Skocz do zawartości

deleteduser31

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser31

  1. Był kiedyś w moim życiu moment który mnie całkowicie zmienił - historia ta choć z pozoru śmieszna ma w sobie też element mojej osobistej tragedii, upadku oraz wielkiej lekcji od życia. Chcecie wiedzieć jak to się stało i dlaczego wybrałem dla tego tematu taki a nie inny tytuł ? Zapraszam do lektury poniżej: Mając 21 lat przyjechałem do Polski na wakacje (studiowałem i mieszkałem za granica w tamtym czasie) które zaplanowałem spędzić w jednym z dużych miast na południu Polski. Wynająłem tam mieszkanie i zacząłem życ, pierwsze dwa tygodnie minęły mi na zwiedzaniu i odkrywaniu okolicy po dwóch tygodniach jako paradoksalny miks introwertyka z ekstrawertykiem zacząłem popadać w marazm i samotność - nie miałem żadnych znajomych na miejscu i po prostu zaczeło mi być samemu (+ teść też bił srogo na łeb). Odpaliłem więc Badoo i rozpocząłem łowy. Spotkałem się z kilkoma dziewczynami ale ani ja nie pociągałem ich ani one mnie. Samoocena zaczęła spadać coraz bardziej, samopoczucie zaczeło szurać po dnie a wakacje które miały być dla mnie odpoczynkiem stały się męką - aż nagle wpośród całego badoowego tłumu pseudo swojskich ksieżniczek po wyższej szkole zawodowej im. klaudi fryzjerki i bączurasa szczurasa wyłowiłem JĄ. Studentka prestiżowego kierunku technicznego, skuhwysynsko ambitna, wysoka, uroda w stylu szarej myszki zmiksowanej z porno gwiazdą.Zagadałem, gadka poszła wyjątkowo dobrze, po dwóch dniach pisania umowilsmy sie na spacer i tak dalej juz to poszło. Wpadłem w wir spotkań z kobietą która fascynowała mnie do granic możliwości, turbo szalonego seksu i życia ala gwiazda rocka (imprezy, beztroskie wydawanie pieniędzy i inne). Po kilku tygodniach spotkań (i tutaj uwaga pierwsza żółta flaga która zwróciła moja uwagę) dziewczyna ta poprosiła mnie o spotkanie na osobnosci w miejscu które określiła jako "neutralny i publiczny grunt", spotkaliśmy się na jednym z wielu skwerków na starym mieście gdzie ona oznajmiła mi że dziękuje mi za znajomość ale musimy to skończyć bo uważa że i tak zerwiemy ze sobą kontakt (moj powrót na studia za granice) a w dodatku ona sama z pewnych powodów sie z tym zle czuje i ma poczucie winy. Powiedziałem że spoko, rozumiem powody, życzę miłego życia no i kazdy idzie w swoja strone. 2 dni po tym "zerwanym" kontakcie podjechała pod mój dom jakimś nieznanym mi samochodem (sama nie posiadała swojego) i zaproponowała wycieczkę która ona obstawia. Pojechalismy do pewnego górskiego kurortu, samochód sie bardzo przydał, na pytanie na jego temat odparła ze ma kolezanke która jej chetnie go pozycza. Nie zadawałem wiecej pytan bo mi to pasowało w tamtym czasie. Samochód sie przydał jeszcze wiele razy z okazji roznych wyjazdów itp. Znowu wpadlismy w wir dzikiego seksu, życia nocami i serotoniny na kosmicznym poziomie na kolejnych kilka tygodni. Po pewnym czasie srodki pieniężne znacznie stopniały i dziewczyna zaproponowała wyjazd za granicę, zorganizowałem sobie na uczelni rok wolnego (gap year) i padło na UK - Londyn. Ona chciała za wszelką cenę uzbierać na swój wymarzony wyjazd do Stanów Zjednoczonych a ja uzbierać troche oszczędności na dalsze studiowanie (tution fee to droga zabawa nawet ze stypendium ktore pokrywa jego lwia cześć). Z racji braku konkretnego fachu/doświadczenia podjeliśmy jakieś gównoroboty na miejscu (ja magazyn chłodnia a