Skocz do zawartości

Pawlikowski

Użytkownik
  • Postów

    42
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Pawlikowski

Kot

Kot (1/23)

40

Reputacja

  1. Nie i nie sądzę, abym się dowiedział. Brachol od zawsze miał problemu z uzewnętrznieniem siebie. Gdy zapytałem się go zwyczajnie czy wszystko jest w porządku to po minucie ciszy stwierdził, że nie jest szczęśliwy i inaczej sobie to wyobrażał. Koniec. Więcej się nie dowiedziałem, nie chciałem naciskać, a brachol sam zmienił temat. Ostatnio jestem częściej w rodzinnym domu i dowiedziałem się , że brat od śmierci ojca nie był anu razu na jego grobie, co trochę nie łączy się w całość bo staruszek był naprawdę dobrym kolesiem. Czyżby nie pogodził się ze śmiercią ojca? Nie wiem, zaczynam twierdzić, że może macie racje z tym wszystkim i trochę przesadzam. Może po prostu brat chciał wyhamować w tej gonitwie zwanej życiem i osiadł w rodzinnym domu.
  2. Ktoś o mnie ostatnio myślał, czuję się zaszczycony A na poważnie, z tym altruistą to nie jest tak, że się chwalę. Z jednej strony wydaję się to szlachetne, że pomagasz bezinteresownie, ale z drugiej dostajesz po dupie od życia bo nie umiesz przejść obojętnie gdy komuś coś się dzieje. Nie i jeszcze raz nie. Pisałem o tym wcześniej i napisze jeszcze raz. Widzę, że brachol od paru lat popadł w stagnacje. Kiedyś wychodził do ludzi, spotykał się z kumplami, dziewczynami, był żywą osobą a teraz? Proponuje mu, żeby skoczył ze mną na grilla do naszego dobrego kolegi. Nie. Znajomy proponuje spływ kajakowy gdzie wiem, ze będą wspólni znajomi i będzie ciekawie. Brat nie pójdzie. Znajomy ma food trucka i będzie w okolicy na festiwalu food tracków Dobre jedzonko, zimne piwko, paru znajomych, koncerty w tle. Brat nie idzie. Dlaczego? Bo nie. Wybieram się służbowo do Niemiec gdzie będę miał opłacony hotel i może się ze mną zabrać. Nie. Tu nie chodzi o to, że chce mu coś narzucić, swój tok myślenia. Wyobraź sobie, że rozmawiasz z bliską osobą, a ona odpowiada jednym słowem na wszystko. Nie ma w niej żadnych emocji, na wszystko reaguje wyjebką, gdzie 3 lata temu tego nie było. Widzisz w nim, że coś się stało i co masz nic nie robić. Dlatego napisałem na tym forum, a nie na jakiejś kafeterii czy innym forum dla gimbazy bo są tu ludzie po "przejściach", po ciężkich doświadczeniach życiowych i na takie rady liczyłem. Ja wszystko w głowie sobie poukładałem już dawno, a na tym forum napisałem post bo byłem ciekawy czy ktoś mi coś doradzi. Niestety większość mnie zjechała, że chce brata sprowadzić na złą drogę. Z bratem nic nie zrobię. Uparty jest jak osioł, ale jeżeli będzie chciał tak spędzić życie to będę dalej jego bratem i będę go w tym wspierał.
  3. @Exar wszystko staram się zrobić powoli, nic pochopnie. Problem widziałem już rok temu, ale nie interweniowałem. Teraz widzę, że robi się coraz gorzej dlatego staram się pomóc w zakresie moich możliwości Z drugiej strony tak, robię z siebie matkę terese bo trochę jestem altruistą z charakteru, ale właśnie dlatego piszę na tym forum bo jak ktoś powie mi to z perspektywy 3 osoby to rzuca mi to szerszy obraz na problem niż sam to widzę. @Libertyn zostaje w kraju na dłużej i siłą rzeczy będę odwiedzał rodzinny dom częściej to planuje jakoś mu pomóc.
