzina na bardzo dobrym poziomie. Tłumaczyłem mojej kobiecie, że sobie poradzą, że to nie jej wina itp. Argumentowałem, że się nie badała, że dzieci finansowo mają świetną sytuację i w ogóle. Pytanie, co zrobić jak non stop lamentuje, ciągły płacz, ciągły temat ciotki. Zastanawiam się co by było gdyby to był rodzic... Ile trwa taka "żałoba" po ciotce? Jak wspierać partnerkę w takim czasie?
  4. Chodzi o przyczep początkowy* (wykazuje znaczne różnice miejsc przyczepu)
  5. Ja też się zapuściłem, podobnie jeśli chodzi o wizualny efekt, jednakże celowo :'D Nigdy tego nie uznawałem - przemian transformacji itp. Szczególnie, że u naturala nie są tak spektakularne, ale przyszedł czas... Zajmuję się trochę trenerką ostatnio (jako dodatek poza dietetyką) i chciałbym mieć po prostu zdjęcia przed i po, które będą dla mnie reklamą. Z drugiej strony jak miałem zajebistą formę to ścięgna i więzadła dostawały u mnie w pi**e. Długi surplus kcal pozwoli im się dobrze zregenerować. Oczywiście robiłem odwrotne reefedy/mini cutu, żeby w trakcie upasania się mieć zachowaną wrażliwość insulinową. Dodatkowo spora nadwyżka w dużym okresie z poprawkami jw. pozwoliła mi wyrównać mega dysproporcje: Wizualnie tylny akton barków w pozie "bicepsy tyłem" jest identycznej wielkości i kształtu jak przedni Przyczep końcowy najszerszego (ten nad kością biodrową) jest widoczny pod sporą ilością fatu, bardzo go poprawiłem. Góra klatki całkowicie wypełniona mięsem, tu dołożyłem tego mnóstwo. Jeśli o Ciebie chodzi to masz prostą drogę do dobrej sylwetki, nie ma tragedii, ciśnij!
  6. Wiadomo coś więcej o tym portalu? Znalazłem go dziś w odmętach internetu i z zapartym tchem czytUJE każdy artykuł. Mistrzostwo :D Prowadzą go ludzie z braci samców albo szarpanki może?
  7. Walczyłem z nikotyną, wygrałem dość szybko. Walczyłem z uwarunkowaniami kulturowymi, żeby ze spokojną głową nie musieć pić - wygrałem. Po nikotynie zaczęło się budzenie w nocy i podjadanie - zmiana nałogu. Nie wpłynęło to w ogóle na sylwetkę, forma cały czas, ale jednak uciążliwe było takie wstawanie o 2-5 i jedzenie śniadania. Choróbsko jak choróbsko - wyszedłem dość szybko. Aktualnie wszystko skumulowało się w kofeinie, którą kontroluję, ale jak się zapomnę to 3 noce pod rząd mogą być całkowicie nieefektywne jak chodzi o regenerację - chodzisz jak zombie. Kontroluj kofeinę, max 6h przed snem ostatnia dawka.
