Skocz do zawartości

rampampam

Użytkownik
  • Postów

    164
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez rampampam

  1. Stanowski kiedy chce to potrafi pisać ciekawe teksty, a kiedy indziej mocno jedzie po Kołtoniu czy Godlewskim. Świadomy swojego talentu i pozycji wykorzystuje to do roli stańczyka polskiego YouTube'a. Nie unika kontrowersji i sam jest ich udziałem. Dla niektórych to niemal guru, a to już jest groźne. Za czasów prezesury Bońka zarzucano mu, słusznie, że dość delikatnie podchodził do kwestii związanych z PZPN, ostatnio łagodził atmosferę wokół Michniewicza. Nie powinno to nikogo dziwić:) Sam temat Janoszek jest groteskowy. Stanowski nie odkrył żadnej Ameryki, po prostu upublicznił podstawowe wątpliwości, oszustwa wokół tej kobiety. Co ciekawe, pisali o nich internauci i to już...5 czy 9 lat temu:) Wystarczy wyguglować.
  2. rampampam

    W co aktualnie gracie?

    Owszem, niektóre tekstury to poziom między PS3/PS4. W sumie gra niezbyt next-genowa jeśli chodzi o oprawę. Naturalnie, poza dyskusją jest rozmach, epickość produkcji, feeria barw itd. Po prostu twórcy mogli dać więcej jeśli chodzi o wizualia. Dość powiedzieć, że starszy Horizon 2 wciąż pozostaje niedoścignionym majstersztykiem techniczny, a przede wszystkim wzorcem optymalizacji.
  3. rampampam

    W co aktualnie gracie?

    Ogrywam Final Fantasy XVI i gdyby nie słaba optymalizacja w wyższej rozdzielczości i ledwie przyzwoita grafika, gra byłaby bardzo mocnym kandydatem do miana gry roku.
  4. i zwrócę uwagę, że najlepsi gladiatorzy mogli przebierać w kochankach, także z wyższych sfer. To tak ad vocem tematu:)
  5. Kto ma kasę zazwyczaj się wyprowadza, a kto nie, ten siedzi jak mysz pod miotłą albo.. nie narzeka. Naturalnie, mieszkanie w klitce z rodzicami może być mordęgą, ale to zależy od usposobienia domowników. Jak sobie czlowiek skacze do gardeł od lat to pewnie woli pobyt w lepiance czy jakieś czworaki od "miłego" obiadku z wnerwiającą mamusią. Moja dawna znajoma była w takiej sytuacji i zdecydowała się jakąś dekadę temu wziąć kredyt na kawalerkę. Dla mnie było to niepojęte, ale ona usilnie twierdziła, że jest zadowolona. Sam długo mieszkałem z rodzicami, przy czym oni nie wtryniali się w życie, więc cóż mialem niby tracić? Wprost przeciwnie, łatwiej i szybciej odłożyłem na dom.
  6. Z tego co napisałeś najbardziej jest niepokojąca relacja z rodzicami, a może zwłaszcza, bliżej nieokreślona z matką. Jeśli laska czerpała lub jeszcze czerpie złe wzorce od rodzicielki to właściwie przegrałeś. Jakoś ją jeszcze ustawisz pod warunkiem, że potrafi być koncyliacyjna. To jest związek "dochodzący"? Póki nie mieszkacie razem to też nie znasz jej jeszcze wielu (złych) nawyków. Sex? Sprawdź statystyki to zrozumiesz czemu tak jest:)
  7. Sprawiedliwości stało się zadość. Lubię stare, włoskie granie, ale nie mogłem dłużej patrzeć na męczenie buły. 45 minut niezłej gry przy niepewnej w defensywie Francji to zdecydowanie za mało. Michniewicz zrobił wynik, w myśl maksymy cel uświęca środki. Trudno mówić o sukcesie, ale też mundial na pewno nie był porażką. Cóż, w 1986 r. w Polsce była żałoba po podobnym oklepie, a dziś, no właśnie... Fajnie, że Szczęsny odbudował nadszarpniętą renomę u polskiego kibica. Z kolei Lewandowski po raz kolejny udowodnił, że wielke turnieje ("11" rozczarowań według Marci w 2016 r. oraz w 2018 r. - Guardian), a nawet wielkie mecze nie są dla niego. Chociaż to też ocena na wyrost, w końcu Robert to finisher, a nie byłyskotliwy piłkarz na skrzydle. Sam wiele nie zdziała... Inna sprawa, że lubi publicznie krytykować kilku selekcjonerów, a to już pewna przesada.
