Część,
chciałbym opisać swoja historie. Jest to ostatni krok mojej terapii u psychoterapeuty która skutecznie zakończyłem ponad rok temu. Ostatnim etapem była samorefleksja i podzielenie się Historią z innymi, miałem to z siebie wyrzucić. Odczekałem rok, bo chciałem mieć pewność, że sobie poradziłem i czas teraz wymazać stare demony:)
O mnie: mam 30 lat, za sobą jeden 2 letni związek który mnie zniszczył. Jestem introwertykiem a raczej byłem. Byłem niepewny siebie, sądziłem że posiadanie kobiety to wyczyn i spełnienie. O kobietach myślałem jak o wyższym dobru. Miałem 26/27 i żadnej dziewczyny na koncie. Z imprez wracałem z niczym, zazdrościłem rówieśnikom, wmawiałem sobie, że to wina tego iż jestem hmmm ciotowaty? Za mało męski? Jako powód odrzuciłem wygląd bo na zdjęciach dziewczyny mówiłem, że jestem przystojny. Na pewnie nie bardzo ale sporo ładniejszy od diabła Do tego jeżdże dużo ka kolarzówce oraz robię ćwiczenia ogólne z ciężarem własnego ciała. Jestem wysportowany, mam zarysowane lekko mięśnie, jestem szczupły.
Moim największym kompleksem w dobie porno był penis. I tutaj nie mam problemu by podać wymiary 12cm długości, około 12-13cm obwodu. W dobie porno to przecież karzeł. Mam dobre wyksztalcenie, jestem automatykiem, miałem i mam pasje a jednak czułem się dnem, bo nie miałem... Kobiety. To jest tak głupie jak teraz o tym myślę.
Wykształcenie, wygląd charakter ogólny sprawiał to, że nie rozumiałem czemu nie mam kobiety. Patrzyłem na grubych i niskich kolegów, oni mieli swoje drugie połowy, osiedlowych głupków - to samo. Ludzi którzy ledwo wiążą koniec z końcem. I nie, nie czułem się od nich lepszy, nie wywyższałem ale po prostu zastanawiałem, jak to jest, że mając od nich więcej nie mialem kobiety. Popadałem w coraz większą frustrację.
I tu historia się zaczyna. Wiosna, znajomy zrobił imprezę na 30 osób. Ja miałem 26-27 lat. To już wiek w którym wkracza się po studiach w dorosłość. Na imprezie poznałem świetną dziewczynę, ciało jak z filmów dla dorosłych, ślicznie umalowaną, kobieco ubraną. Mój ideał. Zaczęliśmy rozmawiac, potem wspólne wyjścia i zostaliśmy parą. Uważam, że to była taka dziewczyna 9/10, bo to samo mówili znajomi. Często pytali mnie jak to zrobiłem, że mam taką laskę.
Z wyśmiewanego gościa zostałem guru uwodzenia, a przecież ja tylko z nią rozmawiałem. i podczas rozmów nigdy nie myślałem, że tak piekna dziewczyna wejdzie ze mna w zwiazek.
1 miesiące naszego związku to moje białorycerzykowanie. Sandra chciała podkoszulek, miała go, chciała drogą restauracje? Miała, chciała pieniądze na drogie perfumy, szminki? Miała, w końcu robiła to dla mnie jak mówi. Kupiłem sobie dla niej auto, myślicie, że jestem świrem? Tak. Truła mi 4 litery, że każdy ma a ja nie, że skoro tak dobrze zarabiam to jaki problem? Że jak ona może pochwalić się koleżankom mną jak pytają gdzie moje autp. Stwierdziłem nic w tym złego, jest dumna ze mnie to chce się chwalić, kupiłem więc dobre auto, oczywiście otwierałem jej drzwi i zamykałem. Podwoziłem po 22 na spotkania z koleżankami, odbierałem o 3 nad ranem pijaną z rynku, odwoziłem do niej do domu, a potem do naszego mieszkania (wynajętego). Oczywiście wynajmowałem ja, ona mieszkała, nie sprzątała nie gotowała. Pomimo, że studiowała zaocznie, całe dnie spędzała na plotkach, instagramie, na rynku, na malowaniu. A ja? Ja po prostu cieszyłem się że ją mam, że moge przytulić, porozmawiać.
Seks? Dla mnie świetny bo taka dziewczyna ale był nudny, nawet w seksie traktowałem ja jak królowa mimo, że miałem ochotę na coś ostrzejszego, chciałem dominować, ale bałem się, że to ją wystraszy.