  8. Prawidzwy CHAD nie musi się rozwodzić XD Nie zawrze związku małżeńskiego. Młode pokolenie kobiet zarabia więcej od facetów? XD Mówisz o tych wszystkich młodych dziewczynach w maczku, w biblioteczkach i gastro? I zapewne o tych wszystkich chłopaszkach co piastują zawody techniczne za granicą? Ahh. Kto by chciał żyć jak pospolity beciak, żeby zabić chada? Co z tego, że go zabiją te beciaki skoroi tak nie poruchają? :'D
  9. Czołem. Chcę to opisać krótko i zwięźle. Aktualnie studiuję kierunek medyczny (nie lekarski) i pracuję w zupełnie innym zawodzie. Łącze studia dzienne z pracą na tyle, że razem ze stypendium mam 4000-4200 co miesiąc netto. Od 2 miesięcy zostaje mi z tego może 400 zł, aktualnie na poduszkę wrzucam 100 zł... Poduszkę mam na 4-6 msc życia. Kursy i szkolenia poszły tak w górę, że 1k za dobrze opracowane materiały z konkretnego zagadnienia to taniocha... W moim zawodzie dietetyka, 3k na rękę to dobra stawka. Aktualnie zarabiam więcej i dostałem propozycję kierownika placówki w której pracuję, nie przyjąłem, gdyż psi pieniądz i mimo, że byłbym kierownikiem to miałbym w ogólnym rozrachunku dużo mniej niż teraz Patrząc na ceny mieszkań (wynajmuję dwupokojowe z kobietą) i samochodów (dorobiłem się bmki z 2006). Na studiach zaczyna dziać się tragedia. Z każdego wykładowcy wychodzi lewizna. Faceci zaszczuci, każdy pilnuje poprawności, byleby kogoś nie urazić. Wbijają nam idiotyczne przekonania o wspaniałym życiu po studiach. Podpisuję kontrakt w lipcu, wyjeżdżam na 10 tyg. Netto 12k/4 tyg. Dla przeciętnego Polaka nieosiągalne pieniądze. Zastanawiam się jaki sens jest żyć, studiować i w ogóle społecznie prosperować w tym kraju? Praca fizyczna mi nie wadzi, olej w głowie mam. W zeszłym roku pracowałem w Holandii, po robocie książka, nauka angielskiego. Wiem, że mam tą przewagę, że nawet po długim czasie w jakimś miejscu nie zacząłym popijać czy się opierdalać jak to mają rodacy na obczyźnie (nie wszyscy, ale Ci z którymi pracowałem to wszyscy - +/- 10 poznanych osób). Kontrakt jako dekarz. Myślałem czy po obronie pracy dyplomowej nie wyemigrować na rok lub dwa na platformę jako monter. Zrobiłbym tylko kurs BOSIET i pociągnął certyfikat z uczelni z angielskiego: C1 z CEFR'u FCE IELTS Kurs monter rusztować/monter konstrukcji stalowych/izolacje W ciągu przyszłego roku na studiach za 10k jestem w stanie wszystkie te kursy i certyfikaciki pyknąć. 8-12k tygodniówka na rękę. Wyżywienie, dostęp do siłowni, opieka medyczna na miejscu. 2 lata na takiej platformie, wracam i mam mieszkanie, dobry samochód, środki na start na dobre życie. Tak naprawdę teraz uczę się i pracuję po to, żeby kiedyś mieć to mieszkanie i dobre auto. Poza tym moje aktywności to książki, trening siłowy i boks. Od lat wystarczają i za 10-15 lat też wystarczą. W Polsce mieszkania dorobię się za 10-15 lat. Dobrego auta w stylu np. sportowego focusa 3-4 letniego pewnie też z 10 lat... Doświadczenie zdobyte za granicą mógłbym wykorzystać do prowadzenia działalności po powrocie, na własną rękę, w branży która się po prostu opłaci. PS: Nie mam alternatyw w postaci mieszkania u rodziców i odkładania, dom rodzinny kiedyś straciłem, w razie "W" nie mam się gdzie podziać (poza domem panny, czego bym nie przebolał, nie potrafiłbym być na czyjejś łasce), rodzice mi nigdy nie dadzą ani nie pomogą jak coś, w sumie to do czasu sami ze mnie doili co ukróciłem.
  10. To zadzwonienie od razu po spotkaniu, piękne róże i atencja jaką jej dałeś jeszcze dobrze jej nie znając (dostarczyłeś jej ją ze względu za pewne na aparycje). Strzelam, że może być 6-8/10. Za dużo atencji = stałeś się dla niej "łatwy beciak" = nie w głowie jej romantyzm. Później dzwoniła, żeby mieć zapasową opcję właśnie na przeprowadzkę, malowanie ścian, zafundowanie wycieczki czy jaki tam ch*j. Przecież to odrzucające z marszu, gdy kobieta nawija Ci o byłym... Po co?
