I dlatego nie powinieneś się bawić w podchody, tylko sobie od razu ją odpuścić. Nie powinno się łączyć życia zawodowego z życiem prywatnym (w relacjach damsko-męskich).
Każda różowa tak nas "widzi" i "jest z tym szczera". Oczywiście do pewnego momentu.
Ludzie zachowują się czasami skrajnie inaczej w różnych relacjach. Mało to jest patologii, która dla znajomych jest normalna, ale w bliższej relacji wieje toksycznością na kilometr? Potencjalną partnerkę zawsze oceniaj poprzez pryzmat jej poprzednich związków (a szczególnie w jaki sposób się o nich wypowiada i czy w ogóle się wypowiada - im częściej sama zaczyna temat byłych i im gorzej się o nich wypowiada, tym jest większa szansa, że to ona była toksyczna i co byś nie zrobił, to o tobie też będzie się tak w przyszłości wypowiadać) i własnego doświadczenia.
Desperacja? Tyle jest kobiet na świecie, a ty wybierasz sobie 10 lat starszą, dzieciatą i będącą ciągle w związku panią, która w dodatku robi z siebie typową "ofiarę" ("on mnie już nie szanuje", "on mnie nie docenia", "on mnie ciągle wykorzystuje" - no kurwa mać, bardziej typowej gadki chyba nie ma nigdzie na świecie).
Wyrobiona w większości na tym, co paniusia nagadała innym.
Niby zabraniała, ale jednak flirtowałeś z paniusią, grałeś w jej grę i dawałeś z siebie robić tampon emocjonalny, z tyłu głowy mając nadzieję na związek, jak kopnie aktualnego pana w tyłek. Dupa a nie moralność.
Etapami doszła do tego, czego sam od niej oczekiwałeś. Nie chcesz SMSów i bliższej relacji? No to zaczęła powoli się dystansować i mniej pisać. Więc o co ci tak w ogóle chodzi? ?
Krótko mówiąc - stałeś się kobietą. A tak serio, to naprawdę coś było/jest z tobą nie tak, skoro gadasz jedno, oczekujesz drugiego, a w konsekwencji zmieniasz swoje zachowanie na toksyczne, żeby sobie samemu podniszczyć życie. Ja pierdolę.
Skromniś.
Olać całkowicie panią, a w przyszłości nie wiązać się emocjonalnie z mężatkami/dzieciatymi/toksykami/współpracownicami/etc. No i ogarnąć siebie, bo sam też masz nieźle nasrane pod kopułą. Czy to przez "związek" z nią, czy ogółem - tego już nie oceniam.
Ponawiam - olać ją. A ludzie tak łatwo się nie zmieniają. Nie na dłuższą metę. Ja to przerabiałem, wielu innych też to przerabiało. Nie marnuj czasu.
Nie, nie jak w wojsku. Relacje damsko-męskie po stronie mężczyzn to jest już pokłosie całej wojny. Popełniasz błędy na każdym kroku starając się jakoś ogarnąć i wyjść z tego całego bagna z twarzą. Albo żyjesz z myślą, że na wojnie nie ma zasad.