  8. Ronaldo miał zakola, był łysy? Przecież on się strzygł od (niemal) zawsze i to nie z powodu utraty włosów. No ale jeśli było inaczej to pardon Oczywiście nie ma czegoś takiego jak najlepszy piłkarz w historii, bo sport jest zbyt dynamiczny, zmienny żeby porównywać nieporównywalne pozycje i zespoły. Przykład wyżej - sugestia że Ibra sobie nie poradził w Barcie, a Lewy by dał radę w miejsce Messiego??? Myślenie życzeniowe, Aha, Barca może i w budowie, ale umówmy się, jest kim tam grać:) Można tak w nieskończoność. Wirtuozi? Generalnie mówiąc najwybitniejsi przedstawiciele futbolu latynoskiego, względnie "południa". Ronaldinho ponad wszystko, bo ze swoim charakterystycznym uzębieniem i zacieszem przypominał najlepszego wymiatacza e szkolnego boiska W środku pomocy to, nie ma co długo się zastanawiać, Zidane. I tak najbardziej szkoda, że zapomina się o świetnych, krewkich defensorach...
  9. W życiu nie miałem konsoli, al właśnie rok temu zdecydowałem się kupić Xboxa S, potem X, a na końcu PS5. Wnioski? Kultura pracy na Xboxie X jest lepsza niż na sonce. Konsola zielonych działa niezwykle cicho i ma ciut lepsze parametry dlatego w niektórych grach dostaniesz parę fpsów więcej. To raczej ciekawostka, a nie argument decydujący o wyborze konsoli. Podobnie jest z...wyglądem. Część ludzi narzeka na wygląd Sony, a zachwala tradycyjny, ascetyczny look X-a. Co kto lubi, to są z mojego punktu widzenia pierdoły. Czy jest w co grać? Na Xboxie króluje game pass, ale póki go miałem to w bibliotece była masa gier, które mnie... w ogóle nie interesowały. Sportowe, wyścigi, gearsy. Wyszło Halo, ale to jest dobry tytuł, bez szału. Forza prezentuje się okazale, ale jak powiadam, wyścigi nie są dla mnie. Microsoft ma chrapkę na potężne studia i wydaje się, że w końcu po latach wypuści megahity. Wydaje się, bo 2 lata mijają od premiery, a dla mnie nie ma na Xboxie tytułu dla którego trzeba kupić ten produkt. Co przemawia na korzyść Sony? Wiadomo, exclusive`y, ale głównie juz znane graczom. W PS Plusie, który jest uboższy od gamepassa, jest z kilkanaście naprawdę ciekawych tytułów. Dla mnie, człowieka nieobeznanego z hitami Sony to poezja. Inna sprawa, że wsteczna kompatybilność to fikcja i jak masz tytuł z PS4 to zazwyczaj ogrywasz go w 30 klatkach. Na Xboxie jednak znacznie więcej tytułów otrzymało podbicie klatek. W plejce jest zdecydowanie fajniejszy pad od tego xboxowego. Czy to decydujące? Kwestia gustu. Nowy GOW Ragnarok zapowiada się bardzo dobrze, ale to będzie wciąż gra crossgenowa. Ogram, ocenię, ale arcydzieła się nie spodziewam z wiadomych względów. Co mogę polecić? Na pewno najlepiej wyglądającą produkcją jest nowy Horizon. Gra dość specyficzna, ale faktycznie przepiękna. 40 klatek w (prawie) 4k zupełnie wystarczają. Nie ma co ukrywać, obecna generacja konsol to spory zawód. Weźmy najnowsze premiery - Plague Tale i Gotham Knights jedynie w 30 klatkach. To kpina z klientów, tym bardziej że graficznie oba tytuły nie są przełomowe, a Gotkam Knights to wręcz wizualnie gra sprzed kilku dobrych lat. Używaną plejkę kupiłem za 2400 zł na gwarancji. Ostrzegm przed jednym - wybór konsoli to loteria. Niektóre chodzą cichuteńko jak Xbox, niektóre jednak głośniej. Miałem 2 różne i wiem o czym mówię:)
