Skocz do zawartości

wolnystrzelec

Użytkownik
  • Postów

    206
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

2876 wyświetleń profilu

Osiągnięcia wolnystrzelec

Starszy Szeregowiec

Starszy Szeregowiec (3/23)

212

Reputacja

  1. Jeszcze nie raz się z tym spotkasz w dobie internetu i musisz się do tego przyzwyczaić. Kobiety w sieci otrzymują niebagatelną ilość atencji od mężczyzn. Nawet nie muszą być ładne - ważne, że są. Wiem od koleżanek, widziałem ich DM-y, sam miałem też konto jako laska na czacie. Babka maksymalizuje sobie korzyść. Jesteś dla niej w jakimś tam stopniu atrakcyjny, bo odpisuje, jednak nie jesteś top. Trzyma Cię tak na wszelki wypadek, ale cały czas się rozgląda. Zresztą przystojni faceci robią dokładnie to samo. Pomyśl: gdybyś Ty miał wybór i mógł spotkać się niemal na skinienie z fajną Anią, jeszcze fajniejszą Hanią i ekstra bombą Malwiną, to co byś robił? Pewnie nie zrezygnowałbyś od razu z tych dwóch pierwszych, bo co, jak Malwina nie wypali? Ale Malwina na pierwszy ogień, a w zapasie dwie pozostałe. Wiem - dla Ciebie jako młodego chłopaka brzmi to brutalnie, ale tak to działa, tyle że w drugą stronę. Pani ma przykładowo: 1) takiego sobie Krzyśka, 2) względnego Ciebie, 3) superanckiego Roberta. Trochę popisze z umownym Robertem, na którego ma ochotę, ale też raz na jakiś czas machnie jakąś wiadomość do Ciebie, żeby nie stracić Cię z pola widzenia. Taki przyjaciel się przyda. Jak poznać, że kobieta jest Tobą żywo zainteresowana jako tym priorytetowym? Po prostu - proponujesz spotkanie i ona chce. Nie marudzi, nie wykręca się, a jeśli nie może, to sama proponuje inny termin. As simple as that. Przerabiałem kilka razy. Daleko mi do memicznego chada, ale też nie jestem jakiś tragiczny, zatem miałem okazję zadawać się zarówno z tymi bardzo zainteresowanymi mną (zwykle wyraźnie mniej atrakcyjnymi ode mnie, kilogramy i te sprawy), jak i takimi "pół na pół" (zazwyczaj +/- mój poziom atrakcyjności, powiedzmy solidne 5, max 6/10). Do tej zainteresowanej mogłem się odezwać nawet po roku-dwóch i udawało się umówić prawie od razu. Te mniej zainteresowane obrażały się o byle co albo nie odpisywały tygodniami, wiecznie coś miały na głowie (a może za tydzień, jak będę mieć mniej w pracy/u rodziców/u psa/u złotej rybki). Tyle, że ja też byłem trochę stroną wybredną - jedna pani jako priorytet, a inna gdzieś tam w pobliżu, ale nie za blisko. Mało tego - moja znajoma lesbijka opowiedziała mi, że robi dokładnie tak samo. Umawia się z różnymi kobietami na randki, a gdy widzi, że któraś znajomość rokuje na bliższy związek, to dopiero wtedy odcina pozostałe. I nie, nie chodzi o to, żeby lecieć na kilka frontów i oszukiwać. Jeżeli wchodzisz w związek, śpicie razem, nazywacie to już oficjalnie związkiem itd., to przestawiasz się na tę jedną, konkretną. Dokładnie tak, jak opisywała moja koleżanka. Póki nie ma mowy o związku, poznajesz na luzaku, spotykasz się i w razie czego nie boisz się nikogo stracić, bo masz inne opcje. Z takim podejściem to sukcesu nie będzie. Na logikę - po co miałbyś się umawiać z kimś, kogo nienawidzisz? Odpuść na razie kobiety (nie na długo) i popracuj nad sobą, samooceną. Dużo jeszcze pracy przed Tobą. Kobiety warto lubić, mogą sporo wnieść do Twojego życia, zainspirować Cię do rozwoju, realizowania pasji czy po prostu miło spędzić z Tobą czas. Ale pomyśl, że one też są ludźmi. Tak samo ułomnymi, jak ja czy Ty. Tak samo mają pokusy, tak samo maksymalizują korzyści, tak samo racjonalizują sobie swoje podłe zachowania - a nawet silniej. Poznaj ich naturę, zaakceptuj, ale nie budź w sobie nienawiści.
