Cześć i czołem!
Na początku chciałbym powitać Braci tejże witryny.
Jako że trafiłem tutaj przez kanał YT i jestem ciekawy i otwarty na taką społeczność opiszę i swoją sytuację.
Może od początku - tzn 6-ste urodziny. Mały prezent od losu jakbym było łysienie plackowate wersja totalis. No a co za tym idzie średnia atrakcja wizualna - życie. Uczyłem się, uprawiałem sporty, poszedłem do wojska. Życie erotyczne i związkowe praktycznie bliżej dna Rowu Mariańskiego. No ale...w końcu kogoś poznałem - wiek ok 23/24 lata i ja i "Ona". Służyłem i studiowałem "Ona" studiowała. Zdziwiłem się że gładko poszło od poznania do związku i wspólnego zamieszkania. Zamieszkaliśmy po czasie w Warszawie - zmieniłem jednostkę bo miałem tutaj studia a dziewczyna zdecydowała się II-gi stopień studiów też kończyć w Warszawie. Oszczędna - w moim kierunku ciągle zwracała uwagę żeby za dużo nie wydawać. Ale jak to mówił Sz. P. Kotoński mimo pochodzenia zagranicznego dziewczyny i fajnego nastawienia do życia po obcowaniu z Polkami widziałem małe ale zmiany świadczące o nieciekawym wpływie. Ale dalej mieszkaliśmy ze sobą nic złego się nie wydarzyło. No i prezent od losu (albo opaczność?) - nowotwór złośliwy jajka z przerzutami, ogólnie 3-ci stopień w wieku 27 lat. Operacja praktycznie z marszu i czekanie na chemię. Czerwona lampka odnośnie "Jej" zachowania i podejścia doczekała się koloru bardziej wyrazistego niż Rosso Corsa. No i pierwsza chemia - przyszła powiedzieć że nie widzi takiego życia ze mną i cześć. No milutki nie byłem i pogoniłem panią z pod mojej leżanki na onkologii.
Mija kilka miesięcy - cel: powrót do służby i tak: leczenie, zieleninka 3x dziennie, własne soczki mięso od święta raz w miesiącu i to gotowane na parze. Ale udało się, chociaż długi do spłaty miałem jak z Zakopanego do Gdańska. Parabanki i inne ustrojstwa - ZUS stwierdził że symuluję więc nie będzie mi płacił chorobowego. Życie kosztowało - leki, mieszkanie, wyżywienie, studia. Małymi krokami starałem się pozbierać - odszedłem w cholerę od prywaciarza od zarobków za psi pieniądz ( minimalna krajowa w IT w Warszawie - desperat jak ja tylko mógł na to pójść bez innego wyjścia) i wróciłem do struktur. W międzyczasie poznałem Warszafiankę - znowu mój pesel, jajko mi się radowało że wybrakowany ale kogoś mam - do momentu wyczucia ściem z Jej strony. Że niby "Ona" dużo pracuje i nie ma czasu za dużo i musi zbierać pieniądze a sama jest z znacznie bogatszego domu niż przeciętna rodzina i mieszka z rodzicami to jakoś mi nie grało. Otrzeźwiałem - podziękowałem, chociaż przez kilka miesięcy jeszcze do mnie pisała. Teraz widzę statystykę raz na kilka miesięcy i że ciągle mój numer jej się kasuje i musi go załatwiać. od kogoś.. chce się wtedy zawsze spotkać i pogadać a powód to jest taki żeby się spotkać i pogadać. żal.pl? Jak ma biedę towarzyską to z braku laku że ja się zawsze zgodzę? Taki ch... Może to też moje uprzedzenia ale wolę być ostrożny i nie tracić 15 zł za piwo plus godzina czasu dla kogoś.
No i stan obecny - mieszkam sam w prawie centrum Warszawy, mam ciekawą pracę gdzie mnie doceniają, nieźle płacą, samotny jestem jak cholera bo już prawie 30 na karku i teoretycznie mało perspektyw. Śmieję się czasami że pojadę do wsi Łysobyki poznam dziewczynę z remizy co ma po rodzicach gospodarstwo rolne i tak będę sobie żył.
Nie mam pojęcia jak Panowie mnie przyjmą na tym forum, może dowiem się czegoś ciekawego, może mnie naprostujecie bo mam już zbyt zryty beret?
Pozdrawiam serdecznie!