Skocz do zawartości

House

Użytkownik
  • Postów

    194
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez House

  1. Odświeżam wątek. Od początku roku wdrożyłem się w trening. Trenuję 6 razy w tygodniu (pon, śr, pt - FBW, wt, czw, sob - aeroby). Chciałbym dodać do treningu rozciąganie statyczne. Oczywiście po każdym treningu poświęcam kilka minut na rozciągnięcie głównych partii, ale myślę o włączeniu stretchingu jako osobnej jednostki treningowej. Chcę trenować codziennie w systemie - trening siłowy, stretching, aeroby (...). Co sądzicie?
  2. FBW 3 razy w tygodniu to dobry pomysł. Ile powtórzeń i ile serii powinno się wykonywać? Jakie powinny być przerwy? 2 minuty?
  3. Czytałem, że w dniach wolnych można robić trening cardio. Jako cardio traktuję boks, bo trenuję amatorsko. A może rozłożyć to inaczej, np: poniedziałek - klatka, brzuch wtorek - boks środa - biceps, grzbiet, brzuch czwartek - boks piątek - triceps, plecy, brzuch sobota - boks niedziela - dzień wolny ? Nie wiem tylko, czy trenowanie raz w tygodniu jednej partii mięśniowej (nawet intensywnie) będzie efektywne? Chciałbym utrzymać min. 3 dni treningowe na worku. Ćwiczę tak od lat.
  4. Jestem krępej budowy. Być może rzeczywiście mam nadwagę o której piszesz, ale nie jest ona widoczna ani odczuwalna w treningu. Na wstępnym etapie ćwiczeń chcę się skupić na pozostałych partiach mięśniowych. Nogi mam silne z racji innych aktywności (bieganie, piłka nożna). Za jakiś czas włączę nogi do treningu. Prawdę mówiąc nie znam się na kulturystyce. Jak już pisałem, nie chodzi mi o spektakularne efekty, a bardziej o ogólne poprawienie sylwetki i siły, bo dominującą aktywnością jest i pozostanie boks. Wstępnie myślałem o takim treningu: poniedziałek - klatka, biceps, brzuch wtorek - triceps, plecy, barki brzuch środa i czwartek - boks i rozciąganie piątek - klatka, biceps, brzuch sobota - triceps, plecy, barki i brzuch niedziela - boks i rozciąganie Ma to sens? Jeśli ma, to jakie zestawy ćwiczeń warto wykonywać żeby trening miał sens?
  5. Panowie, potrzebuję sugestii w sprawie dobrego planu treningowego. Mam 180 cm i ważę 90 kg (nie mam istotnej nadwagi, a tylko lekką "oponkę" na brzuchu), jestem sprawny fizycznie, amatorsko trenuję boks. Moim celem jest nieznaczne zwiększenie masy mięśniowej, ale przede wszystkim rzeźba i siła. Do dyspozycji mam ławkę poziomą (bez regulacji), sztangę prostą i gryf, hantle, modlitewnik, drążek z uchwytami do dipów. Chciałbym trenować 6 dni w tygodniu (3 - siłka, 3 - worek). Jak sensownie rozłożyć trening na 3 dni bez treningu nóg? Zastanawiałem się nad ćwiczeniem wszystkich głównych partii mięśniowych 3 dni w tygodniu. Ma to sens? Dodam, że nie celuję w żadne spektakularne efekty. Chcę ogólnie poprawić sylwetkę.
  6. Przykładowo, jedna z kobiet odpowiedziała, że nie widzi potrzeby powiększenia swojego stada domowych zwierząt o kolejne, wszak mężczyzna jest “mniej potulny niż pies, mniej przywiązany niż kot i mniej zabawny niż małpa”. Ot rola mężczyzny w związku.
  7. Dlatego właśnie zaznaczyłem, że najistotniejsze są kwestie dowodowe. A odpowiadając na Twoje pytanie (choć pewnie retoryczne), oczywiście nie warto utrudniać sobie życia i należy trzymać się z daleka od instytucji majątku wspólnego i osobistego
  8. Jesteś wielkim optymistą, bo taki model "rodziny" już zaczyna dominować.
  9. Jeżeli nieruchomość wchodzi w skład majątku osobistego, to uzyskane z jej sprzedaży środki również wchodzą do majątku osobistego. W konsekwencji tego, kupno nowej nieruchomości za wspomniane środki powoduje, że nowa nieruchomość pozostaje w majątku osobistym. Oczywiście, najistotniejsza jest w tym przypadku kwestia dowodowa, by nie było wątpliwości za jakie pieniądze kupiono nieruchomość. Nie przeceniałbym natomiast wartości intercyzy, bo jest to tylko umowa, która może zostać skutecznie unieważniona.