Mówiła do mnie, że przez moje treningi kolarskie nie możemy jechać na zakupy albo do kosmetyczki, zrezygnowałem z nich dla niej. W efekcie przytyłem 2-4 kilogramy, zaczęła mi wypominać, że znikają mi zarysy mięsnie brzucha. Co robiłem? Przepraszałem ją i się głodziłem.
Cały czas miałem w głowie mysl taką, że 2 tak pięknej dziewczyny, tak kobiecej nie znajdę.
Po roku zaczęły się problemy. Znikała wieczorami, coraz mniej seksu. Seksu było na początku mniej bo ją nudziłem a potem, znalazła sobie kochanka. Idiotę, którego największym osiągnięciem był zakup starego e36 na raty i grube imprezy. O tym dowiedziałem sie dopiero 2 tygodnie przed rozstaniem.
Wymienię kilka przykładów jak wyglądało nasze zycie:
Zakupy, należę do osób które nie muszą duzo kupować a ona miała potrzebe ciągłych zakupów, urania kupuje raz na rok, telefon? Mam iphona 5s od kilku lat. Wymieniam tylko baterię. Miesiecznie łącznie z wynajmem mieszkania wydawałem 2800zł. Z czego 1600zł na wynajem. Żyję po prostku skromnie bo potrzeby moje zaspokajam w pasjach i nauce. A Sandra? Pomimo, że pracowała jako kelnerka, miałą dochody między 2500-3400zł miesięcznie potrafiła w ciągu roku kupić 2-3 razy suer telefon, but? Co miesiąc nowa 1-2 pary i to nie z daichmana a z Venezi, Solo femme, nawet coś trussardi. Ubrania? Pólka Dsquared i podobne. Miszkała za darmo, jedzenei kupowałem ja. No miałem luksusowa prostytutkę, tylko potem niestety nawet swojej podstawowej usługi nie dawała.
Kiedyś byliśmy w Warszawie z Złotych. Poszliśmy na zakupy, ja kupiłem jakąś marynarkę spodni i 2 koszule w Bytomiu. Zamknąłem sie w zakupach gdzieś w około 800zł. A moja luba? NIGDZIE nie chciała iśc sama tylko ze mna, nie wiedziałem czemu. Niestety prawda szybko wyszła na jaw.
Poszliśmy do razem jakiejś calzedoni lub czegoś podobnego. Wzięła rzeczy za uwaga! 2000zł. Ja nawet nie widziałem, że cały sklep jest tyle wart. Staniki, paski, pończochy, nie wiem co tyle kosztowało. Pochodzimy do kasy, ona przejchała kartą przez terminal, odmowa, 2 raz - odmowa. Na pin? Odmowa, wzieła 2 kartę (która ja jej założyłem bo prosiła) odmowa. W końcu popatrzyła na mnie i pyta czy jej zapłacę. Powiedziała to przy tym takim tonem głosu jakby to było najbardziej powabne zaproszenie na seks. 1 raz wtedy się na nią mocno wkurwiłem.
Przepraszam za słowa, ale tak było. Byłem zły, wkurwiony bo na karcie która jej założyłem przelałem jej 5000zł miesiąc wcześniej. Pierwszy raz w życiu jej odmówiłem. Wybiegła czerwona ze sklepu, ekspedientki sie śmiały a ja stałem i z niedowierzaniem patrzyłem co się stało. W domu awantura, że o nią nie dbam, że ją ponizyłem i że ona nie ma w czym się pokazac koleżankom. Koleżankom, pończochy, staniki? Jasne. To było już 15 miesiąc naszej znajomości. Zaczynałem trzeźwieć.
Kolejna pamiętna akcja. Pojechała z koleżankami do Egiptu. Wróciła po 2 tygodniach, opalona wesoła, ale zero seksu. Co ważne, od roku brała tabletki anty. Po 3 tygodniach braku seksu znalazłem w jej kosmetyczce 2 dziwne leki. 1 - acliclovir a drugi coś na V, valmriv, valvir czy jakoś tak. Dla mnie to już było jasne co się stało. Powiem wam szczerze, chciałem zerwać nasz związek ale byłem poważnie ciekawy czego się jeszcze dowiem.
W między czasie nie wylogowała się z mojego komputera. Jako, ze ja utrzymywałem stwierdziłem, że mam prawo sprawdzić co pisze i z kim. Niestety wiadomości z jej najlepszą przyjaciółka sprawiły, że zwyczajnie rozpłakałem się, jak mogłem być taki głupi. Do dziś czasem widzę te słowa jak zamykam oczy. Kilka z nich:
"wiesz, jest taki spokojny, nudny, ale jeszcze troche kasy wyciągnę i go zostawię".
