Skocz do zawartości

Laryssa

Użytkownik
  • Postów

    158
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez Laryssa

  1. W tym temacie zastanawiają mnie dwie kwestie: 1. Czy fakt że w przeszłości rozmnożyła się większość kobiet a tylko mniejszość mężczyzn nie będzie bardziej powiązany nie z hipergamią a raczej śmiercią młodych mężczyzn w wojnach, bitwach plemiennych, polowaniach, walkach o terytorium? 2. Pytanie i rozważanie natury logicznej, nie jestem pewna czy dobrze rozumiem, więc jeśli nie to mnie poprawcie. Mamy tu tezę, że to kobieta ostatecznie decyduje czy ten seks będzie, a facet musi się natrudzić. Więc na tym opiera się sens przypowieści o kluczu i zamku. Ale czy nie jest tak, że skoro odwołujemy się do subiektywnych decyzji kobiet (dać czy nie dać) oraz subiektywnego wyboru mężczyzn (tą zdobywać a tej nawet nie pytać o seks) to czy nie powinniśmy użyć takiej miary jaką stosują te decydujące jednostki? Jak już dowiedziono, średnia atrakcyjność mężczyzn w oczach kobiet jest niska. Większość kobiet by mieć NA STAŁE dobrego samca musi się natrudzić. Nie wystarczy się tylko zgodzić. Żeby było łatwiej - powiem na swoim przykładzie. Mogłabym akceptować propozycje seksualne od różnych nieciekawych typów, ale to nie skończyłoby się udanym związkiem i rodziną, co jest celem większości kobiet. Aby mieć dobrego mężczyznę trzeba się postarać - bo konkurencja jest duża. Samo wyrażenie zgody to trochę mało gdy ktoś o nią nie pyta ? Tu chyba po prostu mamy starcie dwóch strategii, dwóch potrzeb - kobiecej potrzeby związku i rodziny, męskiej potrzeby, imperatywu do rozmnażania się. Ktoś wcześniej użył porównania do warsztatu samochodowego, więc pociągnę temat. Mam wrażenie że w warsztatach spotykają się klienci chcący naprawić auto i np. dilerzy części. Każdy z nich ma swój cel, jedno potrzebuje drugiego ale po co rozkmina ile warsztatów obsługuje diler.
  2. Ło rety, tyle nauczycielskiego tonu to nawet w szkole nie było. @bernevek szacun za wytrwałość. To już chyba rozumiem o co chodzi z tym, że faceci "boją się" silnych i niezależnych kobiet ? Chyba jednak dawno nie upuściłaś tej bransoletki ??
  3. No i nie są incelami, nawet jak żony często boli głowa. Większość ludzi ma pary, rodziny. Udawanie że jest inaczej, aby sztucznie poszerzyć grono prze...wów ma spowodować że się ktoś lepiej poczuje bo jest jednym z wielu?
  4. Nawet niegłupie ale to "normików" jest 80% wg mnie. Pracuje z ludźmi, głównie mężczyznami. Robiłam kiedyś rekonesans na własne potrzeby statystyczne. 74% panów wizualnie przekraczających 30tke miało obrączki. Próba ok 100 osób. W tym również panowie mocno nieatrakcyjni, przynajmniej wg mnie.
  5. Gdybym miała tam konto, nie polubiłabym tego gościa - za wysokie progi na moje nogi ? W ogóle portale randkowe są z gruntu beznadziejne. Sama idea jest bez sensu. Gdy poznajesz kogoś w realu, jest iskra (i wtedy samo leci) albo nie ma. Tu się trzeba jakis czas zmuszać, rozmawiać o dniu codziennym z obcym człowiekiem. Potem on się okaże jeszcze zupełnie inny niż był w komunikatorze. Jedyne co mozesz pokazać tam jako kobieta to wygląd. Więc cię oceniają jak mięso, jak klacz na targu. Więc taka kobieta myśli skoro tak to i ja sobie poprzebieram. I w efekcie ludzie którzy może by sobie w rzeczywistości przypadli do gustu - nie sparują się. Bo jeśli to nie są bliskie osoby to co jednego obchodzi muzyka jakiej dziś słuchał drugi itp. To są obojętne osoby więc jesteśmy wymagający. I koło się zamyka.