  2. A zupełnie poważnie odpowiadając: - jabłko Adama (szczególnie po odchyleniu głowy w tył), nie każdy się go pozbywa - budowa dłoni, męskie będą często szersze i bardziej żylaste, tak samo z palcami - są większe - często dłuższe i szczuplejsze nogi - kolana bardziej „kwadratowe”, co widać przy siedzeniu lub kucaniu - raczej trudno trafić na trans mtf o niskim wzroście - mają przynajmniej te 170 cm, jak i cis chłopy - męska linia włosów - mogą być pozostałości po zakolach albo na odwrót - kwadratowa linia, w przeciwieństwie do kobiecej - częściej zaokrąglonej - piersi mogą być sztuczne albo - jeśli nie było operacji - dosyć płaska, wciąż nieco „męska” klatka piersiowa z nieznacznym zarysem biustu - węższe biodra, podobnej szerokości talia - niezbyt węższa od bioder, jak u kobiety cis; inne proporcje w budowie brzucha, bardziej kościste okolice żeber, chociaż to nie reguła, bo zależy od indywidualnych predyspozycji i hormony mogą tam sporo pozmieniać w kobiecą stronę
  3. Słyszałem już podobny argument z ust polityka PiS. Ale to jest niezrozumienie podstawowej różnicy między mediami publicznymi a komercyjnymi. Media publiczne nie mogą robić za przeciwwagę dla narracji w tych prywatnych. Publiczne, na które zrzucamy się wszyscy, powinny być maksymalnie bezstronne. Nie pisowe, nie tęczowe, nie konfederacyjne. Bezstronne. I żaden to argument „bo TVN sprzyja lewakom”. TVN może. Tak samo, jak Republika czy Trwam mogą sprzyjać PiS. Na mediach takich, jak TVP i PR ciąży misja, a nie bycie stroną politycznego sporu. Dziennikarz ma informować, a nie angażować się osobiście. Obrońcy TVP w wersji z ekipą Rachoń/Kłeczek/Ogórek to skrajni hipokryci. Nie przeszkadzało im, że przez 8 lat sączyła się propaganda sukcesu jednej partii? Po prostu była im na rękę. Pomijam już taki aspekt, jak najszersze (spośród kanałów informacyjnych) dotarcie programu TVP Info do potencjalnych odbiorców dzięki naziemnej i darmowej DVB-T. Odbiorcy „przeciwstawnych” telewizji muszą korzystać z płatnych pakietów, co już zawęża krąg odbiorców.
  4. Zdecydowanie nogi. Zgrabne, co najwyżej lekko wyrzeźbione, raczej nie chude. Totalnie można mnie kupić dobrymi łydkami i gustownym ubiorem z nimi związanym - rajstopy, podkolanówki, zakolanówki. W kwestii biustu i tyłka - wolę mniej, niż więcej. Tzw. „deska” dla mnie zupełnie spoko.
  5. A to to jasna sprawa, nie tylko w temacie audio. Wiadomo, że gdybym chciał jeździć autem, którym dotychczas jeździło mi się najlepiej ever, musiałbym kupić S-klasę. Ale zawsze to porównanie na ucho jest najbardziej rzetelne i pozbawione marketingowych naleciałości. Na ucho można też wybrać "mniejsze zło" w niższym budżecie. Pamiętam, jak usłyszałem budżetowe Onkyo z dołączonymi w sklepie kolumnami i przypadło mi do gustu, a był to najtańszy zestaw. Pamiętam też, jak czytałem na forach wieszanie psów na Altusach, a u kumpla w odpowiednim zestawie zagrały w moim odczuciu przyjemnie. Życzę w każdym razie satysfakcji z odsłuchu! Btw. a nie chciałeś n11? Jest z DABem, miałbyś więcej stacji i czystszy odbiór.