ona McDonald), wynajelismy pokoj w mieszkaniu z trzema innymi parami i zaczeliśmy tak wegetować. W tamtym momencie (po około miesiącu na miejscu) rozpoczęły się regularnie narzekania na moją osobę i poniżania mnie - uwagi w stylu że się za dobrze sprzedałem a teraz w tym wielkim świecie okazało sie ze jestem nikim. Każdy stosunek był oceniany chamskimi komentarzami w stylu "mój były po pijaku był lepszy od Ciebie" "w Polsce byłeś lepszy i sprawiałeś wrażenie bycia kimś, teraz nawet w seksie jesteś gnidą". Otwarcie tez deklarowała ze np. nie chce wychodzić ze man gdzies i woli sama/z koleżankami. To wszystko zapaliło mi czerwoną lampkę w głowie. Mój idealny obraz wspolnego beztroskiego życia zbił się niczym lustro w kiblu swojskiej dyskoteki podczas bójki ze sztachetami. Moja męskość i samoocena doszorowały dna .....i stan konta też - chciałem ja z całej siły kopnac w dupe, moj instynkt samozachowawczy krzyczał ale z racji jakichkolwiek srodków na zmiane lokalu, utknałem razem z nia w jednym mieszkaniu i życiowym kórwidołku. Paradoksalnie tamten czas mojego życia zbiegł się z początkami mojej fascynacji informatyką śledczą, hakowaniem i pentestingiem. Uczyłem sie w wolnym czasie po bezmózgiej pracy podstawowego łamania haseł, śledzenia aktywnosci, monitorowania sieci itp większości uczyłem sie na swoim komputerze na swoim przykładzie oraz na sieci dostępnej w mieszkaniu w ktorym mieszkam. Z racji bardzo szegółowego monitorowania aktywnosci mojego komputera szybko sie skapnałem ze podczas moich nieobecności w domu, moj komputer byl regularnie używany przez ówczesna dziewczynę - głównie do oglądania chamskiego porno, pisania na sex chatach i korzystania z facebooka i pisania na nim. W takim przypadku sprawdzenie historii konwersacji na FB było tylko formalnościa - odkryłem tam sporo wiadomości od jednego chłopaka który jak sie okazało ... był jej narzeczonym od 3 lat i myślał że ona jest na wymianie studenckiej w Irlandii. Napisałem do tego pana, poinformowałem go ze teraz to ja z nia mieszkam (i to relatywnie dość długo), załączyłem odpowiednie zdjęcia i podsumowujac wszystko komentarzem żeby lepiej poleciał szybko do leśniczego zarejestrować poroże bo dawno takiego rogacza nie było w Polsce. Po dalszej penetracji konta doszedłem tez do wiadomości od jednego Nigeryjczyka który mieszkał na miejscu, okazało się że w jeden z weekendów kiedy pracowałem na nockę, była poszła na disco i obaliła panowi z Afryki pęto w kiblu. Po czym dodali sie na FB i zaczeli flirtować przez wiadomości. W miedzyczasie rozpocząłem swoj cichy Dżihad - wiedziałem że do uzbierania odpowiedniej kwoty brakuje mi jeszcze 2 tygodnie, nigdzie nie mogłem się ruszyć, wiec paradoksalnie zacząłem byc bardzo miły dla wyzej wymienionej damy zeby zmylić jej czujnośc i przed kazdym jej wyjsciem do pracy gotowałem specjalnie dla niej obiady/kolacje złożone z najbardziej pro-pierdowych, sraczkowych dań. Jakie piękne to było uczucie kiedy widziałem po logach że umówiła się z panem Mokebe na drinka, a ja przed wyjsciem (o ktorym wiedziałem) przygotowałem jej kolacje ze sfermentowanych strączkowych po których dostała takiego ataku pierdów że omało nie odleciała - i co najlepsze poszła ! Później jak wróciła to prawie mnie pobiła %-) ze czym to ja nakarmiłem, ze się musiała wstydzić przed "koleżankami" bo nie mogla sie powtrzymać przed regularnym zatruwaniem wszystkich dookoła metanem, Również w