  6. I co z tego że z 15 osobami w domku? Fakty: - Koleś próbuje Tobą rządzić - Ty jesteś niekonsekwentna - najpierw urwałaś kontakt (dobrze), potem go wznowiłaś ucząc go, że Twoje decyzje niekoniecznie są ostateczne i że można się z nimi nie liczyć. - W ten sposób on wchodzi w rolę tego, kto rozdaje karty, zaczyna się coś w rodzaju uzależnienia emocjonalnego podszytego seksem - Ty zamiast wieść beztroskie życie młodej dziewczyny, srasz się co jakiś koleś myśli, a on ma Cię gdzieś - żyjesz nadzieją że to fajny gość, że może być fajnie z nim w związku - to jest życie na kredyt, wymyślasz na co wydasz kasę której nie masz (mówię w przenośni)
  7. Dokładnie, on mógł myśleć cokolwiek, to obcy facet, którego widziała pierwszy raz w życiu. Osobie którą się widzi poraz pierwszy, nie daje się portfela na przechowanie, a facetowi, którego się nigdy nie widziało - nie ufa się. To jest nawet nadużycie, sądzić, że skoro dało się zaangażowanie, to powinno ono zostać odwzajemnione. Otóż nie, to jest wchodzenie na czyjś teren - on wcale nie musi być zaangażowany, może nawet sobie kłamać. Ale to jest odrębny człowiek i kobieta nie może oczekiwać, że on zrobi to czy tamto. Skromna dziewczyna nie będzie rozpaczać, bo nie zakładała, że sytuacja się rozwinie. Gdyby się udało - skromna dziewczyna będzie wdzięczna, ale wdzięczna szczerze właśnie dlatego, że nie czekała roszczeniowo tylko czuje, że dostała coś co wcale się nie należało, bo niczyje zaangażowanie się nie należy. Skromna osoba nie będzie też zraniona, bo nie zakłada, że wszyscy będą dla niej dobrzy. O to właśnie chodzi, być w swoich granicach, szanować odrębność innych osób i nie rościć sobie prawa by tańczyły jak my chcemy. Bo skoro tyle miesięcy pisał, to ... (Tu wstaw cokolwiek). Nie, nawet jakby miłość wyznawał, to jest obcy niesprawdzony człowiek i lekkomyślne jest budować na tym obietnice czegokolwiek. I nie ważne czy facet był szczery czy manipulował. Dziewczyna ma bezcenną lekcję, jeśli wyciągnie wnioski będzie mądra i silna ?
  8. Dobry gracz. Zrywa kontakt w momencie gdy wie, że Tobie zależy. Więc jasne jest że będziesz się dopytywać, szukać co było nie tak, rozlewać przed nim jak kałuża. Pójdziesz na więcej ustępstw niż po dobroci - może już na następnym spotkaniu się dobierze, a tak musiałby prosić. Ponadto Ty masz w głowie gonitwę myśli, nie ważne jakich, ważne że o nim. To przywiązuje do obiektu rozmyślania. A im bardziej się rozlewasz tym bardziej on traci chęć na wdepniecie w tą kałuże, ale jeśli zdobycz sama będzie się pchała w ręce, to może nawet skorzysta. Ale to on będzie górą, bo jemu mniej zależy. Przeżył tyle lat że wie, że nikt nie jest wyjątkowy - ani panna 22 lata jakich tysiące, ani on sam. Ale panna jeszcze tego nie wie, bo prawie każda z nas w takim wieku myśli, że prawdziwa miłość może być raz i właśnie ucieka jej sprzed nosa tak wyjątkowe zjawisko. A figa, żadna z nas nie jest wyjątkowa i jak raz się przeżyło miłość życia, to i następne będą. Twój błąd polega na tym, że w tej relacji nic nie dostałaś a już żałujesz przyszłych, wyimaginowanych korzyści. Puściłaś los totolotka, nie wygrałaś nic. Czy będziesz rozpaczać że teraz to nie spędzisz lata na Malediwach? Buziaki, nie przejmuj się, jeszcze nie raz się poczujesz tak jak teraz, ale to Cię tylko wzmocni.
  9. Kiedy jestem na ławeczce pod moją kamienicą i np. czekam na koleżankę żeby na luzie pogadać - mam miły wyraz twarzy. Kiedy chodzę sobie z psami po lesie - też. Ale kiedy jestem w większym mieście, którego nie lubię, a muszę tam być, bo mam jakieś nieprzyjemne obowiązki - zwykle jestem niezadowolona i to pewnie widać. Złości mnie brak miejsca do zaparkowania, głupia konieczność, która mnie do tego miasta przywiodła (jakieś urzędowe bzdury np), pośpiech bo zwykle po pracy mam mało czasu. Nie oznacza to, że nie jestem pogodną osobą, ale jeśli spotkasz mnie w jakiejś kolejce w durnym urzędzie to zwykle nie będę promieniować dobrą energią. I co z tego? To o niczym nie świadczy. Na zachodzie ludzie się uśmiechają na ulicy, ale są zdystansowani. Na wschodzie mają posępne miny, ale w razie czego zrobią ci herbatę w swojej kuchni i poczęstują czymś.