  6. Myślę, że niektórzy ostro przesadzają z tym kwalifikowaniem kobiet w wieku 30-40 lat jako nienadających się do związku. Wszystko zależy od genów, mentalu, sposobu pracy i kilku podobnych czynników. Trzeba też rzetelnie ocenić samego siebie pod kątem SMV. Realia sa takie, że kobiety w tym wieku bardzo często są zadbane, mają hajs i gust w temacie ubioru, a przy tym osiągnęły już taki poziom intelektualny, że można z nimi naprawdę fajnie spędzić czas. Może mam skrzywioną opinię, bo jako 20-kilkulatek związałem się na jakiś czas z 30+. Nie mam na myśli grażynek z pierwszego lepszego sklepu z płazem w nazwie czy innych patologicznych karyn. Niemniej w tym konkretnym przypadku mocno zastanowiłbym się nad sensem ładowania się w związek z osobą mocno przywiązaną do byłego męża na zasadzie jakiejś dziwnej relacji. Przyjaźń z ex to zawsze red flag. Zainteresowana kobieta z pewnością nie dopuściłaby do tego, abyś miał podejrzenia, że coś ją łączy z byłym - to swoją drogą. Zainteresowanie ze strony kobiety widać m.in. w szacunku, jakim darzy mężczyznę. Odpowiedz sobie na pytanie, czy czujesz ten szacunek z jej strony. Porównaj z innymi relacjami, w których byłeś. Czujesz, że ona leci na Ciebie i jesteś dla niej "całym światem"? Ja bym się ewakuował na obecnym, wczesnym etapie i rozglądał się za inną, może nawet w podobnym wieku, która ma czystszą sytuację.
  7. Ale pewnie nowa relacja nie była tak ekscytująca, prawda? Zaburzone kobiety potrafią zaoferować wyśmienity seks i równie dobrze zaopiekować się facetem, co znam z własnego doświadczenia. Mimo że zracjonalizowałem sobie taki związek z przeszłości, to myśli o zaburzonej ex do dziś potrafią powracać. Na nowo muszę je rozpracowywać, tłumacząc sobie po kolei, dlaczego się rozstałem i przypominając sobie, jakie emocje mi towarzyszyły w dniu rozstania oraz tuż po nim (było to coś na kształt zdjęcia z siebie ciężkiego plecaka, więc nie chcę go ponownie zakładać). Wiem, co czułeś. Często normalnie = nudno. A tu emocje, haj i wszystko, co łatwo da się pomylić z mityczną "miłością". Łatwo to potępić, ale ja Cię rozumiem. To niesamowicie pociąga. Człowiek tak łatwo się nie zmienia. Wymagałoby to długiej terapii, zmiany wzorców, tego nie robi się na zawołanie. Na zawołanie mogła Ci zafundować kiełbasę wyborczą, a gdy już Cię miała, uznała, że nie ma potrzeby dalej udawać, bo cel został osiągnięty. Red flag. Taką sytuację od razu trzeba wyjaśniać. Ty bardzo dobrze i męsko się zachowałeś, odchodząc. Powinieneś się tego trzymać. To błąd. Bądź mężczyzną. A męskość polega na byciu konsekwentnym. Jeżeli podjąłeś już decyzję, że urywasz kontakt, to musisz w niej wytrwać. Choćby się waliło i paliło. Pomyśl o tym tak: pani stała się dla Ciebie zupełnie obcą osobą i w ten sposób powinieneś ją traktować. Czy przejmujesz się życiem kobiety mijanej przypadkowo na ulicy? Zapewne nie. Owszem, możesz współczuć, ale nie wracasz do czegoś, co zostało zamknięte. To świadczy o Twoim charakterze i sile. Miałem już sytuację, kiedy odblokowałem jedną z byłych przelotnych towarzyszek i próbowałem zagadywać. Oczywiście odzew był minimalny i właściwie zdarzył się tylko raz. Przy późniejszych próbach kontaktu zupełna olewka. Chcesz być tak potraktowany? Tak robi ktoś, kto prosi i ustawia się w hierarchii niżej. Gościu, jesteś sportowcem, osiągasz wyniki. Niech ta siła fizyczna idzie w parze z mocną męską psychiką. Zapominasz o tej kobiecie i żyjesz dalej. Za rogiem czekają na Ciebie nowe wyzwania i nowe kobiety, może dużo bardziej nadające się na partnerkę. Zapewne dlatego, że spojrzały na sprawę bez emocji, które są tylko w Twojej głowie i oceniły, jak to z boku wygląda.