"mam na niego sposób. Teraz myślę o lekkim powiększeniu piersi to mu znowu powiem że to dla niego i mi to za-sponsoruje"
"ja mam z nim spokoj, wpatrzony we mnie jak w obrazek. Wyobraź sobie, że zapłacił mi za wycieczkę. W łóżku to nudziarz ale mam z nim dobre życie. Kamil mi nic takiego nie dał co on daje"
No i przyznanie do zdrady w Egipcie, że było cudownie tylko... Zaraziła się jakimś paskudztwem.. Podrukowałem to, schowałem i czekałem tylko na moment by to pokazać.
Byłem totalnie rozbity, wiem, że wielu z was ciężko to sobie wyobrazić. Straciłem chęć ido życia, popadłem w depresję a tej szm...aty nic to nie interesowało. Smutny jesteś? Może napij się piwa.
W listopadzie znalazła sobie kochanka. Dowiedziałem się o nim od naszego wspólnego znajomego. Okazało się, że widział ją razem z nim i mi powiedział. Pojechałem do niego to wyjaśnić, chciałem się bić ale... Facet był tak samo w szoku jak ja.
Był większy, silniejszy a mimo to ledwo powstrzymałem się od bójki. Mimo spokojnego charakteru ona spowodowała to, że byłem gotów porządnie dostać po mordzie byle dać mu w pysk. Ale rozsądek wygrał, bo ona była kur*ą a facet jak każdy inny chciał zaliczyć fajną laskę.
Ukartowaliśmy wspólnie na niej zemstę. Byliśmy umówieni na obiad "zaręczynowy" do jej rodziców. Jej siostra się zaręczyła i z tej okazji przygotowany wielki obiad dla najbliższej rodziny. Tutaj zaznaczę, że o dziwko jej rodzice to świetni ludzie, dziadkowie też. Nie wiem jak wychowali taka dzi*kę, ale jednak im się udało. Powiedziałem jej, że na obiad dojadę z opóźnieniem, oczywiście były fochy że nie wypada ale jak powiedziałem, że to wina pracy - zrozumiała. W końcu moja praca dawała jej pieniądze. Na obiad wparowaliśmy razem z jej kochankiem. Przy całej rodzinie zrobiliśmy szopkę. Pomimo, że mi było wstyd, bo nie tak zostałem wychowany, i było mi przykro gdy widziałem jej rodziców zszokowanych, patrzących na córkę z obrzydzeniem nie przerwałem tego. Jej płacz i tłumaczenia, że to była jej pomyłka, że ona mnie kocha były warte dużo więcej.
Kochanek wyszedł a ja stalem, podszedł do mnie jej tato, zaczął mnie przepraszać. Poszliśmy do pokoju, zaczął mnie pytać co dalej, czy widze dla nas szansę (on mnie bardzo lubił). Widziałem jak mu głupio, ale powiedziałem, że szansy nie widzę. Pokazałem mu jej rozmowy na messendrzeże z koleżanką o Egipcie. Jego rekacja była taka jak moja usiadł i zwyczajnie zapłakał, zaczął mnie przepraszać, że jest mu wstyd jak kogoś takiego wychował. Impreza zaręczynowa zniszczona. Moja już była, wybiegła z domu, wszyscy w szoku.
Do dziś żal mi jej rodziców. Wiem, że przestali z nią utrzymywać kontakt.
Historii z nią było znacznie więcej. Ja wymieniłem te które najbardziej pamiętam.
Po wszystkim popadłem w depresje. 3 miesiące byłem cieniem człowieka. W końcu, stwierdziłem, że tak nie można, zapisałem się na terapię. Dziś mija już ponad rok od ostatniej wizyty. Terapia trwała prawie rok, przynosiła efekty, mi wróciła chęc d życia, pasje, nauka, ciekawość świata.
Problem pozostał jeden. Wątpię czy zaufam kiedyś kobiecie. Nie chce ich, dla nie to uosobienie zła, i wiem, że uogólniam, ale jednocześnie strach jeszcze pozostał. Jednocześnie nauczyłem się zk obietami rozmawiać i je podrywać. Ale już bez ciśnienia, bez wchodzenia w dupe.Robie to dla sportu i czasem cieszę się jak widzę, że są smutne gdy jednak je olewam. Niestety, winna jest jedna z nich.
Pozdrawiam
Jak macie jakieś pytania, chcecie poznać inne historie to chętnie napisze.