  10. To, że w rozporządzeniu napisano, że liczba osób które mogą być powołane w ramach ćwiczeń wojskowych wynosi 200 000 nie oznacza, że taka liczba zostanie powołana. Takie powołania to ogromne koszty. Bardzo wątpię, by powoływali na ćwiczenia przypadkowe osoby, osoby z różnymi schorzeniami itp bo jaki z tego pożytek? Osobiście tę "rewelację" traktuję jako kolejny element "walki" z pandemią.
  11. Może opowiedz jak Tobie udało się przyprowadzić do porządku swoją kobietę (a chyba nawet dwie o ile mnie pamięć nie myli). To co piszesz to puste slogany. Przyprowadz do porządku, cokolwiek to oznacza, chociaż jedną kobietę, a potem daj nam wszystkim cenne rady. Chętnie skorzystamy. Byle rady praktyczne, a nie luzne teoretyczne przemyślenia.
  12. Rezerwatka napisała parę zdań, w których poinformowała, że kończy 25 lat. 9 stron tematu. Nawet trudno to skomentować. @tamelodia Wszystkiego najlepszego ! (a do ściany jeszcze trochę Ci brakuje )
  13. Dokładnie o to mi chodzi. W związku nie chodzi o rywalizację, ale o podział ról zgodny z predyspozycjami. Jeżeli dwoje ludzi jest skoncentrowanych na karierze, to często rodzina staje się fikcją, nie mówiąc już o realnym wychowaniu dzieci (nie mylić z ich nakarmieniem i kupieniem tabletu żeby nie musieć się nimi zajmować). W wychowaniu dzieci bardzo istotną rolę, zwłaszcza w pierwszych latach, ma kobieta. Dlatego naturalne jest, że poświęca ona karierę na rzecz rodziny (znowu - nie mylić z rezygnacją z aktywności zawodowej). Osobiście jestem przeciwny wszelkim skrajnościom i wyznaję zasadę złotego środka. Role mężczyzny i kobiety w związku są inne i gdy jedna osoba wchodzi w rolę drugiej, zaniedbując tym samym spełnianie własnej naturalnej roli w związku, taki związek przestaje mieć rację bytu.
  14. Jeżeli sama kobieta ma wątpliwość, jaka jest jej rola w związku/małżeństwie, to trudno o lepsze podsumowanie problemu. Moją wypowiedź należy czytać w całym kontekście. Napisałem, że błędem jest oczekiwanie od kobiety, że będzie w relacji facetem w ciele kobiety. Bardzo rzadko w przyrodzie zdarzają się kobiety, z którymi da się spędzać czas w sposób, w jaki spędza się go z kumplami. Wielu mężczyzn popełnia ten błąd, że wchodząc w relacje zaniedbuje dotychczasowy krąg znajomych, licząc, że myszka zastąpi ich wszystkich. Natomiast odpowiedź na pytanie od czego są kobiety, zależy od indywidualnych oczekiwań. Z moich obserwacji wynika, że znacznie trwalsze i bardziej zgodne (przynajmniej na zewnątrz) są związki, gdzie zasadniczo utrzymaniem rodziny zajmuje się mężczyzna. Do niego należy również utrzymanie domu (sprawy techniczne, naprawy), podejmowanie ważniejszych decyzji (zakup samochodu, remont). Kobieta jest potrzebna do seksu, współudziale w wychowaniu dzieci, towarzystwa, wspólnych wyjść, stworzenia tzw. domowego ogniska. Może i powinna pracować, przy czym praca powinna być na drugim miejscu i nie być absorbująca czasowo. Obecnie promowany jest model "silnej i niezależnej kobiety", karierowiczki dzielnie pokonującej kolejne szklane sufity, kobiety rywalizującej z mężczyznami na każdym polu. Dobrze, że kobiety mają wybór. Problem polega jednak na tym, że wmawia im się, że osiągając sukcesy na polu zawodowym będą jednocześnie szczęśliwe w związkach. To nie jest prawda, bo do czego potrzebna jest przeciętnie sytuowanemu mężczyźnie "silna i niezależna kobieta sukcesu" skoro nie ma ona czasu na wychowywanie dziecka (a często nawet i na zajście w ciążę), zajmowanie się domem, tworzenie rodzinnej atmosfery? Chyba tylko do seksu. Tylko że seks sam w sobie jako spoiwo związku jest bardzo wątpliwy.
  15. Panowie, potrzebuję rady. Otóż w wieku 27 lat udało mi się ustabilizować sytuację życiową. Ogarnąłem się, zwłaszcza finansowo i zawodowo, ciągle pracuję nad sobą. Mieszkam z rodzicami w dużym domu. Oprócz zrozumiałych ograniczeń prywatności mieszka mi się dobrze. Obecnie mam do wyboru dwie drogi: - wyprowadzka z domu rodzinnego i wynajem mieszkania (nie stać mnie jeszcze na kupno, a dodatkowo ewentualna zmiana miejsca zamieszkania nie będzie prawdopodobnie ostatnia) - pozostanie w domu rodzinnym. Żadna z opcji nie wpływa na zarobki i rozwój zawodowy. Zaletą pierwszej opcji jest zupełnie samodzielne życie, pełna prywatność. Minus to strata circa 1500 zł na sam wynajem kawalerki, co daje 18 000 zł rocznie. Dodam, że w perspektywie 2 - 3 lat będę miał kolejną możliwość zmiany miejsca zamieszkania. Co wybralibyście na moim miejscu? Zostać w domu jeszcze przez te 2 - 3lata, zaoszczędzić więcej kasy, czy zdecydować się na wyprowadzkę kosztem opóżnienia zakupu własnego mieszkania?