  10. Jak dla mnie to już w tytule jest błąd. Gdybyś miała lepszy wygląd, zyskałabyś facetów do łóżka, ale nadal nie związek. Owszem, faceci zainteresują się nawet i czwórką, ale to wciąż nie zmienia faktu istnienia rzeszy samotnych piątek czy szóstek (jeśli już musimy stosować tą zjebaną terminologię).
  11. A ja zupełnie szczerze przyznaje, że jestem za ślubem. Z ex mężem chciałam ślubu, potem jeszcze bardziej chciałam rozwodu. To nie wina małżeństwa jako instytucji, że się rozpadło, ale niewłaściwych ludzi. Gdybym była znowu w LTR to chciałabym mieć ślub - to jest inny wymiar relacji, jak umowa o pracę kontra praca na czarno. Nie chodzi mi o kasę, bo zarabiam dobrze i po rozwodzie to ja straciłam (odeszłam bez walki o wspólne dobra materialne, żeby szybciej to poszło, straty szacuje na 30 tysięcy) i tak samo w przyszłości - ja wiem, że sobie poradzę. Chodzi o to psychiczne bezpieczeństwo, że jestem z kimś, kto w razie czego zabije dla mnie mamuta.
  12. @Colemanka gdzieś w jakimś temacie pisałam, odeszłam w okolicy 30tki. Ciężko opisać w skrócie, poza tym nie o tym temat ? ale ogólnie teraz jestem szczęśliwa, wtedy tylko tak mi się wydawało, sądziłam że to normalne że nie ma się już tej nastoletniej radości życia. A tu się okazuje że będąc dobrze po 30 można mieć skrzydła jak za dzieciaka ?
  13. @prod1gybmx ale czemu sobie dopowiadasz jakieś instagramy. Nie mam tam konta, nie mam toksycznych koleżanek. Miałam za to kiedyś męża, z którym związałam się będąc młoda i niedoświadczona, gdzie nie tylko seks był kiepski. Odeszłam, odżyłam, odkryłam radość życia i też później okazało się jak świetny jest seks, a przez tyle lat myślałam że po prostu to jest beznadziejna rzecz.
  14. No ale Ty porównujesz narkotyki do normalnych codziennych potrzeb, to już jakby hiperbola ?
  15. @prod1gybmx @self-aware Przecież kobieta która miała np. 5 facetów (ale w związkach) niekoniecznie jest bardziej rozwiązła od takiej, co jako dziewica wzięła ślub, a potem dwa razy zdradziła męża, co daje 3 partnerów. Jasne, im więcej związków przejdziemy, tym szybciej zrozumiemy jak to działa i nie damy się nabijać w butelkę. Ale i tak czuję jakiś dyskomfort psychiczny, na myśl o biednych dziewczynach, które nie poznają nigdy dobrego seksu, bo nawet nie będą wiedziały, że taki może istnieć. Będą miały bieda seks z mężami, będzie je boleć głowa, albo będą uciekać w coś innego, bo chciały być uczciwe i czekały na tego jedynego, który okazał się niewypałem.
  16. To tak jak ze sprzedażą podróbek firmowych torebek - im mniej doświadczony kupiec, tym większa szansa że łyknie podróbkę. A jak kupiec miał w ręku tysiące takiego towaru w oryginale to się pokapuje. Reasumując, ktoś pewny swojej jakości nie obawia się utraty swojej pozycji przez bycie porównanym do lepszej opcji.
  17. @KrólowaŁabędzi a bo ja jestem prosta kobita z Podlasia, dla mnie takie wywijasy językowe są zbędne i tylko myślę: do brzegu. To nic osobistego ?
  18. Pomijając ten przerost formy nad treścią, to jest sporo ludzi, którzy mają taką aurę, że przyciągają płeć przeciwną. A jeśli do tego jest dobry wygląd, to wtedy nazwie się to chadem. Ja znam gościa nie za wysokiego, lekko przy tuszy, a ma w sobie taką siłę, taką dominację, że cały świat mu sprzyja, a kobiety pchają się do łóżka.