miedzyczasie chłopak opisany powyzej próbował zerwać z nią przez facebooka, ale z racji ze miałem nad nim kontrole to odpisalem mu zeby spjerdalał i pousuwałem wiadomosci od niego + zablookowałem żeby sie nie skapneła że coś grzebałem w tej sprawie. Strollowałem tez pana Mokebe - wysyłałem mu z jej konta filmik gdzie się tak chamsko wypina i pierdzi w poduszkę oraz krzyczy z podpisem "i have weird fetish my nigga frendo hihihi" Oczywiscie tez z nia zerwał kontakt bo pomyslał ze jest poyebana ale pomieszałem wiadomosci w taki sposob ze nigdy sie tego nie skapneła i myslala ze po prostu mu sie znudziła. Gdy wreszcie uzbierałem odpowiednią sumę pieniedzy zdecydowałem że zamiast wyprowadzki z mieszkania do innego przeprowadzę się do innego kraju (Niemiec gdzie mam rodzinę). Rozstanie przeprowadziłem w sposob szybki i prosty. Ona poszla do pracy, ja sie spakowałem, zostawiłem liścik uświadamiajacy ją ze wiedziałem od przynajmniej 3,5 tygodnia o jej kórewstwie i pojechałem na lotnisko lecąc do Niemiec. Na miejscu pierwsze dwa tygodnie były euforią po czym podpadłem w depresje i marazm przy okazji podupadajac na zdrowiu. Byłem samotny kilka miesięcy i dostałem troche obsesji na punkcie rozgrzebywania histori zwiazanej z byłą, połaczyłem wątki z konwersacji na roznych komunikatorach (caly czas sie doskonaliłem w sztuce hakowania ze bylem w tym coraz lepszy) i doszedłem do następujacych konkluzji: - Pan wymieniony wyżej (narzeczony - na potrzeby powiesci nazywajmy go samcem omega) miał w trakcie swojego związku z nią aż 3 stałych podwykonawców (m.in ja byłem takim kontraktorem) którzy żyli podwojnie z nią - Samochód którym woziłą mnie na wycieczki należał do niego i brała go od niego żeby mnie wozić na zakupy itp podczas gdy on musiał zapijerdalać do roboty w deszczu na rowerze xD i jeszcze sie cieszył w wiadomościach ze chociaz jego "bamubuszek" nie moknie - Mimo tego ze wyjechałem z nią za granicę do UK to nikt o tym nie wiedział, powciskała kity o wyjeździe na stypendium (samej tez zawieszajac czasowo studia) - Wszystkie te dni kiedy mi mówiła ze jedzie na zakupy z mama, czy tez do rodziny tak na prawdę spedzała z narzeczonym w jego rodzinnej wsi (a zawsze mowila ze sie brzydzi wieśniakami) Wiecie co się działo później? Po tym jak wyjechałem z Londynu w przeciągu dwóch tygodni znalazła sobie nowego chłopaka - Irakijczyka. Ten juz był oficjalny, zdjecia na instagramie itp Doszła do tego ze musialem czytac jej wiadomosci bo widzialem ze dogadala sie pozniej z samcem omega ze wiadomosci nie doszly a on chcial zerwac bo ktos mu powiedzial z fejk konta o jej wyczynach na obczyznie - a moglem to byc tylko ja. Pan z Bagdadu zapewniał jej rozrywki ale i on sie znudził (chwilowo). Pannica powróciła do Polski skonczyc studia a samiec omega ją przygarnął i wybaczył wszystko. Zabrał na wakacje, gdzie nakrecili wspołny film na YT, blogi itp Obstawial jej imprezy i takie tam, miśie eskimoski razem teraz juz na zawsze... ale nie w jej planie Pan został odpulony po kilku miesiacach, Pannica znowu wrocila do UK ... zgadnijcie do kogo? Do pana z Iraku Pan z Iraku znowu był w użyciu ale gdy uzbierała odpowiednia sumę wyjechała do Stanów a pan ten został kopniety w dupe bo juz nie byl optrzebny. Wyjechała do Stanów, miała życie gwiazdy, i tak dalej dalej, cel za celem, wszystko jeden do jednego, kolejne bolce zostały uzyte do realizacji kolejnych celów i kopnięte w dupę gdy ich