  4. @Jaśnie Wielmożny dzięki, takiej rady właśnie potrzebowałem
  5. Tak mówiłem tylko jak zawsze jest to samo - milczenie. Nie ma opcji się porozmawiać normalnie, podyskutować, wymienić się spostrzeżeniami bo on wbije wzrok w podłogę i to jest w zasadzie koniec rozmowy. Taki zawsze był - zamknięty w sobie. Pytałem się go ostatnio wprost czy chce zostać w tym miejscu gdzie jest teraz czy jest w ogóle szczęśliwy to coś pod nosem powiedział cicho, że nie podoba mu się to, inaczej to sobie widział. Oczywiście sam z siebie tego nie powiedział tylko trzeba było ciągnąć go za język.
  6. Czytasz komentarze pod tym co napisałem i resztę dysksusji ? Raczej nie. Także wytłumaczę Ci najlepiej jak potrafię bo teraz tak dowaliłeś, że aż się zagotowałem: Nie, nie chce brata z nikim swatać. To że nie ma dziewczyny jest najmniejszym problemem I błędnie odczytujesz, że chce go doprowadzić do spierdologii. Z całym szacunkiem Gwoli wyjaśnienia: To jest mój brat, może nie mamy najlepszych relacji, ale przeżyłem z nim wiele dobrych chwil i złych. Pomógł mi wiele razy jak i ja jemu gdy tego potrzebował. To nie jest jakiś kolega z bloku obok, co ma problem, ale ktoś kto jest mi bliski. Chłop popadł w letarg życiowy i stworzył kokon, z którego nie wychodzi. Problem polega na tym, że chłopak się zasiedział, porzucił wszelkie zainteresowania, relacje z ludźmi, a co dopiero z kobietami. Znam go na tyle, że wiem, że jak tak dalej pójdzie to popadnie w depre i już w ogóle z domu nie będzie wychodził. Skoro mowa o depresji znam ją od poszewki (służba zdrowia). Nie tylko ja zauważyłem w nim zmiane, ale także jego najlepsi przyjaciele, którzy znają go ponad 20 lat. Moim celem nie jest zmiana jego życia tak jak ja to widzę, ale skierowanie go w kierunku zmiany, pokazanie drogi. Czy pójdzie nią zależy od niego. Jeżeli nie, mówi się trudno. Jeżeli będzie szczęśliwy prowadząc takie życie zrozumiem to doskonale. Wciąż będzie moim bratem i zawsze za nim stanę. Ale dzięki za wszystkie odpowiedzi bo nie sądziłem, że wątek tak się rozwinie.
  7. Nie chce go zmieniać pod siebie i znaleźć mu myszkę tylko pokazać właśnie to, o czym mówisz, że można być samemu, być starym kawalerem, ale czerpać z życia garściami. Dzięki za rady, macie rację, a raz jeszcze powiem, że musiałem to napisać bo wszyscy naokoło mi narzucają swoje myślenie, chcą żebym go zmieniał i pod wpływem presji rodziny zacząłem w to wierzyć. Ale po to właśnie jest to forum, żebyście na chłodno to rozpatrzyli i doradzili. Dzięki.
  8. Wiem, że sam jeszcze siedzę w matrixie, ale nie chce mu znaleźć dziewczyny na siłę. Chciałbym żeby wyszedł do ludzi. Prosty przykład, zdarza mu się odwiedzić starych znajomych z czasów studiów, którzy mieszkają w wojewódzkich miastach i za każdym razem jak wraca od nich jest zupełnie innym człowiekiem. Pełen energii, ma masę pomysłów, wstaje wcześnie rano i po prostu zapier.... Może moim problemem jest to, że spotkałem w życiu kilku starych kawalerów, którzy się "zasiedzieli" i rozmowa z nimi była po prostu koszmarem, a to samo widzę, co dzieje się z moim bratem. Wiem, że nie ma sensu zmieniać go według własnych przekonań, ale może potrzebowałem to napisać, żeby ktoś mi to powiedział.