  10. Uwielbiam jak ktoś szafuje porównaniami z innymi rządami, nie uwzględniając warunków w jakich ktoś sprawuje władzę. Zresztą nawet to jest obarczone sporym marginesem błędu. To truizm, ale silną władzę poznaje się po skuteczności w trudnych czasach. Osobiście boleję nad umysłami ludzi, którzy dali się zagonić do jakiejkolwiek oblężonej ideologiami twierdzy Rozumiem, że mniej więcej do 2019 r. można było jeszcze widzieć coś w PiS-ie, al litości, miejcie swoją godność
  11. Prze To są indywidualne przypadki. które można, albo i nie, rozpatrywać we własnym sumieniu. Osobiście mniej więcej do 20 roku życia uczestniczyłem w świątecznych imprezach rodzinnych, imieninach, bo też kuzynostwo miałem w podobnym wieku. Po śmierci dziadków rodzina się rozproszyła, przestała się tak często spotykać i "problem" jak gdyby się rozwiązał. Żona też ma dość liberalne podejście do wszelkich uroczystości. 2-3 godzinki posiedzieć i wyjść, no chyba że naprawdę rozmowa się klei itd. Nie mam w rodzinie osób, które siłą by powstrzymywały przed wyjściem, dolewały na chama do kieliszka czy głośno komentowały czyjeś relacje. Albo inaczej, są takie (nieliczni), ale znają mnie i wiedzą, że nie odpuszczę. W tym wszystkim jest szacunek dla "odmienności". Ich i naszej. Wilk syty i owca cała. Mnie tam korona z głowy nie spadnie jeśli, jak pisałem, posiedzę z kimś średnio lubianym przez kilkadziesiąt minut w roku. Czujesz się zmuszany? Przedstaw swoje argumenty, ostatecznie nie siedź za wszelką cenę, no chyba że ktoś wydziedziczy :D Swoją drogą to wielu ludzi chciałoby mieć takie problemy.
  12. Myślę, że spędzenie godziny czy nawet paru więcej ze średnio lubianymi ludźmi, i to parę razy w roku, nie powinno być niesamowitym wyzwaniem. Zwłaszcza jeśli robimy w ten sposób przysługę starszym krewnym. A jeśli przy stole rzeczywiście nie znajdujemy nikogo życzliwego, tylko naburmuszonych ludzi, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby nie uczestniczyć w takich posiedzeniach. Szczerość i prawda ponoć wyzwalają:) Właśnie nie pojmuję tego narzekania na okres świąteczny. Cały familijno-religijno-kulinarny zamęt przez lata brał się ze względnej biedy, a wręcz nędzy (okres okupacji czy okres stalinowski) i na tym wyrosło całe pokolenie, które potem przekazywało określony schemat zachowań i tradycji obecnym, dajmy na to, 70-latkom. W świecie względnego dobrobytu, szerokiego dostępu do dóbr konsumpcyjnych, zasobów ludzkich (hehe) oraz zaniku konserwatywnych tradycji pewne aspekty grudniowej ruchawki straciły rację bytu dla lwiej części społeczeństwa. Wykluczam z tego grona dzieci i wspomnianych emerytów czy staruszków.
  13. Nie ma jednoznacznych kryteriów ZP, bo to nagroda indywidualna w sporcie drużynowym. Co do meritum to wybór Cannavaro nie był taki szokujący wówczas, w końcu gra w silnej lidze i jego liderowanie w Juve czy ekipie mistrzów świata było poza dyskusją. Wydaje się, że Lewandowski podzielił los...Sneijdera, który jakieś 11 lat temu zgarnął prawie wszystko co było możliwe w reprezentacyjnej i klubowej piłce, a i tak musiał obejść się smakiem. Holender nigdy też nie był mocny w marketingu. Wiele kwestii decyduje o takim, a nie innym rezultacie. Też nie wiem kto zasłużył na ZP za ostatni sezon, ale totalnie nie wierzyłem w triumf Polaka.