zywotnośc juz przestała przynosic zyski. Ja w miedzyczasie powoli krok po kroku, motywujac sie bólem który mi zadała i de facto wzorujac sie na niej (bezwględnośc w planach i dążeniu do celu) tez zaczałem iść do przodu, skonczyłem studia, samodoskonaliłem się w tym co mi sprawia przyjemność (m.in cyberbezpieczenstwo wymienione powyzej) dostalem prace, pierwsza, druga - awans i tak dalej. Zebranie sie do kupy po tym zabralo mi 3 lata ale była to cenna lekcja. Pokazała mi jaka wagę ma informacja, jak bezwględni potrafią być ludzie i ze nikomu nie mozna sie sprzedać bo mozna się przejechać - i to bardzo, Kosztem tego wszystko było stracone kilkadziesiat tysiecy, rok w dvpe ze studiami (de facto nawet 1,5 roku) i zszargane nerwy. Najbardziej smutna w tej historii jest jednak świadomość tego ze gdzies tam na swiecie istnieje kobieta, która bezwglednie i świadomie wykorzystuje kolejnych dobrych samców do realizacji swoich celów, a po czym niczym modliszka ubija ich i bierze następnych. I to kórwa wszystko jest zaplanowane ... a ona tym zachowaniem idzie po trupach do celu i ma wszystko czego zapragnie..
  2. Dzieki za wszystkie odpowiedzi Spróbuje wykombinowac cos na bazie wszystkich powyzszych komentarzy, mam tez pewien własny pomysł. Opcja z wynajeciem kawalerki/pokoju jest spoko tylko ma jeden szkopuł - nikt nie zgodzi się wynająć się mieszkania ze zwierzętami (a ona przywiozła ze soba do mnie kilka sierściuchów które tutaj de facto mają prawie jeden cały pokój dla siebie) - w tej kwestii jestem po gównie po uszy jak ktoś powyżej stwierdził..... dlatego w przypadku zarządzenia przeprowadzki bedzie miała dwie opcje: transport sierściuchów do domu jej rodziców (znalazłem juz firmę która podejmie się tego za rozsądna cene) albo pozbycie się ich drogą sprzedaży. A pokoj czy tam mieszkanie to swoja drogą osobno, zeby mogla przeczekac miesiac wypowiedzenia albo dalej pracowac tam gdzie pracuje, to juz jej decyzja. Co do akcji samej w sobie - muszę ją niestety przełożyć o 1,5 miesiąca w pracy najbliższych kilka tygodni będzie nieziemskim wysiłkiem dla mnie i całego mojego zespołu za którego rezultat jestem odpowiedzialny osobiście. Wobec takiego maratonu i de facto całodziennego siedzenia poza domem + ewentualnych wyjazdów, nie moge sobie pozwolić na żaden dodatkowy niespodziewany stres bo od tego zależy moja przyszłość. (jesli sie uda to da mi ogromny plus do przeniesienia i awansu).
  3. @PUNK pisze używając dwojakiego słownictwa ponieważ z jednej strony wkuhwia mnie ta sytuacja juz nieziemsko i mam ba prawdę dość ale z drugiej strony mam wzgląd na całą naszą wspólną historie + jej codzienny widok + częste rozmowy spośród ktorych jakąś część podkreśla nasz wspólny humor czy sprawy wypracowane przez okres zwiazku Bardzo ciężka sprawa z emocjonalnego punktu widzenia - choc z drugiej strony tak jak pisali panowie wyzej, w takich przypadkach trzeba w razie działania okazać bezwglednosc bez sentymentow
  4. @Imbryk - jestem w drugiej połowie swojego dwudziestolecia ona ma lekko ponad 30 @PUNK - a to jest jakiś plan %-) musze nad tym pomyśleć choć moze byc trudne do wykonania Fakt faktem najlepszym sposobem byłoby wyjsc i juz nie wrocić (de facto w taki sposób zakończyłem swoj poprzedni związek - pewnego dnia po prostu pozbierałem swoje klamoty, pojechalem na lotnisko, wykupiłem lot do kraju gdzie mieszka moja rodzina i poleciałem tam zamykajac wszystkie sprawy które mnie męczyły w trakcie jednego poranka), ale tutaj to jest twardszy kawałek chleba do przegryzienia