  8. Jestem synem wychowanym przez samotną matkę. Przez wiele lat uważałem jej zdanie za ostateczny wyznacznik. Jeśli czegoś nie aprobowała, miałem wyrzuty sumienia, że to robię i obawę, że może nie wyjść. Było to takie silne wychodzenie ze strefy komfortu. W szkole podstawowej miałem kiepskie relacje z kolegami. Niektórych w żartach zaczepiałem (co prawda nie fizycznie), a później gadałem matce, gdy mnie bili. Prosiłem ją co prawda, żeby nie interweniowała, bo to moja wina, ale ona wiedziała swoje i chodziła do szkoły. Szybko przestałem być lubiany, co zresztą nie było dziwne ani trochę. Później byłem zaczepiany już bez mojego udziału. Zamiast nauczyć mnie walczenia o swoje, stawiania się, kształtowania charakteru i relacji z kolegami, matka męczyła dyrektora, oglądała nagrania z kamer itd. W dzieciństwie byłem przez pewien czas gruby. Matka powtarzała, że jestem „grubokościsty”, że wyrosnę itd. Dopiero w liceum wziąłem się za siebie w miarę poważnie, wprowadziłem rygor pt. zero soli + ćwiczenia codziennie. Efekt został zauważony nawet przez jedną nauczycielkę. Matka zawsze po mojej stronie, choćbym odwalił coś naprawdę głupiego. Z domu wyniosłem niechęć do podejmowania ryzyka, bluepillowość w relacjach z kobietami, trudności w przywiązaniu. W dorosłym życiu, mimo niezbyt wysokiego SMV, często próbowałem realizować strategię alfa, poznając kobiety na krótko, hurtowo. Mam niską samoocenę, niemal zerową asertywność, od wieku 13 lat nałogowo używam ręki, brakuje mi męskiego stoicyzmu. Wydaje mi się, że nawet mogę mieć pewne zachowania mylnie wskazujące na homoseksualizm, bo kilka razy już pojawiały się w moim otoczeniu podejrzenia o to. Coś w głosie, sposobie mówienia - nie wiem, trudno być sędzią we własnej sprawie. Mam kilku naprawdę męskich znajomych i chciałbym sam taki być. Chodzi mi o ten spokój, stoicyzm, jaki od nich bije. Marzy mi się, by być oparciem dla mojej partnerki. Czuję jednak, że gdzieś tam wciąż jest zagubiony i zakompleksiony chłopczyk.
  9. Sorry, jeśli za późno, ale temat audio akurat lubię. Może pomoże to kolejnym poszukującym. Kilka razy kupiłem sprzęt w ciemno, kierując się dobrymi opiniami w necie. I w 3/4 przypadków było rozczarowanie. U kogoś grało to z czymś innym jeśli chodzi o zestaw wzmacniacz/kolumny, w innym pomieszczeniu, na innej muzyce. Kupować tylko uchem! Nie kieruj się ceną (tzn. że zawsze drożej jest lepiej - nieprawda), sentymentem do marki (to, że np. wieża Sony z lat 90. grała super, więc i teraz tak będzie -kolejny mit) czy testami na YouTube, gdzie gra zestaw audio nagrany przez telefon czy aparat. Nic to nie da. Umów się w jakimś salonie na odsłuchy i weź swoją ulubioną muzykę na telefonie/płycie. Są też pewne kawałki, które mają kiepski master i trudno wykrzesać z nich fajne brzmienie - możesz też sprawdzić na takich, czy wieża potrafi ładnie to oddać mimo niedostatków w postprodukcji. Jeśli nowy sprzęt, patrz na radio z DAB i internetowe - nie będziesz się wkurzać szumem i przestawianiem anteny. W przypadku używanego zwróć uwagę na sprawność CD (niektóre lasery są nie do kupienia), ewentualnie wgniecione kopułki głośników, nierówne granie kanałów. Łatwiejsze do naprawy są np. rozstrojone tunery, niełączące przyciski, trzeszczące potencjometry. Polecam stare wieże, niektóre grają bardzo dobrze w stosunku do pieniędzy, jakie trzeba dziś za nie dać. Przykład to stary Panasonic SA-PM15, podobnie inne wariacje - 20, 22. Fajne są też Philipsy z lat 90. z trójdrożnymi kolumnami. Ok. 200 zł, a dźwięk jak z dzisiejszych powyżej tysiaka-dwóch.