  11. Jest to odwracanie kota ogonem. Sytuacja jakiej się dopuściła stawia ją w roli zwykłej kurewki. Wybacz, że tak napiszę, ale tak jest. Byliście w obcym miejscu. Poszła z 5 typami do sklepu, późną nocą, kiedy ty byłeś w domku. Od****ła jakiś "szajs", z którego sama nie potrafiła się wytłumaczyć. Po powrocie zaś, dokładnie tak jak każdemu wiernemu pleban tak i tobie kobieta wbiła pięknie poczucie winy. Aaaale... Na dodatek podwójne, gdyż mogła tam zostać zgwałcona :( Biedna. Kategorycznie patologiczna sytuacja. Dziewczyna zachowała się jak zwierzę w rui. Jaki był powód tych jej spacerków z obcymi typami? Naprawdę tak mało szacunku ma do Twojej osoby, że to zrobiła? Sypia jakoś polifazowo, że tyle energii ma nocą? Dlaczego nie sprzedała gościowi liścia? Chyba nie trafił? Może był język? On ją wybrandzlował jak tylko chciał. Taki materiał to nie kobieta tylko używka. Może piszę drastycznie, może tego do siebie nie przyjmiesz. Ja w TAKIEJ sytuacji ruch***ym już divę albo jakąś pannę o podobnym poziomie aparycji do uprzedniej, żeby tylko oczyścić umysł i zaprzestać wbijania w siebie winy i rozmyślania. Żeby to porównać to musiałbyś sytuację nieco inaczej przedstawić. Wyobraź sobie, że lecisz z ładną i pijaną koleżanką brata w nocy do sklepu, a ona jest na Ciebie napalona, jesteście sam na sam, rozpina Ci spodnie i zaczyna klęczeć. Ty niby mówisz nie, ale nie pamiętasz czy wzięła go do ust. Twoja Panna była z facetami, każdy by ją pyknął przy wylewie spermiarstwa jaki mamy obecnie w Polsce. Tak jak wyżej wspomniałem jest analogia, to dlatego, że oni chętnie by jej strzelili gangbang, zaś jak ty byś poszedł z 5 dziewuchami to mógłbyś co najwyżej pośmieszkować. Musiałbyś być multimiliarderem, żeby 5 panienek chciało Cię przelecieć pod sklepem. Panna zaś musi być 7/10 i nie śmierdzieć, żeby 5 podchmielonych chłopa chciało ją przelecieć. Ot taka różnica.
  12. Porządek społeczny, praca = godne życie, wartości narodowe. Wszystkie święta itp spędza rodzinnie, jej ojciec jest autorytetem, zaczyna i kończy spotkanie. Brzmi sekciarsko, ale tu kwestię gra to, że wiedzą, że trzymając się więzi rodzinnych każdy z osobna jest w jakiś sposób w społeczeństwie silniejszy. Święta są świętami, ale bez wizyt w kościele. Są wykorzystywane do spędzania czasu razem. Każdy dobrze wie, że nie istnieje siła wyższa i jesteśmy tu gdzie jesteśmy dzięki rozwojowi kultury kumulatywnej i samej ewolucji, a nie kółeczku rybackiemu. Poza brakiem wizyt w kościele dochodzi brak przekonania, że ktoś wierzy bo w coś trzeba, nie, nie. Praca u podstaw, budowanie fundamentów i życie do starości godnie, po śmierci zaś pustka zaakceptowana już za życia, bez domniemań. Tak w skrócie to wygląda. U nas trudno odgraniczyć naród i kościół, państwo i teizm. Trzeba jednak jakoś kreować tą swoją rzeczywistość.