  5. Odnośnie tematu samego w sobie to miałem kilka lat temu śmieszna sytuacje w tej materii Spędzałem studenckie wakacje u znajomych którzy mieszkają w jednym z miast wojewódzkich Polski B (wschód). Z racji nudów i chęci poznania samic wyczailiśmy ze w okolicy odbywają sie zajęcia na których obcokrajowcy (native speakerzy lub bilingual speakerzy) rozmawiaja z lokalsami po Angielsku zeby ich podszkolić w konwersacjach. Ja sam w sobie nie posiadam typowo Polskiego nazwiska a tym bardziej imienia + lwią część edukacji odebrałem za granicą wiec mówię płynnie z akcentem i cześciowo myślę po Angielsku bo jest do facto mój drugi jezyk ojczysty równolegle z Polskim. Udaliśmy się tam, ja zarzuciłem swoja przykrywkę obcokrajowca (udawałem Amerykanina z NY) i rozpoczeliśmy eksperyment społeczny, a polegał on na tym ze miałem się przysiaść do grupy kobit (Polskie karynki stanowiły tam 90% towarzystwa, reszta to były jakieś Turasy z broken English i kilku Anglików) i zagadaywać a pozniej nagle przerzucić się na Polski i mowic dalej o tym samym. Po kilkuminutowej gadce dosłownie kleiły się do mnie mimo tego że mówiłem do nich w tonie srogiej pogardy (że żyja jak Boraty itp, ze w US mamy lepiej itp zachwycały się tym tak że cudem ze tam nie wybuchlem śmiechem i wszędzie te potwierdzenia zdradzajace wstyd z własnego pochodzenia (YES POŁLEND IS HORRIBLU, YOU AR ABSOLUTLI RAJT), wychwalały moje ciuchy no wsio, generalnie taki full serwis jak białorycerze fundują codziennie swoim paniom tylko ze w druga strone. Po czym nagle sie przerzuciłem na Polski i zaczałem opowiadac o tym ze tak na prawde mam silne Polskie korzenie, ze wychowywalem sie i mieszkam zagramanica (w tamtym czasie jeszcze siedziałem w innym kraju) ale kocham tu wracac ze robilem tylko eksperyment i mam nadzieje ze bedziemy mogli sie teraz cieszyc konwersacja po Polsku bo bardzo chce uzywac ojczystego jezyka kiedy jestem na miejscu . . . Jak na mnie wtedy naskoczyły to musiałem się zmywać szybciej niż Usain Bolt bo chciały mi pysk podrapać xD a to że podrabianiec, a to ze udawaniec, a to ze na pewno sie tak nie nazywam, ze dowod ktory pokazalem jest fejkowy itp itp jak mi wtedy za nie było wstyd to ja pjerdole ze tez mozna tworzyc tak podwójne standardy z powodu narodowości
  6. Dziękuje za wszystkie odpowiedzi, jestem zaskoczony tak dużą frekwencją ? Co do sprawy samej w sobie - mieszkamy razem, w mieszkaniu które stoi w całości tylko i wyłącznie na mnie (papiery, wszystkie ubezpieczenia itp), wiec teoretycznie partnerka jest tam tylko w roli niezarejestrowanego lokatora, jednakże wraz z nabyciem mieszkania (które ja obstawiłem) ona oraz jej rodzice obstawili nam w ramach takiego hmm jej posagu wyposażenie czytaj: wyposażenie kuchni, cześć mebli kuchennych salonowych, biurka itp Z racji iż posiada faktury (i dalej je trzyma) chce jej po prostu zapłacić te przedmioty (odkupić) żeby nie oddawać ich przy jej ewentualnej przeprowadzce ponieważ nie chce i nie mam zamiaru obkupywać chaty w sprzęty i uposażać jej od nowa - nie chce wyjsć na złodzieja wobec niej i jej rodziców którzy jakby nie patrzeć zainwestowali w moją chałupę. Dlatego chce jej oddać te pieniądze dla swojego spokoju - wydatek ten zreszta bedzie praktycznie ledwo zauważalny dla mojego budżetu ze nie ucierpie a wiele zaoszczędze + bede miał