  14. Wiadomo, że tak. Cokolwiek znaczy "wczesny etap ciąży". Oczywiście, że wybierając partnerkę brałem pod uwagę kwestię światopoglądu, ale do tej pory nie poznałem w miarę młodej kobiety, która byłaby zagorzałą przeciwniczką aborcji. No poza środowiskami religijnymi, ale to zrozumiałe.
  15. Jan Kazimierz też uciekł na Śląsk, władca Jugosławii itd. To jest tylko taki ozdobnik do sprawy, bo oczywistym jest, że z martwego pożytku nie będzie. Śmigły notabene wrócił po coś. Oczywiście to nie jest tylko moje zdanie. Może i nie nadawał się do polityki, ale faktem jest że kołderka wówczas była króciutka. To typowe w państwach autorytarnych gdzie po śmierci faktycznego autorytetu brakuje podobnego następcy. Jeśli pamięć mnie nie myli to w HOI4 nie ma słowa o potencjalnym holocauście na naszych ziemiach, teoriach nazistowskich, a jest czysta polityka bez esencji, która była kluczowa w mechanizmach nazizmu. Zresztą tam chyba było tak, że jak wybierało się opcję niemiecką to w pewnym momencie mogło dojść do wojny domowej w Polsce i rozpadu państwa. Ewentualnie zostaje kadłubowe państewko zdane na łaskę i niełaskę. Ale bądźmy poważni to gra komputerowa. Jak już ktoś chciałby tam przetrwać to najlepiej zniszczyć Czechosłowację na początku i można próbować sił z Hitlerem
  16. Tiaa...zostaliby, zginęliby i by patrioci-idioci mieli kolejnych bohaterów. Akt kapitulacji znaczyłby tyle co zeszłoroczny śnieg. Po prostu zalegalizowanie terroru i w konsekwencji ludobójstwa, które notabene miało miejsce od pierwszych dni września. Tak w ogóle to chciałbym zauważyć, że Śmigły-Rydz miał swoje zasługi chociażby w czasach wojny polsko-bolszewickiej i z okresu I WŚ, więc sprowadzanie np. tej postaci do jednowymiarowego tchórza jest grubym nadużyciem.
  17. Sugerowanie, że Beck był człowiekiem kompletnie odklejonym od rzeczywistości wydaje mi się bardzo na wyrost. Podobnie jak niedostrzeganie tego, że geopolityka jest kluczowa przy przerzucaniu się losami innych państw w czasie wojny.
  18. Typowe ahistoryczne myślenie. Wiesz o tym co czekało Polaków. ale oni nie. A jeśli zakładasz, że oni wiedzieliby o tych stratach i mieliby wybrać samobójczą opcję niemiecką z ludobójcą, który gardził Słowianami (nie, Czesi dla nazistów to coś innego) i mówił o przestrzeni życiowej na wschodzie no to...hmm. To jest polityczne samobójstwo i absolutna amoralność. Ci ludzie w dużej mierze brali udział w odzyskiwaniu niepodległości w latach 1914-1921 i tak po prostu mieliby iść na niekorzystny układ z Hitlerem?