  16. Czytając tematy w świeżakowni odnoszę wrażenie, że większość mężczyzn oczekuje od kobiet zbyt wiele, tj. oczekuje, że kobieta będzie facetem w opakowaniu kobiety. Kobieta nie jest od rozmów, sporów i dyskusji, rozwiązywania problemów, rad, podejmowania decyzji.
  17. Lubię czytać Twoje posty i oglądać Twoje materiały @absolutarianin. W wielu sprawach masz rację, potrafisz spojrzeć na problem szerzej niż 99% społeczeństwa. Problem polega na tym, że Twoje rady, choć w samym założeniu słuszne, są nieprzydatne. To jest utopia. Opisywanych przez Ciebie kobiet jest tak mało, że samo poszukiwanie owej Himalajki jest stratą energii i zasobów w stopniu nieproporcjonalnym do potencjalnych zysków. Sam podkreślasz rolę układów rodzinnych w wychowaniu i związkowej przydatności kobiety. Tylko żeby te układy poznać, trzeba w relację zainwestować. A po co to robić, skoro już w tytule piszesz o konieczności "odsiania 199 na 200"? Poza tym, akurat ten problem niepotrzebnie komplikujesz. Przyjmując za prawdziwą tezę, ze 199 na 200 kobiet nie nadaje się do związku, można skwitować krótko: 1. Nie żenić się. 2. Unikać nawiązywania relacji prawnych z partnerką (współwłasność, najem etc.). I tyle. Natomiast czym innym jest wchodzenie w związki nieformalne, bo z nich, mając już w polu widzenia twoje rady, można się po bliższym poznaniu partnerki i jej rodziny ewakuować. Jeżeli natomiast komuś zależy na sformalizowanej rodzinie i/lub dzieciach, to musi po prostu zaryzykować. Stosując się do Twoich rad, taka osoba nigdy nie założy rodziny (no chyba, że w pierwszej lub drugiej relacji pozna ową 1 na 200).
  18. Ale po co? Nie szkoda tego czasu? Nie zazdrość kolegom Białorusinek i Szwedek, tylko sam zacznij działać w tym kierunku, skoro polskie kobiety są dla Ciebie odrzucające.
  19. Mowa rzeczywiście dobra i motywująca. Tyle tylko, że tytułową "pełną moc możliwości" jest w stanie osiągnąć znikomy odsetek społeczeństwa i to przy założeniu, że już od najmłodszych lat wpajane były pozytywne wzorce. Reszta może próbować, ale statystycznie skończy się to na mniejszych lub większych stratach.
  20. Problem polega na tym, że całkiem spory odsetek społeczeństwa charakteryzuje coś ze spektrum zespołu anankastycznego (nawet 8% wg prof. Jaremy). Dążąc do celu, takie osoby czują się względnie dobrze tylko wtedy, gdy robią coś ukierunkowanego na konkretny cel. Wykonując inne aktywności, czują się po prostu źle. Wiem co czujesz, bo ja sam od ponad 3 lat realizuje taki cel, choć nie w takim stopniu, by spotkać się z innymi zaledwie kilka razy w roku. Cel jest bliski, ale jeżeli się nie uda, te 3 lata pójda całkowicie na marne.
  21. To zależy jakie będą konsekwencje porażki. Bo jeśli tego rodzaju, że zdeterminuje ona całe dalsze życie, to IMHO nie warto,
  22. Od razu kolejny... Wystarczy jakiś nagły, bulwersujący projekt poselski w sprawie aborcji i już jest temat na co najmniej tydzień
  23. A czy to ważne? Ważne jest to, że to właśnie Polska dostanie jako jeden z pierwszych krajów cudowny lek i jest to oczywiście wielki sukces rządu! Już wczoraj w telewizji rządowej padały pytania o harmonogram szczepień. Też jestem zdania, że społeczeństwo rzuci się na szczepionkę, która być może będzie nawet refundowana. Oby właśnie tak było, bo wówczas przymus w jakiejkolwiek formie jest mniej prawdopodobny, a trzezwo myślący zaczekają i poobserwują skutki działania tego leku.
  24. Jestem w stanie sobie wyobrazić przymus polegający na tym, że bez zaświadczenia o szczepieniu, pacjent nie zostanie przyjęty do PZOZ - u lub szpitala.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.