swiadomość ze jestem czysty. Co do powyższych komentarzy użytkownika @PUNK, nie pogieło mnie jeszcze żeby sprzedać mieszkanie w centrum miasta którego wartość w skali roku rośnie o +/- 4,5 % a wartość wyjściowa to dobre kilkaset tysięcy. Takie mieszkanie to nie Golf czwórka czy Skoda Fabia że można je sprzedać w przeciągu tygodnia (fakt faktem zamierzam to zrobić ale dopiero za 3/4 lata przy emigracji na następny kontrakt). To lwia część mojego majątku i nie mam zamiaru oddać jej z takiej przyczyny. Co do rozwiazania samego w sobie - sprawa jej wyprowadzki moze być stosunkowo ciezka ponieważ pochodzi z miasta oddalonego o 500 kilometrów od miejsca w którym mieszkamy obecnie (przeprowadziła się do mojej lokacji) a dodatkowo pracuje tutaj na miejscu i obowiązuje ja jednomiesieczny okres wypowiedzenia więc szybki powrót w rodzinne strony nie wchodzi w gre ponieważ trzyma ją wypowiedzenie. Z rozwiązań które mi przychodza na myśl sa tylko dwa: 1. Z pieniedzy które jej oddam za odkupienie sprzętów wynajmie sobie pokój i zostanie w miescie pracujac przez miesiac wypowiedzenia (albo w ogóle zostanie i juz bedzie tutaj mieszkała - jej decyzja) 2. Ja pojdę gdzieś na hotel albo pojadę w delegację do innej lokalizacji (bo mam taką mozliwość) i dam jej miesiąc czasu na ogarniecie lokum dla siebie lub powrót do rodziny (jej decyzja). Oczywiście zeby miec wszystko udokumentowane spisze z nia wtedy normalną umowę żeby np. nie powymieniała mi zamków itp. Ps. @Ragnar1777 - panu już podziękujemy, proszę zabrać zabawki i udać się do innej piaskownicy. Tak i jej terapia przyniosła bardzo dobre efekty. (de facto skonczyła ją zaraz po moim poznaniu i efekty utrzymywały sie lekko około 2 lata pozniej nastąpiła korba absolutna od nowa) Namawiałem ją do powrotu do tej terapeutki (przyjmuje w jej rodzinnym miescie znacznie oddalonym od miejsca w ktorym mieszkamy o czym juz mowilem) jednakże odmawiała bo twierdziła ze to i tak juz nie pomoże, bo i tak jest skończona i nic nie warta itp itp (jak to cytuje to mnie tłucze całego flakami bo słyszałem to tyle razy ze mam dość na samą myśl) Proponowałem też opłacenie jej jakiegoś dłuższego leczenia w rodzinnym mieście ew pożyczkę z mojej strony na takowe ale też odmówiła (jak juz wspominałem lub nie - nie posiada żadnych własnych oszczędności), twierdząc ze na to nie zasługuje ..i znowu ta sama śpiewka z góry, ze po co mam inwestować w gówno, ona i tak umrze itp itp meh kuhwa
  7. Dobry wieczór wszystkim, Postanowiłem założyć ten temat ponieważ w dniu dzisiejszym podjąłem decyzje o rozstaniu ze swoja długoletnią partnerką Z pozoru sprawa wydaje się łatwa, jednakże po krótce mówiąc przedstawia się tak: Od kilku lat jestem w związku z kobieta którą przez lwią cześć naszej wspólnej relacji uważałem za "tą jedyną" i przyszła matke moich dzieci. Przed poznaniem partnerka była juz doświadczona kobieta (jest 5 lat starsza ode mnie) i zorientowaną na stały związek - zupełnie jak ja, jedynym jej mankamentem była (w tamtym czasie juz prawie całkowicie zaleczona) ciężka depresja będąca konsekwencja chorobliwego perfekcjonizmu. Pierwsze dwa lata związku szło bardzo dobrze, jednakże w następnych sytuacja coraz bardziej się pogarszała (szczególnie po wspólnym zamieszkaniu) Stałem się workiem treningowym na wszystkie osobiste frustracje (ma rózne napady agresji zewnętrznej i auto-agresji) a dodatkowo kimś w rodzaju opiekuna - perfekcjonizm w miksie z