  9. Bracia, zwracam się do was o pomoc, poradę, cokolwiek bo szkoda mi patrzeć jak porządny koleś się marnuje. Problem dotyczy mojego brata, który od paru lat stoi w miejscu i robi się z niego zrzędliwy stary kawaler. Brat lat 35, mieszka z mamą, ma firmę zajmującą się marketingiem internetowym (jest to dość ogólne stwierdzenie, ale żeby opisać co robi zajęło by mi to z kilka akapitów a ta historia i tak będzie długa). Ma dwóch wspólników, a owa firma zaczyna ładnie prosperować. Mają klientów, klienci są zadowoleni, wszystko działa, pieniądze się zarabiają. Jak z nim rozmawiałem zarabia na rękę 6k zł. Sam twierdzi, że nie jest to dużo i mógłby dużo więcej, ale cały czas inwestuje, zatrudnia nowych specjalistów bo ma w planach dojść do zarobków ponad 10k na rękę w ciągu roku. Poza firmą od kilku lat handluje na rynku FOREX przy czym idzie mu to naprawdę dobrze. Traktuje to jako hobby, które zawsze przyniesie jakiś grosz. Żeby nie być gołosłownym w przeszłości planował karierę jako broker giełdowy i w tym celu zdał egzamin na maklera papierów wartościowych po czym pracował w stolicy pół roku. Jednak jak się przekonał, tak stresująca praca nie jest dla niego. Rzucił to i przeprowadził się do innego miasta wojewódzkiego gdzie pracował 3 lata stwierdzając, że chce założyć własną firmę, jednak, z braku funduszy na start wrócił do rodziców, do prowincjonalnego miasteczka. Był to moment kiedy nasz ojciec był na chemioterapii bo walczył z nowotworem szpiku kostnego. Ojciec był surowy i konkretny, jednak zgodził się na powrót brata, mimo że wcześniej zarzekał się, że jak będzie chciał znowu wrócić i obrócić swoje życie do góry nogami to się za nic nie zgodzi. Brat wrócił, a wszystko wyglądało naprawdę dobrze. Rozwijał firmę, jeździł po Polsce do klientów, wspólnicy przyjeżdżali czasem do niego, sam nawet widziałem, jak to wszystko zaczyna łączy się w całość. Niestety ojciec zmarł. Wszyscy to przeżyliśmy. Generalnie nie chciałem pisać tutaj o ojcu, ale jest on ważny dla tej historii, o tym jednak za chwilę. Problem polega na tym, że brat nie ma żadnej dziewczyny, nie spotyka się nawet z żadną. Generalnie jeżeli chodzi o tą sferę życia to przestał być w niej aktywny i widzę jak to wpływa na niego bo robi się z niego książkowy przykład starego kawalera. Nic mu nie pasuje, co chwilę marudzi. Po śmierci ojca wylałem na niego wiadro zimnej wody i opier***łem go z góry na dół, że ma nadwagę, siedzący tryb życia, pije piwo wieczorami i w taki sposób będzie miał zaraz nadciśnienie, miażdżycę a stąd do zawału prosta droga. Poskutkowało bo ograniczył piwko, codziennie biega, zmienił dietę, zaczął dbać o siebie. Brat mieszka z mamą. Gdy wszyscy mówią "że dobrze jest mu na garnuszku mamusi" prawda wygląda tak, że to on opłaca całe rachunki za dom, opłaca zakup opału na zimę. Mamie psuło się auto co chwilę to on płacił za naprawy. Mama sama marudziła na niego przez dwa lata, a teraz doszło do tego, że martwi się, jak poradzi sobie jeżeli on będzie chciał się wyprowadzić. Mój problem polega na tym, że ten chłop ma łeb jak sklep. Skończył informatykę, zajmuję się handlem na forexie, prowadzi własną firmę tylko ma tak trudny charakter, że już nie mogę z nim wytrzymać. Wspomniałem o ojcu, ponieważ to była jedyna osoba, której on słuchał. Przykład: ja mogę mu powiedzieć, żeby coś zrobił, zmienił swoje życie, ale muszę mu to mówić przez tydzień, przy czym jest to tydzień kłótni, krzyków, trzaskania drzwiami. Ojciec gdy chciał zrobić to samo, wchodził do jego pokoju, rzucał prosto w twarz co mu się nie