  19. WMG było częścią porządku wersalskiego, którego beneficjentem była Polska. Kupczenie Gdańskiem po nadwątlonej opinii z jesienie 1938 r. byłoby dla nas fatalną decyzją. Polska miała spore wpływy finansowe właśnie dzięki temu, że Prusy Wschodnie nie były połączone bezpośrednio z III Rzeszą i zgoda na eksterytorialność oznaczałaby dla nas nie tylko stratę geopolityczną, ale wprost finansową. Zresztą...przecież to byłoby ewidentne okrojenie nas. Za cenę wasalizacji wobec państwa otwarcie (!) antypolskiego. W Niemczech od 1918 r. nie było żadnej siły autentycznie propolskiej, społeczeństwo w dużej mierze gardziło nami i to bez propagandy nazistowskiej. Co do kwestii propozycji/żądań. Otóż jesienią 1938 r. w dość łagodnym tonie przedstawiono oczekiwania, ale już w styczniu Ribbentrop zmienił ton chociaż Beck nie zamknął wcale tematu, prawdopodobnie byłby skłonny do jakichś rozmów, ale niemieckie stanowisko znacząco się usztywniło. Najprawdopodobniej dlatego, że naziści nie liczyli się wprost z polskim wetem. Te konsultacje polegały na tym, że dostaliśmy info do wiadomości. Sami i tak byśmy nic nie zdziałali nawet w 1934 r. np. kiedy niby Niemcy były słabe, a co dopiero 4 lata później. Typowa gra na uśpienie przeciwnika. Bo wtedy już nie trzeba było udawać. Pisma ambasadora szwedzkiego wskazują na możliwość zamachu stanu wewnątrz kraju, a niekoniecznie z inspiracji mocarstwa zachodniego. Nie mówisz choremu terminalnie, że zaraz umrze.
  20. A kto zagrażał Beckowi na stanowisku po laudacjach wewnętrznych z wielu stron za Zaolzie? Polska odrzuciła żądania Hitlera nie będąc w sojuszu z Wielką Brytanią. Narada w tej sprawie miała miejsce na początku stycznia 1939. Rozmowy z Brytyjczykami miały miejsce później. Beck był faktycznie postrzegany jako taki polityk bo przez krótki czas lekko poprawił relacje z Niemcami. Właściwie to Hitler to zrobił bo było mu po drodze z wyciszoną Polska. Przy bierności zachodu nie musiał dłużej udawać neutralnego sąsiada wobec nas. Czas biegł na jego korzyść, nie naszą. Gdy było trzeba wyciszał antypolskie akcje a gdzie indziej równocześnie łaskawie na nie spoglądał. Mógł bo miał asy w rękawie. My byliśmy ledwie waletem. Obojętnie kto by nie rządził nie był w stanie odrzucić polityki względnej równowagi. To wywracalo cały stolik. U nas plotkowano o zamachu stanu na wypadek niemieckiej opcji i pogwałcenia linii politycznej z 1918 r. Nie chcę uprawiać martyrologii ale ówcześni rządzący wiedzieli co to świat bez Polski i może po ludzku nie mogli przyjąć do wiadomości że tylko idąc wbrew wszystkiemu można było coś zyskać. A może.. kompletnie przegrać.
  21. Nawet gdyby Beck wiedział więcej o stanie polskiej armii nie wydaje mi się że zmieniłby front na opcję niemiecka. Za dużo wątpliwości i irracjonalnych przesłanek z punktu widzenia ówczesnych.
  22. Przecież my nie mieliśmy nic do gadania ws. Monachium. Po prostu skorzystaliśmy na tym że Niemcy zabrały Sudety i tyle. Czesi nie chcieli wcześniej współpracy i to były zaszłości wieloletnie. Kwadratura koła. Z Francją to mieliśmy sojusz od początku lat 20. Zaolzie nic tu nie zmieniło. Jak nas potrzebowali to byliśmy cacy
  23. Odnośnie do Czechosłowacji to zajęcie Zaolzia nie było realizacją jakiegokolwiek sojuszu z Hitlerem a raczej spełnieniem celu politycznego bynajmniej nie tylko sanacji. To miało się nijak do kampanii z 1939. Rzekoma zdrada Zachodu nie była z tym w ogóle związana. Dlaczego długa obrona? No przecież nie pozostawisz na pastwę losu setek tysięcy rodaków ot tak. Właśnie aby uniknąć drugiego Monachium a jeśli zakładasz ludobójcze zamiary wroga to tym bardziej nie odpuścisz Poznania np. Beck w swoich wspomnieniach wprost napisał że pasalibysmy zwierzątka gdzieś za Uralem w wizji Hitlera. Wolta polityczną nie była możliwa że zbyt wielu powodów. Zakładam, że dłuższa obrona Polski sklonilaby Francuzów do większej aktywności. Po 17 września to było właściwie nierealne. Moim zdaniem los Polski był uzależniony od poczynań zdegradowanych na jakiś czas światowych potęg. Właściwie nic się nie zmieniło. Oczekiwanie od przodków lepszego rezultatu w 1939 to jak żądanie od polskiej reprezentacji koszykówki złotego medalu na igrzyskach po meczu z USA. Powiem tak, momenty mogłyby być ale finał byłby znany przed meczem