  13. Bardzo możliwe, do przeanalizowania. Tutaj dba o moją dietę (liczę makro, ona zaś nie), mam bardzo dużą kontrolę nad moim jedzeniem - jestem w lekkiej ortoreksji. Jeśli chodzi o ubiór to zależy jej, żebym wyglądał jak najlepiej, mi również. Może to kwestia oglądania gangsterskich filmów zamiast wieczorynek za dzieciaka, może kwestia takiego ojca, ale również z mojej strony tak jest, chciałbym, żeby się ubierała skąpo i jak to nazwać "ostro", ale bez kurewstwa. Jak ktoś mi panny zazdrości to mi ego skacze, dla mnie pozytyw. Moja jednakże jest daleko od tego, bardzo skromna dziewczyna. Czas spędza na literaturze naukowej, jezdzie konno, siłowni razem ze mną. Nie korzystamy z socjali poza instagramem. Telewizora nie posiadamy, nie oglądamy. Raz w miesiącu dokument na zmianę z filmem akcji na netflix (na lapku). Ja musiałem się ogarnąć swego czasu, żeby nie uchodzić za wariata :D Byłem zbyt konkretny i w towarzystwie bardzo często gasiłem lewicowe poglądy, panna, ze względu na to, że jest ze mną i również ma podobne poglądy za każdym razem mnie popierała, co jest dobre, szczególnie w okresie wyłamu lewactwa. Chyba normalne, że konserwatywna ateistka chce zdrowej rodziny w przyszłości. Problem w tym, że ja nie chcę, zaś jak cudowna by nie była to ja mechanizm znam i biologii nie oszukam.
  14. Poza tym defektem dotyczącym rozwoju to opinie społeczną, dynamizm (taki codzienny) i część zainteresowań mamy takie same, oboje jesteśmy z lekka pracoholikami. Jak coś robimy to sprawnie i bez przeciągania. Nie lubimy apatycznych i ociężałych osobowości czy to do rozmowy czy do wykonania jakiejś czynności. Ja w ogóle nie zwracałem uwagi na te rzeczy póki pewien Mgr nie stwierdził "panna pewnie dumna jak cholera, że taki młodziak jak Ty w takim zespole". Jeśli chodzi o kierowanie to robię to ja - kupę w życiu doświadczyłem, mam większy zasób wiedzy i zapanowanie nad kobietą w rówieśniczym wieku to jak wychowywanie. Moja jest bardzo dobrze wychowana, wielu by pozazdrościło. Jednakże co mam zrobić, skoro jestem wyprany z przeżywania wyższych uczuć?
  15. Witam. Mam 21 lat, moja panna również. Jesteśmy razem 3 lata, mieszkamy ze sobą 2 lata. Oboje studiujemy i pracujemy. Seks jest jaki chce. Obiady są jakie chce. Panna sprząta kiedy trzeba. Światopogląd poza chęcią posiadania dzieci mamy podobny (ja wiem, że posiadać nie chcę - na ten moment to wiem). Panna jest w mieszkaniu 5 dni, w weekendy wraca do rodzinki, ja do rodzinki nie wracam, więc pracuje ile się da. Swoją drogą - w marcu odpuszczam 40h pracy na rzecz lepszej regeneracji i 40h nauki technik NLP (przydadzą się w robocie). W ostatnim czasie zacząłem sobie uświadamiać nieco dziwne dla mnie rzeczy. Ogarnąłem, że w sumie to nie wiem jak to jest coś czuć, czy być w jakiejś relacji. Na rodzinie nigdy mi nie zależało. Z matką uciąłem kontakt w ostatnich miesiącach (w poprzednim założonym temacie można ogarnąć dlaczego - m. in. pasożytnictwo), młodsza siostra jest dla mnie leniwa, spaczona, czuję do niej niechęć. Wiem, że zawsze była lepiej traktowana - z tej racji nie mam zawiści, ale praktycznie jej nie potrzebuję, zwisa mi co tam się dzieje. Z ojcem nie rozmawiam od 2 lat (odkąd z matką się rozwiódł). Nic do niego nie miałem, co musiałem to mu wybaczyłem, on wybrał taką drogę, nie będę walczył jako jego dziecko o jakąś relacje, której potrzeby zresztą nie czuję... Tu nasuwa się problem, nigdy nie miałem potrzeby odwiedzić rodziny, nie miałem potrzeby płakać za kimś, jak ktoś umarł to po prostu umarł, rozwód rodziców był dla mnie serią zagwozdek psychologicznych i