podoba, a mój brat bez słowa przytakiwał i zmieniał to. Po śmierci ojca brat ani razu nie był na jego grobie. Nie powie mi tego w twarz, ale widzę, że nie pogodził się ze śmiercią taty. Siostra i moja mama co chwilę mi sugerują, żebym z nim porozmawiał, zabrał go ze sobą, rozkręcił go. I tu tkwi problem. Lubię mojego brata bo mamy wiele wspólnych tematów jednak gdy coś mu proponuje to on zawsze jest na nie. Mam wrażenie jak by zdziadział całkowicie. Przykład ostatnio był ładny i upalny weekend to mu mówię chodź wsiadamy w auto i jedziemy nad jezioro, ja mogę prowadzić, a ty sobie jakieś zimne piwko wypijesz. Zjemy coś na jeziorem, może kogoś się pozna. On jest na nie. Innym razem chciałem wyciągnąć go na burgera i piwko. Też nie ja ze wszystkim. Gdyby brat był brzydki, gruby czy nieatrakcyjny to inna sprawa, ale każda moja koleżanka pyta się mnie czy ma dziewczynę bo jest taki przystojny. Po czym każda jest tak samo zdziwiona, że jak to możliwe, aby nie miał dziewczyny. Rozpisałem się, ale to jest mój brat, który ma potencjał, jednak go nie wykorzystuje i widzę, jak się marnuje. Lubię skurczybyka bo też mi wielokrotnie pomógł. Z drugiej strony mam swoje życie, którym muszę się zająć, a wiem, że nie mogę być matką teresą wszystkich potrzebujących. Mnie to zaczyna powoli boleć bo wracam do rodzinnego domu na weekend i widzę po bracie, że nie ma w nim energii życiowej. Wstaje rano, żeby siedzieć przy komputerze, rozmawiać z klientami tylko po to, aby wieczorem się położyć i pójść spać. I tu moje pytanie czy ktoś z was przerabiał podobną historię? Wiem, że nie mam co pomagać na siłę, przekonałem się o tym. Jeżeli ludzie mają się zmienić to najpierw muszą sami zauważyć w sobie problem. Zastanawiałem się czy on może chce przeżyć życie w taki sposób, ale nie wydaje mi się. Gdy mieszkał w dużym mieście inaczej się zachowywał. Ubierał się lepiej, dbał o siebie, spotykał się z jakimiś dziewczynami, chodził uśmiechnięty, żartował, śmiał się. Stoję przed wyborem czy próbować jakoś mu jeszcze pomóc, skierować go na inną drogę, czy rzucić to w cholerę i zająć się swoim życiem? Trochę się rozpisałem, ale martwi mnie to bo gdyby to był kumpel, przyjaciel to nie przeżywał bym tak tego. Jednak to jest mój brat, a twierdzę, że rodzina jest ważna. Z góry dzięki za pomoc.
  10. Hahaha ja miałem dokładnie tak! 2 lata w związku z dziewczyna z "dobrego domu" i co się okazało? Pojechałem na wakacje do pracy (jeszcze studiowałem) na 2,5 miesiąca. Gdy wróciła chłodnik w stosunku do mnie, nawet nie chciała pocałować mnie. Gdy zapytałem o co chodzi to usłyszałem że pojechałem do Holandii, ona czuła się samotna, a jej były chłopak pochodzi z jej miasto i chciał się spotkać, oczywiście ona nie chciała, ale on kiedyś przypadkiem spotkał ją na mieście i spotkała się z nim 5 razy bo i teraz uwaga czuła się samotna. Ja oczywiście biały rycerz chciałem honorowo ratować związek, rozmawiać, naprawić bo przecież to była ta jedna jedyna i popełniłem wszystkie z możliwych błędów, tylko po to, aby usłyszeć nie czuję tego, co wcześniej. Dziękuje, kurtyna. Marek pisze o tym w swoich książkach i mówi w audycjach. Polecam posłuchać, poczytać. Wina będzie zawsze Twoja nawet jak nic nie zrobisz złego to obwinią Ciebie że nie zrobiłeś nic złego. To jest próba wybielenia siebie, a najważniejsze jest to żebyś nie uwierzył w to. Wyciągnij z tego wnioski i nie popełnił tych samych błędów w następnych.
  11. Pewnie druga gałąź (nowy bolec) nie był pewny na 100%, to nie chciała się puszczać pierwszej gałęzi w razie niepowodzenia.