  24. Wedle źródeł i relacji zarówno Naczelny Wódz jak i prezydent Mościcki mieli świadomość tego, że przegramy. Po prostu narodowi (choremu) nie mówi się zazwyczaj całej prawdy (śmierć nadejdzie jutro). Jasne, że polskie wojsko było takie, a nie inne, ale nie można powiedzieć, że nie inwestowano. Wydatki były spore w skali budżetu. Cóż z tego skoro budżet Polski był mniej więcej na poziomie...Berlina. Myślę, że wystarczy sobie to uzmysłowić i mniej psioczyć na "zaniechania" i tworzyć kolejne "alternatywy". Zwyczajowo wojny planuje się na podstawie pewnych doświadczeń. Tak więc to że my zakładaliśmy, że będziemy się bronić może i 6 tygodni dziś brzmi groteskowo, ale wówczas nie było całkowicie odrealnionym założeniem. Tak samo ustawienie wojska przy granicy. No faktycznie wygląda to tak jakby 10-latek brał się za strategię. Tylko że nieustawienie tak wojska skazałoby niejako wprost część ziem zachodnich czy pólnocnych na błyskawiczne przejęcie przez Hitlera tych rzekomo germańskich ziem. Kolejne Monachium? A dlaczegoby nie? Nie brzmi to tak absurdalnie. Co do ówczesnego sojuszu to znowu nie jest tak, że wszyscy byli przekonani, że szybko ruszą Francuzi i Anglicy. Sami, jak wspominałem, zakładaliśmy dłuższą, bardziej skuteczną obronę ziem. To miało być asumptem do ofensywy dla sojuszników, którzy notabene po 2 tygodniach dopiero mieli ruszyć całością sił w dyspozycji (uproszczenie). Linia Zygfryda wówczas to nie była popierdółka, jak się przez wiele lat uważało i Francuzi tak znowu nas nie wydymali. No i najważniejszcze - pamiętajmy kogo mieliśmy za przeciwnika. To była grecka tragedia bez wyjścia. Być może można było ocalić więcej istnień ludzkich. Być może Śmigły poległby gdzieś na polu bitwy albo z rąk Sowietów to Polacy mieliby znowu jakiegoś bohatera. Jego dyrektywa była niefortunna, ale nie pobawiona sensu. Ucieczka władz? Lepiej zostać i co?
  25. Dość osobliwy skład, wybitnie, delikatnie ujmując, sceptyczny wobec piłsudczyków, więc trudno oczekiwać panegiryków. To nie jest tak jak powiada niejaki Suchodolski, że o gospodarce pod rządami sanacji nie mówi się "właściwie", a jeśli już to tylko dobrze. Wystarczy sięgnąć po opracowania Tomaszewskiego, które mają hoho a może więcej lat i wtedy człowiek zrozumie, że ktoś tu próbuje nabić w butelkę widza. Tak generalnie jest z nauką. Większość ludzi historii na serio nie uczył się nigdy, bo trudno uznać edukację na poziomie podstawowym za coś więcej niż jako taką orientację w postaciach historycznych. W szkole średniej to zwykle też są inne priorytety, więc...no właśnie. Nie chcę dyskredytować całego dorobku prof. Wyszczelskiego, ale też nietrudno znaleźć w necie recenzje jego książek, które są poddane mocnej krytyce. Pomijając to wszystko bezspornym jest to, że sztywna poltyka szczególne z II połowy lat 30. zahamowała o jakiś procent potencjał przemysłu zbrojeniowego i nie tylko. Kwiatkowski po latach bronił się, mówiąc że jakby wiedział o zbliżającej się wojnie to zmieniłby kurs w ekonomii. Wymówka czy autentyczne przekonanie? Nie wiemy. Natomiast poza dyskusją jest to, że pod koniec lat 30. nastąpił, można rzec, kryzys w gospodarce, ale właśnie w Polsce tego specjalnie nie odnotowano. To też
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.