Moim zdaniem sprawa opisana w tekście wymaga uwagi od samego początku związku. Granice trzeba wyznaczać od samego początku i za nic na świecie nie dać się omamić początkowym turbohajem.
Zachęcam wszystkich do zdrowego myślenia i zainteresowania się emocjami - ich generowaniem i trzymaniem w silnej męskiej łapie.
Na poczucie winy polecam skupianie się tylko i wyłącznie na swoich odczuciach - my samcy jesteśmy z natury stworzeniami myślącymi logicznie i wystarczy sobie uświadomić, że poczucie winy nie jest spowodowane Waszym zachowaniem (bo w danej chwili coś Tobą kierowało, ze postąpiłeś tak a nie inaczej), tylko osobistą, najmocniej subiektywną reakcją drugiej osoby (pomijam chęć manipulacji etc.).
Każdy człowiek ma prawo do swoich własnych reakcji, uczuć i zachowań i jeżeli na coś masz ochotę, lub coś ci nie pasuje to wyraź to i niech cie nie obchodzi czyjaś ocena. Moim lekiem na poczucie winy jest egoistyczna, ale czysta refleksja o moich odczuciach w danej chwili, mam nadzieję, że wyrażam się dość jasno. Jest to do wyćwiczenia.
U mnie polega to po prostu na tym schemacie: Skoro tak zareagowałem, to miałem powód (tutaj możesz sobie wstawić emocje lub odczucia towarzyszące sytuacji). Na tym się skupiam w momencie jak ktoś mnie chce wbić w poczucie winy.
Nigdy nie kwestionuj czegoś co zrobiłeś. Stało się to nie bez przyczyny. Myśl o przyczynie.
Po przeczytaniu tego pogrubionego fragmentu stwierdziłem, że działa to tylko w przypadku osób "szlachetnych" jak to Marek często mówi w swoich filmach.