  12. Ostatnio na forum jeden z braci polecił książkę Rollo Tomassi "Mężczyzna racjonalny" Ja już jestem po lekturze tej ksiązki i polecam każdemu, a szczególnie Tobie w tak młodym wieku. Pozwoli to Tobie zrozumie jeszcze więcej spraw, a tu masz jeden cytat: Cały szkopuł tkwi w fakcie, że facet wraz z upływem lat rozwija swoją karierę, wypełnia ambicje i spełnia pasje, a także dojrzewa jego osobowość oraz zdolność do oceny charakteru i ogólne zrozumienie zachowań, wraz z kryjącymi się za nimi motywami. Mężczyzna z czasem staje się wartościowszy dla najlepszych kobiet i dzięki temu przebywa w ich towarzystwie. Kobieca wartość seksualna spada z wiekiem, dlatego równowaga przechyla się na korzyść dojrzewającego mężczyzny. Facet, który wcześnie zainwestuje czas we własną osobę, jednocześnie ucząc się i korzystając z nadarzających okazji wynikających z jego niezależności, stanie się mężczyzną, o którego względy będą zabiegać kobiety w przyszłości. Będąc w wieku dwudziestu kilku lat, znajdujesz się w kluczowym momencie dla swojego życia. W tym punkcie jesteś wyłącznym kapitanem swojego okrętu i możesz skierować statek w dowolnym kierunku. Głupców najbardziej pogrąża niepowetowany żal, który występuje po wyznaczeniu kursu na rafę koralową, jaką jest monogamia. Wystarczyło wcześniej narysować mapę, zbadać własny potencjał, a następnie wyruszyć na niebezpieczne wody.
  13. A ja to Ci zazdroszczę, serio bo w tak młodym wieku otworzyły Ci się oczy. Sam chciałbym tak szybko zrozumieć na czym polega ten matrix, jakie błędy można popełnić w kontaktach z kobietami, w związkach. Krótko i na temat dołożę swoją cegiełkę: zablokuj wszelkie kontakty - ta kobieta nie wniesie nic pozytywnego do Twojego życia, nie przyczyni się do tego, abyś stał się lepszym, abyś się rozwijał. To, że wykorzystała dobrą relację z Twoją mamą jest perfidnym zachowaniem, za które powinna dostać czerwoną kartkę. Otóż to! Jesteś młody, masz tyle możliwości przed sobą, tylu rzeczy możesz się nauczyć czy to tych naukowych czy to w kontaktach z kobietami. Nie ma sensu ciągnąć za sobą niepotrzebnego balastu w postaci myśli o byłej.
  14. W tej historii brakuje mi tylko, żeby jej były powiedział coś w stylu: -Napijesz się czegoś, może jakieś piwko? A Ty wtedy siadasz z nim przy piwie i gadacie jak starzy kumple. Oczywiście chciał bym, żeby tak było tylko po to, aby zobaczyć minę tej dziewczyny
  15. Słucham audycji Marka od około 2 lat i właśnie potwierdzasz wszystko, co mówi i pisze w swoich książkach na temat takiego zachowania. Kocham matkę, ale ojciec był mi potrzebny, żeby zrozumieć świat po męsku i jego tak samo kocham. Intercyza W czym wam przeszkadza do cholery intercyza? Miałem sytuację w życiu kiedy planowałem zaręczyny z dziewczyną, a jej ojciec, który chciał strasznie abym został jego teściem chciał, abym z jego córką zamieszkał w ich domu. Oni mieli wziąć mieszkanie w bloku. Z przyczyn praktycznych. Chcieli mieszkać na parterze, żeby na starość nie wchodzić po schodach, ale nie ważne. Wiesz co zrobiłem? Powiedziałem nie. Bo to był dom mojej dziewczyny, ona miała z nim wspomnienia, przeżycia. Jak coś budować to wspólnym wysiłkiem, ale jeżeli Ty przed związkiem ze mną masz 100000 zł a ja 1000zł to nie mam prawa do Twoich pieniędzy. Zarobiłaś je sama, beze mnie. Niestety biologia ciągnie was do mężczyzn z zasobami. Ile małżeństw się rozwodzi? Ilu mężczyzn traci wszystko bo kobieta tak przedstawiła sprawę w sądzie. Możesz prawić morały, ale to od was kobiety TEŻ ZALEŻY JAKOŚĆ ZWIĄZKU. Niestety, ale obecnie Polskim kobietom coraz ciężej zaufać stąd intercyza.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.