depresja powrócił z siła dawnych lat i totalnie zmiótł mnie z planszy. Setki moich starań idzie na daremno i własciwie wyciągniecie jej z tego bagna po cześci juz pochłoneło samego mnie - czuje się totalnie wykończony i zniszczony tym co przeżyłem i co przeżywam każdego dnia przez jej ból istnienia który objawia się niezwykłym egoizmem, bezwględnoscią i ciezko opisywalnym totalnie dzikim rodzajem zła. Kilkukrotnie odwodziłem ja od samobójstwa, wielokrotnie rezygnowałem z własnych celów/pragnień/potrzeb w celu polepszenia jej samopoczucia, codziennie wykonuje za nia wszystkie podstawowe funkcje domowe (gotowanie posiłków dla niej, sprzątanie po niej itp itp), próbowałem wyciągać na rózne terapie, znosiłem wszystkie ataki agresji i wyładowywanie frustracji w moją stronę (a dziennie jest tego po kilka) - wycierpiałem się kuhwa wiele na prawde wiele ale sie nie poddawałem, jednakże w ostatnim czasie zwątpiłem, straciłem nadzieje + wiele negatywnych zachowań partnerki zmusiło mnie do podjęcia wewnętrznej decyzji o stopniowym rozstaniu ponieważ na chwile obecną jestem nikim innym jak psychicznym wrakiem sprawiajacym swoją fizycznoscia że jednak jest inaczej. Ze swojej strony widzę to tak: Chce z nią w odpowiednim czasie przeprowadzić szczerą rozmowę i zaproponować pewną pulę pieniędzy na odchodne (sporo zainwestowała w moje mieszkanie - meble itp, nie chce byc jej dłużnikiem a w dodatku ze wzgląd na cała nasza relacje i wiele na prawde dobrych chwil które przeżylismy chce sie rozstać z klasa) ktore pomogą jej w nowym starcie - jak wspominałem powyzej, sama jest totalnie niesamodzielna wiec takie cos na pewno jej sie przyda. Zastanawiam sie jak przeprowadzic taka rozmowe, jak sie rozstac z czlowiekiem w takim stanie - nie chce miec jej na sumieniu (potencjalne samobójstwo) ale ze wzgledu na to jak sytuacja sie pogarsza z dnia na dzien w ostatnich miesiącach moj instynkt samozachowawczy nakazuje mi uciekać jak najdalej i to jest nawet silniejsze od tego. Chce to zrobić na spokojnie, z klasą - w sposob zaplanowany i rozważny. Bardzo bym prosił samców o rady, a moze opowiesci czy byli w podobnej sytuacji ew o wasze przypuszczenia jak można by było przeprowadzić taki proces rozstania bez wielkiej szkody dla takiej osoby. Chce miec juz to za sobą ale jednocześnie wiem że musze zachować rozwagę i opanowanie mimo ciezkich warunków.
  8. Cześć wszystkim, Możecie nazywać mnie Kapitan Moskwa. Jestem dwudziestokilkoletnim młodym mężczyzną ze sporym jak na swój wiek doświadczeniem życiowym - mieszkałem w wielu krajach, spotykałem się z kilkoma kobietami rożnych narodowości i przeżyłem kilka burzliwych związków, te wszystkie rzeczy pozwoliły mi lepiej poznać realia prawdziwego życia i nabrać do niego dystansu, dlatego też chętnie podzielę się z wami moimi opiniami na rożne tematy i opowieściami z życia. Założyłem konto na waszym forum z dwóch powodów: 1. Od pewnego czasu mam pewien problem który chce rozwiązać - wypracowałem juz zarys rozwiązania ale będę potrzebował z waszej strony wsparcia i doradztwa w tej niezwykle ważnej dla mnie sprawie. 2. Uważam że mam wiele rzeczy i historii którymi mógłbym się podzielić z waszą społecznością - niektóre z nich was rozbawią a niektóre moze czegoś nauczą ? Prywatnie koneser Rosyjskiego rapu, Chińskiej kultury oraz wielbiciel Hongkonskiej architektury. Pozdrawiam, Kapitan Moskwa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.