  19. @Wielokropek ale ja właśnie pokazuję na przykładzie swojego błędu, że po prostu jak Panowie wyżej wspominali, to są hormony, tego się nie zaplanuje. Może dopaść nawet jeśli tego nie zakładasz. To nie oznacza, że na pewno się tak stanie. Ale im jestem starsza, tym rzadziej feruję wyroki z gatunku nigdy/na pewno/zawsze itp. @Lalka właśnie to chciałam podkreślić - że kiedyś myślałam że jak kobieta chce dzieci, to po prostu ich chce. A po sobie zobaczyłam, że można zupełnie inaczej podchodzić do ewentualnych dzieci w zależności od tego, czyje to geny. Kiedy byłam w małżeństwie i chodziło mi po głowie posiadanie dzieci, czytałam różne rzeczy w tej tematyce. Wydawało mi się że idealne podejście to zimny chów Tracy Hogg, że nie będę rozpieszczać itp. naprawdę nie chciałam źle dla tego hipotetycznego dziecka, ale takie miałam myślenie. Potem kiedy brałam pod uwagę dziecko z drugim partnerem zupełnie inaczej to widziałam - zrozumiałam nagle te wszystkie koleżanki które wcześniej mówiły mi że Tracy Hogg to dziecięca terrorystka ? i całkiem inaczej to czułam. To jest dowód na działanie biologii, ewolucji, to jest silniejsze ode mnie ale nie wypieram się. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy te matki które źle traktują swoje dzieci, są oschłe albo je dołują, czy to nie są właśnie dzieci z rozsądku, nie z tymi "genami" których pragnęły jej geny?
  20. Hehe dziewczyny 20+ dajcie na luz, jeszcze macie czas poczuć ten zew. Śmieszy mnie trochę gdy ktoś się w młodym wieku zarzeka, że dzieci nie chce. Dlaczego? Opowiem na swoim przykładzie: Wiek nastolatki: dzieci uważałam za obleśne i wstrętne Wiek 20+ czyli czasy małżeństwa (z nieodpowiednim partnerem). Początkowo nadal nie czułam chęci posiadania potomstwa, potem coś tam się obudziło, ale dopóki kandydatem na ojca był mój ex mąż, to traktowałam to bardziej jako "już czas chyba na dziecko, tak by należało" ale bez entuzjazmu. Jednak chciałam, nawet było mi smutno, że partner miał inne plany (dziś się z tego cieszę). Okolice 30tki nowy facet, LTR, mężczyzna moich marzeń (na wtedy). WTEDY MNIE DOPADŁO, caps lock zamierzony. Zew zwierzęcy, po prostu dzika chęć posiadania potomstwa. Sny o dzieciach, instynkt, który wiedziałam że pochodzi z tej części mózgu, która każe mi jeść bądź uprawiać seks. Siła której nie można zlekceważyć jeśli się to poczuło. 30+ LTR się skończył, ochota na dzieci też przeszła. Tzn wiem że ogólnie chciałabym, ale mam na to już niewiele czasu, a partnera brak, więc jeśli się nie uda to też nie będzie tragedii. Ale jeśli jakaś kobieta wie co to znaczy ciśnienie na dziecko, to nigdy nie weźmie na serio gadania dwudziestoparolatek, przekonanych że ich poglądy są stabilne. To jak mówić "nigdy nie dostanę biegunki, to nie dla mnie, preferuję regularne wypróżnianie" a potem JEBS nie wiadomo kiedy.
  21. No coś w ten deseń, tylko nie pyta przed ? No coś w ten deseń, tylko nie pyta przed ?
  22. Bzdura, moja na przykład pięknie pachnie i to nie tylko wg mnie, bo wszyscy moi partnerzy (oprócz jednego) się zachwycali zapachem i potrafili nawet tak przy okazji zwykłych codziennych zajęć tak po prostu sobie powąchać ?
  23. Ja się dopiero z forum dowiedziałam że to jakaś uległość. Nigdy na to nie wpadłam, bo zawsze robiłam to bo chciałam, nigdy żaden partner mnie o to nie prosił ani nie sugerował, zawsze to wychodziło ode mnie i dlatego nigdy tego nie traktowałam jako dominację. A jeśli już to bardziej ja czułam kontrolę nad partnerem, bo wiedziałam, że jest mu dobrze i ode mnie zależało czy skończy już, czy go jeszcze trochę pomęczę. Tak samo panowie sami "pchali mi się między uda" więc co to za uległość, jeśli robią to co oni chcą?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.