  10. @Foxtrot, bardzo dobrze znam Twoje położenie. Nie jestem urodziwy ani wysoki. Zostałem wychowany przez nadopiekuńczą matkę, co pozbawiło mnie umiejętności walki o swoje i wycofało społecznie. Byłem dręczony i odsuwany na bok przez kolegów w szkole. Koło 30-tki ogarnąłem się w miarę finansowo, schudłem, odrobinę lepiej się ubieram, niż kiedyś, ale mam wrażenie, że nie jestem lubiany w towarzystwie i w pracy (a moje towarzystwo to głównie praca). Czuję się gorszy od współpracowników, mam wrażenie że wielu z nich ignoruje nawet moje przywitania. Nie wiem, jak się z nimi witać, do kogo mówić per pan/i, do kogo po imieniu. Często gdy jestem ignorowany, instynktownie przechodzę na formę pan/i i zazwyczaj wtedy jest pozytywny odzew, a to sprawia, że czuję się jeszcze gorszy, bo widzę, że postawienie się niżej od nich to tak naprawdę postawienie się we właściwym miejscu. Nie wiem, czy mogę coś skutecznie doradzić, bo też się zmagam z problemem z samooceną i akceptacją. Natomiast w kontaktach z płcią przeciwną jakoś o dziwo mi szło. Nie byłem prawie nigdy (nie licząc gimnazjum) zagadywany przez dziewczyny, ale gdy sam wykazywałem inicjatywę, udawało się. Mam na koncie kontakty seksualne - zarówno w miarę stałe związki, jak i przygodne znajomości. Doradziłbym Ci inność. Pokazanie się od strony, która odróżni Cię od rzesz spermiarzy w sieci. Spróbuj stworzyć dobry profil w sieci, oparty o zdjęcia pokazujące hobby, poproś kogoś dobrze robiącego zdjęcia o profesjonalną pomoc za kasę. Próbuj poza mainstreamem - np. gg, facebook randki. W ostateczności badoo, ale tam nie spodziewałbym się szału. Jeśli zdjęcia będą okej, ktoś zwróci uwagę na opis, więc jego też nie zaniedbuj. Zagaduj w nietypowy, odrobinę dziwny (ale nie creepy) sposób. Spróbuj np. nawiązać do tego, co na zdjęciu. Nie okazuj typowo szczeniackiego zainteresowania urodą kobiety, nie chwal za byle co. Jeśli ma w tle gitarę, poproś o wymienienie ulubionych gitarzystów. Jeśli ma jakąś nietypową fryzurę, przypomnij kogoś znanego z popkultury, kto ma podobną, ale bez spermienia. O dziwo w moim przypadku, mimo aspołeczności w robocie, udało się stworzyć w ten sposób kilka związków - czuję, że dlatego, iż nikt z internetu nie wiedział, jak jestem odbierany na co dzień w naturalnych sytuacjach i przez to udawało mi się zaczynać za każdym razem z czystą kartą. Nawet gdy po pewnym czasie wychodził ze mnie mruk i dziwak, miałem już uzyskany kredyt zaufania, pierwsze wrażenie było pomyślne, zatem trudniej było to zepsuć. Trzymam za Ciebie kciuki, stary, bo widzę w Tobie emocjonalnego bliźniaka.
  11. Sama zna się na motorach, więc hipergamia z automatu zawęża krąg potencjalnych mężczyzn, którymi byłaby zainteresowana do takich, którzy też mają jakąś wiedzę w temacie. Ona najprawdopodobniej nie tyle nie ma powodzenia W OGÓLE, co nie ma go WŚRÓD FACETÓW NA JEJ POZIOMIE.