rozwikływania dysfunkcji jakie towarzyszyły rodzinie od lat. Ze względu na bardzo aktywny tryb życia mam licznych znajomych, ale żadna relacja nie jest w jakiś sposób głębsza. Porozmawiam o wszystkim czego potrzebuje, często pod kątem naukowym i to na tyle. Środowiska mam 3 - uczelnia, praca, siłownia. Zacząłem uważać, że czas jaki poświęcam na relację uniemożliwia mi zawarcie głębszych kontaktów z kimkolwiek, a może nigdy takowych nie mogłem zawrzeć? Czasem się budzę i moja panna jakby była dla mnie obcą osobą... Nie obchodzi mnie gdy jej nie ma, nie czuję jakiejś tęsknoty. Czy ze mną jest coś nie tak? Dodam, że uchodzę za duszę towarzystwa i odnoszę sukcesy naukowo i sportowo (finansowo jestem na poziomie 10% tego czego oczekuje, nad tym w najbliższym czasie będę się skupiał). Mam wrażenie, że jestem jakiś wypaczony. Uświadomiłem sobie też, że jestem osobą, której życie na wsi, zakładanie rodziny, odwiedzanie rodziny i koniec edukacji i rozwoju zawodowego w wieku 30 lat na rzecz budowy chałupy i bombla totalnie nie odpowiada, a jak wiecie, pannie tak i do tego będzie dążyła. Mam jakąś chorą potrzebę posiadania coraz więcej pieniędzy, większej ilości kobiet, zdobywania kontaktów (raczej płytkich) biznesowych, zdobywania szacunku i poważania na terenie na którym mieszkam i żyję. Moja rodzina straciła poważanie całkowicie 2 lata temu w miejscowości rodzinnej, moje nazwisko jest tam zhańbione. W mieście w którym żyję nikt mnie nie znał i zbudowałem swoją postać "od nowa". Tutaj każdy mnie poważa, szanuje, ludzie zwracają się do mnie (gdzie na co dzien dla mojego superego jestem gówniarzem) z wieloma rzeczmi i prośbami "porady" (nie chodzi o finanse, spokojnie). Wiem, że moje kobieta będzie kiedyś chciała tam wrócić, to pewne. Mnie to miejsce brzydzi, nie widzę tam szans na rozwój i racjonalnie ich nie mam. W mieście jednakże jest odwrotnie i widzę, że staję się naprawdę poważany, mam coraz więcej oszczędności, edukacja idzie na przód, ale nie w takim tempie jakbym tego oczekiwał. Przyjąłem propozycję współudziału w prowadzeniu badań naukowych (musiały one jak i ja zostać uznane przez liczne komisje). Będę pracował z pewnym mgr pod "patronatem" uznawanej profesor. Raczej zajmę się tylko analizą statystyczną z pominięciem wnioskowania. Moja panna uznała, że mnie wydymają - z marszu, poczułem jakąś niechęć z jej strony do mojego rozwoju - po czym nastąpiło wręcz obrzydzenie, w związku z tym, że wręcz namawiała mnie, żebym zrezygnował. Dostałem od prowadzących słowo, że będę na publikacji (nazwisko). Czy będę czy nie to doświadczenie mi się przyda, a może i droga do doktoratu stanie się lekką. W pracy stworzyłem możliwość "świadczenia usług" poza systemem. Powiedzmy, że działa to tak jakbym dostawał 2-3 stówki napiwków kiedy jestem w pracy. Ogarnąłem "system" na tyle, że odpowiedzialność za to nie spoczywa całkowicie na mnie. Nie chcę więcej rozwijać. Panna stwierdziła, że nie ma sensu ryzykować, rozmawiałem z nią o tym. Myślałem o otworzeniu działalności w przyszłym roku, mam szkielet biznesplanu - wg. panny to nie ma prawa wypalić. Mam wrażenie, że jest jak "kula śnieżna". Jest świadkiem moich sukcesów i za każdym razem słyszę "teraz miałeś farta, ale następnym razem to pierdolnie". Nie powinno tak być. Szczególnie, że po przeczytaniu książki Olszaka budowałem (3 lata temu) jej pewność siebie winszując jej najdrobniejsze sukcesy i po opiniach znajomych stała się pewniejsza siebie. Nie jestem pewien który kierunek będzie odpowiedniejszy. Co Panowie powiedzą?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.