  12. Blackpill to żadna ideologia ani wymysły, to zwykła obserwacja przyrody, którą ktoś nazwał w taki a nie inny sposób. Gdyby zachowania samców i samic nazwać orangepillem albo greenpillem, to byłyby dokładnie takie same. xD Niemniej są wyjątki potwierdzające regułę. Miałem randki z kobietami wyższymi ode mnie (różnica ok. 2-5 cm) i nie mogę powiedzieć, żebym od razu czuł się skreślony. Właściwie to ja miałem większy problem ze swoim wzrostem, niż one. Jedna z nich ewidentnie „leciała” na mnie, tego spojrzenia nie da się oszukać, a randka (pierwsza) skończyła się intensywnymi pocałunkami i pieszczotami, mimo iż nie byliśmy nawet w mieszkaniu ani hotelu, a na mieście. To ja sam ciągle narzekałem, że „łe, jestem za niski”, a ona, że „w ogóle tego nie zauważa” itp. Dlatego nie można też stać się niewolnikiem tej wiedzy. Dobrze ją mieć, wręcz jest to konieczne, ale po zbyt obfitym kontakcie z forum czy innymi treściami tego typu można mieć tendencję do wpychania kobietom blackpilla na siłę: przecież jestem niski/nie mam dobrej mordy/(wstaw cokolwiek), masz mnie odrzucić. xD Całym zachowaniem człowiek daje wtedy znać, że jest gorszy i niepewny. Uważam, że jeśli blackpill ma się zadziać, to się zadzieje (jak opisał autor), ale też nie ma sensu na siłę go przywoływać.
  13. Podsumujmy: - wolę starszych facetów - chcę, by był wysoki - nie musi być napakowany, ale wysportowany (słynny "lekki zarys mięśni") - używam Tindera, ale za granicą, bo tam jest "inny vibe" Dalej nie oglądam. Klasyka gatunku, na którą nie ma co się obrażać, tylko należy zaakceptować. Tak działa człowiek, kobieta. Nie wiem, czemu jej zdanie jest w jakimś stopniu ważniejsze, niż statystycznej Julki zapytanej na ulicy i po co taki wywiad.
  14. Jedno z drugim się dla mnie wiąże. To, co mówi kobieta, jak mówi, jak bardzo jest w stanie zaimponować intelektem, podbija w moich oczach jej atrakcyjność fizyczną. A co za tym idzie - zwiększa moją ochotę na tę panią. Intelekt to katalizator, podobnie jak zaangażowanie emocjonalne - inaczej jest to robić z kimś, do kogo się coś czuje, a inaczej mechanicznie z przypadkową tinder girl. Pusta karyna mnie nie kręci, choćby była niezwykłej urody. Kobiety mają wymagania, zatem i ja mam do nich prawo. Wśród nich jest to, abym czuł się ciągnięty w górę, a nie po prostu ciągnięty.
  15. Różnica „na plus” (partnerki starsze ode mnie): +8 lat (jej wiek: 34) - bardzo czuła, inteligentna i seksowna, nadal oceniłbym jej SMV jako 7-8; wrażenia z intymnych przeżyć znakomite; jednocześnie trudna do tworzenia dłuższego związku, mająca wahania nastroju; często podejrzewała mnie o zdradę, której nigdy nie było; siebie z tamtych czasów oceniam jako betę 5/10 bez jakiejkolwiek wiedzy o psychologii ewolucyjnej i dynamice relacji damsko-męskich, total bluepill. +6 lat (33) - relacja była FWB, choć początkowo myślałem o dłuższym związku; wystraszyło mnie to, iż z błyskiem w oku opowiadała o dzieciach kogoś z rodziny i wspominała, że gdyby mogła, to też chciałaby mieć; była rozwódką, atrakcyjność to wg mnie 6-7/10, znakomita w łóżku (i nie tylko w nim); ewidentnie czułem, że jej się podobam, co dla mnie stanowiło wtedy nadal coś rzadkiego; byłem po „pigułce”, co nieco wiedziałem i lepiej wyglądałem. Różnica „na minus”: -9 lat (18) - relacja, która rozwinęła się z koleżeństwa, poznaliśmy się przez internet jako ludzie z tych samych stron; sporo wspólnych tematów, jednak dało się odczuć inne podejście do życia; trochę czułem się boomerem z moimi zainteresowaniami, które tamtej stronie wydawały się chyba nudne (nie usłyszałem tego wprost, to moja ocena); seks dość przeciętny, różnice upodobań; SMV dla ”normalnego” faceta pewnie 5-6, ale z racji, że to mocno specyficzny mój typ, to spokojnie daję minimum 7; nie przetrwała ani relacja koleżeńska, ani związek - zakończyłem widząc silne red flag, byłem świeżo po redpillu. Szczerze? Mimo tego, co tu się pisze, najlepiej oceniam relacje z tzw. milfami. Nie tylko pod względem seksualnym. Te kobiety były też wyzwaniem intelektualnym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.